poniedziałek, 23 lutego 2015

Rozdział 44

Rozdział dedykuję Sky V. dziękuję za te twoje komentarze <3

~Kilka dni później~
Obudził mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz 'numer prywatny'. Zdziwiony odebrałem.
-Dzień dobry z tej strony Eddie Berg, policjant, który prowadzi sprawę o zastraszaniu Violetty Castillo. Czy rozmawiam z Leonem Verdasem?-przedstawił się, a ja od razu usiadłem.
-Tak, to ja.-powiedziałem szybko.
-Wiemy już z czyjego komputera wysyłano groźby kierowane w stronę Pani Violetty. Osobą odpowiedzialną za to jest niejaka Elizabeth Watson.-powiedział, a ja siedziałem osłupiały. Nie to nie może być prawda, to nie ona. Nie moja Liz.
-Ale czy to na pewno ona?-spytałem jeszcze z nadzieją.
-Tak, w tym momencie przesłuchiwana jest na komendzie i przyznała się do tego. Chce się z panem zobaczyć.-powiedział i wyczekiwał mojej odpowiedzi.
-Dobrze, niedługo będę.-powiedziałem, a policjant rozłączył się. Odłożyłem telefon. Opadłem na poduszki załamany. "Twój Koszmar" to jej ulubiony horror i nagle wszystko zaczęło się układać. To jak z Violettą nie lubiły się w teraźniejszości i przeszłości. Jak mogłem być tak głupi i nie wpaść na to wcześniej? Szybko wstałem i poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności i ubrałem się. Wszyscy chyba jeszcze spali bo w domu panowała kompletna cisza. Ubrałem kurtkę i buty. Wyszedłem z domu i pojechałem samochodem na komisariat. Wszedłem do środka. Podszedł do mnie znajomy mi już policjant. Chwilę rozmawialiśmy i zaprowadził mnie do pomieszczenia w którym była Liz.
-Proszę nacisnąć ten przycisk gdyby chciał pan wyjść.-powiedział i wskazał przycisk obok drzwi. Pokiwałem głową i usiadłem naprzeciwko blondynki. Spojrzałem na nią, a ona podniosła swoją głowę.
-Leon przepraszam, ale to było jedyne wyjście abyś w końcu o niej zapomniał i uświadomił sobie, że to mnie kochasz.-powiedziała. Pokręciłem głowa z niedowierzaniem.
-Jak mogłaś zrobić coś takiego? Ja ją kochałem, a ty jej groziłaś. Przez Ciebie wyjechała i nikt nie wiem gdzie jest, ani co u niej. Nie wiem jak mogłem zakochać się w osobie takiej jak ty.-powiedziałem zły tym co powiedziała.
-Zrobiłam to dla nas, abyś w końcu przejrzał na oczy i zobaczył, że ja jestem lepsza od niej. Udało mi się to.-powiedziała zadowolona.-W końcu jesteśmy razem.
-Byliśmy razem, bo ja już nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.-powiedziałem zły.-Gdzie wyjechała Violetta?-spytałem mając nadzieje, że wie i że powie mi gdzie jest.
-Nie wiem gdzie wyjechała.-powiedziała, a ja wstałem i podszedłem do drzwi. Nacisnąłem okrągły przycisk.
-W takim razie nie mamy o czym rozmawiać.-powiedziałem i policjant wypuścił mnie. Słyszałem jak woła abym wracał.
-Wiadomo już może coś gdzie przebywa Violetta?-spytałem policjanta który odprowadzał mnie. Niestety pokręcił głową, ale powiedział, że poszukiwania trwają. Podziękowałem mu i wróciłem do domu. Spotkałem tam tylko Fran bo Diego pojechał już do firmy. Powiedziałem jej wszystko, a ona mnie przytuliła. Tego teraz potrzebowałem.
-Leon będzie dobrze, zobaczysz.-powiedziała, a ja mocniej się w nią wtuliłem.
-Jak mogłem tak łatwo odpuścić po tym liście? Mogłem jej poszukać i wyjaśnić wszystko twarzą w twarz, a teraz nie wiadomo co z nią, ani gdzie jest.-powiedziałem cicho.
-To nie twoja wina, a policja niedługo ją znajdzie.-powiedziała. Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Załamany poszedłem do swojej sypialni i położyłem się. Jak mogłem być tak głupi? Zacząłem myśleć o mojej szatynce. Wyobrażałem sobie ją. Co teraz robi. Jak wygląda. Czy tam gdzie jest radzi sobie? Może już znalazła kogoś kogo pokochała tak jak mnie, a nawet bardziej? Ta myśl dobiła mnie jeszcze bardziej. Odgoniłem ją od siebie po chwili.  Tyle pytań, a odpowiedzi na nie nie zna jeszcze nikt.

