Dziewczyna i chłopak leżą wtuleni w siebie na białej kanapie w salonie. Wspominają czasy sprzed dwóch poprzednich lat kiedy to on poprosił ją o chodzenie.
Razem spacerowali po pięknej zielonej łące na obrzeżach miasta. Żadne nie wiedziało jak zacząć. Znali się już rok i oboje się w sobie zakochali. W końcu ciszę przerwał chłopak. Odwrócił się do niej i patrząc w jej błękitne oczy zaczął mówić.
-Od dłuższego czasu chcę Ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak to zrobić.-powiedział.
-Powiedz to najprościej jak się da.-podpowiedziała mu.
-Zakochałem się w Tobie.-powiedział i obserwował ją. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Uśmiechnęła się po chwili.
-Ja w Tobie też.-wyznała.
-Czyli zgodzi się zostać moją dziewczyną?-spytał. Pokiwała głową na 'tak'. Szczęśliwy podniósł ją i okręcił. Postawił na ziemi i pocałował ją z czułością.
-Szybko zleciało. Jesteśmy razem już dwa lata.-powiedział.
-Tak, to prawda.-uśmiechnęła się i wtuliła w niego. Objął ją ramieniem. Zauważył, że powoli zasypia.
-Księżniczko idziemy spać.-powiedział. Wziął ją na ręce i poszedł do ich sypialni. Ułożył ją na łóżku, a sam położył się obok. Po chwili oboje usnęli.
Blondynka właśnie wraca do domu aby powiedzieć coś swojemu ukochanemu. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Rozebrała się i poszła do salonu gdzie przebywał jej chłopak. Usiadła obok niego i podała mu biały przedmiot. Spojrzał na nią, a następnie na rzecz. Siedział kilka minut w bezruchu.
-Jesteś w...w ciąży?-spytał patrząc na dwie czerwone kreski.
-Tak.-powiedziała.
-Ale przecież to nie możliwe, to jest żart, prawda?-spytał i popatrzył na nią.
-Niestety nie. Jestem z Tobą w ciąży. Trzeci tydzień.-wyjaśniła.
-Mamy dopiero po 20 lat, nie możemy być jeszcze rodzicami.-powiedział.-Przynajmniej ja.-dodał. Wstał z miejsca. Obserwowała go.
-Co ty robisz?-spytała i również wstała.
-Przepraszam. Będę wysyłał Ci pieniądze, ale nie wezmę odpowiedzialności za to dziecko. Nie dam rady.-powiedział i poszedł do ich sypialni. Wyjął walizkę i zaczął się pakować. Szybko poszła za nim. Stała w drzwiach i przyglądała mu się ze łzami w oczach.
-Nie zostawiaj mnie.-płakała.-Proszę.-spakował swoje rzeczy i zapiął walizkę.
-Pamiętaj, że nadal Cię kocham, ale się boję.-pocałował ją ostatni raz i wyszedł z domu. Została sama. Rozpłakała się i szybko poszła do sypialni. Położyła się na łóżku i zaniosła płaczem. Jemu też nie było łatwo zostawić osoby, którą kocha najbardziej na świecie. Gdy dowiedział się o ciąży po prostu spanikował. Potocznie mówiąc stchórzył i nic na to nie poradzi. Rozmyślając o tym wszystkim zasnął na wygodnym fotelu w samolocie.
