JESZCZE RAZ PRZYPOMINAM O KONKURSIE !
Rozdział dedykuje Cherry i nowym obserwatorom. Mam nadzieję, że i wy zaczniecie komentować.
~Następny dzień~
~Violetta~
Obudziłam się i przetarłam oczy.
Przekręciłam się w stronę mojego Leosia, ale jego już nie było.
Zdziwiona wstałam do pozycji siedzącej. Poszłam do łazienki,
wykonałam poranne czynności. Ubrałam się i zeszłam na dół. W
kuchni zastałam Fran, a w salonie zauważyłam niebieski kojec dla dzieci, a w nim dwa małe skarby.
Uśmiechnęłam się na ten widok. Nalałam sobie kawy którą
zrobiła Fran i usiadłam obok niej przy stole.
-Gdzie Leon i Diego?-zapytałam w
końcu.
-Musieli jechać do
pracy.-odpowiedziała. Całkowicie zapomniałam, że oni chodzą do
firmy nie wiem jak to się stało.-Violu idę do sklepu bo powoli
kończą mi się pampersy i takie różne.
-Jasne.-powiedziałam.-Ja idę po wózki, a ty ubieraj dzieci.-powiedziałam i poszłam do naszego
schowka który był obok drzwi do garażu. Wyciągnęłam dwa wózki.
Wyciągnęłam je i zaprowadziłam na korytarz. Na zewnątrz było
ciepło więc Fran nie ubierała ich tak grubo. Ubrałam się i
wyprowadziłam wózeczki na podwórze. Wróciłam do środka i
wzięłam maluchy, a Fran poleciała się przebrać. Gdy wyszła
zamknęłyśmy drzwi i ruszyłyśmy. Ja prowadziłam wózek z moim
chrześniakiem Facu, a ona z Alexem. Do sklepu doszłyśmy wolnym
spacerkiem. Postawiłyśmy na TESCO bo tam zazwyczaj jest wszystko.
Wzięłam koszyk i poszłyśmy dalej. Zapakowałyśmy już,
nawilżające chusteczki higieniczne, puder i kram. Zadzwonił mój
telefon więc odebrałam.
~Rozmowa telefoniczna~
-Cześć kochanie.
-Cześć misiu.
-Co robisz?
-Chodzę z Fran i bliźniakami po TESCO
i robimy zakupy, a ty co robisz?
-Siedzę z Diego i pracujemy.
-Dobrze, ja już muszę kończyć.
Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
~Koniec rozmowy~
Wróciłam do zakupów. Z wózkami i z
taką lista zakupów zejdzie nam tu jeszcze sporo czasu. Po 10
minutach poczułam, że ktoś mnie obejmuje od tyłu.
-Hej śliczna.-mówi dziwnym głosem.
-Może i śliczna, ale zaręczona.
Bierz te łapy.-powiedziałam i odwróciłam się do tego kogoś.
Zobaczyłam tam Leona.-Przepraszam myślałam, że to jakiś
debil.-wytłumaczyłam.
-Nic się nie stało. Teraz wiem, że
nie reagujesz na jakieś podrywy.-zaśmiał się i pocałował mnie.
Podeszła do mnie Fran o Diego.
-Co wy tu w ogóle robicie?-zapytałam.
-Nudziliśmy się w pracy więc
przyszliśmy wam pomóc.-wytłumaczył Diego.
-Dobrze się składa. To wy prowadzicie
wózki i pilnujecie się nas, a my robimy zakupy.-powiedziała Fran.
Oddałyśmy im wózki i poszłyśmy przodem, a oni za nami. Każdy
patrzył się na nich. Wyglądali tak słodko z dziećmi i wózkami.
-Violu weźmiesz mi tampony, a ja wezmę
pampersy, ok?-zapytała, a ja przytaknęłam. Kucnęłam przy
odpowiedniej półce.
-Jaki rozmiar?-zapytałam.
-To są jakieś rozmiary?-zapytali na
równi Diego i Leon, a ja przytaknęłam.
-Średnie.-powiedziała brunetka.
Wzięłam odpowiednią paczkę i wrzuciłam do koszyka. Szliśmy
regałami, ale usłyszałam zdziwiony głos.
