-
No okej…- córka była trochę zawiedziona, ale lepszy rydz niż
nic.
Leon
zabrał ją na barana i razem udali się do najbliższej budki z
lodami. Ana zamówiła gałkę truskawkową i guma balonowa, Violetta
straciatella i cytryna, a Leon karmel i wanilia. Tylko tak mogli
spędzić razem czas, ponieważ rodzice pracowali OS o Leonettcie - Nasze Największe Szczęście…..
- Mamo! Tato! Chodźmy na lody!!! – zawołała 11-lenia Anastazja, córka Violetty i Leona. Mają po 33 lata, a zostali małżeństwem 12 lat temu. Ana jest ich oczkiem w głowie. Jako jedyne dziecko, bardzo się o nią martwią.
- Dobrze, tylko nie kupujmy zbyt dużo gałek, maksymalnie 2 – odpowiedziała Violetta.
cały dzień, a
teraz były wakacje.
*
Miesiąc później *
Właśnie
trwa rozpoczęcie roku szkolnego. Anastazja bardzo się stresuje,
ponieważ będzie nowa w klasie i boi się, że dzieci jej nie
polubią. W końcu to 5 klasa, a inni znają się od dziecka.
Siedziała z boku i odliczała czas na swoim komunijnym zegarku. Po
15 minutach akademia nareszcie się skończyła, a dzieci rozeszły
się do swoich klas. Do Any podeszła pewna dziewczynka: Veronica.
-
Hej jestem Veronica, a ty ta nowa? – zapytała uśmiechając się.
-
…Tak… - powiedziała nieśmiało Ana. Nie wiedziała jak
nawiązywać kontakty z osobami, po prostu była samotnikiem.
-
Jak chcesz to możesz zaprzyjaźnić się ze mną i moimi koleżankami
– pokazała 2 dziewczynki stojące niedaleko ich. Koleżanki jednak
patrzyły na nią złym wzrokiem. Ana wiedziała, że nie będzie
przez nie lubiana w tej szkole.
*
2 miesiące później *
Córka
Verdasów była poniżana przez wszystkich. Veronica po 2 tygodniach
także oddaliła się od niej. W tym momencie świat jej się
zawalił. 11-latka myślała, że zostanie jej przyjaciółką, a ona
co? Oszukała ją! Zamknęła się w sobie, a pomoc nauczycieli i
psychologów nie pomagało. W końcu Violetta to zauważyła i
pewnego razu spytała się jej:
-
Anasiu, co jest? Od 2 tygodni chodzisz smutna i nie chcesz nic
powiedzieć. Czy mam się martwić? – Vilu bardzo się bała o
swoją córeczkę. Nie chciała by coś złego jej się stało. A
Anastasia się nie odzywała.
-
Nic, mamo. Po prostu jestem zmęczona – wydukała po chwili. Poszła
do pokoju, położyła się na łóżko i zaczęła płakać.
Dlaczego los jest dla niej taki okrutny? Dlaczego nie może mieć
innych znajomych? Nie chciała denerwować rodziców, oni i tak mają
już dużo roboty.
*
W salonie *
Właśnie
z pracy przyszedł Leon. Violetta podeszła do niego i namiętnie
pocałowała na powitanie, lecz po chwili posmutniała.
-
Co się stało skarbie? – spytał Verdas, gdy zobaczył, ze Viola
się czymś martwi.
-
Wiesz Anasia jest jakaś smutna ale nie chce mi powiedzieć –
zaczęła. – Mówiła tylko, że jest zmęczona i poszła do
pokoju. Ale ja widziałam, jak łzy cisną jej się do oczu –
Przytuliła się do Leona i sama zaczęła płakać.
-
Nic się nie bój ja z nią porozmawiam – Leon pocałował głowę
Verdasowej i poszedł do pokoju córki.
-
Mogę wejść? – zapytał,gdy wszedł na piętro. Usłyszał tylko
ciche ,,Tak’’, po czym otworzył drzwi.
Usiadł
tylko na łóżku obok Anastazji i zaczął gładzić jej włosy. Po
chwili zapytał:
-
Słonko, co się dzieje?
-
Nic.
-
Widzę, że coś jest nie tak. Mi możesz powiedzieć. Mamie też.
