Wiem, że macie teraz naukę i poprawianie ocen i wiele osób prosiło o przedłużenie terminu tak więc zgadzam się :) Swoje prace konkursowe możecie wysyłać do 14 czerwca! Tyle czasu powinno wam w zupełności wystarczyć ;) Jeżeli ktoś nie wie o konkursie, a chce wziąć udział wszystko w notce na dole ;* Dobranoc <3
czwartek, 28 maja 2015
sobota, 9 maja 2015
Konkurs!
Wszem i wobec ogłaszam konkurs na One Shota!
Nie musiałam długo czekać, a tu już 11 komów i jeszcze kilka osób, że weźmiecie udział w konkursie :D Bardzo się cieszę i tak jak powiedziałam dodaję zasady :)
ZASADY:
1.One Shot ma być o Leonettcie (w końcu to blog o nich). Nie ważne czy będą oni tylko wspomnieniem czy snem czy czymkolwiek, oby byli :)
2.One Shot nie powinien być nigdzie publikowany przed wysłaniem do mnie. Czyli powinien być pisany od razu na konkurs :)
3.One Shot ma mieć co najmniej 3 strony, czcionką Times czy jak kto woli Times New Roman, rozmiar 13 :) Wtedy mi się najlepiej później zmienia ;)
4.One Shot może kończyć się jak tylko sobie wymyślicie. Mogą, żyć długo i szczęśliwie lub nieszczęśliwie. W ogóle nie muszą żyć, co tylko chcecie ^^
5.One Shot'y mają być podpisane :) Proszę o zostawienie podpisu pod pracą, albo na jej początku. Najlepiej jeszcze jakbyście dali tytuły do prac :)
6.One Shot'y możecie wysyłać do 26 maja, oczywiście tego roku xD Jeżeli coś wam nie pauje lub wiecie, że się nie wyrobicie napiszcie, a postaram się dopasować się do was :)
7.One Shot'y wysyłajcie na adres veronicablanco111@gmail.com
To chyba na tyle :) Mam nadzieję, że osoby, które się zgłosiły i te co dopiero to czytają wezmą udział i już niedługo przeczytam wasze wspaniałe prace :) Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania zapraszam do zakładki "Kontakt" najczęściej jestem na gg :) Anonimki też mogą wysyłać swoje prace, tylko niech na końcu się jakoś podpiszą :) A co do nagród będą one podobne do wcześniejszych, od razu mówię, że nikomu nic nie wysyłam ani nic, aby później nie było :D
Nie musiałam długo czekać, a tu już 11 komów i jeszcze kilka osób, że weźmiecie udział w konkursie :D Bardzo się cieszę i tak jak powiedziałam dodaję zasady :)
ZASADY:
1.One Shot ma być o Leonettcie (w końcu to blog o nich). Nie ważne czy będą oni tylko wspomnieniem czy snem czy czymkolwiek, oby byli :)
2.One Shot nie powinien być nigdzie publikowany przed wysłaniem do mnie. Czyli powinien być pisany od razu na konkurs :)
3.One Shot ma mieć co najmniej 3 strony, czcionką Times czy jak kto woli Times New Roman, rozmiar 13 :) Wtedy mi się najlepiej później zmienia ;)
4.One Shot może kończyć się jak tylko sobie wymyślicie. Mogą, żyć długo i szczęśliwie lub nieszczęśliwie. W ogóle nie muszą żyć, co tylko chcecie ^^
5.One Shot'y mają być podpisane :) Proszę o zostawienie podpisu pod pracą, albo na jej początku. Najlepiej jeszcze jakbyście dali tytuły do prac :)
6.One Shot'y możecie wysyłać do 26 maja, oczywiście tego roku xD Jeżeli coś wam nie pauje lub wiecie, że się nie wyrobicie napiszcie, a postaram się dopasować się do was :)
7.One Shot'y wysyłajcie na adres veronicablanco111@gmail.com
To chyba na tyle :) Mam nadzieję, że osoby, które się zgłosiły i te co dopiero to czytają wezmą udział i już niedługo przeczytam wasze wspaniałe prace :) Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania zapraszam do zakładki "Kontakt" najczęściej jestem na gg :) Anonimki też mogą wysyłać swoje prace, tylko niech na końcu się jakoś podpiszą :) A co do nagród będą one podobne do wcześniejszych, od razu mówię, że nikomu nic nie wysyłam ani nic, aby później nie było :D
Konkurs?