~Kilka dni później~
Wziąłem swoją średniej wielkości torbę podróżną i zszedłem na dół. W kuchni była moja siostra i Diego. Całowali się na pożegnanie. Uśmiechnąłem się i wyszedłem stamtąd aby im nie przeszkadzać. Dziś z Diego wyjeżdżamy na trzy dni w sprawach biznesowych. Spotkamy się z szefem innej równie znanej firmy i może podpiszemy kontrakt. W sprawie Violi nadal nic nie wiadomo. Podobno ludzie widzieli ją na lotnisku, ale nie wiedzą do którego samolotu weszła. Powoli tracę nadzieję, że się odnajdzie, chociaż staram się tak nie myśleć. Wiem, że Fran i Diego też jest ciężko, no w końcu to jego siostra. Pożegnałem się z Fran i dziećmi. Razem wyszliśmy i taksówką pojechaliśmy na lotnisko. Nadaliśmy bagaże i przeszliśmy pomyślnie przez odprawę. Zajęliśmy miejsca obok siebie, a po chwili samolot wystartował i wzbił się w powietrze. Lecieliśmy kilka godzin, aż w końcu samolot osiadł na ziemi, a my z niego wysiedliśmy. Odebraliśmy bagaże i wsiedliśmy do taksówki, która stała przy wyjściu z wielkiego budynku lotniska. Wsiedliśmy do niej i podałem adres kierowcy. Po niecałej godzinie samochód zatrzymał się pod wielkim nowoczesnym hotelem. Diego zapłacił i wzięliśmy swoje bagaże. Weszliśmy do środka i odebraliśmy klucze do dwóch pokoi w których mieliśmy spędzić trzy dni.

~~*~~
Oto rozdział 44 :)
Chciałabym podziękować za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem, ale chcę zaznaczyć że jak jest szantaż i spełnicie go to nie dodam od razu rozdziału.
Na asku ciągle o rozdziałach i bardzo mnie to cieszy ze tak podoba wam się mój blog i ta historia ale szkoła tez jest i musze się uczyć. Nie spodziewajcie się rozdziałów co dwa dni :P
Mam nadzieje ze wam się podoba ;)
40 komów --> Rozdział 45 

