"Miłość pozornie nie możliwa"
-*-
Piękna, młoda 24
letnia szatynka śpieszy na spotkanie z przyjaciółką. I tak jest
już spóźniona.
Violetta uwielbia
spotkania z Franceską. Przyjaciółka teraz jednak zaniedbuje ich
przyjaźń z powodu chłopaka. Szatynce nie przeszkadza to, ponieważ
obiecywały sobie, że nigdy chłopak nie zepsuje ich przyjaźni.
"Miłość to najprostszy czynnik,
którego czasami nikt
nie potrafi zrozumieć..."-Viki Verdas
-*-
Dziewczyna usłyszała
kawałek piosenki "Boom Clap" co
sygnalizowało, że dzwoni jej telefon. Zaczęła nerwowo szukać go
w torebce. Nie zauważyła jednak pewnego chłopaka, z którym,
niestety się zderzyła.
-Patrz jak..-Nie
dokończyli ponieważ spojrzeli sobie w oczy. Nie byli w stanie
powiedzieć już nic. Zatonęli w swoich oczach...Patrzyli jak
zahipnotyzowani. Dopiero po jakimś czasie doszli do siebie.
-Przepraszam,
ja..Zagapiłam się.
-Nie to ja przepraszam.
Śpieszę się na spotkanie, tak właściwie jestem już spóźniony
a muszę iść jeszcze do kwiaciarni. Przepraszam jeszcze raz i
cześć.-Powiedział i odszedł.
Dziewczyna nadal stała
zszokowana. Czuła się tak..Dziwnie? Nie...tak niezwykle.
Przypomniała sobie o spotkaniu z przyjaciółką. Kawiarnia, w
której miała się z nią spotkać znajdowała się tuż za rogiem.
Już po chwili 'biegu' znajdowała się na miejscu.
Zobaczyła Francescę, więc podeszła do stolika przy którym
siedziała.
-Cześć Fran, przepraszam
za spóźnienie.-Powiedziała w pośpiechu i na przywitanie
pocałowała Fran w policzek.-Jeszcze przed chwilą zderzyłam się z
takim chłopakiem..-Dodała po czym westchnęła.
-Uuu coś się kroi?
-Fran, przecież widziałam
go pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz w życiu, a ty o amorach mi
gadasz!
-No bo ty
jeszcze nigdy wzdychałaś gdy mówiłaś o
chłopaku, a tym bardziej jeśli widziałaś go pierwszy raz w życiu!
Opowiadaj!-Powiedziała, podkreślając słowo 'nigdy'.
-Ale to był zwykły
chłopak o..Pięknych zielonych oczach..Nie, nie to były zwykłe
zielone oczy. Tak...
-No przyznaj spodobał ci
się?
-Fran...-Westchnęła.
-Dobra już kończę. A bo
wiesz, mam nadzieję, że się na mnie nie zdenerwujesz, bo...
-Mów!
-Mój chłopak tu
przyjdzie...-Powiedziała i spojrzała ma szatynkę wzrokiem mówiącym
'Przepraszam'.
-I za co mam być zła?
Kochacie się, spędzacie razem czas, tylko pozazdrościć...
-Ale tak ostatnio, mało
czasu ze sobą spędzamy. Gdy w końcu mamy czas żeby się spotkać
to ja zapraszam mojego chłopaka! Jestem okropna!
-Nie prawda, jesteś
kochaną przyjaciółką. A kiedy ten twój chłopak przyjdzie?
-Chwilę..-Powiedziała
zerkając na telefon.-Za jakąś minutkę.
Zaczęła się rozglądać.
-O już jest!-Krzyknęła
i wstała.
Skierowała się do drzwi,
a to co Violetta tam zobaczyła... Zobaczyła tam tego chłopaka,
który przytulał Fran...Podeszli do zszokowanej szatynki.
-Vilu to jest mój chłopak
Leon, Leon to moja najlepsza przyjaciółka Violetta.-Wstałam i
podałam rękę Leonowi.
Gdy dotknął mojej ręki,
przez moje ciało przeszedł przyjemny, ciepły dreszcz.
-Wiecie co, ja już muszę
iść. Przepraszam Fran, cześć.-Powiedziałam i czym prędzej
wyszłam z kawiarni.
-Super! Zakochałam się z
chłopaku przyjaciółki!-Krzyknęłam gdy byłam już daleko od
kawiarenki.
Tydzień
później.
