,,To wszystko to zazdrość''
Byli ze sobą tak długo. Wierzyli w swoją miłość, nie myśleli, że będzie taka osoba, która zepsuje wszystko. To co było zaplanowane legło w gruzach, popsuła to zazdrość najbliżeszej osoby.
Dziewczyna siedziała smutna na swoim łużku. Przeglądała ich współne zdjęcia. W końcu poleciała łezka, a za nią milion kolejnych. Nie widziała swojego pokoju tak kolorowego jak zawsze. Biórko, które stało pod oknem i zasłony widziała ciemne. Chociaż tak na prawdę były bardzo barwne, tak jak pamiątkowa ściana z zdjęciami. Znajdowały sie tam wszelakie zdjęcia, na których na odwrcie były zapisane wspomnienia. Na środku pokoju był piekny dywan, na którym leżały fotografie. Nagle otworzyły się dębowe drzwi, w których stanęła Ludmila z opakowaniem chusteczek. -Nie płacz już tak. - pocieszała ją.
-Jak mam nie płakać, jak go kocham.- mówi szlochocąc Viola
-Siostro, Leon nie jest wart tych łez, skrzywdził cię bezodwracalnie.- ciągnęła dalej Lu
-Alee przecież obiecał, że będziemy do końca życia razem.
-No już.-przytuliła.-Kochana. Hej ! Oj daj spokój. Dobra wstawaj, do łazienki ogarni się a ja przyniose ci rzeczy.- powiedziała, a raczej rozkazała Lu. Kiedy Vilu poszła do łazienku Lu stanęła przed szafą i zaczęła szukać stroju dla siostry. Gdy dziewczyna była już gotowa do wyjścia na spacer, wyglądała prześlicznie. Jej długie, kręcone, ciemne włosy lekko opadały na odkryte ramiona. Ubrana była w miętową sukienkę asymetryczną na grubych ramiączkach, na nogach miała jasnobrązowe botki, całość dopelniła beżowa torebka.
Idąc ścieżką przypomniała sobie wspólnie spędzone chwile ze swoim ukochanym. Przypomniała sobie ich pierwszy pocałunek, pamiętała dokładnie wszystko. W tej samech chwili, ktoś zakrył jej buzię i zawiązał oczy chustą. Została wrzucona do samochodu. Jechali długo, na początku nie było źle, a później były straszne dzióry. Dziewczyna bała się, że to koniec jej życia.
(2 godziny poźniej)
Znajduje się w ciemnym pomieszczeniu, jest przywiązna do czegoś, jedyne co słyszy to jakieś głosy, które kłucą się, co zrobić. Cholernie się bała o swoje życie, z jednej strony wmawiała sobie że wszystko będzie dobrze, z drugiej myślała czy to czasem nie lepiej twierdziła, że nie miała dla kogo żyć. W pewnym momęcie drzwi otworzyły się, do pomieszczenia wszedł dobrze zbudowany meżczyzna. Zanim zdjął chste z buzi spytał:
- Obicaj, że nie będziesz krzyczała?- ta pokiwała głową twierdzoco, mężczyzna zdjął chustę i znow zadał pytanie- Jak masz na imię ?
- Violetta.- odpowiedziała troche zdziwiona i jednocześnie wystraszona.
- Chłopaki!- nieznajomy zawołał swoich kolegów i powiedział - To chyba nie jest ona.
- Czy ja wiem, wszystko sie zgadza.- powiedział jeden przyglądając się dziewczynie.
- No właśnie nie wszystko.- powiedział najlepiej zbudowany z nich- Ona ma na imię Violetta , a szef mówił o Martinie. - dziewczyna była bardzo wystraszona. Dla niej wszystko się zgadzało bo Martina to jej drugie imie, jednak nie chciała tego mówić.
-Dobra , może mu sie pomyliło. Wygląda tak jak na zdjęciu więc to ona. Trzeba ją zawieź do niego.- powiedział drugi mężczyzna, który przyszedł.