czwartek, 19 lutego 2015

Rozdział 43

Rozdział dedykuję wszystkim komentującym <333

~Violetta~
Kolejny dzień budzi się do życia. Słońce przebijające się przez zasłony do mojego apartamentu budząc mnie. Przecieram leniwie oczy i siadam na łóżku. Ziewam i wstaję z niego. Odsłoniłam okno i od razu tego pożałowałam. Światło słoneczne poraziło moje oczy, które od razu zamknęłam. Po chwili przyzwyczaiłam się do tego i otworzyłam oczy. Stałam chwilę i szybko pobiegłam do łazienki. Jak co rano od kilku dni miałam poranne mdłości. Opukałam buzię i wykonałam poranne czynności. Ubrałam się i poszłam do kuchni. Zrobiłam sobie płatki na mleku i zaczęłam jej jeść. Prawie zjadłam gdy znowu musiałam biec do toalety. Wyszłam z niej i powróciłam do jedzenia. Trochę to wszystko męczące, a w dodatku nie mam się do kogo przytulić lub komu wypłakać. Posprzątałam po sobie i jak co dzień wyszłam z hotelu. Poszłam do pracy, którą niedawno dostałam. Jestem sekretarką w jednej z tutejszych firm. Nie jest ona jakaś duża, ale pracują w niej bardzo mili ludzie. Szefowi nie przeszkadza to, że jestem w ciąży o czym oczywiście go poinformowałam. Powiedział, że gdy nie będę już w stanie pracować będę miała wolne. Zgodziłam się na to bo w końcu nie wiem ile tu zostanę. Wiele razy pisałam do Leona co było prawdziwą przyczyną tego wszystkiego, ale nigdy nie miałam odwagi wysłać mu tego. Na jego wspomnienie moje oczy zaszkliły się. Nie chciałam tego więc szybko odgoniłam od siebie te wspomnienia. Weszłam do budynku w którym pracuję. Ludzie uśmiechali się do mnie co z miłą chęcią odwzajemniłam. Usiadłam przy swoim biurku przed gabinetem szefa. Rozebrałam się i zaczęłam swoją pracę. Pierwszą przerwę spędziłam w towarzystwie moich dwóch kolegów. Jeden wysoki blondyn o piwnych oczach to Josh, a drugi to Mat, nieco niższy brunet z niebieskimi oczami . Poznałam ich już w pierwszy dzień pracy. Od razu polubiliśmy się. Po miło spędzonych 20 minutach wróciliśmy na swoje stanowiska i wznowiliśmy pracę. Swoją skończyłam trochę po 17. Ubrałam się i wyszłam z firmy gdzie czekali na mnie Josh i Mat. Podeszli do mnie.
-Idziemy do Ciebie na jakiś wieczór filmowy aby cię rozerwać.-zaśmiał się brunet. Po długich namowach zgodziłam się. Pojechaliśmy do mnie i weszliśmy do domu. Rozebraliśmy się i poszliśmy zrobić trochę spóźniony obiad, przy którym było dużo zabawy. Zjedliśmy i poszliśmy oglądać filmy. Ciągnęły się one długo przez co zasnęliśmy na kanapie.

~Leon~
Obudziłem się i wykonałem poranne czynności. Poszedłem na dół i jak zawsze zjadłem śniadanie z Fran, Diego i dziećmi. Pomogłem posprzątać i pojechałem do firmy. Liz jeszcze nie było bo dziś miała się trochę spóźnić. Poszedłem do siebie i zacząłem pracować. Miałem dużo papierów do przeczytania i podpisania. Siedziałem w firmie do wieczora. Gdy wychodziłem spotkałem moją ukochaną. Pocałowałem ją i zaproponowałem, że odwiozę do domu. Zgodziła się. Pocałowała mnie na pożegnanie i pojechałem do siebie. Rozebrałem się i poszedłem coś zjeść bo  byłem wyjątkowo głodny. Zjadłem jakieś kanapki i poszedłem do swojej sypialni. Wziąłem laptopa i opadłem na łóżko. Otworzyłem i włączyłem. Gdy się ładował przebrałem się w luźniejsze rzeczy i znowu się położyłem. Wszedłem na pocztę na którą byłem zalogowany, a to dziwne bo z niej nie korzystałem na tym laptopie. Przyjrzałem się wiadomością, ale nie były one moje. Po chwili dotarło do mnie, że to nie moja poczta tylko...tylko Violetty. Już chciałem się wylogować, ale zauważyłem bardzo ciekawe wiadomości, a raczej groźby. Zacząłem je czytać, po kilku takich już wiedziałem czym spowodowane było jej zniknięcie. Dlaczego ja tak łatwo odpuściłem? Ktoś podpisywał się jako "Twój Koszmar". Dziwne bo już gdzieś słyszałem tą nazwę, ale nie mogę przypomnieć sobie gdzie. Wszedłem jeszcze w kopie robocze. Było tam pełno napisanych wiadomości do mnie, ale żadna nie była wysłana. Otworzyłem najnowszą.