Już od kilkunastu dni chłopak mieszka w słonecznej Hiszpanii. Zna miejsce w którym przebywa bo był tu już kilka razy. Nie ma dnia aby nie myślał o niej, ale teraz ma pracę na której próbuje się skupić. Został przyjęty do dużej korporacji. Jest zastępcą prezesa. Miał już styczności z tego typu zadaniami więc nie stanowi to dla niego żadnego problemu. W tym samym czasie szatynka siedzi z siostrą Francescą w salonie i oglądają filmy. Wszyscy pomagają ciężarnej dziewczynie we wszystkich zajęciach. Próbują pomóc jej zapomnieć o nim, ale ona wie, że to nie stanie się nigdy. W końcu nosi pod sercem jego małą kopię. Jest to początek drugiego miesiąca, a ona odczuwa coraz więcej 'objawów' stanu w jakim się znajduje. Ciągłe wymioty, pokręcony apetyt, a do tego zmienny humorek. Powoli przyzwyczaja się do myśli, że jej dziecko nie będzie miało ojca, a ona zostanie samotną matką. Rodzice namawiają ją aby zapoznała się z jakimś chłopakiem bo przecież każdemu się podoba. Tak było kiedyś, kiedy nie była jeszcze w ciąży, ale ona sama tez nie chciała mieć nikogo. Może nie chciała być znowu zraniona albo po prostu nie chciała nikogo na jego miejsce. Wstała i poszła do kuchni, a po chwili wróciła z jabłkiem. Usiadła i znowu zaczęła oglądać. Po jeszcze jednym filmie poszła do swojego pokoju i usiadła na łóżku. Po chwili zastanowienia wyjęła spod łóżka album. Otworzyła go. Na zdjęciach zauważyła dwójkę szczęśliwych nastolatków, a mianowicie siebie i Leona. Z każdym kolejnym zdjęciem po jej policzkach leciały łzy, ale nie przejmowała się tym. Po kilku minutach zamknęła przedmiot i włożyła go głęboko pod łóżko. Poszła do łazienki i przebrała się w piżamy. Wróciła do sypialni. Położyła się na łóżku, a po chwili zasnęła.
Violetta siedzi na ławce w parku i obserwuje dzieci bawiące się w piaskownicy. Okryła się bardziej kurtką w końcu w listopadzie nie jest już tak ciepło. Oparła ręce na dużym już brzuchu. Koniec siódmego miesiąca to już nie przelewki. Po kilku minutach wstała i ruszyła do domu. Weszła do ciepłego wnętrza i od razu rozebrała się. Poszła do kuchni. Zajrzała do lodówki. Postanowiła zrobić sobie na obiad spaghetti. Zabrała się za gotowanie. Gdy wszystko było już gotowe wzięła talerz i poszła jeść do salonu. Usłyszała dzwonek. Odstawiła talerz na stół i niechętnie poszła otworzyć. Przekręciła zamek i uchyliła drzwi. Widząc osobę stojącą za nimi znieruchomiała. Patrzyła na niego nie mrugając przez kilka minut.
-Mogę wejść na chwilę?-spytał niepewnie. Otworzyła drzwi szerzej. Zaprowadziła go do środka.
-Wróciłeś.-powiedziała.-Po co?-dodała stając w salonie.
-Bo Cię kocham i zrozumiałem, że byłem pieprzonym tchórzem zostawiając Cię samą w ciąży.-powiedział i spojrzał na nią.
-I dopiero teraz to do Ciebie dotarło?-prychnęła i założyła ręce na piersi.
-Nie, ale dopiero teraz miałem odwagę wrócić i powiedzieć ci to wszystko.-powiedział.-Proszę wybacz mi.-podszedł bliżej niej.
-Muszę to przemyśleć, a teraz wyjdź.-powiedziała i odsunęła się do tyłu.
-Violetta przepraszam, wiem, że zrobiłem źle.-powtórzył.
-Wyjdź.-powiedziała i wskazała na drzwi. Chłopak po chwili opuścił jej dom. Usiadła na kanapie, a po jej policzkach poleciały łzy. Właściwie nie wiedziała dlaczego płacze. Powinna się cieszyć, że wrócił, ale jak na razie nie jest w stanie mu wybaczyć. Może kiedyś.
Od Jego powrotu minął już tydzień. Ciągle do niej dzwoni i pisze. Nie przychodzi tak często aby nie denerwować jej bo przecież jest to niewskazane w jej stanie. Jak dotąd był u niej tylko dwa razy i to na kilka minut. Dziś postanowił znowu spróbować. Stanął przed jej domem i wszedł na teren posesji. Zapukał i czekał aż mu otworzy. Usłyszał kroki, a po chwili w drzwiach ujrzał dziewczynę.
-Proszę wpuść mnie. Chcę tylko porozmawiać.-powiedział. Na początku nie zgodziła się, ale po jego namowach uległa. Poszli do kuchni gdzie jadła płatki. Wskazała mu drugie krzesło i znowu zaczęła jeść. Po chwili skończyła. Umyła miskę.
-Chcesz coś do picia?-spytała i spojrzała na niego.
-Herbaty, ale ja zrobię.-powiedział i wstał. Zgodziła się i usiadła na krześle.-A ty co chcesz?-spytał nalewając wody do czajnika.
-Herbaty.-powiedziała. Wyjął dwa kubki i włożył do nich herbatę. Nastawił wodę i zajął swoje miejsce.-O czym chciałeś porozmawiać?-spytała i popatrzyła na niego.
-Chciałem abyś dała mi szansę. Ja wiem, że zachowałem się jak skończony kretyn, ale żałuję.-powiedział patrząc w jej oczy. Odwróciła głowę w inną stronę,
-To nie jest łatwe. Gdy dowiedziałeś się, że zrobiłeś mi dziecko spakowałeś się i wyjechałeś.-powiedziała przypominając sobie tamten dzień.
-Wiem co zrobiłem i cholernie tego żałuję.-przyznał. Położył swoją rękę na jej. Szybko ją zabrała.
-Jak na razie to dla mnie za dużo. Zraniłeś mnie i nie umiem Ci teraz tak szybko wybaczyć.-powiedziała, a w jej oczach zebrały się łzy.
-Wiem, że zraniłem Cię, ale ja nie umiem tak żyć bez Ciebie.-powiedział.
-Siedem miesięcy jakoś wytrzymałeś.-zauważyła.
-Wytrzymałem, ale cały czas myślałem o Tobie. W moim biurze na biurku stało twoje zdjęcie w ciąży, które miałem z facebook'a. Zawsze gdy na nie patrzyłem zastanawiałem się dlaczego tak postąpiłem.-powiedział cicho.-Żałuję, nie wiesz nawet jak bardzo.-dodał.
-Dla mnie też jest to ciężka sytuacja.-powiedziała.-Jak na razie mogę zaoferować Ci tylko przyjaźń.-powiedziała.
-Przyjaźń.-powtórzył zawiedziony. Pokiwała głową na 'tak'.-Ale ja Cię kocham.-dodał.
-Trzeba było myśleć zanim mnie zostawiłeś. Teraz tylko na tyle mnie stać.-powiedziała.
-Chociaż to ciężkie to zastańmy przyjaciółmi.-zgodził się.-Mogę Cię przytulić?-spytał. -Jak przyjaciel.-dodał szybko. Przytaknęła. Po chwili stała w jego objęciach. Oboje napawali się swoją bliskością. Po chwili odsunęli się od siebie. Usiadła z powrotem na krzesełku, a on zalał kubki gorącą wodą. Podał jej jeden.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się. Był to szczery uśmiech, który tak dawno już nie gościł na jej twarzy. W końcu miała go przy sobie. Jako przyjaciela co prawda, ale był z nią teraz, a to się liczyło. Gdy wypili poszli do salonu. Rozmawiali o tym co działo się u nich przez ten czas. Siedzieli na kanapie. Szatyn niepewnie położył swoją rękę na jej brzuchu. Myślał, że zdejmie ją jednak ona położył swoją obok jego.
-Znasz płeć?-spytał po chwili. Przytaknęła.-A powiesz mi?
-Będziemy mieli synka.-powiedziała patrząc na swój brzuch. Uśmiechnął się.-Mimo, że nie jesteśmy razem i tak kocham was oboje.-powiedział i pocałował jej brzuch.
Grudniowe popołudnie szatynka spędza z Leonem na zakupach. Od dnia w którym się pogodzili minął miesiąc i kilka dni. Violetta jest już w dziewiątym miesiącu ciąży. Podeszli do kasy i zapłacili za wszystko. Wziął toby i poszli do samochodu. Wjechał samochodem na podjazd. Weszli do środka i rozebrali się. Ruszyli razem do kuchni. Rozpakował zakupy i zrobił im gorącej czekolady. Poszedł do łazienki. Gdy szedł z powrotem do kuchni usłyszał jak coś upada i tłucze się. Szybko pobiegł do kuchni. Zobaczył tam dziewczynę opartą jedną dłonią o blat, a drugą trzymającą się za brzuch. Podszedł do niej.
-Leon to chyba już.-powiedziała. Stał chwilę oszołomiony, ale po chwili pobiegł po jej torbę. Wrócił i zaniósł ją do samochodu. Pozamykał wszystko i jak najszybciej pojechał do szpitala. Wniósł ją do środka. Pielęgniarki zawołały lekarza. Po chwili byli już na porodówce. Złapała go za rękę. Uśmiechnął się.
-Będzie dobrze.-powiedział i pocałował ją w czoło. Poród się zaczął. Po upływie kilku meczących dla szatynki godzin usłyszeli płacz. Uśmiechnęła się, a po jej policzku poleciała łza szczęścia. Starł ją.
-Kocham Cię.-powiedział.-Was.-poprawił się.
-Też was kocham.-powiedziała. Podniosła się lekko i musnęła jego usta. Zdziwiony oddał pocałunek. Oderwali się od siebie i stykali czołami.
-Czy to oznacza, że wybaczasz mi już całkowicie?-spytał, a ona przytaknęła. Uśmiechnął się jeszcze bardziej. Pielęgniarka podeszła do nich i podała chłopca Violi.
24 grudnia czyli Wigilia. Czas spędzony z rodziną, w miłej atmosferze. Tak właśnie wyglądał ten dzień w domu Violetty i Leona. Szatynka wraz ze swoim ukochanym szykują jedzenie na stół. Za kilka minut mają pojawić się rodzice jej i jego oraz jej siostra z chłopakiem. Wszystko było już gotowe. Leon poszedł po Federico, bo takie imię nadali swojemu dziecku, a Violetta poszła otworzyć drzwi gościom. Wszyscy byli ubrani elegancko. Przy stole panował bardzo miły nastrój. Przyszedł czas na prezenty. Każdy otworzył swój tylko Violetta czekała aż Leon podejdzie do niej i wręczy jej podarunek. Mężczyzna spojrzał na nią. Powoli do niej podszedł. Z kieszeni wyciągnął małe czarne pudełeczko. Klęknął przed nią. Wszyscy go obserwowali.
-Kochanie uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną?-wyrecytował i patrzył na nią. Stała i przyglądała mu się. Po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Tak.-powiedziała.Włożył pierścionek na jej palec. Podniósł się. Pocałował ją co oddała i mocno ją przytulił.
~~*~~
Świąteczny One Shot dodany :D
Mam nadzieję, że wam się podoba ;)
Nie ma dziś szantażu bo święta, ale mam nadzieję, że zostawicie coś po sobie ;*
Razem spacerowali po pięknej zielonej łące na obrzeżach miasta. Żadne nie wiedziało jak zacząć. Znali się już rok i oboje się w sobie zakochali. W końcu ciszę przerwał chłopak. Odwrócił się do niej i patrząc w jej błękitne oczy zaczął mówić.
-Od dłuższego czasu chcę Ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak to zrobić.-powiedział.
-Powiedz to najprościej jak się da.-podpowiedziała mu.
-Zakochałem się w Tobie.-powiedział i obserwował ją. Dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co słyszy. Uśmiechnęła się po chwili.
-Ja w Tobie też.-wyznała.
-Czyli zgodzi się zostać moją dziewczyną?-spytał. Pokiwała głową na 'tak'. Szczęśliwy podniósł ją i okręcił. Postawił na ziemi i pocałował ją z czułością.
-Szybko zleciało. Jesteśmy razem już dwa lata.-powiedział.
-Tak, to prawda.-uśmiechnęła się i wtuliła w niego. Objął ją ramieniem. Zauważył, że powoli zasypia.
-Księżniczko idziemy spać.-powiedział. Wziął ją na ręce i poszedł do ich sypialni. Ułożył ją na łóżku, a sam położył się obok. Po chwili oboje usnęli.