Hej kochani ^^
Przybywam dziś do was z pytaniem, niestety nie z nową historią :(
Jeszcze jej nie wymyśliłam, ale próbuję, więc trzymajcie kciuki!
No więc pytanie jest następujące : Chcielibyście abym zorganizowała konkurs na OS'a?
Jeżeli tak bardzo proszę osoby chętne o zostawienie odpowiedzi tutaj w komentarzu :) Jeżeli będzie minimum 5 osób już niedługo pojawią się zasady ;) Jeżeli jednak nie będzie tych osób konkursu też nie będzie. Także czekam na wasze odpowiedzi ;*
poniedziałek, 4 maja 2015
One Shot cz.3
Na terapii siedziała jak na szpilkach. Nie mogła się w ogóle skupić. Była ciekawa jak jeszcze nigdy tego co powie jej Leon. Spojrzała na niego. Siedział w bluzie i patrzył pustym spojrzeniem za okno. Nie okazywał żadnych emocji. Odwrócił głowę czując jej spojrzenie na sobie. Zarumieniła się i przeniosła spojrzenie na dłonie. Nigdy nie rumieniła się, nie okazywała słabości. Była zdziwiona swoją reakcją na jego wzrok, ale nie zastanawiała się nad tym. Po godzinie wyszła z budynku szybko i odetchnęła z ulgą. Nie wytrzymałaby dłużej w jednym miejscu z nim. Spojrzała na godzinę w telefonie. 11:32. Westchnęła i powoli ruszyła do domu. Weszła do środka i rozebrała się. Usłyszała śmiech w salonie. Poszła w tamtym kierunku. Stanęła w progu i zobaczyła swoją siostrę którą łaskotała jej ciotka. Przez jej twarz przeszedł cień uśmiechu. Patrzyła chwilę na nie, a następnie ruszyła do swojego pokoju. Wzięła swoją torbę. Spakowała do niego wszystkie potrzebne rzeczy i zeszła na dół. Usiadła przy stole, a babcia nałożyła jej obiad.
-Smacznego, skarbie.-uśmiechnęła się do niej ciepło.
-Dzięki.-powiedziała cicho i zaczęła jeść. Starsza pani zajęła miejsce obok niej i również zaczęła jeść. Po chwili do kuchni weszła też Molly, ciotka szatynki. Dosiadła się do stołu i również zaczęła jeść. Spojrzała na dziewczynę.
-Violu słyszałam, że do waszej grupy doszedł nowy chłopak.-zaczęła, a ona przytaknęła.-Słyszałam też, że dziewczyną się podoba, ale tylko z Tobą rozmawiał jak na razie.-dodała patrząc na nią. Uniosła swój wzrok i spojrzała na ciotkę.
-Kto Ci tak powiedział?-spytała zdziwiona.
-Nie ważne, tak mi się obiło o uczy. Cieszę się, że masz kolegę.-powiedziała. Szatynka uniosła jedną brew wpatrując się w nią.
-To nie jest mój kolega...-nie zdążyła skończyć.
-A więc chłopak?-uśmiechnęła się.
-Co? Nie. Nie znam go prawie, my się nawet nie lubimy. Nie.-powiedziała szybko gestykulując przy tym rękoma.
-Violetta, spokojnie. Ja tylko zapytałam i chcę abyś wiedziała, że nie mam nic przeciwko temu abyś miała chłopaka, a jak już będziesz go miała możesz go tu przyprowadzić.-powiedziała spokojnie, ale bacznie przyglądała się siostrzenicy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-Nie sądzę aby ktoś chciał być ze mną, a w dodatku z kimś kto chodzi na terapię, ale będę pamiętała.-dodała i powróciła szybko do jedzenia.
-Viola, nie mów tak. Jesteś ładna, inteligentna i dobra, a to że chodzisz na terapię niczego nie zmienia.-powiedziała i pogładziła ją po dłoni. Szatynka szybko ją zabrała.