-Po co ? Szef tu przyjedzie .- po tym zdaniu wyszli z pomieszczenia. Viola nie wiedziała o co chodzi. Była pewna, że musi wydostać się z tego miejsca. Po długich myśleniach próbowała przeciąć sznur, którym była przywiązana do słupa. Kiedy tak tarła sznur o słup, poszuła jak pęka jedna linka, a za nią kolejne. Kiedy już pękły wszystkie i wydostała sie , zaczęła odwiązywać nogi. Jej nadgarstki był bardzo czerwone. W pomieszczeniu było okno, jak się domyśliła była w lesie. Po trudnych zmaganiach wydostala się na zewnątrz, popatrzyła dokładnie czy nie ma nikogo w pobliżu i ze wszystkich sił biegła w głąb roślinności. Nie miała przy sobie nic. Torebkę zabrali, a w niej był telefon. Kiedy stwierdziła ,że jest już wystrczjąco daleko od tamtego miejsca zwolniła. Po paru godzinach doszła do drogi, zaczęła nią iść kiedy już wyszła na obrzeża miasta była bardzo zmęczona, ale wiedziała , że musi dojść do mista. Będąć w mieście zobaczyła Leona idącego chodnikiem. Zaraz rzuciła się mu na szyję przytulając go, on odwzajemnił uścisk.
- Viola , co ci się stało, dlaczego jesteś taka blada- zasypywał ją różnymi pytaniami.
- Leon , schowajmy się gdzieś , proszę .- powiedziała błagalnie. Chłopak objął ją ramieniem i kierował sie do swojego domu. Kiedy już znaleźli się w pokoju dziewczyna opowiedziała co się stało. Leon, aż kipiał z złości, probował namówić ją aby poszła na policję, ta jednak nie chciała. Tłumaczyła, że nie widziała ich twoarzy, głosów też nie rozpoznała. W końcu po długich namowach zgdziła się. Znajdując się na komisarjacie, opowiedziała wszystko policjantowi. Wrócili do domu. Postanowili zrobić razem pizzę. Oczywiście cała kuchnia była od mąki i innych słkadników, zresztą oni rownież byli cali biali. Kiedy każdy z nich się wykąpał , pizza była już gotowa do jedzenia. Po skończonym posiłku wyjaśnili sobie wszytsko. Okazało się ,że Ludmila nagadała coś Leonowi. Razem doszli do wniosku, że nie warto się przejmować tym i wrócili do siebie. Teraz jako para posprzątali po sobie i poszli na telewizor. Viola chciała wrócić do domu lecz Leon nie pozwolił jej, bał się o nią i kazała zostać na noc. Ta zgodziła się, po długich namowach. Około 23 położyli się spać. Kiedy dziewczyna wstała, chłopaka nie było obok niej , postanowiła skożystać z łazienki. Wzięła prysznić i ubrała koszulę Leona. Zeszła na dół, a tam czuć było piękny zapach naleśników. Kiedy weszła do kuchni przywitała się z chłoapkiem i pomogła mu w robieniu śniadania. Po zjedzonym śniadaniu Leon poszedł po rzeczy swojej siostry, której nie było w domu i dał je Violi by ta mogła ubrać się w coś normalnego, nie przeszkadzło mu że chodzi po domu w jego koszuli , ale na ulice nie pozwolił by jej wyjść tak ubranej. Kiedy spacerowali parkiem zauważyli Ludmile z jakimś chłopakiem , kłócili się tylko nie słyszeli o co. Postanowili podejść bliżej , jednak nie udało im sie to ponieważ zauważyli ich.
- Co tu robicie? Viola czemu nie wróciłaś do domu ?- spytała Lu
- Nie ważne, powiedz lepiej po co wiskałaś kit Leonowi, no wytłumacz się.
- Ohh sister szkoda słów, dobrze że nic ci nie jest, zrobili ci coś?- spytała Lu, Viola spojrzła dziwnie na nią , ciekawa była skąd wie o porwaniu.
- Skąd wiesz?
- Bo mam swoje dojścia.- zaśmiała sie chytrze.
- Leon choćmy z tąd.
- Dobrze.- Para poszła do domu dziewczyny, chłopak nie rozumiał zachowania siostry swojej dziewczyny. Wiedział, że musi dowiedzieć się o co tu chodzi.
Następnego dnia para wybrała się do baru na koktajl, kiedy tak siedzieli i rozmyślali, wpadli do nich przyjaciele . Cała paczką stwierdzili, że pójdą do wesłego miasteczka. Dziewczyny miały straszną zabawę z chłopakami, na pewno zapamietaja na długo ten dzień.
Dwójka zakochanych mimo trudności i przeszkód, wrócili do siebie. Nadal nie dowiedzieli się dlaczego Lu to zrobiła. Policja złapała tych bandytów, posiedzą oni sobie długo za kratami. Dziewczyna jest teraz pewna,że nic im nie stanie na drodze do życia, chłopak też ma taką pewność, ale nie wiadmo, każdy może coś zepsuć, jak na razie żyją szczęśliwie, na jak długo nikt tego nie wie. Jedno jest pewne to co się stało na długo zostanie w ich głowach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz