Rozdział dedykuję Ślicznej ♥, Pau Nielusi, Cherry i Małej :)
Przez cały dzień płakałam. Wiedziałam, że zostawianie go tam i pisanie tych kłamstw w tym liście nie było dobrym wyborem, ale nie chciałam aby mój prześladowca zrobił coś moim bliskim. Za bardzo mi na nich zależy. Może Leon rzeczywiście znajdzie sobie kogoś na moje zastępstwo. Może naprawdę się zakocha i zapomni o mnie. Kolejna porcja słonych łez spłynęła po moich policzkach. Ni ścierałam, ani nie tamowałam łez i tak nic by to nie dało. Kiedy zrobiło się już ciemno poszłam do łazienki wykonałam wieczorne czynności i położyłam się na łóżku. Rozmyślałam co teraz robi mójchłopak były chłopak. Tak bardzo pragnę go teraz przytulić, pocałować, powiedzieć co na prawdę czuję. Wyczerpana odpłynęłam do krainy Morfeusza.
~2 tygodnie później~
~Leon~
Od 14 dni nie chodzę do pracy. Nie jem i nie piję zbyt dużo. Od dwóch tygodnie nie funkcjonuję jak normalny człowiek. Za bardzo mi jej brakuje. Za bardzo tęsknię za jej oczami, ustami za nią całą. Fran co dzień opiekuje się dziećmi, a w dodatku na karku ma jeszcze mnie. Już dawno podciąłbym sobie żyły, ale nie chcę aby ona przeze mnie cierpiała. Popatrzyłem na zegarek 13. Siadam na łóżku i wpatruję się w podłogę. Drzwi jak co dzień otwierają się i wchodzi Fran z jedzeniem.
-Dziś masz zjeść wszystko.-powiedziała.
-Fran nie chce mi się jeść.-powiedziałem choć prawda była inna. Chciałem, ale nie mogłem zjeść. Sam nie wiem dlaczego tak jest.
-Zachowujesz się gorzej niż rozkapryszone dziecko! Jak jakiś gówniarz ! Człowieku weź się w garść, proszę. Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale to ona straciła coś bardzo cennego.-powiedziała, a raczej wykrzyczała i wyszła z pokoju. Wziąłem naczynie z jedzeniem i zacząłem siorbać zupę. Zjadłem najwięcej ile mogłem i poszedłem do łazienki. Umyłem się, ułożyłem włosy i psiknąłem się swoimi perfumami. Postanowiłem pójść do klubu. Włożyłem swoje rurki, a do tego koszulę. Przejrzałem się w lusterku i stwierdziłem, że jak n mój stan wyglądam bardzo dobrze. Spojrzałem na zegarek. Dopiero 14. Położyłem się na łóżku i oglądałem TV. Po upływie kilku godzin postanowiłem już wyjść. Zszedłem na dół.
-Fran wychodzę, wrócę późno.-powiedziałem i szybko wyszedłem aby o nic nie pytała. Ruszyłem chodnikiem w stronę klubu. Wszedłem do środka bez problemów i poszedłem do baru.
-Proszę kolejkę czystej.-powiedziałem nie patrząc na barmana. Mój wzrok zwrócił się na parkiet. Tańczyło tam wiele wesołych i zakochanych par. Zrobiło mi się smutno, moje serce znowu zaczęło krwawić. Wziąłem kieliszek wódki i wypiłem ja na raz. Poprosiłem o jeszcze jeden i jeden i kolejny kieliszek. Wypiłem ich chyba z 10. Byłem już nieźle wstawiony. Nagle obok mnie pojawiła się dobrze znana mi dziewczyna. Uśmiechnąłem się do niej krzywo.