-
Mama mnie nie zrozumie. Chyba– Odpowiedziała chlipiąc, po czym
usiadła. – Tato, ty nie wiesz, że ja nie mam życia w tej
szkole!!! – dziewczynka zaczęła coraz mocniej płakać i
krzyczeć! – W tym momencie Violetta, zaczęła iść po schodach
słysząc krzyki córki. Kiedy nacisnęła na klamkę Anastazja
krzyknęła: Ja nie chcę żyć!!!
Rodzice
zaczęli ją przytulać i uspokajać, ale ona nie dawała za wygraną.
Walała się na łóżko i krzyczała w niebogłosy. Od razu
zapewniła, że nie chce psychologów i że chce zostać sama.
-
Na pewno? – zapytali niepewnie rodzice.
-
Yhym – usłyszeli cichą odpowiedź. Nawet nie chcieli już z nią
rozmawiać, bo było wiadomo, ze córka będzie bardziej
histeryzować.
-
Co zrobimy? – zapytała męża Violetta, kiedy poszli do kuchni. –
Co jeśli ona pomyśli o próbach samobójczych? – Viola miała już
łzy w oczach.
-
To jeszcze dziecko. Nie martw się – Leon starł łzę spływającą
z policzka Violetty.
Także
bardzo martwił się o swoje oczko głowie, ale nie okazywał tego bo
nie chciał jeszcze bardziej denerwować Violetty.
*
W tym samym czasie u Anastazji *
Drogi
Pamiętniku!
Moje
życie w szkole jest koszmarne! Wszyscy mnie przezywają, popychają,
kopią. Nawet uwagi nauczycieli już nie pomogą. Oni mnie
nienawidzą, bo moi rodzice kiedyś byli sławni. Tylko dlatego!
Pewnie są zazdrośni, że będę lubiana w całej szkole. A właśnie
jest odwrotnie! Jestem pośmiewiskiem! Przez to mam ochotę się
zabić. Rodzice pewnie myślą, że jestem zbyt młoda żeby o takich
rzeczach myśleć ale ja już od tygodnia chce się zabić. Wiadomo,
jeszcze chcę pożyć, ale nie wiem ile to dociągnie. Dobra muszę
kończyć, bo nie chcę żeby rodzice się zamartwiali.
Twoja
Anasia ;*
Dziewczynka
zamknęła pamiętnik, odłożyła na półkę i położyła się na
łóżku. Kilka minut później mama przyszła do niej z tacą
kolacji.
-
To dla mojego skarba – powiedziała słodziutko żona Leona.
-
Szukaj dalej, jego tu nie ma – odpowiedziała Ana, na co Violetta
spojrzała na nią z lekkim uśmieszkiem.
-
Cha cha bardzo śmieszne – powiedziała, po czym podała jedzenie
córce. – Zjedz wszystko a potem odnieś tackę do kuchni.
-
Dobrze…
-
Ale wszystko – powiedziała z uśmieszkiem i pogroziła palcem. Na
to Ana uśmiechnęła się pod nosem.
-
Wiedziałam, ze się rozchmurzysz – powiedziała Violetta a potem
dodała. – Dobrze, już idę, idę - Violetta poszła do sypialni i
razem z Leonem odpłynęli do krainy Morfeusza…
*
27 luty *
Za
2 dni urodziny Anastazji, tak ma urodziny 29 lutego, to jedna z wielu
przyczyn dlaczego ją wyśmiewają. Od zawsze Ana nie chciała mieć
wyprawianych urodzin kiedy nie było przestępnego roku, ale i tak
rodzice dawali jej prezenty. Pomyślała sobie, ze kiedy powinna mieć
18 lat nie będzie jej urodzin. Gdy sobie o tym przypominała
smuciła się, a kiedy ,,koledzy’’ i ,,koleżanki’’ z klasy
dobijali ją, jeszcze bardziej nie chciała żyć. Właśnie
wchodziła do szkoły.
