poniedziałek, 4 maja 2015

One Shot cz.3

Na terapii siedziała jak na szpilkach. Nie mogła się w ogóle skupić. Była ciekawa jak jeszcze nigdy tego co powie jej Leon. Spojrzała na niego. Siedział w bluzie i patrzył pustym spojrzeniem za okno. Nie okazywał żadnych emocji. Odwrócił głowę czując jej spojrzenie na sobie. Zarumieniła się i przeniosła spojrzenie na dłonie. Nigdy nie rumieniła się, nie okazywała słabości. Była zdziwiona swoją reakcją na jego wzrok, ale nie zastanawiała się nad tym. Po godzinie wyszła z budynku szybko i odetchnęła z ulgą. Nie wytrzymałaby dłużej w jednym miejscu z nim. Spojrzała na godzinę w telefonie. 11:32. Westchnęła i powoli ruszyła do domu. Weszła do środka i rozebrała się. Usłyszała śmiech w salonie. Poszła w tamtym kierunku. Stanęła w progu i zobaczyła swoją siostrę którą łaskotała jej ciotka. Przez jej twarz przeszedł cień uśmiechu. Patrzyła chwilę na nie, a następnie ruszyła do swojego pokoju. Wzięła swoją torbę. Spakowała do niego wszystkie potrzebne rzeczy i zeszła na dół. Usiadła przy stole, a babcia nałożyła jej obiad.
-Smacznego, skarbie.-uśmiechnęła się do niej ciepło.
-Dzięki.-powiedziała cicho i zaczęła jeść. Starsza pani zajęła miejsce obok niej i również zaczęła jeść. Po chwili do kuchni weszła też Molly, ciotka szatynki. Dosiadła się do stołu i również zaczęła jeść. Spojrzała na dziewczynę.
-Violu słyszałam, że do waszej grupy doszedł nowy chłopak.-zaczęła, a ona przytaknęła.-Słyszałam też, że dziewczyną się podoba, ale tylko z Tobą rozmawiał jak na razie.-dodała patrząc na nią. Uniosła swój wzrok i spojrzała na ciotkę.
-Kto Ci tak powiedział?-spytała zdziwiona.
-Nie ważne, tak  mi się obiło o uczy. Cieszę się, że masz kolegę.-powiedziała. Szatynka uniosła jedną brew wpatrując się w nią.
-To nie jest mój kolega...-nie zdążyła skończyć.
-A więc chłopak?-uśmiechnęła się.
-Co? Nie. Nie znam go prawie, my się nawet nie lubimy. Nie.-powiedziała szybko gestykulując przy tym rękoma.
-Violetta, spokojnie. Ja tylko zapytałam i chcę abyś wiedziała, że nie mam nic przeciwko temu abyś miała chłopaka, a jak już będziesz go miała możesz go tu przyprowadzić.-powiedziała spokojnie, ale bacznie przyglądała się siostrzenicy. Dziewczyna odetchnęła z ulgą.
-Nie sądzę aby ktoś chciał być ze mną, a w dodatku z kimś kto chodzi na terapię, ale będę pamiętała.-dodała i powróciła szybko do jedzenia.
-Viola,  nie mów tak. Jesteś ładna, inteligentna i dobra, a to że chodzisz na terapię niczego nie zmienia.-powiedziała i pogładziła ją po dłoni. Szatynka szybko ją zabrała.
-Dzięki, ale ja już muszę iść.-powiedziała szybko i odstawiła naczynie do zmywarki. Wzięła swoje rzeczy i ubrała się spojrzała na zegarek. 12:28. Wyszła z domu i ruszyła na polankę gdzie była niedawno. Rozejrzała się, ale nie dostrzegła go. Usiadła pod rozłożystym drzewem i wyjęła blok i ołówek. Spojrzała w dal przypominając sobie jego rysy twarzy. Otworzyła blok podkładając sztywną podkładkę i sięgnęła po ostrugany ołówek. Z pamięci zaczęła szkicować jego twarz i kawałek ramion. Poprawiała starannie niektóre rysy. Przyciemniała w pewnych miejscach, a w innych zaś rozjaśniała. Trochę niżej niż kark staranie napisała słowa jego tatuażu. Dokonała ostatnich poprawek i jej portret był gotowy. Wzięła swój telefon i spojrzała na godzinę. 13:07. Rozejrzała się, ale nadal była sama. Odłożyła rzeczy i schowała je. Wzięła torbę i powoli wstała.
-Narysowałaś mnie.-powiedział. Wzdrygnęła się wystraszona i szybko się rozejrzała.
-Gdzie jesteś?-spytała po chwili.
-Dlaczego mnie narysowałaś?-spytał.
-Naszkicowałam. Skąd to wiesz i gdzie jesteś?-rozglądała się zdezorientowana. Po chwili chłopak zeskoczył z gałęzi i stał tuż obok niej. Wpatrywała się w niego zdziwiona. Spojrzała w górę, a później znowu na niego.
-Ostatnio jak tu siedziałam, ty też tam byłeś?-spytała cicho i wskazała na gałąź nad nimi. Pokiwał głową przyglądając jej się.
-A więc jednak przyszłaś i jak sądzę jesteś bardzo ciekawa co chcę Ci powiedzieć.-powiedział i usiadł na jednej z gałęzi, ale tym razem niżej. Pokiwała głową i usiadła opierając się o pień tak aby cały czas go widzieć. -Co chcesz wiedzieć?-spytał w końcu.
-Nie wiem, opowiedz mi dlaczego chodzisz na terapię, co oznacza ten tatuaż. Po prostu powiedz mi o sobie to co chcesz abym wiedziała.-powiedziała patrząc mu w oczy. Odwrócił do niej wzrok.
-Leon, 19 lat. Przeprowadziłem się tutaj niedawno z Madrytu. Chodzę na terapię bo ojciec mi kazał i nawet mnie tam zaciągnął.-powiedział kończąc swoją wypowiedź.
-Dlaczego tata kazał chodzić Ci na terapię?-spytała.
-Bo stało się coś co według niego sprowadziło mnie na złą drogę i nie miał innego wyjścia jak zapisać mnie na tą pieprzoną terapię, która mi nie jest potrzebna.-powiedział trochę zły.
-Terapia dawałaby efekty gdybyś się starał, a nie siedział bezczynnie i kręcił młynka palcami.-powiedziała.
-Nie twoja sprawa co będę tam robił. Mówię, że nie potrzebuję aby jakiś fagas który nie wie nic o moim problemie mówił mi co mam robić!-prawie krzyknął. Bardzo łatwo się denerwował. Nie lubił rozmawiać o sobie i o swoich problemach.
-Dobra Leon sam kazałeś mi tu przyjść, a teraz zachowujesz się jak nie wiadomo kto. Chyba już nie chcę nic wiedzieć jeżeli to ma tak wyglądać.-powiedziała i wstała. Otrzepała się.
-Dobra, poczekaj.-w końcu odezwał się.-Powiem Ci, ale masz nikomu nie mówić. W zamian chcę wiedzieć dlaczego ty chodzić na terapię więc zacznij, a ja powiem później.-dodał patrząc na nią. Westchnęła się znowu usiadła. Spojrzała na niego. Wzięła głęboki wdech i zaczęła opowiadać mu swoją historię. Przypominając sobie to wszystko po jej policzku spłynęły łzy. Szybko je starła i zakończyła swój długi monolog.
-I to by było na tyle z mojego życia.-powiedziała i popatrzyła na niego. Był trochę zdziwiony tym co usłyszał.
-Myślałem, że jesteś po prostu rozpuszczoną lalunią, która zeszła na złą drogę i która sądzi, że może wszystko.-w końcu wydusił z siebie.
-Nie tylko ty miałeś spieprzone życie. Ty chociaż masz rodziców, którzy próbują Ci pomóc.-powiedziała cicho.
-Wysyłając mnie na jakieś terapie?-zakpił.