Przez ostatni tydzień
Violetta spędzała każdą wolną chwilę z przyjaciółką. I
Leonem. Szatynka była przekonana, że uczucie do szatyna było
przelotne i nietrwałe. Tym czasem zauroczenie przerodziło się w
miłość. Nie odwzajemnioną...Przynajmniej tak myślała. Prawda
była zupełnie inna. Tak naprawdę, Leon również poczuł coś do
Violetty. To było coś wyjątkowego. Tego nie czuł nawet przy
Francesce. Myślał, że to nic nie znaczy. Jednak przez ten tydzień,
poczuł, że to uczucie jest prawdziwe. Nie chciał zranić Fran
ponieważ widział, że bardzo go kocha. Jego uczucie do niej jednak
powoli wygasało.
Wracając do Violetty.
Szatynka właśnie czeka na przyjście Fran. Ma ona do przekazania
coś ważnego.
Dziewczyna siedzi na
kanapie. Gdy usłyszała dzwonek do drzwi, zerwała się jak
poparzona i podbiegła do ''wrót'' do jej królestwa. Gdy je
otworzyła ujrzała swoją ucieszoną przyjaciółkę.
-Cześć Violu! Od razu
mówię o co chodzi bo się śpieszę..
-A może wejdziesz do
środka?-Przerwała jej.
-Nie! Słuchaj chcesz
jechać z nami do domku nad morzem?! Na 4 dni. Wyjazd jutro!
-Z jakimi wami?..
-No ja i Leon!
Z jedne strony będę
dużo czasu z nim spędzać, a z drugiej to przecież chłopak mojej
przyjaciółki-Myślała
-No dobra mogę pojechać.
-Jej!!! Jak super a teraz
lecę bo muszę się przygotować na randkę!
-Leć! Już.-Powiedziała
ze sztucznym uśmiechem.
3 dni
później.
Dziś 3 przyjaciół
spędza ostatnią noc w domku letniskowym nad morzem. Przez te 3 dni
Violetta jeszcze bardziej zbliżyła się do Leona. Nie może tak po
prostu przestać o nim myśleć, czy odkochać się. Teraz jest
prawie pewna, że to nie jest zwykłe zauroczenie a prawdziwa
miłość...Nie odwzajemniona niestety...Ale dziś nie przejmują się
problemami. Umówili się, że zorganizują sobie mały wieczór
filmowy. Violetta i Francesca przygotowują jakieś żelki i chipsy a
Leon podłącza dekoder i szuka filmów. Około godziny 19.30
wszystko było gotowe. Usiedli na wygodnej kanapie w pokoju i zaczęli
oglądać film "Władca Pierścieni".Pod koniec filmu
Francesca wstała.
-Przepraszam was, ja pójdę
się już położyć.
-Iść z tobą?-Zapytał
Leon.
-Nie, nie trzeba.
Pogadajcie, pooglądajcie sobie, w końcu zależy mi na waszych
dobrych relacjach.-Powiedział i zaśmiała się po czym poszła do
swojego pokoju.
Między Leonem i Violettą
panowała niezręczna cisza. W końcu Leon się odezwał.
-Jak długo znasz Fran?
-Znamy się od
podstawówki.
-Aha..
-A wy?
-Poznałem ja w parku.
Zderzyliśmy się.
-Tak jak my?-Zapytała już
rozluźniona.
-No, tak.-Zaśmiał się.
Rozmawiali jak
przyjaciele, którymi podajże byli. Film ich nie interesował.
Zajęli się poznawaniem się. Śmiali się jak dzieci.
-Ale przyznaj, że jak
zobaczyłeś mnie wtedy w kawiarni to się zdziwiłeś!-Powiedziała
a tak właściwie krzyknęła roześmiana.
-Ale ty też!
-Nie ja nie, ale ty tak!
-Ty też!
-Nie!
-Tak.-Odpowiadał pewny
siebie.
-Nie!-Powiedziała i
walnęła go poduszką, która leżała obok niej.
-Ładnie to tak???-Zapytał
i uderzył poduszką Violettę.
Zaczęli się ganić po
całym domu. Biegali między kanapą, stołem, pod krzesłami. Gdy
Violetta nie miała siły już biegać stanęła i odwróciła się.
Leon był rozpędzony i gdy zobaczył, że Violetta stanęła
próbował się zatrzymać. Nie udało mi się to i wpadł na nią.
Oboje spadli na kanapę stojącą za nimi. Ona leżała pod nim a ona
na niej.