-Dzięki, ale ja już muszę iść.-powiedziała szybko i odstawiła naczynie do zmywarki. Wzięła swoje rzeczy i ubrała się spojrzała na zegarek. 12:28. Wyszła z domu i ruszyła na polankę gdzie była niedawno. Rozejrzała się, ale nie dostrzegła go. Usiadła pod rozłożystym drzewem i wyjęła blok i ołówek. Spojrzała w dal przypominając sobie jego rysy twarzy. Otworzyła blok podkładając sztywną podkładkę i sięgnęła po ostrugany ołówek. Z pamięci zaczęła szkicować jego twarz i kawałek ramion. Poprawiała starannie niektóre rysy. Przyciemniała w pewnych miejscach, a w innych zaś rozjaśniała. Trochę niżej niż kark staranie napisała słowa jego tatuażu. Dokonała ostatnich poprawek i jej portret był gotowy. Wzięła swój telefon i spojrzała na godzinę. 13:07. Rozejrzała się, ale nadal była sama. Odłożyła rzeczy i schowała je. Wzięła torbę i powoli wstała.
-Narysowałaś mnie.-powiedział. Wzdrygnęła się wystraszona i szybko się rozejrzała.
-Gdzie jesteś?-spytała po chwili.
-Dlaczego mnie narysowałaś?-spytał.
-Naszkicowałam. Skąd to wiesz i gdzie jesteś?-rozglądała się zdezorientowana. Po chwili chłopak zeskoczył z gałęzi i stał tuż obok niej. Wpatrywała się w niego zdziwiona. Spojrzała w górę, a później znowu na niego.
-Ostatnio jak tu siedziałam, ty też tam byłeś?-spytała cicho i wskazała na gałąź nad nimi. Pokiwał głową przyglądając jej się.
-A więc jednak przyszłaś i jak sądzę jesteś bardzo ciekawa co chcę Ci powiedzieć.-powiedział i usiadł na jednej z gałęzi, ale tym razem niżej. Pokiwała głową i usiadła opierając się o pień tak aby cały czas go widzieć. -Co chcesz wiedzieć?-spytał w końcu.
-Nie wiem, opowiedz mi dlaczego chodzisz na terapię, co oznacza ten tatuaż. Po prostu powiedz mi o sobie to co chcesz abym wiedziała.-powiedziała patrząc mu w oczy. Odwrócił do niej wzrok.
-Leon, 19 lat. Przeprowadziłem się tutaj niedawno z Madrytu. Chodzę na terapię bo ojciec mi kazał i nawet mnie tam zaciągnął.-powiedział kończąc swoją wypowiedź.
-Dlaczego tata kazał chodzić Ci na terapię?-spytała.
-Bo stało się coś co według niego sprowadziło mnie na złą drogę i nie miał innego wyjścia jak zapisać mnie na tą pieprzoną terapię, która mi nie jest potrzebna.-powiedział trochę zły.
-Terapia dawałaby efekty gdybyś się starał, a nie siedział bezczynnie i kręcił młynka palcami.-powiedziała.
-Nie twoja sprawa co będę tam robił. Mówię, że nie potrzebuję aby jakiś fagas który nie wie nic o moim problemie mówił mi co mam robić!-prawie krzyknął. Bardzo łatwo się denerwował. Nie lubił rozmawiać o sobie i o swoich problemach.
-Dobra Leon sam kazałeś mi tu przyjść, a teraz zachowujesz się jak nie wiadomo kto. Chyba już nie chcę nic wiedzieć jeżeli to ma tak wyglądać.-powiedziała i wstała. Otrzepała się.
-Dobra, poczekaj.-w końcu odezwał się.-Powiem Ci, ale masz nikomu nie mówić. W zamian chcę wiedzieć dlaczego ty chodzić na terapię więc zacznij, a ja powiem później.-dodał patrząc na nią. Westchnęła się znowu usiadła. Spojrzała na niego. Wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać mu swoją historię. Przypominając sobie to wszystko po jej policzku spłynęły łzy. Szybko je starła i zakończyła swój długi monolog.
-I to by było na tyle z mojego życia.-powiedziała i popatrzyła na niego. Był trochę zdziwiony tym co usłyszał.
-Myślałem, że jesteś po prostu rozpuszczoną lalunią, która zeszła na złą drogę i która sądzi, że może wszystko.-w końcu wydusił z siebie.
-Nie tylko ty miałeś spieprzone życie. Ty chociaż masz rodziców, którzy próbują Ci pomóc.-powiedziała cicho.
-Wysyłając mnie na jakieś terapie?-zakpił.