-Violu, to ty?-zadał pytanie głos, a
my wszyscy się obróciliśmy i zobaczyliśmy starszą kobietę.
-Pani Santigo. Tak to ja.-potwierdziłam
i przytuliłam moją dawną sąsiadkę.
-Dziecko jak ja Cię dawno nie
widziałam. Jak ty wyrosłaś i wyładniałaś.-zaśmiałam się.
-Dziękuję. Może pani przedstawię
resztę. To jest mój narzeczony Leon, to brat Diego w sumie to go
już pani zna, a to jego żona Francesca. No i jeszcze Alex i
Facu.-wymieniłam.
-Miło mi was poznać. Ładnego
znalazłaś sobie tego narzeczonego. I już dziecko. To wasz
synek?-powiedziała i podeszła do wózka pchanego przez Leona.
-Nie to dzieci Fran i
Diego.-powiedziałam, a ona popatrzyła na nie.
-No to muszę powiedzieć, że udały
wam się dzieci.-zaśmiała się.-Musze już iść. Miło było Cię
znowu zobaczyć.-powiedziała i powoli odeszła.
-Do widzenia!-powiedziałam za nią i
poszliśmy dalej. Gdy mieliśmy już wszystko stanęliśmy przy
kasie. Zapłaciliśmy odpowiednią sumę i spacerkiem ruszyliśmy do
domu. Tym razem ja i Fran pchaliśmy czterokołowce, a oni nieśli
torby z zakupami. W domu rozebrałyśmy maluchy i położyłyśmy je
w kojcu i poszliśmy pomóc naszym mężczyzną z zakupami.
-Dziś robimy sobie wspólną,
romantyczną kolację. Co wy na to?-zapytał Diego, a my się
zgodziłyśmy. Resztę dnia spędziliśmy jak poprzednie. Gdy dzieci
już spały zaczął się nasz wieczór. Leon przygotował pyszne
dania, a Diego pięknie przystroił salon. Zajęliśmy swoje miejsca
i zaczęliśmy się zajadać.
-I jak wam smakowało?-zapytał Leoś.
-Było wyśmienite.-pocałowałam go w
policzek. Później rozmawialiśmy i włączyliśmy cicho muzykę.
-Mogę prosić do tańca?-zapytał Leon
i podał mi dłoń. Ja chwyciłam ją i poszłam z nim na środek
salonu. Leciał wolny kawałek. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję
i wtuliłam się w jego tors, a on położył swoje ręce na mojej
talii i oparł głowę na moim ramieniu. Po chwili Diego i Fran
wirowali obok nas. Rozkoszowaliśmy się tą chwilą. Teraz nie
mieliśmy dla siebie tak dużo czasu. Leon musiał jeździć do
firmy, a ja też zaczęłam się rozglądać za jakąś pracą co
powodowało mniej czasu dla nas. Diego tak samo chodził do Firmy, a
jak wracał zajmował się dziećmi razem z Fran. Cóż życie nie
jest kolorowe, ale nie wolno się poddać i trzeba się cieszyć tym
co się ma. Ponieważ kiedyś może nam tego zabraknąć. Po tańcu
posprzątaliśmy i udaliśmy się do siebie. Umyłam się i położyłam
na łóżku. Leon także się się odświeżył i ułożył wygodnie
obok mnie. Wtuliłam się w niego i rysowałam na jego nagim torsie
różne znaczki.
-Wiedzę, że nudzisz się w
domu.-powiedział nagle.
-Czasami. Muszę znaleźć sobie w
końcu jakąś pracę.-powiedziałam.
-U nas w firmie potrzebujemy
asystentki.
-Ale ja nic nie umiem.-powiedziałam i
spojrzałam na niego.
-Przecież nauczę Cię
wszystkiego.-zaśmiał się i cmoknął w nos.
-Skoro tak mówisz, to się
zgadzam.-przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Możesz zacząć od jutra.
-Dobrze, a teraz chodźmy
spać.-powiedziałam on przytaknął. Objął mnie w tali i przysunął
mocno do siebie. Zgasiłam lampkę i szybko usnęłam.