-Zamknij się w końcu i nie mów tak bo oni chcą tylko dobrze!-powiedziała zła.-Teraz twoja kolej.-dodała już spokojniej. Patrzył chwilę w liście nad nim. Zastanawiał się, ale po chwili wziął głęboki oddech i zaczął mówić.
-Kiedyś byłem jak to powiedział mój tata normalny. Miałem przyjaciół, dobre stopnie w szkole, dziewczynę.-powiedział.-Wszystko układało się dobrze, byłem szczęśliwy z Mary, moją dziewczyną. Kochałem ją nad życie, a on mnie, tak mówiła. Przeżyliśmy wiele cudownych chwil, a byliśmy ze sobą tylko siedem miesięcy. Wiedzieliśmy, że chcemy przeżyć razem całe życie jednak nie było nam to pisane. Pewnego dnia, dokładnie trzy miesiące temu szła do mnie aby powiedzieć mi coś ważnego. Niestety nie dotarła na miejsce.-powiedział ciszej walcząc z emocjami.-Na przejściu dla pieszych potrącił ją pijany kierowca. Zabrało ją pogotowie, dowiedziałem się o tym, ale było już za późno zmarła po kilku minutach w szpitalu. Siedziałem przy niej chociaż wiedziałem, że już się nie obudzi. Nie chciałem aby odeszła, mówiła, że nigdy nie odejdzie, ale stało się inaczej. Wieczorem tego samego dnia gdy jeszcze byłem w szpitalu z moimi rodzicami i jej przyszedł lekarz. Powiedział... powiedział, że była w ciąży. Trzeci tydzień. Byłem ojcem tego dziecka, a ten pieprzony pijany dupek za kierownicą samochodu odebrał mi ich oboje.-szepnął.-Załamałem się, zacząłem palić, nie piję, bo nie chcę być taki jak ten koleś wtedy. Przez niego straciłem to co było dla mnie najważniejsze. Niedługo potem zrobiłem sobie ten tatuaż, a ona i to dziecko zawsze będą miały miejsce gdzieś w moim sercu.-zakończył. Patrzyła na niego zdziwiona, ale również ze współczuciem. Zanim zorientowała się co robi wstała i przytuliła go. Nie wiedział co ma zrobić. Nikt od tamtego czasu nie przytulał się tak do niego. On sam też na to nie pozwalał, ale nie umiał jej odepchnąć. Zrobił coś przeciwnego, przytulił się do niej nieśmiało. Schował twarz w jej włosach uspokajając się. Po kilku minutach odsunął się od niej.
-I to tyle o moim życiu.-powiedział i powróciła jego zimniejsza, trzymająca dystans strona.
-Leon nie zamykaj się w sobie, nie możesz się poddać.-powiedziała patrząc na niego.
-Ale ty nie wiesz jak to jest. Nie wiesz jak to jest gdy osoba, którą kochasz odeszła i wiesz, że już nie wróci. Kochałem ją. Gdyby nie on, nie ten debil za kilka miesięcy mielibyśmy dziecko, a ona stałaby się kimś więcej niż tylko dziewczyną.-powiedział.-To tak cholernie bolało i nadal boli chociaż mniej.-dodał.
-Może moi rodzice żyją, ale wiem jak to jest gdy ktoś od Ciebie odejdzie i wiem co czujesz, ale nie możesz odpychać od siebie ludzi. Ona na pewno by tego nie chciała. Niech powróci tamten Leon i niech weźmie się w garść. Kiedyś znajdziesz dziewczynę, którą pokochasz, a ona Ciebie, ale nie poddawaj się. Musisz być silny.-powiedziała znowu go przytulając.-Zawsze jest nadzieja na lepsze jutro.-szepnęła w jego szyję. Oparł się o jej głowę.
-Wiedzą o tym tylko niektóre osoby z tamtej szkoły i rodzice, ty jesteś pierwsza której to opowiedziałem sam.-wyznał po chwili.
-Dziękuję za to, że mi zaufałeś, nie powiem nikomu.-szepnęła.