-Co tu robisz?-zapytała przekrzykując muzykę. Opowiedziałem jej całą historię z Violettą i wypiłem kolejny kieliszek alkoholu. Liz siedziała i uważnie mnie słuchała. Po kilku tańcach z nią, siłom zaciągnęła mnie do domu. Zadzwoniła dzwonkiem i czekała, aż ktoś otworzy. Było już po 11 w nocy więc się nie dziwię, że drzwi otworzyły się dopiero po kilku minutach, a w nich stała zaspana Fran w szlafroku. Otworzyła szerzej oczy jak nas zobaczyła. Ledwo co stałem na nogach. Podeszła do nas i wzięła mnie pod drugie ramie. Wciągnęły mnie do salonu i położyły na kanapie.
~Fran~
Leon stracił swoją miłość. Rozumiem, ale jego zachowanie jest karygodne. Na początku nie chciał jeść ani pić. Teraz idzie na imprezę się ochlać i wraca pod ramię ze swoją asystentką. Chciałabym aby jego koszmar się już skończył, ale chcieć, a móc to duża różnica. Położyłyśmy go na kanapie i poszłyśmy do kuchni.
-Opowiedział mi co się stało. Współczuję mu.-powiedziała, bawiąc się kubkiem gorącej herbaty.
-To wszystko jest jakieś dziwne. Violetta naprawdę go kochała, a on ją. Nie mogę uwierzyć, że tylko udawała. To było podłe.-powiedziałam.
-Zgadzam się z Tobą.-szepnęła.-Muszę się już zbierać. Jutro muszę wstać do pacy.-zaśmiała się i wstała. Zaczęłam prowadzić ją do drzwi.
-Dziękuję, że go przyprowadziłaś.-powiedział i uśmiechnęłam się do niej. Pożegnałyśmy się i poszła, a ja wróciłam do salonu. Przykryłam brata kocem i poszłam spać.
~Liz~
Dowiedziałam się, że Leon idzie do klubu więc postanowiłam zrobić to samo. Usiadłam przy stoliku w ciemnym koncie i obserwowałam mojego przystojniaka. On jest taki boski i umięśniony i przystojny i długo by wymieniać. Po kilku kieliszkach był już upity. Podeszłam do niego i zaczęłam z nim rozmawiać. Opowiedział mi całą historię z kochaną Vilu. Na zewnątrz byłam smutna i pocieszałam go, ale w środku skakałam ze szczęścia. Cieszyłam się jak małe dziecko. Przetańczyliśmy kilka piosenek i postanowiłam odprowadzić go do domu. Otworzyła nam Fran. Zanieśliśmy go do salonu i poszłyśmy porozmawiać do kuchni. Po przyjemnej pogawędce wyszłam z ich domu. Odeszłam kawałek i zaczęłam skakać po chodniku jak szalona. Do domu doszłam w kilka minut. Weszłam do środka i poszłam do sypialni. Umyłam się i podeszłam do mojej szafki. Następne kilka minut spędziłam na podziwianiu małego ołtarzyka poświęconemu mojemu księciu z bajki. Zamknęłam wszystko i położyłam się spać. W końcu mogę zacząć działać. Po chwili usnęłam.
~Następny dzień~
Obudził mnie budzik. Kto wymyślił te cholerne urządzenie? Odszukałam urządzenia po omacku i zrzuciłam je na podłogę. Niestety nie przestało hałasować. Zrezygnowana odkryłam się i usiadłam na łóżku. Sięgnęłam po budzik i wyłączyłam go. Z powrotem opadałam na poduszki. Leżałam tak kilka minut wpatrując się w kremowy sufit. Nagle stał się on bardzo ciekawy. Przeciągnęłam się leniwie i wstałam. Założyłam moje kapciuszki i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności i ubrałam się. Gotowa zjadłam śniadanie i pojechałam do firmy. Tam zaczęłam pracować jak co dzień.
~~*~~
W końcu dodałam rozdział 37 :)
Mam nadzieję, że się cieszycie i wam się podoba.
Pod poprzednim rozdziałem było aż 37 komentarzy!
Mówiłam, że jak chcecie to potraficie i właśnie to pokazaliście :D
Dla was to kilka minut, a dla mnie 37 uśmiechów na mojej buzi, kocham was <333
W komach możecie chwalić się co dostaliście na święta, chętnie poczytam ;)
25 komów --> Rozdział 38
Wiem, że dacie radę i nie ukrywam, że bardzo bym się ucieszyła jakby znowu było tyle komów co pod rozdziałem 36!
