Witam was miśki moje <3
Pisze notkę na początku, a to nowość ;D
Niżej macie pierwszą część OS'a, który napisałam jakiś czas temu :)
Wstawiam go abyście nie zapomnieli o moim blogu podczas gdy ja myślę nad nową historią i prologiem lub rozdziałem 1 :)
Mam nadzieję, że choć trochę spodobam wam się to na dole ;*
~~*~~
Nastolatka o kasztanowych włosach usiadła w kącie swojego pokoju i wyjęła swoje szkice. Wzięła ostrugany ołówek i powoli płynnymi ruchami zaczęła szkicować ciemny pokój. Pokój w którym siedziała jako mała dziewczynka. Przy jednej ścianie stały meble na przeciwległej łóżko i organy, które przywiózł jej kiedyś tata. Obok nich stało biurko, a nieco dalej były drzwi. Naprzeciwko okno i jej ulubione miejsce do siedzenia, czyli kolorowy dywan na którym umiała przesiadywać całymi godzinami. Po policzku szatynki spłynęła łza na jedno ze wspomnień z dzieciństwa.
Szatynka siedziała na swoim dywanie pod oknem. Miała dopiero 14 może 15 lat. Usłyszała krzyki. Dochodziły one z dołu domu. Szybko wstała i zbiegła na dół. Mama i tata znowu się kłócili. Nie był to pierwszy raz, ale tym razem było trochę inaczej. Mama była bardzo zła, zabrała kluczyki od samochodu i mówiąc coś wyszła z domu. Violetta szybko zabrała kurtkę prawdopodobnie swojego taty i wybiegła z domu, a za nią babcia która mieszkała z nimi w domku jednorodzinnym. Po chwili dołączyła do nich 8-letnia dziewczynka. Zaczęła ona płakać i nawoływać mamę aby ta wróciła do domu. Naty, bo tak właśnie miała na imię siostra szatynki pobiegła do samochodu mamy próbując ją zatrzymać. Płakała, krzyczała, a jej głos było słychać wszędzie. Violetta ubrała pierwsze lepsze buty i pobiegła do bramy na podwórku, zamknęła ją i czekała na to co zrobi jej mama. Słyszała jak mama krzyczy na jej siostrę aby ta odsunęła się od samochodu, ale ta dzielnie przy nim stała pomimo tego, że cała była roztrzęsiona. W końcu z domu wyszedł ojciec słysząc jak młodsza z córek prosi go aby coś zrobił. Zabrał kluczyki od samochodu, a ich matka z niego wyszła. Babcia powtarzała aby zastanowiła się nad tym co robi bo ma dzieci.
-Odechciało mi się już żyć!-krzyknęła rodzicielka dwóch dziewczynek. To jedno zdanie utkwiło w pamięci młodej szatynki. Po jej policzkach powoli zaczęły płynąć słone łzy. Odsunęła się od bramy o którą opierała się. Kucnęła na środku drogi po, której rzadko kiedy jeżdżą samochody. Zaczęła płakać. Po jej głowie chodziło jedno pytanie. Dlaczego ja? Dlaczego tylko moi rodzice muszą się kłócić i urządzać takie cyrki przez, które cierpi i ona i jej młodsza siostra. Wstała i zaczęła chodzić po drodze patrząc w pociemniałe już niebo. Po kilku minutach weszła na podwórko i poszła do budy swojego psa. Jej jedyny prawdziwy przyjaciel. To z nim zawsze biegała po podwórku. To z nim zawsze bawiła się gdy była mała i rozmawiała. Mogła mu powiedzieć wszystko co tylko chciała, bo wiedziała, że nikomu nic nie powie. Na dworze siedziała długo w cienkiej kurteczce ze swoim pieskiem. Jedynie babcia wyszła na schody i zawołała ją do domu. Płakała jeszcze kilkanaście minut w końcu weszła do środka. Rozebrała się i szybko nie patrząc na nikogo poszła do swojego pokoju. Zaszyła się w nim, na swoim dywanie, w jej ulubionym miejscu w pokoju. I znowu zaczęła płakać.