-No to
spadliśmy.-Powiedział trochę speszony.
Patrzyli sobie w oczy. Tak
jak za pierwszym razem gdy się spotkali. Ona
pod wpływem chwili podniosła głowę i musnęła jego usta. On
pomimo zdziwienia odwzajemnił pocałunek. Violetta była w szoku.
Musiała to zrobić. Dała upust wszystkim emocjom i uczuciom, które
w sobie gromadziła. Po chwili jednak przypomniała sobie o ich
sytuacji. On ma dziewczynę, którą jest jej przyjaciółka. Szybko
oderwała się od szatyna.
-Nie..Nie mogę!
Pobiegła do swojego
pokoju, w którym się zamknęła. Leon był w tej samej pozycji co
wcześniej. Jeden gest potwierdził jego wszystkie obawy... Zakochał
się...Ale to nie możliwe. W przyjaciółce swojej dziewczyny? No
właśnie...On ma dziewczynę. Wstał i zapukał do pokoju Fran, miał
nadzieje, że jeszcze nie śpi. Otworzyła mu zaspana przyjaciółka.
-Obudziłem cię?
-Nie..Wchodź.
Wykonał polecenie
dziewczyny.
-Mam problem.
-Gadaj.
-Zakochałem się.
Przepraszam, ale między nami nie ma tego co na początku.
-Rozumiem.. Nie ukrywam
jest mi smutno, ale ja też to zauważyłam. Co to za szczęściara?
-Violetta.-Odpowiedział
szybko.-Całowaliśmy
się.
-Ooo...Ona cię..?
-Tak.
-Jaka byłam głupia! Nie
zauważyłam, że mojej przyjaciółce podoba się mój, były już
teraz, chłopak!!!
-Nie jesteś głupia. Ja
też tego nie zauważyłem, ale po tym pocałunku poczułem coś
niesamowitego.
Leon rozmawiał jeszcze
długo z Fran. Powiedział mu, że jutro powinien powiedzieć jej co
do niej czuje. Tak tez zrobi a teraz poszedł spać.
Nie będzie miał takiej
szansy choć jeszcze o tym nie wie...
Violetta postanowiła, że
wyjedzie. Odebrała chłopaka przyjaciółce, przez nią będą
cierpieć..
Nie zobaczą już jej
nigdy więcej. Spakowała się, napisała list do Fran i wyjechała.
Niezauważona, zostawiła ich bez żadnych osobistych wyjaśnień.
-*-
Obudziły go krzyki. Francesca krzyczała, a raczej darł się w
niebo głosy. Wstał z łóżka i poszedł w kierunku źródła
krzyków. Gdy zobaczył zrozpaczoną Francescę leżącą na
pościelonym łóżku w swoim pokoju, podszedł do niej i przytulił.
-Co jest?
-Ona wyjechała..-Powiedziała.
-Co?
-Wyjechała, zostawiła nas. W jej pokoju nic nie ma. Zabrała
wszystko i pojechała.
Poszedł do pokoju Violetty. Faktycznie. Nic tam nie było. Nie!
Zaraz, zaraz była tam biała koperta. Leon wziął ją i zaniósł
Francesce.
-Co to?-Zapytała zdziwiona.
-Kurczak.-Powiedziałem ironicznie.-Chyba widać, że koperta!
-To do mnie?
-Skoro pisze na niej Francesca to chyba tak.-Znów
ironia.-Otwórz i przeczytaj.
-Ty to zrób.-Powiedziała.
-Nie, nie czyta się cudzych korespondencji.
Chwyciła list drżącymi rękoma. Otworzyła ją, wyciągnęła
kartkę, którą rozłożyła i zaczęła czytać.
Fran,
bardzo
chce cię przeprosić za zaistniałą sytuację.
Jestem
okropną przyjaciółką... Jak mogłam zakochać się w twoim
chłopaku?
Tak,
zakochałam się w Leonie. Prawdopodobnie już o wszystkim wiesz.
Chciałam
tylko cię przeprosić,
i
powiedzieć a raczej napisać, że więcej nie będziesz miała ze
mną problemu.
Wyjechałam
i nie wiem kiedy wrócę.
Proszę
na dzwoń i nie szukaj mnie.
Nikt
nie powie ci gdzie jestem.
Przepraszam
za wszystko.
Jestem
okropną przyjaciółką.
Mam
nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
I
jeszcze jedno. Powiedz Leonowi...
A
zresztą.
Nic
mu nie mów.
Violetta.