-
Patrzcie! Idzie ta pokraka co nie ma urodzin cha cha!!! – krzyknęła
jedna z najbardziej nienawidzących Anasi – Ludmiła. – Oj sorry,
ona ma urodziny tylko, które? Hm, pomyślmy… 3? Bo na pewno nie
12! Ale ciamajda!!! – śmiała się blondynka. Nauczyciele zwracali
jej uwagę, ale ona się tym nie przejmowała. Anastazja przeszła
przeszła przez korytarz i udała się do klasy. Usiadła w ostatniej
ławce i czekała na nauczyciela. Lekcje dłużyły jej się
niezmiernie i gdy skończyła się ostatnia lekcja, zabrała swój
plecak, poszła po kurtkę i pobiegła do domu. W pewnym momencie
wbiegła na ulicę. Samochód zbliżał się do niej i zaczął
hamować. Dziewczynka z trudem dobiegła do końca ulicy. Kierowca
jeszcze coś do niej krzyczał, ale ona nie słuchała tylko czym
prędzej pobiegła do domu.
-
Może
to znak, że moje życie się kończy?-
myślała po tym co się stało. Wbiegła do domu, powiedziała
,,Cześć’’ i poszła do pokoju. Otworzyła pamiętnik i zaczęła
pisać:
Drogi
Pamiętniku!
Dzisiaj
prawie przejechał mnie samochód. Czy to znaczy, że nie mam żyć?
To jest takie okrutne. Jeszcze moje urodziny. Mam je tylko co 4 lata.
Przyzwyczaiłam się do tego, ale kiedy klasa się o tym dowiedziała,
nie dają mi żyć. To takie smutne…
Zamknęła
pamiętnik a łzy zaczęły ciskać się do oczu.
W
tym samym czasie Leonetta oglądała telewizję w sypialni.
-
Leon, martwię się o Anę.
-
Wszystko będzie dobrze. Zobaczysz – Leon już miał zgasić
telewizor, ale w tym czasie wiadomości pokazały ,,prawie’’
wypadek blisko szkoły.
Dziś
ok. godz. 15.00 niedaleko szkoły w Buenos Aires, prawie doszło do
wypadku. Samochód prawie przejechał wbiegającą na jezdnię córkę
byłych piosenkarzy Violetty i Leona Verdas – Anastazję
- W tym momencie Verdasowie oniemieli. Wstali i poszli do pokoju
córki.
-
Ana, co to miało dzisiaj być?! – zdenerwowany Leon prawie
krzyknął. – Czy ty chciałaś się zabić?!
-
Ale o co ci chodzi? – zapytała bliska płaczu Anastazja.
-
Pokazali w telewizji, jak prawie samochód w ciebie wjechał. Czy ty
nie chcesz żyć?!
-
Nie krzycz – wyszeptała do ucha Leona Violetta. Leon to zrozumiał.
-
Przepraszam cię córeczko, po prostu razem z mamą się martwimy –
powiedział, gdy zobaczyć że córka płacze.
-
Wiem, że chcecie dla mnie jak najlepiej, ale czemu nie możecie mnie
przenieść do innej szkoły?!
-
Nie możemy. Inna szkoła jest daleko, a ty musiałabyś wracać sama
do domu. A wiesz kto szlaja się wieczorem.
-
….. Wyjdźcie, proszę, chcę być sama.
Rodzice
wyszli i udali się do kuchni.
-
Leon, źle się zachowałeś wobec niej.
-
Wiem, poniosło mnie. Po prostu, ciągle myślę, że ona chce być
już na tamtym świecie.
-
Ja też, tak myślę, ale ona nie może tego zrobić – Leon
podtrzymał podbródek Violi i lekko musnął jej wargi, na co ona
trochę się uśmiechnęła i wtuliła w jego tors. – Proszę żeby
to nie była prawda – szepnęła w Leona.
-
Dobra chodźmy już spać. Za 2 dni urodziny naszej kruszynki.
*
2 dni później *
Dzisiaj
urodziny Anastazji. Rodzice właśnie wchodzą do pokoju córki i
chcą dać jej urodzinowe śniadanie.
-
Sto lat! Sto lat!...- zaczęła śpiewać Leonetta, w tym czasie Ana
się obudziła.
-
Nie musieliście tego robić - zaczęła. - Ale dziekuję.
-
Dla naszego największego skarba zrobimy wszystko - powiedziała
Viola.
-
To możecie przenieść mnie do starej albo innej szkoły? - zapytała
niepewnie Verdasówna.
Rodzice
spojrzeli na siebie.
-
Przecież wiesz, że nie możemy tego zrobić... - zaczął Leon.