Blondynka właśnie wraca do domu aby powiedzieć coś swojemu ukochanemu. Otworzyła drzwi i weszła do środka. Rozebrała się i poszła do salonu gdzie przebywał jej chłopak. Usiadła obok niego i podała mu biały przedmiot. Spojrzał na nią, a następnie na rzecz. Siedział kilka minut w bezruchu.
-Jesteś w...w ciąży?-spytał patrząc na dwie czerwone kreski.
-Tak.-powiedziała.
-Ale przecież to nie możliwe, to jest żart, prawda?-spytał i popatrzył na nią.
-Niestety nie. Jestem z Tobą w ciąży. Trzeci tydzień.-wyjaśniła.
-Mamy dopiero po 20 lat, nie możemy być jeszcze rodzicami.-powiedział.-Przynajmniej ja.-dodał. Wstał z miejsca. Obserwowała go.
-Co ty robisz?-spytała i również wstała.
-Przepraszam. Będę wysyłał Ci pieniądze, ale nie wezmę odpowiedzialności za to dziecko. Nie dam rady.-powiedział i poszedł do ich sypialni. Wyjął walizkę i zaczął się pakować. Szybko poszła za nim. Stała w drzwiach i przyglądała mu się ze łzami w oczach.
-Nie zostawiaj mnie.-płakała.-Proszę.-spakował swoje rzeczy i zapiął walizkę.
-Pamiętaj, że nadal Cię kocham, ale się boję.-pocałował ją ostatni raz i wyszedł z domu. Została sama. Rozpłakała się i szybko poszła do sypialni. Położyła się na łóżku i zaniosła płaczem. Jemu też nie było łatwo zostawić osoby, którą kocha najbardziej na świecie. Gdy dowiedział się o ciąży po prostu spanikował. Potocznie mówiąc stchórzył i nic na to nie poradzi. Rozmyślając o tym wszystkim zasnął na wygodnym fotelu w samolocie.
Już od kilkunastu dni chłopak mieszka w słonecznej Hiszpanii. Zna miejsce w którym przebywa bo był tu już kilka razy. Nie ma dnia aby nie myślał o niej, ale teraz ma pracę na której próbuje się skupić. Został przyjęty do dużej korporacji. Jest zastępcą prezesa. Miał już styczności z tego typu zadaniami więc nie stanowi to dla niego żadnego problemu. W tym samym czasie szatynka siedzi z siostrą Francescą w salonie i oglądają filmy. Wszyscy pomagają ciężarnej dziewczynie we wszystkich zajęciach. Próbują pomóc jej zapomnieć o nim, ale ona wie, że to nie stanie się nigdy. W końcu nosi pod sercem jego małą kopię. Jest to początek drugiego miesiąca, a ona odczuwa coraz więcej 'objawów' stanu w jakim się znajduje. Ciągłe wymioty, pokręcony apetyt, a do tego zmienny humorek. Powoli przyzwyczaja się do myśli, że jej dziecko nie będzie miało ojca, a ona zostanie samotną matką. Rodzice namawiają ją aby zapoznała się z jakimś chłopakiem bo przecież każdemu się podoba. Tak było kiedyś, kiedy nie była jeszcze w ciąży, ale ona sama tez nie chciała mieć nikogo. Może nie chciała być znowu zraniona albo po prostu nie chciała nikogo na jego miejsce. Wstała i poszła do kuchni, a po chwili wróciła z jabłkiem. Usiadła i znowu zaczęła oglądać. Po jeszcze jednym filmie poszła do swojego pokoju i usiadła na łóżku. Po chwili zastanowienia wyjęła spod łóżka album. Otworzyła go. Na zdjęciach zauważyła dwójkę szczęśliwych nastolatków, a mianowicie siebie i Leona. Z każdym kolejnym zdjęciem po jej policzkach leciały łzy, ale nie przejmowała się tym. Po kilku minutach zamknęła przedmiot i włożyła go głęboko pod łóżko. Poszła do łazienki i przebrała się w piżamy. Wróciła do sypialni. Położyła się na łóżku, a po chwili zasnęła.
