Rozdział dedykuję Sky V. dziękuję za te twoje komentarze <3
~Kilka dni później~
Obudził mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz 'numer prywatny'. Zdziwiony odebrałem.
-Dzień dobry z tej strony Eddie Berg, policjant, który prowadzi sprawę o zastraszaniu Violetty Castillo. Czy rozmawiam z Leonem Verdasem?-przedstawił się, a ja od razu usiadłem.
-Tak, to ja.-powiedziałem szybko.
-Wiemy już z czyjego komputera wysyłano groźby kierowane w stronę Pani Violetty. Osobą odpowiedzialną za to jest niejaka Elizabeth Watson.-powiedział, a ja siedziałem osłupiały. Nie to nie może być prawda, to nie ona. Nie moja Liz.
-Ale czy to na pewno ona?-spytałem jeszcze z nadzieją.
-Tak, w tym momencie przesłuchiwana jest na komendzie i przyznała się do tego. Chce się z panem zobaczyć.-powiedział i wyczekiwał mojej odpowiedzi.
-Dobrze, niedługo będę.-powiedziałem, a policjant rozłączył się. Odłożyłem telefon. Opadłem na poduszki załamany. "Twój Koszmar" to jej ulubiony horror i nagle wszystko zaczęło się układać. To jak z Violettą nie lubiły się w teraźniejszości i przeszłości. Jak mogłem być tak głupi i nie wpaść na to wcześniej? Szybko wstałem i poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności i ubrałem się. Wszyscy chyba jeszcze spali bo w domu panowała kompletna cisza. Ubrałem kurtkę i buty. Wyszedłem z domu i pojechałem samochodem na komisariat. Wszedłem do środka. Podszedł do mnie znajomy mi już policjant. Chwilę rozmawialiśmy i zaprowadził mnie do pomieszczenia w którym była Liz.
-Proszę nacisnąć ten przycisk gdyby chciał pan wyjść.-powiedział i wskazał przycisk obok drzwi. Pokiwałem głową i usiadłem naprzeciwko blondynki. Spojrzałem na nią, a ona podniosła swoją głowę.
-Leon przepraszam, ale to było jedyne wyjście abyś w końcu o niej zapomniał i uświadomił sobie, że to mnie kochasz.-powiedziała. Pokręciłem głowa z niedowierzaniem.
-Jak mogłaś zrobić coś takiego? Ja ją kochałem, a ty jej groziłaś. Przez Ciebie wyjechała i nikt nie wiem gdzie jest, ani co u niej. Nie wiem jak mogłem zakochać się w osobie takiej jak ty.-powiedziałem zły tym co powiedziała.
-Zrobiłam to dla nas, abyś w końcu przejrzał na oczy i zobaczył, że ja jestem lepsza od niej. Udało mi się to.-powiedziała zadowolona.-W końcu jesteśmy razem.
-Byliśmy razem, bo ja już nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.-powiedziałem zły.-Gdzie wyjechała Violetta?-spytałem mając nadzieje, że wie i że powie mi gdzie jest.
-Nie wiem gdzie wyjechała.-powiedziała, a ja wstałem i podszedłem do drzwi. Nacisnąłem okrągły przycisk.
-W takim razie nie mamy o czym rozmawiać.-powiedziałem i policjant wypuścił mnie. Słyszałem jak woła abym wracał.
-Wiadomo już może coś gdzie przebywa Violetta?-spytałem policjanta który odprowadzał mnie. Niestety pokręcił głową, ale powiedział, że poszukiwania trwają. Podziękowałem mu i wróciłem do domu. Spotkałem tam tylko Fran bo Diego pojechał już do firmy. Powiedziałem jej wszystko, a ona mnie przytuliła. Tego teraz potrzebowałem.
-Leon będzie dobrze, zobaczysz.-powiedziała, a ja mocniej się w nią wtuliłem.
-Jak mogłem tak łatwo odpuścić po tym liście? Mogłem jej poszukać i wyjaśnić wszystko twarzą w twarz, a teraz nie wiadomo co z nią, ani gdzie jest.-powiedziałem cicho.
-To nie twoja wina, a policja niedługo ją znajdzie.-powiedziała. Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Załamany poszedłem do swojej sypialni i położyłem się. Jak mogłem być tak głupi? Zacząłem myśleć omojej szatynce. Wyobrażałem sobie ją. Co teraz robi. Jak wygląda. Czy tam gdzie jest radzi sobie? Może już znalazła kogoś kogo pokochała tak jak mnie, a nawet bardziej? Ta myśl dobiła mnie jeszcze bardziej. Odgoniłem ją od siebie po chwili. Tyle pytań, a odpowiedzi na nie nie zna jeszcze nikt.
~Kilka dni później~
Wziąłem swoją średniej wielkości torbę podróżną i zszedłem na dół. W kuchni była moja siostra i Diego. Całowali się na pożegnanie. Uśmiechnąłem się i wyszedłem stamtąd aby im nie przeszkadzać. Dziś z Diego wyjeżdżamy na trzy dni w sprawach biznesowych. Spotkamy się z szefem innej równie znanej firmy i może podpiszemy kontrakt. W sprawie Violi nadal nic nie wiadomo. Podobno ludzie widzieli ją na lotnisku, ale nie wiedzą do którego samolotu weszła. Powoli tracę nadzieję, że się odnajdzie, chociaż staram się tak nie myśleć. Wiem, że Fran i Diego też jest ciężko, no w końcu to jego siostra. Pożegnałem się z Fran i dziećmi. Razem wyszliśmy i taksówką pojechaliśmy na lotnisko. Nadaliśmy bagaże i przeszliśmy pomyślnie przez odprawę. Zajęliśmy miejsca obok siebie, a po chwili samolot wystartował i wzbił się w powietrze. Lecieliśmy kilka godzin, aż w końcu samolot osiadł na ziemi, a my z niego wysiedliśmy. Odebraliśmy bagaże i wsiedliśmy do taksówki, która stała przy wyjściu z wielkiego budynku lotniska. Wsiedliśmy do niej i podałem adres kierowcy. Po niecałej godzinie samochód zatrzymał się pod wielkim nowoczesnym hotelem. Diego zapłacił i wzięliśmy swoje bagaże. Weszliśmy do środka i odebraliśmy klucze do dwóch pokoi w których mieliśmy spędzić trzy dni.
~~*~~
Oto rozdział 44 :)
Chciałabym podziękować za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem, ale chcę zaznaczyć że jak jest szantaż i spełnicie go to nie dodam od razu rozdziału.
Na asku ciągle o rozdziałach i bardzo mnie to cieszy ze tak podoba wam się mój blog i ta historia ale szkoła tez jest i musze się uczyć. Nie spodziewajcie się rozdziałów co dwa dni :P
Mam nadzieje ze wam się podoba ;)
40 komów --> Rozdział 45
~Kilka dni później~
Obudził mnie telefon. Spojrzałem na wyświetlacz 'numer prywatny'. Zdziwiony odebrałem.
-Dzień dobry z tej strony Eddie Berg, policjant, który prowadzi sprawę o zastraszaniu Violetty Castillo. Czy rozmawiam z Leonem Verdasem?-przedstawił się, a ja od razu usiadłem.
-Tak, to ja.-powiedziałem szybko.
-Wiemy już z czyjego komputera wysyłano groźby kierowane w stronę Pani Violetty. Osobą odpowiedzialną za to jest niejaka Elizabeth Watson.-powiedział, a ja siedziałem osłupiały. Nie to nie może być prawda, to nie ona. Nie moja Liz.
-Ale czy to na pewno ona?-spytałem jeszcze z nadzieją.
-Tak, w tym momencie przesłuchiwana jest na komendzie i przyznała się do tego. Chce się z panem zobaczyć.-powiedział i wyczekiwał mojej odpowiedzi.
-Dobrze, niedługo będę.-powiedziałem, a policjant rozłączył się. Odłożyłem telefon. Opadłem na poduszki załamany. "Twój Koszmar" to jej ulubiony horror i nagle wszystko zaczęło się układać. To jak z Violettą nie lubiły się w teraźniejszości i przeszłości. Jak mogłem być tak głupi i nie wpaść na to wcześniej? Szybko wstałem i poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności i ubrałem się. Wszyscy chyba jeszcze spali bo w domu panowała kompletna cisza. Ubrałem kurtkę i buty. Wyszedłem z domu i pojechałem samochodem na komisariat. Wszedłem do środka. Podszedł do mnie znajomy mi już policjant. Chwilę rozmawialiśmy i zaprowadził mnie do pomieszczenia w którym była Liz.
-Proszę nacisnąć ten przycisk gdyby chciał pan wyjść.-powiedział i wskazał przycisk obok drzwi. Pokiwałem głową i usiadłem naprzeciwko blondynki. Spojrzałem na nią, a ona podniosła swoją głowę.