Potrząsnęła głową chcąc odgonić od siebie to wspomnienie. Jako mała dziewczynka miała kochających rodziców. Z czasem jednak ojciec zaczął pić, nie robił tego jakoś nałogowo, ale przeszkadzało to mamie. Zawsze znalazł się jakiś powód do kłótni. Po kolejnych ostrzejszych kłótniach rodziców dziewczyna zamykała się w sobie coraz bardziej. Pewnego dnia powtórzył się to co przed chwilą miała w głowie. Po tym miała próbę samobójczą. Uratowała ją siostra. Była wtedy jeszcze taka młoda, ale zawołała szybko babcię. Ona zaś zadzwoniła na pogotowie i dzięki tej szybkiej reakcji Violetta żyje. Po tym incydencie babcia założyła sprawę w sądzie, razem ze swoją drugą córką Molly odebrała prawa rodzicielskie Elli i Matowi. Siostry od tamtego czasu były pod opieką babci i mieszkały z nią i ciocią w jej domu. Rodzice próbowali się jeszcze z nimi kontaktować, ale dziewczynki miały już do nich uraz. Nie potrafiły znowu tam wrócić aby ponownie przeżyć piekło jakie zafundowali im rodzice. Szybko starła łzy z policzków. Na swoim rysunku naszkicowała dziewczynę z podciągniętymi pod brodę kolanami. Na jej policzkach również były łzy. Płakała, tak jak tamtego wieczoru. Po kilku minutach odłożyła wszystko na bok. Wzięła swój telefon i podłączyła słuchawki. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w słowa piosenki. Usłyszała jak ktoś wchodzi do jej pokoju. Uniosła lekko głowę. Zobaczyła swoją ciotkę. Kobieta postawiła tacę z kanapkami na łóżku i po chwili opuściła jej pokój. Szatynka nawet nie tknęła jedzenia. Jej kontakt z ludźmi znacznie się pogorszył. Nie rozmawiała z nim. Odzywała się jedynie gdy było to konieczne. Zamknęła się w sobie i nie okazywała żadnych uczuć. Jej młodsza siostra czuła się lepiej, może dlatego, że nie odczuła straty tak bardzo? W końcu nie spędziła z rodzicami kilku lat bo nie było jej jeszcze na świecie. Kiedy jednak urodziła się rodzice zaczęli pracować co też przyczyniło się do zmniejszenia ich kontaktu. Teraz Naty jest w swoim pokoju i uczy się. Próbując normalnie funkcjonować. W końcu minęło kilka lat. Violetta niedawno obchodziła swoje 17 urodziny. Ten dzień nie różnił się niczym szczególnym od innych. Spędziła go w kącie pokoju, jak co dzień.
Obudziły ją lekkie szturchnięcia w ramię. Otworzyła lekko oczy i zobaczyła swoją babcię. Pokiwała głową wiedząc o co chodzi, a kobieta opuściła pomieszczenie. Po chwili leżenia wstała i poszła do łazienki przylegającej do jej pokoju. Wykonała poranne czynności. Ubrała czarne dresy, bluzkę i ciemną zapinaną bluzę. Zeszła na dół gdzie jak zwykle kazano zjeść jej śniadanie. Niechętnie zjadła dwa tosty. Babcia i ciocia nie były z tego zadowolone, ale wiedziały, że nie przekonają jej. Violetta włożyła do kieszeni telefon, słuchawki i pieniądze. Na nos zaś czarne okulary przeciwsłoneczne chociaż nie były one w ogóle potrzebne. Wyszła z ciotką z domu i wsiadła do bordowego samochodu. Ruszyły, a po kilkunastu minutach drogi Molly zaparkowała przed wielkim białym budynkiem. To tu dziewczyna chodziła na terapie, które według jej najbliższych są jej potrzebne. Bez słowa wyszła z auta i weszła do budynku. Robiła to już z własnej woli, można by rzec, że z przyzwyczajenia. Weszła do odpowiedniej sali w której jak zawsze było już kilka osób z podobnymi problemami.