Kochany Leonie. 
Wiem, że już i tak mnie nienawidzisz i na pewno jesteś zdziwiony tym wstępem, ale przyszedł czas abym wyjaśniła ci wszystko od początku do końca. 
Zaczęło się od różnych groźnych przypadków, które mogły wyrządzić komuś krzywdę. Nie zważałam na nie jakoś szczególnie. Dopiero gdy dostałam groźby od kogoś kto podpisywał się jako "Twój Koszmar" przestraszyłam się. Zaczęłam dostawać tego coraz więcej, a te dziwne prawie wypadki nasilały się. W końcu tak jak kazała mi tajemnicza osoba napisałam ten list, zostawiłam pierścionek zaręczynowy i wyjechałam. Zostawiałam was aby nic wam się nie stało. Było to dla mnie trudne i wiem, że złamałam Ci tym serce, ale nie mogłam was tak narażać. Mimo tego chcę abyś wiedział, że nadal cię kocham i nigdy nie przestałam. Teraz wiesz już wszystko. Jeszcze raz przepraszam. 

Kocham Cię Violetta.

Czyli ona nadal mnie kocha i zrobiła to dla bezpieczeństwa swoich bliskich. Byłem zszokowany, ale też szczęśliwy. Wstałem z łózka i zbiegłem na dół. Pokazałem wszystko Fran i Diego. Byli równie zaskoczeni jak ja. Ubrałem się i pojechałem na komisariat policji. Przecież ktoś musi znaleźć Violettę i osobę winną temu wszystkiemu. Wszedłem do środka i podszedłem do jednego z policjantów. Wytłumaczyłem mu o co chodzi, a on wziął mnie do osobnego pomieszczenia gdzie opowiedziałem mu wszystko co wiedziałem. Zanotował informacje i powiedział, że dochodzenie zacznie się od razu. Oddałem mu laptop  aby dał go technikom którzy mieli ustalić adresata gróźb. Kazali mi wracać do domu, a kiedy się czegoś dowiedzą poinformują mnie. Wróciłem do domu i powiedziałem wszystko reszcie. Zmęczony poszedłem do siebie. Wykonałem wieczorne czynności i położyłem się spać.

~~*~~
Jak pisałam na ask'u, dziś dodaje rozdział ;)
Na tygodniu jest mi ciężko coś dodać bo ciągle jestem zawalona szkołą :/
Jak obiecałam Leon się powoli dowiaduje różnych rzeczy ^^
Viola nawiązała nowe znajomości, Josh i Mat :D
Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba ;*
Dziękuję za tyle komów pod poprzednim rozdziałem, jak długo nie dodaję to komentujecie :P
Mam nadzieję, że pod tym też będzie dużo ;)
30 komów --> Rozdział 44

P.S. Kto się cieszy, że Lodo w Polsce? Ja, ale oczywiście Warszawa daleko i nie mam jak się tam dostać :( 