-
Wy nie wiecie co jest u mnie w szkole!!! - zaczeła płakać Ana - Ja
chcę tylko zmienić szkołę a wy tego nie możecie spełnić! To
tylko jedno życzenie! Nienawidzę Was!!!
-
Anastazjo Verdas, nie podnoś głosu - zaczęła Violetta.
-
Skoro jesteście moimi rodzicami to powienniscie mnie uszczęśliwić
a ja jestem coraz bardziej nękana w szkole!!! Idźcie sobie!!!
-An...
-
Idźcie!!!
Verdasowie
wyszli, a Ana zaczęła jeszcze bardziej płakać.
----------------------------------------------------------------------------------------------------
-
Słuchaj Leon, musimy coś z tym zrobić.
-
Przecież powiedziała, że nie chce psychologa.
-
Ale nie możemy jej przenieść do innej szkoły bo w pobliżu żadnej
nie ma!
-
Nie krzycz.
-
Przepraszam, po prostu się martwię. Dlaczego nas to spotkało?
Dlaczego nasze dziecko ma w szkole koszmar? Nie chcę żeby sobie coś
zrobiła.
-
Ana jest rozsądną dziewczynką, tak? - Leon uśmiechnął się.
-
Tak - Patrzyli sobie głeboko w oczy, między ustami dzieliło ich
kilka milimetrów, już mieli się pocałować, ale w tym czasie
zobaczyli Anę, ubierającą buty.
-
Gdzie idziesz? - zapytała Viola
-
Na spacer.
-
A gdzie pójdziesz? - zaciekawił się Leon.
-
Gdzieś gdzie będę szczęśliwa. - odpowiedziała obojetnie.
-
Tylko uważaj na siebie. - powiedziała Viola.
-
Nie będę - szepnęła córka by rodzice jej nie usłyszeli.
Po
chwili wyszła, a Leonetta usiadłą na kanapie, chcieli obejrzeć
film, ale Violetta powiedziała:
-
Leon, ja bym za nią poszła, nie wiadomo co może zrobić.
-
Nie martw się.... - zaczął, ale Violetta spojarzała na niego
przekonującym wzrokiem - Dobrze, idziemy.
Wyszli
z domu i udali się w stronę mostu, bo było to uluione miejsce ich
córki. Kiedy tam dotarli to co zobaczyli przeraziło ich. Ich własna
córka weszła na poręcz mostu i chciała skoczyć.
-
Ana nie rób tego, Nieee!!!...
*
Ana *
Właśnie
stoję na poręczy mostu. Nikt mnie już nie zatrzyma. Już miałam
skoczyć, ale usłyszałam głosy moich rodziców.
-
Ana nie rób tego, Nieee!!!...
W
tym momencie Ana skoczyła. Rodzice zobaczyli tylko rostrzaskujące
się ciało córeczki o taflę wody. Byli oszołomieni. Chcieli, żeby
to był tylko sen, ale stało się - Anastazja odebrała sobie życie.
Violetta zaczęła szlochać i przytuliła się do Leona, a on tylko
powiedział:
-
Straciliśmy Nasze Największe Szczęście...
Koniec
Piękny <3 popłakałam się :'( gratuluję autorce świetnego pomysłu :)
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńSuper. Ejjj szkoda,ze taki smutny. Ale pomysł z poniekąd z życia wzięty, bo zdążają się takie sytuacje.
OdpowiedzUsuńSmutne ale prawdziwe, przypomina mi o mojej siostrze ktora miała taką samą historie i jej historia tak samo się skończyła.
OdpowiedzUsuńCały czas płacze 😭😭😭😭😭
Smutne ale prawdziwe, przypomina mi o mojej siostrze ktora miała taką samą historie i jej historia tak samo się skończyła.
OdpowiedzUsuńCały czas płacze 😭😭😭😭😭
Wspaniały OS tylko szkoda że taki smutny
OdpowiedzUsuńDziękuję za te komentarze. Na początku nie miałam pomysłu, ale chciałam żeby ta historia była inna niż zazwyczaj. Jeśli ktoś przypomina sobie trudne sytuacje z życia to bardzo Was przepraszam, ale dziękuję jeszcze raz, ze się podobało :)
OdpowiedzUsuńZostałaś u mnie nominowana do LBA <3
OdpowiedzUsuńhttp://leonettaloveeamoor.blogspot.com/