-Zamknij się w końcu i nie mów tak bo oni chcą tylko dobrze!-powiedziała zła.-Teraz twoja kolej.-dodała już spokojniej. Patrzył chwilę w liście nad nim. Zastanawiał się, ale po chwili wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
-Kiedyś byłem jak to powiedział mój tata normalny. Miałem przyjaciół, dobre stopnie w szkole, dziewczynę.-powiedział.-Wszystko układało się dobrze, byłem szczęśliwy z Mary, moją dziewczyną. Kochałem ją nad życie, a on mnie, tak mówiła. Przeżyliśmy wiele cudownych chwil, a byliśmy ze sobą tylko siedem miesięcy. Wiedzieliśmy, że chcemy przeżyć razem całe życie jednak nie było nam to pisane. Pewnego dnia, dokładnie trzy miesiące temu szła do mnie aby powiedzieć mi coś ważnego. Niestety nie dotarła na miejsce.-powiedział ciszej walcząc z emocjami.-Na przejściu dla pieszych potrącił ją pijany kierowca. Zabrało ją pogotowie, dowiedziałem się o tym, ale było już za późno zmarła po kilku minutach w szpitalu. Siedziałem przy niej chociaż wiedziałem, że już się nie obudzi. Nie chciałem aby odeszła, mówiła, że nigdy nie odejdzie, ale stało się inaczej. Wieczorem tego samego dnia gdy jeszcze byłem w szpitalu z moimi rodzicami i jej przyszedł lekarz. Powiedział... powiedział, że była w ciąży. Trzeci tydzień. Byłem ojcem tego dziecka, a ten pieprzony pijany dupek za kierownicą samochodu odebrał mi ich oboje.-szepnął.-Załamałem się, zacząłem palić, nie piję, bo nie chcę być taki jak ten koleś wtedy. Przez niego straciłem to co było dla mnie najważniejsze. Niedługo potem zrobiłem sobie ten tatuaż, a ona i to dziecko zawsze będą miały miejsce gdzieś w moim sercu.-zakończył. Patrzyła na niego zdziwiona, ale również ze współczuciem. Zanim zorientowała się co robi wstała i przytuliła go. Nie wiedział co ma zrobić. Nikt od tamtego czasu nie przytulał się tak do niego. On sam też na to nie pozwalał, ale nie umiał jej odepchnąć. Zrobił coś przeciwnego, przytulił się do niej nieśmiało. Schował twarz w jej włosach uspokajając się. Po kilku minutach odsunął się od niej.
-I to tyle o moim życiu.-powiedział i powróciła jego zimniejsza, trzymająca dystans strona.
-Leon nie zamykaj się w sobie, nie możesz się poddać.-powiedziała patrząc na niego.
-Ale ty nie wiesz jak to jest. Nie wiesz jak to jest gdy osoba, którą kochasz odeszła i wiesz, że już nie wróci. Kochałem ją. Gdyby nie on, nie ten debil za kilka miesięcy mielibyśmy dziecko, a ona stałaby się kimś więcej niż tylko dziewczyną.-powiedział.-To tak cholernie bolało i nadal boli chociaż mniej.-dodał.
-Może moi rodzice żyją, ale wiem jak to jest gdy ktoś od Ciebie odejdzie i wiem co czujesz, ale nie możesz odpychać od siebie ludzi. Ona na pewno by tego nie chciała. Niech powróci tamten Leon i niech weźmie się w garść. Kiedyś znajdziesz dziewczynę, którą pokochasz, a ona Ciebie, ale nie poddawaj się. Musisz być silny.-powiedziała znowu go przytulając.-Zawsze jest nadzieja na lepsze jutro.-szepnęła w jego szyję. Oparł się o jej głowę.
-Wiedzą o tym tylko niektóre osoby z tamtej szkoły i rodzice, ty jesteś pierwsza której to opowiedziałem sam.-wyznał po chwili.
-Dziękuję za to, że mi zaufałeś, nie powiem nikomu.-szepnęła.
Od szczerej rozmowy tej dwójki minął ponad miesiąc. Można powiedzieć, że zaprzyjaźnili się. Leon obiecał jej, że chociaż trochę się zmieni. Przy niej próbuje ograniczyć palenie do zera, jest bardziej otwarty chociaż nadal nie pozwala niektórym się do siebie zbliżyć. Złapał lepszy kontakt z rodzicami, nie taki jak przed tym wszystkim, ale jednak. Zapukał do drzwi jej domu. Po chwili otworzyła mu jej ciocia. Uśmiechnęła się do niego.