Po dwóch godzinach terapij wyszła przed budynek. Nie dzwoniła jeszcze po ciotkę, bo chciała się przejść. Założyła kaptur na głowę, a słuchawki podpięła do telefonu i rozbrzmiały pierwsze dźwięki. Chodziła tak myśląc o swoim według niej bezsensownym życiu.
Pisze notkę na początku, a to nowość ;D
Niżej macie pierwszą część OS'a, który napisałam jakiś czas temu :)
Wstawiam go abyście nie zapomnieli o moim blogu podczas gdy ja myślę nad nową historią i prologiem lub rozdziałem 1 :)
Mam nadzieję, że choć trochę spodobam wam się to na dole ;*
~~*~~
Nastolatka o kasztanowych włosach usiadła w kącie swojego pokoju i wyjęła swoje szkice. Wzięła ostrugany ołówek i powoli płynnymi ruchami zaczęła szkicować ciemny pokój. Pokój w którym siedziała jako mała dziewczynka. Przy jednej ścianie stały meble na przeciwległej łóżko i organy, które przywiózł jej kiedyś tata. Obok nich stało biurko, a nieco dalej były drzwi. Naprzeciwko okno i jej ulubione miejsce do siedzenia, czyli kolorowy dywan na którym umiała przesiadywać całymi godzinami. Po policzku szatynki spłynęła łza na jedno ze wspomnień z dzieciństwa.
Szatynka siedziała na swoim dywanie pod oknem. Miała dopiero 14 może 15 lat. Usłyszała krzyki. Dochodziły one z dołu domu. Szybko wstała i zbiegła na dół. Mama i tata znowu się kłócili. Nie był to pierwszy raz, ale tym razem było trochę inaczej. Mama była bardzo zła, zabrała kluczyki od samochodu i mówiąc coś wyszła z domu. Violetta szybko zabrała kurtkę prawdopodobnie swojego taty i wybiegła z domu, a za nią babcia która mieszkała z nimi w domku jednorodzinnym. Po chwili dołączyła do nich 8-letnia dziewczynka. Zaczęła ona płakać i nawoływać mamę aby ta wróciła do domu. Naty, bo tak właśnie miała na imię siostra szatynki pobiegła do samochodu mamy próbując ją zatrzymać. Płakała, krzyczała, a jej głos było słychać wszędzie. Violetta ubrała pierwsze lepsze buty i pobiegła do bramy na podwórku, zamknęła ją i czekała na to co zrobi jej mama. Słyszała jak mama krzyczy na jej siostrę aby ta odsunęła się od samochodu, ale ta dzielnie przy nim stała pomimo tego, że cała była roztrzęsiona. W końcu z domu wyszedł ojciec słysząc jak młodsza z córek prosi go aby coś zrobił. Zabrał kluczyki od samochodu, a ich matka z niego wyszła. Babcia powtarzała aby zastanowiła się nad tym co robi bo ma dzieci.
-Odechciało mi się już żyć!-krzyknęła rodzicielka dwóch dziewczynek. To jedno zdanie utkwiło w pamięci młodej szatynki. Po jej policzkach powoli zaczęły płynąć słone łzy. Odsunęła się od bramy o którą opierała się. Kucnęła na środku drogi po, której rzadko kiedy jeżdżą samochody. Zaczęła płakać. Po jej głowie chodziło jedno pytanie. Dlaczego ja? Dlaczego tylko moi rodzice muszą się kłócić i urządzać takie cyrki przez, które cierpi i ona i jej młodsza siostra. Wstała i zaczęła chodzić po drodze patrząc w pociemniałe już niebo. Po kilku minutach weszła na podwórko i poszła do budy swojego psa. Jej jedyny prawdziwy przyjaciel. To z nim zawsze biegała po podwórku. To z nim zawsze bawiła się gdy była mała i rozmawiała. Mogła mu powiedzieć wszystko co tylko chciała, bo wiedziała, że nikomu nic nie powie. Na dworze siedziała długo w cienkiej kurteczce ze swoim pieskiem. Jedynie babcia wyszła na schody i zawołała ją do domu. Płakała jeszcze kilkanaście minut w końcu weszła do środka. Rozebrała się i szybko nie patrząc na nikogo poszła do swojego pokoju. Zaszyła się w nim, na swoim dywanie, w jej ulubionym miejscu w pokoju. I znowu zaczęła płakać.