Od szczerej rozmowy tej dwójki minął ponad miesiąc. Można powiedzieć, że zaprzyjaźnili się. Leon obiecał jej, że chociaż trochę się zmieni. Przy niej próbuje ograniczyć palenie do zera, jest bardziej otwarty chociaż nadal nie pozwala niektórym się do siebie zbliżyć. Złapał lepszy kontakt z rodzicami, nie taki jak przed tym wszystkim, ale jednak. Zapukał do drzwi jej domu. Po chwili otworzyła mu jej ciocia. Uśmiechnęła się do niego.
-Dzień dobry.-powiedział.
-Leon, miło Cię widzieć. Violetta za chwile do Ciebie zejdzie.-powiedziała wpuszczając go do środka. Stanął w korytarzu i czekał na nią. Poprawiła swoją turkusową sukienkę i zeszła na dół. Przywitała się z nim buziakiem w policzek.
-Ładnie wyglądasz.-uśmiechnął się. Lekko się zarumieniła.
-Dziękuję.-ubrała buty i wyszli z domu. Poszli na spacer i na lody. Chodzili, rozmawiali i dobrze się bawili. Spędzali razem sporo czasu i na prawdę dobrze się czuli w swoim towarzystwie. Ufali sobie.

Pięć miesięcy później. Szła własnie do niego. Przeszła przez ulicę i zadzwoniła dzwonkiem do jego domu. Czekała aż ktoś jej otworzy. Za drzwiami pojawił się jego tata.
-Violetta, witaj.-uśmiechnął się i wpuścił ją do środka.
-Dzień dobry ja do Leona.-powiedziała i rozebrała się.
-Jest u siebie.-wskazał na schody prowadzące na górę do jego pokoju. Uśmiechnęła się i poszła do swojego chłopaka. Tak, chłopaka. Poprosił ją o chodzenie cztery miesiące temu. Zgodziła się, ponieważ wiedziała, że się w nim zakochała. Zapukała.
-Proszę.-powiedział i odwrócił się do drzwi.-Kochanie.-uśmiechnął się widząc ją.
-Hej.-podeszła do niego i oplotła ręce wokół jego szyi. Musnął jej usta, a ona odwzajemniła z uśmiechem. Po chwili oderwali się od siebie. Uśmiechnęła się i usiedli na łóżku. Usiadł obok i objął ją.
-Wiesz kochanie, że bardzo Cię kocham?-spytał i musnął jej szyję.
-Wiem, bo ja też Ciebie kocham.-pocałowała go w policzek.
-Nie zostawisz mnie, prawda?-spytał cicho.
-Nigdy.-pocałowała go czule w usta. Wiedziała, że to ten jedyny. On chociaż pamiętam o Mary i dziecku wiedział, że kocha ją tak samo mocno jak ona jego i tym razem nie pozwoli odejść swojej miłości.

~~*~~
Witajcie kochani :)
Chciałam was przeprosić, że musieliście tak długo czekać, ale na prawdę nie miałam czasu :(
Mam nadzieję, że ta część też wam się spodoba, chociaż wiem, że zepsułam końcówkę no, ale cóż już nic z tym nie zrobię.
Co do nowej historii, jeszcze nie mam na nią pomysłu dlatego na razie nie pojawią się żadne rozdziały, od czasu do czasu jakieś OS'y tylko dopóki nie wymyślę fabuły na nowe opowiadanie :)
Na boku jest ankieta Ci co nie zagłosowali jeszcze, proszę aby to zrobili bo jest to dla mnie ważne.
Dziękuję za komy i czekam na opinie dotyczące tej ostatniej część :D 

16 komentarzy:

  1. Boski<3
    Amcia:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Warto było czekać ❤ boski nic dodać nic ująć (Dawna Klaudia Okuniewicz)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny OS!
    Przepraszam że to nie będzie jakiś długi kom.
    Może później jeszcze go przedłużę.
    A na razie.
    Pozdrawiam cieplutko
    ElimelGamesPL aka Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Głęboko mam czekanie czytając taka cudowną część :)
    Moglas tylko zrobić więcej szczęśliwej leonetty jako para bo po przeczytaniu czuje niedosyt :/
    Ale i tak jest super :)
    Szkoda mi Mary i ich dziecka :/
    Czekam na nexta
    Spadam zagłosować w ankiecie ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne ♥
    Dodałam link do mojego bloga w zakładce, mam nadzieję, że wpadniesz ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Boski! Masz wieeeeelki talent!

    OdpowiedzUsuń
  7. Super! Czekam na więcej! Wymiatasz:)
    Angel<3

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialny One Shot !!
    :**
    Masz Talent !!

    OdpowiedzUsuń
  9. Wspaniała częśc ;) czekam na nowe opowiadanie, mam nadzieje, że szybko coś wymyślisz :D
    Bardzo polecam bloga mojej znajomej: http://masquedos.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Już chciałam pisać "rozdział super" haha
    Nie rozdział, tylko OS
    OneShot super ^^
    Cudowny ;*
    Biedny Leon załamany.
    Na szczęście ma Fjolke na pocieszenie <33
    Czekam na nową historię, oneshoty i wszystko wszystko ;*
    Naty ♥

    OdpowiedzUsuń
  11. świetny one shot i czekam na kolejne
    Pozdrawiam Marcela

    OdpowiedzUsuń
  12. Piękna część :)
    Czekam na kolejną :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Po prostu cudo :* ♥
    Chuderlak :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana wspaniale to zakończyłaś <33
    W ogóle cały ten shot był w swój sposób wyjątkowy jak wszystko co piszesz ;p
    Nie mogę wyjść z podziwu jak wpadłaś na ten rewelacyjny pomysł z przeszłością Leona :33
    I na początku byli sobie przyjaciółmi, jednak powoli się w sobie zakochiwali i w końcu zostali parą <33
    Przepraszam Cię za tak krótki komentarz i chaotyczny, ale chciałam pozostawić po sobie ślad <33
    Trzymam kciuki za Twoją wenę twórczą i abyś szybko wymyśliła nową historię, bo jestem ciekawa co możesz dla nas wymyślić <33
    Loffki :*

    OdpowiedzUsuń