~Następny dzień~
Obudził mnie Leoś. Powiedział, że
jeżeli chcę iść do firmy to muszę się już szykować. Wykonałam
jego polecenie. Poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności
i zeszłam na dół. Oznajmiłam Fran, że od dziś będę pracowałam
w firmie. Ona ucieszyła się i pogratulowała mi. Wsiadłam do
samochodu Leona i razem z nim i Diego pojechaliśmy pod wieli
budynek. Szczerze mówiąc jeszcze tu nie byłam i trochę się
zdziwiłam widząc tak wielki budynek. Szatyn wziął mnie za rękę
i weszliśmy do środka. Zobaczyłam przytulne wnętrze. Weszliśmy
do windy i pojechaliśmy na 9 piętro. Wyszliśmy z małego ruchomego
pomieszczenia i skierowaliśmy się do wielkiego gabinetu.
-Twoje stanowisko będzie tuż za
drzwiami.-powiedział Diego i pokazał mi mój mały gabinet.
-Kochanie chcesz coś do picia?-zapytał
Leon, a ja się na niego spojrzałam.
-Herbaty.-odpowiedziałam po chwili.
-A ty Diego?
-Kawy.-mój narzeczony nacisnął na
jeden z przycisków na telefonie.
-Liz, zrób nam proszę dwie kawy i
herbatę. Dziękuję.-powiedział. Usiadłam na kanapie obok drzwi.
Po chwili one się otworzyły, a do środka weszła jakaś
dziewczyna. Na oko w moim wielu. Podeszła z taca do biurka Leona.
-Oto kawy i herbata. Przynieść coś
jeszcze?-zapytała i zalotnie zatrzepotała rzęsami. Siedząc z boku
miałam na to niezły widok. A więc Liz to ta Liz z którą Leon
widział się po naszym zerwaniu. W środku mnie zaczęło się
gotować. Ona stała tam i szczerzyła się do niego.
-Dziękuję to wszystko.-powiedział i
równie się do niej uśmiechnął. Ona wychodząc odwróciła się w
stronę kanapy. Widząc mnie jej mina przybrała wyraz goryczy.
Prychnęła i szybko wyszła z pomieszczenia. Nie wiedziałam, że
ona tu pracuje. Później trochę zła poszłam do domu. ~~*~~
No i proszę Państwa mamy rozdział 33 :)
Wiem, że czekaliście bardzo długo, ale nie mam czasu w ogóle :(
Mam nadzieję, że się podobał i czekam na wasze opinie !
Dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem :D
Mam tylu obserwatorów, a tylko nieliczni komentują, a jest to dla mnie bardzo ważne.
Dziękuję anonimkom za to, że podpisują się ;*
Zapraszam na moje pozostałe dwa blogi ;)
17 komów --> Rozdział 34
Rozdział super, bardzo mi się podoba jak każdy zresztą. Ale nie rozumiem tylko, po co Fran, Diego, Leon i Violetta zamieszkali razem. Są dorosłymi ludźmi i po prostu dla mnie byłoby lepiej jakby mieszkali oddzielnie, bo tak to nawet romantyczne wieczory mają razem. Ale to nic, tylko taki nic nie znaczący zapewne dla innych szczegół. Rozdział był dobry i czekam na następny.
OdpowiedzUsuńZajmuje
OdpowiedzUsuńLily Swift
Superowy.
UsuńFran i te maluszki <3
Leon se asystentkę dobrał. Kurcze jakaś Liz - podlizywaczka. I chamska w stosunku do Violi. Ja bym gadała o niej z Leosiem.
Tańcować muszą... Ale pięknie ;*
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Moje
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykację ;*
UsuńNie należy mi się, bo i tak mniej komentuję.
Już z niczym nie wyrabiam.
Rozdział jest wspaniały. ^^
Leonowi odpierdziela, uśmiecha się do Liz... ;-;
Przejdę się do Niego i pogadamy :D
Ale i tak Leonetta jest słodka ;}
Diecesca również ;}
Vilu szuka pracy, a Leoś chce z nią pracować. ^^
Rozdział jest naprawdę niesamowity.