-Dzień dobry.-powiedział.
-Leon, miło Cię widzieć. Violetta za chwile do Ciebie zejdzie.-powiedziała wpuszczając go do środka. Stanął w korytarzu i czekał na nią. Poprawiła swoją turkusową sukienkę i zeszła na dół. Przywitała się z nim buziakiem w policzek.
-Ładnie wyglądasz.-uśmiechnął się. Lekko się zarumieniła.
-Dziękuję.-ubrała buty i wyszli z domu. Poszli na spacer i na lody. Chodzili, rozmawiali i dobrze się bawili. Spędzali razem sporo czasu i na prawdę dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Ufali sobie.
Pięć miesięcy później. Szła własnie do niego. Przeszła przez ulicę i zadzwoniła dzwonkiem do jego domu. Czekała aż ktoś jej otworzy. Za drzwiami pojawił się jego tata.
-Violetta, witaj.-uśmiechnął się i wpuścił ją do środka.
-Dzień dobry ja do Leona.-powiedziała i rozebrała się.
-Jest u siebie.-wskazał na schody prowadzące na górę do jego pokoju. Uśmiechnęła się i poszła do swojego chłopaka. Tak, chłopaka. Poprosił ją o chodzenie cztery miesiące temu. Zgodziła się, ponieważ wiedziała, że się w nim zakochała. Zapukała.
-Proszę.-powiedział i odwrócił się do drzwi.-Kochanie.-uśmiechnął się widząc ją.
-Hej.-podeszła do niego i oplotła ręce wokół jego szyi. Musnął jej usta, a ona odwzajemniła z uśmiechem. Po chwili oderwali się od siebie. Uśmiechnęła się i usiedli na łóżku. Usiadł obok i objął ją.
-Wiesz kochanie, że bardzo Cię kocham?-spytał i musnął jej szyję.
-Wiem, bo ja też Ciebie kocham.-pocałowała go w policzek.
-Nie zostawisz mnie, prawda?-spytał cicho.
-Nigdy.-pocałowała go czule w usta. Wiedziała, że to ten jedyny. On chociaż pamiętam o Mary i dziecku wiedział, że kocha ją tak samo mocno jak ona jego i tym razem nie pozwoli odejść swojej miłości.
~~*~~
Witajcie kochani :)
Chciałam was przeprosić, że musieliście tak długo czekać, ale na prawdę nie miałam czasu :(
Mam nadzieję, że ta część też wam się spodoba, chociaż wiem, że zepsułam końcówkę no, ale cóż już nic z tym nie zrobię.
Co do nowej historii, jeszcze nie mam na nią pomysłu dlatego na razie nie pojawią się żadne rozdziały, od czasu do czasu jakieś OS'y tylko dopóki nie wymyślę fabuły na nowe opowiadanie :)
Na boku jest ankieta Ci co nie zagłosowali jeszcze, proszę aby to zrobili bo jest to dla mnie ważne.
Dziękuję za komy i czekam na opinie dotyczące tej ostatniej część :D
-Smacznego, skarbie.-uśmiechnęła się do niej ciepło.
-Dzięki.-powiedziała cicho i zaczęła jeść. Starsza pani zajęła miejsce obok niej i również zaczęła jeść. Po chwili do kuchni weszła też Molly, ciotka szatynki. Dosiadła się do stołu i również zaczęła jeść. Spojrzała na dziewczynę.
-Violu słyszałam, że do waszej grupy doszedł nowy chłopak.-zaczęła, a ona przytaknęła.-Słyszałam też, że dziewczyną się podoba, ale tylko z Tobą rozmawiał jak na razie.-dodała patrząc na nią. Uniosła swój wzrok i spojrzała na ciotkę.
-Kto Ci tak powiedział?-spytała zdziwiona.
-Nie ważne, tak mi się obiło o uczy. Cieszę się, że masz kolegę.-powiedziała. Szatynka uniosła jedną brew wpatrując się w nią.
-To nie jest mój kolega...-nie zdążyła skończyć.
-A więc chłopak?-uśmiechnęła się.
-Co? Nie. Nie znam go prawie, my się nawet nie lubimy. Nie.-powiedziała szybko gestykulując przy tym rękoma.
-Violetta, spokojnie. Ja tylko zapytałam i chcę abyś wiedziała, że nie mam nic przeciwko temu abyś miała chłopaka, a jak już będziesz go miała możesz go tu przyprowadzić.-powiedziała spokojnie, ale bacznie przyglądała się siostrzenicy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-Nie sądzę aby ktoś chciał być ze mną, a w dodatku z kimś kto chodzi na terapię, ale będę pamiętała.-dodała i powróciła szybko do jedzenia.
-Viola, nie mów tak. Jesteś ładna, inteligentna i dobra, a to że chodzisz na terapię niczego nie zmienia.-powiedziała i pogładziła ją po dłoni. Szatynka szybko ją zabrała.
-Dzięki, ale ja już muszę iść.-powiedziała szybko i odstawiła naczynie do zmywarki. Wzięła swoje rzeczy i ubrała się spojrzała na zegarek. 12:28. Wyszła z domu i ruszyła na polankę gdzie była niedawno. Rozejrzała się, ale nie dostrzegła go. Usiadła pod rozłożystym drzewem i wyjęła blok i ołówek. Spojrzała w dal przypominając sobie jego rysy twarzy. Otworzyła blok podkładając sztywną podkładkę i sięgnęła po ostrugany ołówek. Z pamięci zaczęła szkicować jego twarz i kawałek ramion. Poprawiała starannie niektóre rysy. Przyciemniała w pewnych miejscach, a w innych zaś rozjaśniała. Trochę niżej niż kark staranie napisała słowa jego tatuażu. Dokonała ostatnich poprawek i jej portret był gotowy. Wzięła swój telefon i spojrzała na godzinę. 13:07. Rozejrzała się, ale nadal była sama. Odłożyła rzeczy i schowała je. Wzięła torbę i powoli wstała.
-Narysowałaś mnie.-powiedział. Wzdrygnęła się wystraszona i szybko się rozejrzała.
-Gdzie jesteś?-spytała po chwili.
-Dlaczego mnie narysowałaś?-spytał.
-Naszkicowałam. Skąd to wiesz i gdzie jesteś?-rozglądała się zdezorientowana. Po chwili chłopak zeskoczył z gałęzi i stał tuż obok niej. Wpatrywała się w niego zdziwiona. Spojrzała w górę, a później znowu na niego.
-Ostatnio jak tu siedziałam, ty też tam byłeś?-spytała cicho i wskazała na gałąź nad nimi. Pokiwał głową przyglądając jej się.
-A więc jednak przyszłaś i jak sądzę jesteś bardzo ciekawa co chcę Ci powiedzieć.-powiedział i usiadł na jednej z gałęzi, ale tym razem niżej. Pokiwała głową i usiadła opierając się o pień tak aby cały czas go widzieć. -Co chcesz wiedzieć?-spytał w końcu.
-Nie wiem, opowiedz mi dlaczego chodzisz na terapię, co oznacza ten tatuaż. Po prostu powiedz mi o sobie to co chcesz abym wiedziała.-powiedziała patrząc mu w oczy. Odwrócił do niej wzrok.
-Leon, 19 lat. Przeprowadziłem się tutaj niedawno z Madrytu. Chodzę na terapię bo ojciec mi kazał i nawet mnie tam zaciągnął.-powiedział kończąc swoją wypowiedź.
-Dlaczego tata kazał chodzić Ci na terapię?-spytała.
-Bo stało się coś co według niego sprowadziło mnie na złą drogę i nie miał innego wyjścia jak zapisać mnie na tą pieprzoną terapię, która mi nie jest potrzebna.-powiedział trochę zły.
-Terapia dawałaby efekty gdybyś się starał, a nie siedział bezczynnie i kręcił młynka palcami.-powiedziała.
-Nie twoja sprawa co będę tam robił. Mówię, że nie potrzebuję aby jakiś fagas który nie wie nic o moim problemie mówił mi co mam robić!-prawie krzyknął. Bardzo łatwo się denerwował. Nie lubił rozmawiać o sobie i o swoich problemach.
-Dobra Leon sam kazałeś mi tu przyjść, a teraz zachowujesz się jak nie wiadomo kto. Chyba już nie chcę nic wiedzieć jeżeli to ma tak wyglądać.-powiedziała i wstała. Otrzepała się.
-Dobra, poczekaj.-w końcu odezwał się.-Powiem Ci, ale masz nikomu nie mówić. W zamian chcę wiedzieć dlaczego ty chodzić na terapię więc zacznij, a ja powiem później.-dodał patrząc na nią. Westchnęła się znowu usiadła. Spojrzała na niego. Wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać mu swoją historię. Przypominając sobie to wszystko po jej policzku spłynęły łzy. Szybko je starła i zakończyła swój długi monolog.
-I to by było na tyle z mojego życia.-powiedziała i popatrzyła na niego. Był trochę zdziwiony tym co usłyszał.
-Myślałem, że jesteś po prostu rozpuszczoną lalunią, która zeszła na złą drogę i która sądzi, że może wszystko.-w końcu wydusił z siebie.
-Nie tylko ty miałeś spieprzone życie. Ty chociaż masz rodziców, którzy próbują Ci pomóc.-powiedziała cicho.
-Wysyłając mnie na jakieś terapie?-zakpił.
-Zamknij się w końcu i nie mów tak bo oni chcą tylko dobrze!-powiedziała zła.-Teraz twoja kolej.-dodała już spokojniej. Patrzył chwilę w liście nad nim. Zastanawiał się, ale po chwili wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
-Kiedyś byłem jak to powiedział mój tata normalny. Miałem przyjaciół, dobre stopnie w szkole, dziewczynę.-powiedział.-Wszystko układało się dobrze, byłem szczęśliwy z Mary, moją dziewczyną. Kochałem ją nad życie, a on mnie, tak mówiła. Przeżyliśmy wiele cudownych chwil, a byliśmy ze sobą tylko siedem miesięcy. Wiedzieliśmy, że chcemy przeżyć razem całe życie jednak nie było nam to pisane. Pewnego dnia, dokładnie trzy miesiące temu szła do mnie aby powiedzieć mi coś ważnego. Niestety nie dotarła na miejsce.-powiedział ciszej walcząc z emocjami.-Na przejściu dla pieszych potrącił ją pijany kierowca. Zabrało ją pogotowie, dowiedziałem się o tym, ale było już za późno zmarła po kilku minutach w szpitalu. Siedziałem przy niej chociaż wiedziałem, że już się nie obudzi. Nie chciałem aby odeszła, mówiła, że nigdy nie odejdzie, ale stało się inaczej. Wieczorem tego samego dnia gdy jeszcze byłem w szpitalu z moimi rodzicami i jej przyszedł lekarz. Powiedział... powiedział, że była w ciąży. Trzeci tydzień. Byłem ojcem tego dziecka, a ten pieprzony pijany dupek za kierownicą samochodu odebrał mi ich oboje.-szepnął.-Załamałem się, zacząłem palić, nie piję, bo nie chcę być taki jak ten koleś wtedy. Przez niego straciłem to co było dla mnie najważniejsze. Niedługo potem zrobiłem sobie ten tatuaż, a ona i to dziecko zawsze będą miały miejsce gdzieś w moim sercu.-zakończył. Patrzyła na niego zdziwiona, ale również ze współczuciem. Zanim zorientowała się co robi wstała i przytuliła go. Nie wiedział co ma zrobić. Nikt od tamtego czasu nie przytulał się tak do niego. On sam też na to nie pozwalał, ale nie umiał jej odepchnąć. Zrobił coś przeciwnego, przytulił się do niej nieśmiało. Schował twarz w jej włosach uspokajając się. Po kilku minutach odsunął się od niej.
-I to tyle o moim życiu.-powiedział i powróciła jego zimniejsza, trzymająca dystans strona.
-Leon nie zamykaj się w sobie, nie możesz się poddać.-powiedziała patrząc na niego.
-Ale ty nie wiesz jak to jest. Nie wiesz jak to jest gdy osoba, którą kochasz odeszła i wiesz, że już nie wróci. Kochałem ją. Gdyby nie on, nie ten debil za kilka miesięcy mielibyśmy dziecko, a ona stałaby się kimś więcej niż tylko dziewczyną.-powiedział.-To tak cholernie bolało i nadal boli chociaż mniej.-dodał.