Przez cały dzień płakałam. Wiedziałam, że zostawianie go tam i pisanie tych kłamstw w tym liście nie było dobrym wyborem, ale nie chciałam aby mój prześladowca zrobił coś moim bliskim. Za bardzo mi na nich zależy. Może Leon rzeczywiście znajdzie sobie kogoś na moje zastępstwo. Może naprawdę się zakocha i zapomni o mnie. Kolejna porcja słonych łez spłynęła po moich policzkach. Ni ścierałam, ani nie tamowałam łez i tak nic by to nie dało. Kiedy zrobiło się już ciemno poszłam do łazienki wykonałam wieczorne czynności i położyłam się na łóżku. Rozmyślałam co teraz robi mój
~2 tygodnie później~
~Leon~
Od 14 dni nie chodzę do pracy. Nie jem i nie piję zbyt dużo. Od dwóch tygodnie nie funkcjonuję jak normalny człowiek. Za bardzo mi jej brakuje. Za bardzo tęsknię za jej oczami, ustami za nią całą. Fran co dzień opiekuje się dziećmi, a w dodatku na karku ma jeszcze mnie. Już dawno podciąłbym sobie żyły, ale nie chcę aby ona przeze mnie cierpiała. Popatrzyłem na zegarek 13. Siadam na łóżku i wpatruję się w podłogę. Drzwi jak co dzień otwierają się i wchodzi Fran z jedzeniem.
-Dziś masz zjeść wszystko.-powiedziała.
-Fran nie chce mi się jeść.-powiedziałem choć prawda była inna. Chciałem, ale nie mogłem zjeść. Sam nie wiem dlaczego tak jest.
-Zachowujesz się gorzej niż rozkapryszone dziecko! Jak jakiś gówniarz ! Człowieku weź się w garść, proszę. Wiem, że to dla Ciebie trudne, ale to ona straciła coś bardzo cennego.-powiedziała, a raczej wykrzyczała i wyszła z pokoju. Wziąłem naczynie z jedzeniem i zacząłem siorbać zupę. Zjadłem najwięcej ile mogłem i poszedłem do łazienki. Umyłem się, ułożyłem włosy i psiknąłem się swoimi perfumami. Postanowiłem pójść do klubu. Włożyłem swoje rurki, a do tego koszulę. Przejrzałem się w lusterku i stwierdziłem, że jak n mój stan wyglądam bardzo dobrze. Spojrzałem na zegarek. Dopiero 14. Położyłem się na łóżku i oglądałem TV. Po upływie kilku godzin postanowiłem już wyjść. Zszedłem na dół.
-Fran wychodzę, wrócę późno.-powiedziałem i szybko wyszedłem aby o nic nie pytała. Ruszyłem chodnikiem w stronę klubu. Wszedłem do środka bez problemów i poszedłem do baru.
-Proszę kolejkę czystej.-powiedziałem nie patrząc na barmana. Mój wzrok zwrócił się na parkiet. Tańczyło tam wiele wesołych i zakochanych par. Zrobiło mi się smutno, moje serce znowu zaczęło krwawić. Wziąłem kieliszek wódki i wypiłem ja na raz. Poprosiłem o jeszcze jeden i jeden i kolejny kieliszek. Wypiłem ich chyba z 10. Byłem już nieźle wstawiony. Nagle obok mnie pojawiła się dobrze znana mi dziewczyna. Uśmiechnąłem się do niej krzywo.
-Co tu robisz?-zapytała przekrzykując muzykę. Opowiedziałem jej całą historię z Violettą i wypiłem kolejny kieliszek alkoholu. Liz siedziała i uważnie mnie słuchała. Po kilku tańcach z nią, siłom zaciągnęła mnie do domu. Zadzwoniła dzwonkiem i czekała, aż ktoś otworzy. Było już po 11 w nocy więc się nie dziwię, że drzwi otworzyły się dopiero po kilku minutach, a w nich stała zaspana Fran w szlafroku. Otworzyła szerzej oczy jak nas zobaczyła. Ledwo co stałem na nogach. Podeszła do nas i wzięła mnie pod drugie ramie. Wciągnęły mnie do salonu i położyły na kanapie.