Czekam na 34.
Pozdrawiam ♥
Boski <3! Oby tylko Liz nie namieszała w naszej Leonetcie :(! Ale skoro Vilu już tam pracuje to może będzie miała na nich oko xd. Romantyczny taniec *.*! I chłopaki: to są jakieś rozmiary tamponow? Hahaha :D
OdpowiedzUsuńZ niecierpliwością czekam na next ;*
Natkaa^^
rozdział jest świetny
OdpowiedzUsuńczekam na nexta :)
OBRAŻAM SIĘ! - FOREVER - Nie bd używała Focha hahahahhxD Każdy chyba wi cu to znaczy ^^ ;p
OdpowiedzUsuńAle jestem zua! - TO, ŻE MNIE NIE BYŁO TO NIE ZNACZY, ŻE NIE WRÓCĘ..........
Nie jestem pierwsza ... Czuję się..Dziewiąta... ;-;! DLACZEGO?!
Ten komentarz nie ma sensu...Bye;*
Żółw....
Ps. Rozdział Genialny <3
Lovki!
Twój żółw;3
Super<3
OdpowiedzUsuńGówno... nie rozumiem czemu ty masz tylu obserwatorów, a inna bloggerka ma tak mało -.-
OdpowiedzUsuńŚwietny:)
OdpowiedzUsuńSuper extra rozdział nie mogę doczekać się następnego rozdziału
OdpowiedzUsuńChce next ! ;-* ♥
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział <3
OdpowiedzUsuńWszystkie twoje rozdziały są boskie, ogólnie to kocham twojego bloga <3
A Leonetta jest taka słodka <3
Szkoda tylko, że Liz pracuje w firmie, mam nadzieję że nie namiesza i Leon ją zwolni, chociaż to mało prawdopodobne
I chciałabym cię przeprosić za to że od jakiegoś czasu nie komentowałam, chociaż czytałam każdy rozdział. Mój laptop jest zepsuty a ciężko mi się pisze na telefonie. Na pewno od teraz zacznę regularnie komentować
Pozdrawiam
Witam serdecznie.
OdpowiedzUsuńNie no, siemka!
Obserwuję, komentuję i ... Łapkuję?.
Zablokowałam się ;P
Od teraz będę komentować, każdy.
Przynajmniej mam taką nadzieję :P
Liz...
Weź wyperpapier z tej firmy c'mon!
Już cię nie ma!
Leoś mrrr...
Nie wolno zostawiać Violci samej w łóżku!
Mrs. Violetta, asystentka pana Verdasa.
Jak to brzmi!
Tak, super.
Kończę :P
Zajrzyj do mnie!
Kocham ten blog... :G
WSPANIAŁY ^-^
OdpowiedzUsuńLeonetta jest happy, Diecesca jest happy i ja jestem happy ;D
Vilu nowa asystentka, huehue wiedziałam, że skądś kojarzę tą Liz ;)
Oczywiście czekam na następny genailny rozdział <333
Przepraszam, że tak krótko :>>
super . anonimka vilu
OdpowiedzUsuńsssssuper
OdpowiedzUsuńT&J
Boski :*
OdpowiedzUsuńW.
Fantastyczny <3
OdpowiedzUsuńKocham twoje opowiadania :*
Leonetta i Diecesca takie słodki <3
Czekam na next :)
W.L
Słońce, przepraszam. Tak długo nie komentowałam. Te dwa tygodnie teraz mam zawalone. Przepraszam..
OdpowiedzUsuńPamiętaj, każdy rozdział czytam i każdy podziwiam. Oni są tacy słodccy...
Chłopcy prowadzili wózki. :)
Tylko Leonettcie brakuje maluszka
CUDO
Kocham <333
Sorrki, że taki krótki, ale co ja mam powiedzieć?
REWELACJA
Buziaczki
Super rozdział. Tak ogulnie to fauny blog czytam od kilku dni pierwszy raz ci komentuje i przepraszam że pierwszy ale wchodzi dość późno.
OdpowiedzUsuńWercia
Cudowny :*
OdpowiedzUsuńWeronika