Potrząsnęła głową chcąc odgonić od siebie to wspomnienie. Jako mała dziewczynka miała kochających rodziców. Z czasem jednak ojciec zaczął pić, nie robił tego jakoś nałogowo, ale przeszkadzało to mamie. Zawsze znalazł się jakiś powód do kłótni. Po kolejnych ostrzejszych kłótniach rodziców dziewczyna zamykała się w sobie coraz bardziej. Pewnego dnia powtórzył się to co przed chwilą miała w głowie. Po tym miała próbę samobójczą. Uratowała ją siostra. Była wtedy jeszcze taka młoda, ale zawołała szybko babcię. Ona zaś zadzwoniła na pogotowie i dzięki tej szybkiej reakcji Violetta żyje. Po tym incydencie babcia założyła sprawę w sądzie, razem ze swoją drugą córką Molly odebrała prawa rodzicielskie Elli i Matowi. Siostry od tamtego czasu były pod opieką babci i mieszkały z nią i ciocią w jej domu. Rodzice próbowali się jeszcze z nimi kontaktować, ale dziewczynki miały już do nich uraz. Nie potrafiły znowu tam wrócić aby ponownie przeżyć piekło jakie zafundowali im rodzice. Szybko starła łzy z policzków. Na swoim rysunku naszkicowała dziewczynę z podciągniętymi pod brodę kolanami. Na jej policzkach również były łzy. Płakała, tak jak tamtego wieczoru. Po kilku minutach odłożyła wszystko na bok. Wzięła swój telefon i podłączyła słuchawki. Zamknęła oczy i wsłuchiwała się w słowa piosenki. Usłyszała jak ktoś wchodzi do jej pokoju. Uniosła lekko głowę. Zobaczyła swoją ciotkę. Kobieta postawiła tacę z kanapkami na łóżku i po chwili opuściła jej pokój. Szatynka nawet nie tknęła jedzenia. Jej kontakt z ludźmi znacznie się pogorszył. Nie rozmawiała z nim. Odzywała się jedynie gdy było to konieczne. Zamknęła się w sobie i nie okazywała żadnych uczuć. Jej młodsza siostra czuła się lepiej, może dlatego, że nie odczuła straty tak bardzo? W końcu nie spędziła z rodzicami kilku lat bo nie było jej jeszcze na świecie. Kiedy jednak urodziła się rodzice zaczęli pracować co też przyczyniło się do zmniejszenia ich kontaktu. Teraz Naty jest w swoim pokoju i uczy się. Próbując normalnie funkcjonować. W końcu minęło kilka lat. Violetta niedawno obchodziła swoje 17 urodziny. Ten dzień nie różnił się niczym szczególnym od innych. Spędziła go w kącie pokoju, jak co dzień.
Obudziły ją lekkie szturchnięcia w ramię. Otworzyła lekko oczy i zobaczyła swoją babcię. Pokiwała głową wiedząc o co chodzi, a kobieta opuściła pomieszczenie. Po chwili leżenia wstała i poszła do łazienki przylegającej do jej pokoju. Wykonała poranne czynności. Ubrała czarne dresy, bluzkę i ciemną zapinaną bluzę. Zeszła na dół gdzie jak zwykle kazano zjeść jej śniadanie. Niechętnie zjadła dwa tosty. Babcia i ciocia nie były z tego zadowolone, ale wiedziały, że nie przekonają jej. Violetta włożyła do kieszeni telefon, słuchawki i pieniądze. Na nos zaś czarne okulary przeciwsłoneczne chociaż nie były one w ogóle potrzebne. Wyszła z ciotką z domu i wsiadła do bordowego samochodu. Ruszyły, a po kilkunastu minutach drogi Molly zaparkowała przed wielkim białym budynkiem. To tu dziewczyna chodziła na terapie, które według jej najbliższych są jej potrzebne. Bez słowa wyszła z auta i weszła do budynku. Robiła to już z własnej woli, można by rzec, że z przyzwyczajenia. Weszła do odpowiedniej sali w której jak zawsze było już kilka osób z podobnymi problemami.