-Leon przepraszam, ale to było jedyne wyjście abyś w końcu o niej zapomniał i uświadomił sobie, że to mnie kochasz.-powiedziała. Pokręciłem głowa z niedowierzaniem.
-Jak mogłaś zrobić coś takiego? Ja ją kochałem, a ty jej groziłaś. Przez Ciebie wyjechała i nikt nie wiem gdzie jest, ani co u niej. Nie wiem jak mogłem zakochać się w osobie takiej jak ty.-powiedziałem zły tym co powiedziała.
-Zrobiłam to dla nas, abyś w końcu przejrzał na oczy i zobaczył, że ja jestem lepsza od niej. Udało mi się to.-powiedziała zadowolona.-W końcu jesteśmy razem.
-Byliśmy razem, bo ja już nie chcę mieć z tobą nic wspólnego.-powiedziałem zły.-Gdzie wyjechała Violetta?-spytałem mając nadzieje, że wie i że powie mi gdzie jest.
-Nie wiem gdzie wyjechała.-powiedziała, a ja wstałem i podszedłem do drzwi. Nacisnąłem okrągły przycisk.
-W takim razie nie mamy o czym rozmawiać.-powiedziałem i policjant wypuścił mnie. Słyszałem jak woła abym wracał.
-Wiadomo już może coś gdzie przebywa Violetta?-spytałem policjanta który odprowadzał mnie. Niestety pokręcił głową, ale powiedział, że poszukiwania trwają. Podziękowałem mu i wróciłem do domu. Spotkałem tam tylko Fran bo Diego pojechał już do firmy. Powiedziałem jej wszystko, a ona mnie przytuliła. Tego teraz potrzebowałem.
-Leon będzie dobrze, zobaczysz.-powiedziała, a ja mocniej się w nią wtuliłem.
-Jak mogłem tak łatwo odpuścić po tym liście? Mogłem jej poszukać i wyjaśnić wszystko twarzą w twarz, a teraz nie wiadomo co z nią, ani gdzie jest.-powiedziałem cicho.
-To nie twoja wina, a policja niedługo ją znajdzie.-powiedziała. Rozmawialiśmy jeszcze trochę. Załamany poszedłem do swojej sypialni i położyłem się. Jak mogłem być tak głupi? Zacząłem myśleć o
~Kilka dni później~
Wziąłem swoją średniej wielkości torbę podróżną i zszedłem na dół. W kuchni była moja siostra i Diego. Całowali się na pożegnanie. Uśmiechnąłem się i wyszedłem stamtąd aby im nie przeszkadzać. Dziś z Diego wyjeżdżamy na trzy dni w sprawach biznesowych. Spotkamy się z szefem innej równie znanej firmy i może podpiszemy kontrakt. W sprawie Violi nadal nic nie wiadomo. Podobno ludzie widzieli ją na lotnisku, ale nie wiedzą do którego samolotu weszła. Powoli tracę nadzieję, że się odnajdzie, chociaż staram się tak nie myśleć. Wiem, że Fran i Diego też jest ciężko, no w końcu to jego siostra. Pożegnałem się z Fran i dziećmi. Razem wyszliśmy i taksówką pojechaliśmy na lotnisko. Nadaliśmy bagaże i przeszliśmy pomyślnie przez odprawę. Zajęliśmy miejsca obok siebie, a po chwili samolot wystartował i wzbił się w powietrze. Lecieliśmy kilka godzin, aż w końcu samolot osiadł na ziemi, a my z niego wysiedliśmy. Odebraliśmy bagaże i wsiedliśmy do taksówki, która stała przy wyjściu z wielkiego budynku lotniska. Wsiedliśmy do niej i podałem adres kierowcy. Po niecałej godzinie samochód zatrzymał się pod wielkim nowoczesnym hotelem. Diego zapłacił i wzięliśmy swoje bagaże. Weszliśmy do środka i odebraliśmy klucze do dwóch pokoi w których mieliśmy spędzić trzy dni.
~~*~~
Oto rozdział 44 :)
Chciałabym podziękować za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem, ale chcę zaznaczyć że jak jest szantaż i spełnicie go to nie dodam od razu rozdziału.
Na asku ciągle o rozdziałach i bardzo mnie to cieszy ze tak podoba wam się mój blog i ta historia ale szkoła tez jest i musze się uczyć. Nie spodziewajcie się rozdziałów co dwa dni :P
Mam nadzieje ze wam się podoba ;)
40 komów --> Rozdział 45