poniedziałek, 9 lutego 2015

Rozdział 42

Rozdział dedykuję Ślicznej ♥

Obudziłem się czując ruch na swoim brzuchu. Powoli otworzyłem oczy. Zobaczyłem, że śpimy wtuleni w siebie z blondynką. Dziewczyna powoli zaczęła się budzić. Wygląda tak słodko- przeszło mi przez myśl. Otworzyła swoje piękne piwne oczka i spojrzała na mnie. Jej wyraz twarzy wyrażał zaskoczenie. Rozejrzała się po pokoju.
-Zasnęłam?-spytała po chwili. Przytaknąłem z uśmiechem.-Przepraszam, ale jakoś tak oczy same mi się zamknęły i przepraszam, że zabrałam Ci nawet twoje łóżko.-tłumaczyła szybko.
-Liz spokojnie.-powiedziałem.-Nic się nie stało i było mi nawet wygodnie.-powiedziałem.
-To tak samo jak mnie.-powiedziała.
-Zjesz u nas śniadanie i odwiozę Cię dobrze?-spytałem. Po chwili namysłu zgodziła się. Pokazałem jej gdzie jest łazienka i sam poszedłem do drugiej. Wykonaliśmy poranne czynności i poszliśmy do kuchni. Była już tam Fran z dziećmi. Przywitała nas ciepłym uśmiechem co odwzajemniliśmy.
-Siadajcie za chwilę śniadanie.-powiedziała. Zajęliśmy miejsca przy stole. Podała nam talerze z jajecznicą, która pięknie pachniała.
-A gdzie Diego?-spytałem.
-Pojechał na godzinkę do firmy coś podpisać i załatwić.-powiedziała. Przytaknąłem i zaczęliśmy jeść. Gdy skończyliśmy pozmywałem i powiedziałem siostrze, że jadę odwieźć Liz. Wsiedliśmy do mojego samochodu i pojechaliśmy do niej. Zaparkowałem na jej podjeździe.
-Wejdziesz?-spytała. Chwilę się zastanowiłem po czym zgodziłem się. Zamknąłem auto i weszliśmy do jej domu. Usiadłem w salonie, a ona poszła zrobić nam herbaty. Po chwili wróciła z dwoma kubkami. Podała mi jeden i zajęła miejsce obok mnie. Rozmawialiśmy długo. W końcu zdobyłem się aby powiedzieć jej coś co dotarło do mnie w końcu. Odłożyłem nasze kubki na stolik. Popatrzyła na mnie zdziwiona.
-Muszę Ci coś powiedzieć.-zacząłem patrząc na nią.-Wysłuchaj mnie do końca.-poprosiłem.
-Dobrze.-powiedziała niepewnie. Wziąłem głęboki wdech i spojrzałem w jej oczy.
-Spędzamy razem wiele czasu, to ty mnie wspierałaś i pomagałaś gdy przechodziłem kryzys. Jesteś zawsze gdy Cię potrzebuję i ostatnio doszedłem do wniosku, że zakochałem się w Tobie.-powiedziałem na jednym wydechu. Nie odzywała się. Już miałem powiedzieć aby o tym zapomniała, ale ona zrobiła coś innego. Pocałowała mnie, a ja z przyjemnością oddałem pocałunek. Całowaliśmy się długo, czule i namiętnie. Oderwaliśmy się od siebie, a na naszych twarzach widniały uśmiechy.
-Ja też się w Tobie zakochałam.-powiedziała.
-Zostaniesz moją dziewczyną?
-Tak.-powiedziała i znowu musnąłem jej usta. Oddała pocałunek. Postanowiliśmy coś u niej obejrzeć.
-Może nie horror bo znowu mi uśniesz.-zaśmiałem się. Spojrzała na mnie.
-Mam swój jeden ulubiony horror. Nazywa się "Twój koszmar" bardzo fajny. Oglądałam go z przyjaciółkami kilka lat temu. Tak mi się podobał, że bardzo często podpisywałam się jako 'Twój koszmar'.-powiedziała z uśmiechem, a ja zaśmiałem się. Po jakimś czasie zdecydowaliśmy się na komedię. Objąłem ją, a ona wtuliła się jeszcze bardziej. Film okazał się być trafny bo śmialiśmy się co chwilę. Gdy się skończył postanowiłem już wracać.
-Kocham Cię, pa.-powiedziałem i pocałowałem ją.
-Ja Ciebie też, papa.-pomachał mi gdy wchodziłem do auta.
Pojechałem do domu i wszedłem do środka. Od razu powitała mnie uśmiechnięta Fran. Po długich namowach powiedziałem im, że jesteśmy razem. Nie powiem ucieszyli się tym. Byłem w tak dobrym humorze, że wziąłem dzieciaki na plac zabaw aby ich rodzice mogli odpocząć. Chłopcy jak to małe dzieci biegali wszędzie. Zrobiłem im kilka zdjęć i pobawiłem się z nimi. Po długiej zabawie wróciliśmy do domu.

~Liz~
Biegam po całym domu jak głupia.
-Leon wyznał mi miłość! Leon mnie pocałował! Leon i ja jesteśmy razem!-krzyczałam. Radość rozpiera mnie jak nie wiem co. W końcu mój. Nie żadnej Violetty tylko mój, mój, mój! Opadłam wykończona na swoje łóżko. Moje marzenia, mój plan wszystko się spełniło. Tak się cieszę, Teraz nie ma przeszkód na nasz związek. Nawet Francesca mnie polubiła co daje mi plusa. Po kilku minutach poszłam do łazienki. Wykonałam wieczorne czynności bo było już trochę późno. Poszłam do sypiali i od razu zasnęłam śniąc właśnie o Nim.