Violetta siedzi na ławce w parku i obserwuje dzieci bawiące się w piaskownicy. Okryła się bardziej kurtką w końcu w listopadzie nie jest już tak ciepło. Oparła ręce na dużym już brzuchu. Koniec siódmego miesiąca to już nie przelewki. Po kilku minutach wstała i ruszyła do domu. Weszła do ciepłego wnętrza i od razu rozebrała się. Poszła do kuchni. Zajrzała do lodówki. Postanowiła zrobić sobie na obiad spaghetti. Zabrała się za gotowanie. Gdy wszystko było już gotowe wzięła talerz i poszła jeść do salonu. Usłyszała dzwonek. Odstawiła talerz na stół i niechętnie poszła otworzyć. Przekręciła zamek i uchyliła drzwi. Widząc osobę stojącą za nimi znieruchomiała. Patrzyła na niego nie mrugając przez kilka minut.
-Mogę wejść na chwilę?-spytał niepewnie. Otworzyła drzwi szerzej. Zaprowadziła go do środka.
-Wróciłeś.-powiedziała.-Po co?-dodała stając w salonie.
-Bo Cię kocham i zrozumiałem, że byłem pieprzonym tchórzem zostawiając Cię samą w ciąży.-powiedział i spojrzał na nią.
-I dopiero teraz to do Ciebie dotarło?-prychnęła i założyła ręce na piersi.
-Nie, ale dopiero teraz miałem odwagę wrócić i powiedzieć ci to wszystko.-powiedział.-Proszę wybacz mi.-podszedł bliżej niej.
-Muszę to przemyśleć, a teraz wyjdź.-powiedziała i odsunęła się do tyłu.
-Violetta przepraszam, wiem, że zrobiłem źle.-powtórzył.
-Wyjdź.-powiedziała i wskazała na drzwi. Chłopak po chwili opuścił jej dom. Usiadła na kanapie, a po jej policzkach poleciały łzy. Właściwie nie wiedziała dlaczego płacze. Powinna się cieszyć, że wrócił, ale jak na razie nie jest w stanie mu wybaczyć. Może kiedyś.
Od Jego powrotu minął już tydzień. Ciągle do niej dzwoni i pisze. Nie przychodzi tak często aby nie denerwować jej bo przecież jest to niewskazane w jej stanie. Jak dotąd był u niej tylko dwa razy i to na kilka minut. Dziś postanowił znowu spróbować. Stanął przed jej domem i wszedł na teren posesji. Zapukał i czekał aż mu otworzy. Usłyszał kroki, a po chwili w drzwiach ujrzał dziewczynę.
-Proszę wpuść mnie. Chcę tylko porozmawiać.-powiedział. Na początku nie zgodziła się, ale po jego namowach uległa. Poszli do kuchni gdzie jadła płatki. Wskazała mu drugie krzesło i znowu zaczęła jeść. Po chwili skończyła. Umyła miskę.
-Chcesz coś do picia?-spytała i spojrzała na niego.
-Herbaty, ale ja zrobię.-powiedział i wstał. Zgodziła się i usiadła na krześle.-A ty co chcesz?-spytał nalewając wody do czajnika.
-Herbaty.-powiedziała. Wyjął dwa kubki i włożył do nich herbatę. Nastawił wodę i zajął swoje miejsce.-O czym chciałeś porozmawiać?-spytała i popatrzyła na niego.
-Chciałem abyś dała mi szansę. Ja wiem, że zachowałem się jak skończony kretyn, ale żałuję.-powiedział patrząc w jej oczy. Odwróciła głowę w inną stronę,
-To nie jest łatwe. Gdy dowiedziałeś się, że zrobiłeś mi dziecko spakowałeś się i wyjechałeś.-powiedziała przypominając sobie tamten dzień.
-Wiem co zrobiłem i cholernie tego żałuję.-przyznał. Położył swoją rękę na jej. Szybko ją zabrała.
-Jak na razie to dla mnie za dużo. Zraniłeś mnie i nie umiem Ci teraz tak szybko wybaczyć.-powiedziała, a w jej oczach zebrały się łzy.
-Wiem, że zraniłem Cię, ale ja nie umiem tak żyć bez Ciebie.-powiedział.
-Siedem miesięcy jakoś wytrzymałeś.-zauważyła.