~Fran~
Leon stracił swoją miłość. Rozumiem, ale jego zachowanie jest karygodne. Na początku nie chciał jeść ani pić. Teraz idzie na imprezę się ochlać i wraca pod ramię ze swoją asystentką. Chciałabym aby jego koszmar się już skończył, ale chcieć, a móc to duża różnica. Położyłyśmy go na kanapie i poszłyśmy do kuchni.
-Opowiedział mi co się stało. Współczuję mu.-powiedziała, bawiąc się kubkiem gorącej herbaty.
-To wszystko jest jakieś dziwne. Violetta naprawdę go kochała, a on ją. Nie mogę uwierzyć, że tylko udawała. To było podłe.-powiedziałam.
-Zgadzam się z Tobą.-szepnęła.-Muszę się już zbierać. Jutro muszę wstać do pacy.-zaśmiała się i wstała. Zaczęłam prowadzić ją do drzwi.
-Dziękuję, że go przyprowadziłaś.-powiedział i uśmiechnęłam się do niej. Pożegnałyśmy się i poszła, a ja wróciłam do salonu. Przykryłam brata kocem i poszłam spać.
~Liz~
Dowiedziałam się, że Leon idzie do klubu więc postanowiłam zrobić to samo. Usiadłam przy stoliku w ciemnym koncie i obserwowałam mojego przystojniaka. On jest taki boski i umięśniony i przystojny i długo by wymieniać. Po kilku kieliszkach był już upity. Podeszłam do niego i zaczęłam z nim rozmawiać. Opowiedział mi całą historię z kochaną Vilu. Na zewnątrz byłam smutna i pocieszałam go, ale w środku skakałam ze szczęścia. Cieszyłam się jak małe dziecko. Przetańczyliśmy kilka piosenek i postanowiłam odprowadzić go do domu. Otworzyła nam Fran. Zanieśliśmy go do salonu i poszłyśmy porozmawiać do kuchni. Po przyjemnej pogawędce wyszłam z ich domu. Odeszłam kawałek i zaczęłam skakać po chodniku jak szalona. Do domu doszłam w kilka minut. Weszłam do środka i poszłam do sypialni. Umyłam się i podeszłam do mojej szafki. Następne kilka minut spędziłam na podziwianiu małego ołtarzyka poświęconemu mojemu księciu z bajki. Zamknęłam wszystko i położyłam się spać. W końcu mogę zacząć działać. Po chwili usnęłam.
~Następny dzień~
Obudził mnie budzik. Kto wymyślił te cholerne urządzenie? Odszukałam urządzenia po omacku i zrzuciłam je na podłogę. Niestety nie przestało hałasować. Zrezygnowana odkryłam się i usiadłam na łóżku. Sięgnęłam po budzik i wyłączyłam go. Z powrotem opadałam na poduszki. Leżałam tak kilka minut wpatrując się w kremowy sufit. Nagle stał się on bardzo ciekawy. Przeciągnęłam się leniwie i wstałam. Założyłam moje kapciuszki i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności i ubrałam się. Gotowa zjadłam śniadanie i pojechałam do firmy. Tam zaczęłam pracować jak co dzień.
~~*~~
W końcu dodałam rozdział 37 :)
Mam nadzieję, że się cieszycie i wam się podoba.
Pod poprzednim rozdziałem było aż 37 komentarzy!
Mówiłam, że jak chcecie to potraficie i właśnie to pokazaliście :D
Dla was to kilka minut, a dla mnie 37 uśmiechów na mojej buzi, kocham was <333
W komach możecie chwalić się co dostaliście na święta, chętnie poczytam ;)
25 komów --> Rozdział 38
Wiem, że dacie radę i nie ukrywam, że bardzo bym się ucieszyła jakby znowu było tyle komów co pod rozdziałem 36!