~Miesiąc później~
Zbieram swoje rzeczy ze swojego stanowiska pracy. Wstaję i ubieram się. Powoli wychodzę na zewnątrz, a promienie słońca muskają moją twarz. Uśmiechnęłam się i przymknęłam oczy przystając na chwilę w miejscu. Po kilku minutach poczułam czyjeś ręce na swoich biodrach. Oplotły one moją talię, a do mnie dotarł cudowny zapach Jego perfum. Uśmiechnęłam się pod nosem i dalej stałam w miejscu. Jego gorące usta dotknęły mojego rozgrzanego policzka.
-Dzień dobry skarbie.-szepnął, a po moim karku przeszedł przyjemny dreszcz.
-Witam pana.-uśmiechnęłam się i odwróciłam do niego przodem. Wykorzystał to i wpił się w moje usta jakby dawno tego nie robił. Odwzajemniłam i pogłębiłam pocałunek z uśmiechem. Oderwaliśmy się od siebie gdy zabrakło nam powietrza.
-Przyjedziesz dziś do mnie?-spytałam z nadzieją.
-Tak, ale za kilka godzin bo teraz będziemy mieli klienta i kontrakt do podpisania. -przytaknęłam z uśmiechem. Musnęłam jeszcze raz jego usta.
-Powodzenia kochanie.-powiedziałam i wsiadłam do swojego samochodu. Pomachał mi i wszedł do budynku, a ja odjechałam. Nie mogłam uwierzyć, że jesteśmy ze sobą już ponad miesiąc. To wspaniałe. Z każdym dniem kocham go coraz bardziej i on mnie też. Układa nam się wręcz cudownie. Nie wiem co by było gdyby nie mój plan. Wjechałam do garażu i weszłam do domu. Posprzątałam tam trochę i zjadłam obiad. Po kilku godzinach tak jak powiedział przyjechał do mnie. Razem z Leonem oglądaliśmy film, leżeliśmy i rozmawialiśmy. Kocham spędzać z nim czas, kocham go całego jak nikogo innego. Zjedliśmy kolację, którą razem przygotowaliśmy i poszliśmy do mojej sypialni. Położyliśmy się na moim wielkim łóżku. Wtuliłam się w niego, a on objął mnie swoim silnym ramieniem. Czułam się tak dobrze i bezpiecznie, że nie wiem kiedy zasnęłam.

~~*~~
Rozdział 42 :)
Dziękuję wam za tyle komentarzy pod poprzednimi rozdziałami jakby się tak utrzymały byłoby wspaniale, ale nie chcę was do niczego zmuszać ;)
Ja wiem, ja wiem, że znowu nie ma perspektywy Violki, ale miałam już ten rozdział napisany, ale za to w kolejnym jest Violka :D
Mam jednak nadzieję, że mimo to i tak wam się spodoba.
Kto uważnie czytał może już kojarzyć fakty bo pojawiła się wskazówka (ulubiony horror naszej Liz) hehe ^^
Nie martwcie się też tak o Leonettę bo Leon już praktycznie zbliża się do sedna całej zagadki ;)
Widziałam niektóre wasze propozycje zostawione w komach pod rozdziałem.
Jeden Anonimek mnie bardzo zaciekawił, ale mam już napisane te fragmenty i nie mogę tego wykorzystać :(
Kochani dzisiaj taka odmiana BRAK SZANTAŻU!
Chcę zobaczyć ilu z was skomentuje ten rozdział z własnej woli, a nie aby od razu był kolejny rozdział, jestem ciekawa ile będzie komów ;)
Tak więc do zobaczenia niedługo (mam nadzieję) ;*
Kocham Was <333