-Może moi rodzice żyją, ale wiem jak to jest gdy ktoś od Ciebie odejdzie i wiem co czujesz, ale nie możesz odpychać od siebie ludzi. Ona na pewno by tego nie chciała. Niech powróci tamten Leon i niech weźmie się w garść. Kiedyś znajdziesz dziewczynę, którą pokochasz, a ona Ciebie, ale nie poddawaj się. Musisz być silny.-powiedziała znowu go przytulając.-Zawsze jest nadzieja na lepsze jutro.-szepnęła w jego szyję. Oparł się o jej głowę.
-Wiedzą o tym tylko niektóre osoby z tamtej szkoły i rodzice, ty jesteś pierwsza której to opowiedziałem sam.-wyznał po chwili.
-Dziękuję za to, że mi zaufałeś, nie powiem nikomu.-szepnęła.
Od szczerej rozmowy tej dwójki minął ponad miesiąc. Można powiedzieć, że zaprzyjaźnili się. Leon obiecał jej, że chociaż trochę się zmieni. Przy niej próbuje ograniczyć palenie do zera, jest bardziej otwarty chociaż nadal nie pozwala niektórym się do siebie zbliżyć. Złapał lepszy kontakt z rodzicami, nie taki jak przed tym wszystkim, ale jednak. Zapukał do drzwi jej domu. Po chwili otworzyła mu jej ciocia. Uśmiechnęła się do niego.
-Dzień dobry.-powiedział.
-Leon, miło Cię widzieć. Violetta za chwile do Ciebie zejdzie.-powiedziała wpuszczając go do środka. Stanął w korytarzu i czekał na nią. Poprawiła swoją turkusową sukienkę i zeszła na dół. Przywitała się z nim buziakiem w policzek.
-Ładnie wyglądasz.-uśmiechnął się. Lekko się zarumieniła.
-Dziękuję.-ubrała buty i wyszli z domu. Poszli na spacer i na lody. Chodzili, rozmawiali i dobrze się bawili. Spędzali razem sporo czasu i na prawdę dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Ufali sobie.
Pięć miesięcy później. Szła własnie do niego. Przeszła przez ulicę i zadzwoniła dzwonkiem do jego domu. Czekała aż ktoś jej otworzy. Za drzwiami pojawił się jego tata.
-Violetta, witaj.-uśmiechnął się i wpuścił ją do środka.
-Dzień dobry ja do Leona.-powiedziała i rozebrała się.
-Jest u siebie.-wskazał na schody prowadzące na górę do jego pokoju. Uśmiechnęła się i poszła do swojego chłopaka. Tak, chłopaka. Poprosił ją o chodzenie cztery miesiące temu. Zgodziła się, ponieważ wiedziała, że się w nim zakochała. Zapukała.
-Proszę.-powiedział i odwrócił się do drzwi.-Kochanie.-uśmiechnął się widząc ją.
-Hej.-podeszła do niego i oplotła ręce wokół jego szyi. Musnął jej usta, a ona odwzajemniła z uśmiechem. Po chwili oderwali się od siebie. Uśmiechnęła się i usiedli na łóżku. Usiadł obok i objął ją.
-Wiesz kochanie, że bardzo Cię kocham?-spytał i musnął jej szyję.
-Wiem, bo ja też Ciebie kocham.-pocałowała go w policzek.
-Nie zostawisz mnie, prawda?-spytał cicho.
-Nigdy.-pocałowała go czule w usta. Wiedziała, że to ten jedyny. On chociaż pamiętam o Mary i dziecku wiedział, że kocha ją tak samo mocno jak ona jego i tym razem nie pozwoli odejść swojej miłości.
~~*~~
Witajcie kochani :)
Chciałam was przeprosić, że musieliście tak długo czekać, ale na prawdę nie miałam czasu :(
Mam nadzieję, że ta część też wam się spodoba, chociaż wiem, że zepsułam końcówkę no, ale cóż już nic z tym nie zrobię.
Co do nowej historii, jeszcze nie mam na nią pomysłu dlatego na razie nie pojawią się żadne rozdziały, od czasu do czasu jakieś OS'y tylko dopóki nie wymyślę fabuły na nowe opowiadanie :)
Na boku jest ankieta Ci co nie zagłosowali jeszcze, proszę aby to zrobili bo jest to dla mnie ważne.
Dziękuję za komy i czekam na opinie dotyczące tej ostatniej część :D
Subskrybuj:
Posty (Atom)