-Wytrzymałem, ale cały czas myślałem o Tobie. W moim biurze na biurku stało twoje zdjęcie w ciąży, które miałem z facebook'a. Zawsze gdy na nie patrzyłem zastanawiałem się dlaczego tak postąpiłem.-powiedział cicho.-Żałuję, nie wiesz nawet jak bardzo.-dodał.
-Dla mnie też jest to ciężka sytuacja.-powiedziała.-Jak na razie mogę zaoferować Ci tylko przyjaźń.-powiedziała.
-Przyjaźń.-powtórzył zawiedziony. Pokiwała głową na 'tak'.-Ale ja Cię kocham.-dodał.
-Trzeba było myśleć zanim mnie zostawiłeś. Teraz tylko na tyle mnie stać.-powiedziała.
-Chociaż to ciężkie to zastańmy przyjaciółmi.-zgodził się.-Mogę Cię przytulić?-spytał. -Jak przyjaciel.-dodał szybko. Przytaknęła. Po chwili stała w jego objęciach. Oboje napawali się swoją bliskością. Po chwili odsunęli się od siebie. Usiadła z powrotem na krzesełku, a on zalał kubki gorącą wodą. Podał jej jeden.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się. Był to szczery uśmiech, który tak dawno już nie gościł na jej twarzy. W końcu miała go przy sobie. Jako przyjaciela co prawda, ale był z nią teraz, a to się liczyło. Gdy wypili poszli do salonu. Rozmawiali o tym co działo się u nich przez ten czas. Siedzieli na kanapie. Szatyn niepewnie położył swoją rękę na jej brzuchu. Myślał, że zdejmie ją jednak ona położył swoją obok jego.
-Znasz płeć?-spytał po chwili. Przytaknęła.-A powiesz mi?
-Będziemy mieli synka.-powiedziała patrząc na swój brzuch. Uśmiechnął się.-Mimo, że nie jesteśmy razem i tak kocham was oboje.-powiedział i pocałował jej brzuch.
Grudniowe popołudnie szatynka spędza z Leonem na zakupach. Od dnia w którym się pogodzili minął miesiąc i kilka dni. Violetta jest już w dziewiątym miesiącu ciąży. Podeszli do kasy i zapłacili za wszystko. Wziął toby i poszli do samochodu. Wjechał samochodem na podjazd. Weszli do środka i rozebrali się. Ruszyli razem do kuchni. Rozpakował zakupy i zrobił im gorącej czekolady. Poszedł do łazienki. Gdy szedł z powrotem do kuchni usłyszał jak coś upada i tłucze się. Szybko pobiegł do kuchni. Zobaczył tam dziewczynę opartą jedną dłonią o blat, a drugą trzymającą się za brzuch. Podszedł do niej.
-Leon to chyba już.-powiedziała. Stał chwilę oszołomiony, ale po chwili pobiegł po jej torbę. Wrócił i zaniósł ją do samochodu. Pozamykał wszystko i jak najszybciej pojechał do szpitala. Wniósł ją do środka. Pielęgniarki zawołały lekarza. Po chwili byli już na porodówce. Złapała go za rękę. Uśmiechnął się.
-Będzie dobrze.-powiedział i pocałował ją w czoło. Poród się zaczął. Po upływie kilku meczących dla szatynki godzin usłyszeli płacz. Uśmiechnęła się, a po jej policzku poleciała łza szczęścia. Starł ją.
-Kocham Cię.-powiedział.-Was.-poprawił się.
-Też was kocham.-powiedziała. Podniosła się lekko i musnęła jego usta. Zdziwiony oddał pocałunek. Oderwali się od siebie i stykali czołami.
-Czy to oznacza, że wybaczasz mi już całkowicie?-spytał, a ona przytaknęła. Uśmiechnął się jeszcze bardziej. Pielęgniarka podeszła do nich i podała chłopca Violi.