Po dwóch godzinach terapij wyszła przed budynek. Nie dzwoniła jeszcze po ciotkę, bo chciała się przejść. Założyła kaptur na głowę, a słuchawki podpięła do telefonu i rozbrzmiały pierwsze dźwięki. Chodziła tak myśląc o swoim według niej bezsensownym życiu.
Super O'S zreszta jak zawsze <3 Już nie mogę się doczekać kolejnej części :**** Zniecierpliwiona czekam na nowy prolog twojej pewnie jak zawsze doskonałej opowieści ;))
OdpowiedzUsuńWspaniały
OdpowiedzUsuńSuper ;3
OdpowiedzUsuńSuper,
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejną część OS'a :)
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Moje
OdpowiedzUsuńCudowny OS ;*.
UsuńŚwietnie opisane emocje i wydarzenia ^^.
Fjolka taka zamknięta w sobie?
Będzie trudno jej poznać Lajona ;c.
Smutne. Takie prawdziwe.
Rozwód rodziców.
I załamanie.
Czekam na kolejną część, bo bardzo mnie zaciekawiło 8).
Tak, wiem spam.
love-story-in-city.blogspot.com
Super OS Czekam na następną część i na nową historię ♥:)
OdpowiedzUsuńSuper kochana! :*
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz! :3
Każde twoje dzieło jest cudowne! <3
Pozdrawiam i życzę weny! ^^
Czekam na kolejną część i prolog nowego opowiadania! :*
Fantastycznie się zapowiada ^^
OdpowiedzUsuńtylko nienawidzę shotów, partów w częściach, bo trzeba długo zwykle czekać na ciąg dalszy ;.....; ale po mimo to fantastico! <33
Mam nadzieję,że długo nie będziesz kazała nam czekać :P
Czekam na część drugą Tulipanku:*
Żółw ^-^
Super!
OdpowiedzUsuńCudo ;)
OdpowiedzUsuńŚwietny OS<333
OdpowiedzUsuńCzekam na drugą część:D
Justi
Boski!!
OdpowiedzUsuńHejka świetny os czekam na kolejną część
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcela
Super ten Twój OS.
OdpowiedzUsuńCzekam na cz. 2 :)
super
OdpowiedzUsuńWitaj ♥♥
OdpowiedzUsuńJestem tutaj i piszę do Ciebie z tableta, jednak :// Życie jest nie fair ^-^
Jest wieczór? Jest. Jak już zapewne wiesz to moja ulubiona pora do komentowania i czytania :**
Ten Shot mnie urzekł ;**
Jest pusany w taki sposób aww... :33 i jest taki orginalny awww.. :33
Bogate słownictwo xp specjalnie wzbogaciłam przed egzaminami :] (czujesz ten sarkazm ??)
Dlaczego to jest takie smutne? Nadaj barw życiu Vilu aby było kolorowe i wesołe :>> na przykład możesz wprowadzić takiego Leośka, nic nie sugeruję, ale mogłabyś <33
Wszystko jest tak superaśnie opisane, że mogłam sobie wyobrazić. Oczami wyobraźni ;>
Haha. Dopiero pod koniec pisania tego komentarza zorientowałam się, że jestem na samym końcu tak bardzo późno, za co przepraszam :**
Oczywiście czekam na następną część :**
Loffki :**
Świetny! Ty masz wieeeeeeeelkiiiii talent do pisania! :)
OdpowiedzUsuń