piątek, 6 lutego 2015

Rozdział 41

Rozdział dedykuję Ślicznej, Mojemu kochanie i Cherry

Po chwili uśmiechnęliśmy się i odwróciliśmy swoje spojrzenia z powrotem na białe obłoki na niebieskim niebie. Po jeszcze kilku minutach w końcu wstaliśmy z ławki.
-Do jutra.-powiedziała z pięknym uśmiechem.
-Pa.-odwzajemniłem gest i pocałowałem jej policzek. Kolejny raz tego pięknego dnia jej policzki przybrały kolor czerwieni. Pomachała mi jeszcze i odeszła w swoją stronę. Pochodziłem jeszcze trochę po parku i wróciłem po samochód. Pojechałem jeszcze na zakupy bo Fran mnie o to prosiła i wróciłem do domu. W środku jak zawsze powitały mnie dzieciaki i pomogłem Fran z zakupami. Poszedłem do siebie i odłożyłem swoje rzeczy. Przebrałem się w luźniejsze ubrania i zszedłem na dół. Razem zjedliśmy obiad przygotowany przez Fran i rozeszliśmy się. Wróciłem do swojej sypialni i wyjąłem dokumenty. Zacząłem pracować. Poczułem krótkie wibracje w mojej kieszeni. Wyjąłem telefon 'Jedna nowa wiadomość'. Odtworzyłem ją.

Od: Liz ;*
Hej :) Co porabia mój ulubiony szef? 
Do Liz ;*
Hej ;) Pracuje jak zawsze w wolnym czasie gdy nie spędza go z Tobą. 
Od Liz ;*
To nie przeszkadzam :* 
Do Liz ;*
Ty mi nigdy nie przeszkadzasz :* 

Takim oto sposobem przepisałem z nią dwie godzimy w międzyczasie uzupełniając papiery. Pisanie z nią to taka sama przyjemność jak spędzanie czasu. Uśmiechnąłem się i poszedłem do łazienki. Wykonałem wieczorne czynności. Ubrany w dresy i luźny podkoszulek poszedłem na dół. Posiedziałem trochę z resztą, zjedliśmy kolacje i poszliśmy spać. Tak zakończył się kolejny dzień.

~Następnego dnia~

Obudził mnie budzik. Wyłączyłem go i usiadłem na łóżku. Przetarłem oczy i przeciągnąłem się. Wstałem z łóżka i poszedłem do łazienki gdzie wykonałem poranne czynności. Poszedłem na dół gdzie w kuchni siedziała już reszta. Dosiadłem się do nich i zrobiłem sobie kanapki. Wypiłem jeszcze kawę i pojechałem do firmy gdzie znowu przywitałem się z Liz. Poszedłem do biura i zacząłem pracować. Tym razem nie było tego tak dużo. Wyrobiłem się ze wszystkim przed przerwą. Napisałem do Liz że dzisiaj zjemy u mnie w gabinecie bo Diego nie ma. Po chwili przyszła z dwoma średniej wielkości pudełkami. Podała mi jedno a drugie wzięła sobie i usiadła na kanapie pod ścianą. Jak się okazało była to chińszczyzna. Wstałem z fotela i usiadłem obok niej. Zaczęliśmy jeść jedzenie tymi drewnianymi pałeczkami. Nie wiem jak Chińczycy mogą tak jeść. Przecież to jest nie wygodne jak cholera. Po długich zmaganiach skończyliśmy jeść. Odłożyliśmy puste opakowania.
-Muszę już iść, moja przerwa dobiegła końca. -powiedziała i wstała. Złapałem ją za rękę i pociągnąłem ją na kanapę.
-Szef pozwala zostać Ci zostać dłużej. -powiedziałem i spojrzałem na nią. Uśmiechnęła się i usiadła wygodniej.-Zapraszam Cię dziś do mnie na kolację z Fran i Diego.-powiedziałem po pewnym czasie. Spojrzała na mnie.
-A twoja siostra i Diego nie mają nic przeciwko?-spytała.
-Właściwie to Fran to wymyśliła, ale jak nie chcesz to zrozumiem.-powiedziałem z delikatnym uśmiechem.
-Oczywiście, że chcę.-powiedziała.-Na którą mam być u Was?
-Przyjadę po Ciebie o 18.-powiedziałem. Przytaknęła głową. Później rozmawialiśmy jeszcze trochę i w końcu uparła się, że musi wracać już do pracy. Uczyniłem to samo. Gdy już skończyłem pożegnałem się z nią i pojechałem do domu. Pomogłem trochę Fran i przebrałem się. O odpowiedniej porze pojechałem po nią.