24 grudnia czyli Wigilia. Czas spędzony z rodziną, w miłej atmosferze. Tak właśnie wyglądał ten dzień w domu Violetty i Leona. Szatynka wraz ze swoim ukochanym szykują jedzenie na stół. Za kilka minut mają pojawić się rodzice jej i jego oraz jej siostra z chłopakiem. Wszystko było już gotowe. Leon poszedł po Federico, bo takie imię nadali swojemu dziecku, a Violetta poszła otworzyć drzwi gościom. Wszyscy byli ubrani elegancko. Przy stole panował bardzo miły nastrój. Przyszedł czas na prezenty. Każdy otworzył swój tylko Violetta czekała aż Leon podejdzie do niej i wręczy jej podarunek. Mężczyzna spojrzał na nią. Powoli do niej podszedł. Z kieszeni wyciągnął małe czarne pudełeczko. Klęknął przed nią. Wszyscy go obserwowali.
-Kochanie uczynisz mi ten zaszczyt i zgodzisz się zostać moją żoną?-wyrecytował i patrzył na nią. Stała i przyglądała mu się. Po chwili na jej twarzy pojawił się uśmiech.
-Tak.-powiedziała.Włożył pierścionek na jej palec. Podniósł się. Pocałował ją co oddała i mocno ją przytulił.
~~*~~
Świąteczny One Shot dodany :D
Mam nadzieję, że wam się podoba ;)
Nie ma dziś szantażu bo święta, ale mam nadzieję, że zostawicie coś po sobie ;*
Hej kochana :* O mako jak mnie tu dawno nie było :P Znaczy byłam ale nie komentowałam :D
OdpowiedzUsuńObiecuję poprawę :P
Ale ty wiesz o ja myślę bo piszę ci na GG :D
Hehe :D
A co do OS :D
To mówiłam ci że będę płakała i tak było :( (Chłopak świadkiem)
Cudowny. Najbardziej podobało mi się jak ona mu wybaczyła. Ajj :)
Takie słodkie :*
A dzidziuś :D Fede :D
I jeszcze te oświadczyny :* Awww :D
I to nie prawda :P (Ty wiesz co :D)
Twój jest lepszy :P
Ale moja asystentka mnie nie słucha :/
Dobra kończę bo plotę bez sensu.
A mówiłam że cię kocham?
Kocham cię :*
Kończę teraz serio:P
Wesołych świąt miśku :*
Buziaczki :**
Papa :**
Do kolejnego rozdziału :D
Dobra Pa :*
Heyooo! :D
OdpowiedzUsuńCudowny OS
Poryczałqm się. Dosłownie.
Mam całe policzki mokre.
Jejku to było takie słodkie.
CUDO <333
Wesołych świąt! :*
Buziaczki :)
super one spot i życze Wesołych Świąt
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba ! <33
OdpowiedzUsuńJest świetny <33
Ciąża... ^^
Leoś zrozumiał swój błąd <3
Jeżeli chcesz możesz go wysłać na mój konkurs, ma szanse zająć wysokie miejsce ! ;D
Więcej informacji tutaj, Zapraszam !
http://leonetta-odpierwszejchwili.blogspot.com/2014/12/swiateczny-konkurs.html#comment-form
Buziaki!! I Wesołych, spokojnych świąt !!
Suzzy V.
Supcio to przecudnu one shot. WESOŁYCH ŚWIĄT
OdpowiedzUsuńŚwietny ^^
OdpowiedzUsuńNa początku myślałam, że o Fedemile, bo było "blondynka".
Świetny One Shot ^^ :). Leon stchórzył... :(. Ale najważniejsze że zrozumiał swój błąd :D. Szczęśliwa rodzinka ^^ *.*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Natkaaa ♥
Ps. Czekam na rozdział :***. Strasznie jestem ciekawa co będzie dalej :***
Oczywiście ja jak zawsze na końcu :/
OdpowiedzUsuńWspaniały Shot *-* ♥♥
Niespodziewałam się, naprawdę ^-^
Kiedy Leon wyjechał i stchórzył myślałam, że to już koniec Leonetty, ale jesdnak ku mojemu zdziwieniu wrócili do siebie na początku jako przyjaciele, ale na końcu jednak zatriumfowała miłość ♥♥
Czekam na następne boskie rozdziały ♥ Loffki♥
ssssssssssuper
OdpowiedzUsuń