~Violetta~
Powoli dociera do mnie wiadomość o ciąży. Pojawiają się też jej oznaki. Jem co popadnie, wahania nastroju, które nie mam na kim wyładować i nudności. Czasami już sama ze sobą nie mogę wytrzymać. Ciągle myślę o tym jak zareagowałby na tą wiadomość Leon, ale chyba nigdy się tego nie dowiem. Leżę na kanapie i zajadam się czekoladą oglądając jakąś komedię. Zamiast się śmiać po moich policzkach lecą słone łzy. Sama nie wiem z jakiego powodu, tak same z siebie zbierają się w moich oczach i swobodnie kreślą mokrą dróżkę na moich policzkach. Wytarłam je i poszłam do kuchni po herbatę z cytryną. Przy okazji zgarnęłam jeszcze paczkę ciastek. Zajęłam z powrotem miejsce na kanapie i oglądałam.

~Leon~
Zapukałem do drzwi jej domu. Po chwili otworzyła mi. Była ubrana w zieloną sukienkę- mój ulubiony kolor- do tego szpilki, makijaż i rozpuszczone blond włosy. Wyglądała bardzo ładnie, jednym słowem cudownie. Przywitałem się z nią po raz kolejny buziakiem w policzek. Wzięła małą torebkę, zamknęła dom i wsiedliśmy do mojego samochodu. Włączyłem radio i ruszyłem. Droga minęła nam na rozmowach. Jechaliśmy 15 minut. Wysiedliśmy i weszliśmy do domu. Pomogłem zdjąć jej sweterek i zaprowadziłem do jadalni gdzie wszystko było już gotowe.
-Miło Cię znowu widzieć Liz.-uśmiechnęła się do niej moja siostra. Przytuliły się.
-Mi również miło Cię widzieć.-powiedziała z uśmiechem.-Ciebie też Diego.-zaśmiała się patrząc na bruneta. Usiedliśmy do stołu. Jedliśmy pyszne dania, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Kolacja minęła w bardzo przyjemnej atmosferze. Pomogliśmy później posprzątać i zabrałem Liz do siebie. Rozejrzała się po pomieszczeniu, a ja bacznie ją obserwowałem.
-Ładnie tu masz.-powiedziała po chwili z uśmiechem.
-Dziękuję.-powiedziałem. Usiedliśmy na łóżku. Postanowiliśmy coś obejrzeć. Dziewczyna po krótkich namowach zgodziła się na horror. Zasłoniłem okna i położyliśmy się. Ona na swojej stronie, a ja na swojej. Film się zaczął. Z początku nie było nic strasznego, ale później dopiero akcja się rozkręcała. Spojrzałem na nią. Leżała i miała lekko przymknięte oczy. Zaśmiałem się cicho. Przysunąłem się do niej i objąłem ją, a ona od razu się we mnie wtuliła. Czułem się wspaniale tak jak kiedyś. Jak kiedyś z.... z nie ważne z kim. Byłem po prostu szczęśliwy.
Po kilkunastu minutach zobaczyłem, że moja towarzyszka śpi. Wyłączyłem film i nakryłem ją kołdrą. Poszedłem do łazienki. Po kilkunastu minutach wróciłem i położyłem się obok niej. Po chwili również zasnąłem.
~~*~~
I mamy rozdział 41 :)
Dziękuję za komy pod poprzednim rozdziałem.
One wiele dla mnie znaczą.
Mam nadzieję, że ten rozdział wam się podobał ;)
W komach padły pytania kiedy Leonetta, a ja wam powiem, że nie mam zielonego pojęcia xD
Już niedługo Leon się czegoś dowie, ale czego?
Spokojnie Leonetta będzie na pewno w końcu to blog o nich ;*
Wykonałem a wyjebałem poranne czynności xD Mała różnica a Paula już wie o co chodzi ;)
Czekam na wasze opinie!
29 komów --> Rozdział 42