-Co ze mnie za przyjaciółka..
6 miesięcy później.
Francesca i Leon wbrew woli Violetty oblecieli pół świata w
poszukiwaniu szatynki. Tamtego kwietniowego dnia widzieli ją po raz
ostatni. Francesca codziennie dzwoni do Violetty, jednak za każdym
razem ona odrzuca połączenie. Oni nie poddają się. Jak co dzień
Fran idzie do Leona. Gdy jest już przed drzwiami dzwoni domofonem.
Mosiężne drzwi otwiera jej szatyn.
-Hej, wchodź.-Mówi po czym wpuszcza ją do środka.
Francesca siada na kanapie a miejsce obok niej zajmuje szatyn.
-Dzwonimy?
-Tak. To nasza dokładnie 184 próba dodzwonienia się do niej.
-Tak. Dobra dzwoń.
Francesca wybrała numer do swojej przyjaciółki i nacisnęła
zieloną słuchawkę. Ku jej zdziwieniu Violetta odebrała.
V: Fran?
F: Violetta?-Gdy Leon usłyszał, że jego
przyjaciółka rozmawia z Violettą na jego twarzy pojawił się
uśmiech.
V: Tak, Fran tak tęskniłam!
F: Ja też
V: Spotkamy się dziś?
F: A jesteś w Buenos Aires?!
V: Tak od wczoraj.
F: No to oczywiście! Dziś o 12! Za godzinę!
V: Oczywiście! Będę! W parku?
F: Tak, ok to pa.
-I co?
-Idziemy do parku!-Krzyknęła i przytuliła się do przyjaciela.
Godzinę później.
Fran czeka na Violettę w parku. Szatynka nie wie, że Leon również
tu jest. Schował się za drzewem. On i Fran mają pewien plan.
Minutę później Francesca zauważyła Violettą wchodzącą na
teren parku. Dziewczyny przytuliły się i zaczęły rozmawiać.
Violetta przepraszała, że wyjechała i, że rozwaliła jej związek.
Francesca po 30 minutach rozmowy postanowiła włączyć jej plan w
życie.
-Violetta, czemu nie powiedziałaś mu?
-Komu?
-Nie udawaj, dobrze? Czemu nie powiedziałaś Leonowi?
-Ale czego mu nie powiedziałam?-Udawała głupią.
-Tego, że go kochasz, na przykład?
-Tak Francesca. Miałam podejść do niego i powiedzieć, och Leon
mam gdzieś, że jesteś chłopakiem Fran ja cię kocham!-Powiedziała
z wyczuwalnym sarkazmem w głosie.
-Ja tez cię kocham.-Powiedział Leon, który w tym momencie wyszedł
z za drzewa.
Violetta zszokowana odwróciła się. Zobaczyła szatyna z wielkim
bukietem czerwonych róż.
-A-ale jak?
-Normalnie.- Zaśmiali się.
Nawet nie zauważyli kiedy Francesca ulotniła się zadowolona do
domu. Usiedli na ławce. Zaczęli wyjaśniać sobie sytuację z przed
6 miesięcy.
-Violu, czy ty byś chciała być moją dziewczyną?-Zapytał
niepewnie po jakimś czasie.
-Oczywiście, że tak!-Krzyknęła i pocałowała szatyna.
On pogłębiał pocałunek. Cieszyli się, że w końcu po tak długim
czasie, mogą być razem, bez żadnych przeszkód.
2 lata później.
-Czy ty Violetto Castillo bierzesz za męża Leona Verdasa i
ślubujesz mu miłość, wierność i uczciwość małżeńską?-Pyta
ksiądz.
Tak, dziś odbywa się ślub Violetty i Leona. Są bardzo szczęśliwi.
-Tak.
-A czy ty Leonie Verdasie bierzesz za żonę Violettę Castillo i
ślubujesz jej miłość, wierność i uczciwość małżeńską?
-Tak.
-W takim razie ogłaszam was mężem i żoną. Możesz pocałować
pannę młodą.-Ostanie zdanie ksiądz skierował do męża Violetty.
Leon przyciągną kobietę swojego życia i pocałował bardzo
namiętnie. Nareszcie będą razem..Teraz już na zawsze.
3 miesiące później.
Dziś Wigilia. Wszyscy rozpakowują prezenty. Wszyscy to znaczy-
Violetta, rodzice Violetty, rodzice Leona, wszyscy przyjaciele
państwa młodych i Leon. Pan Verdas jako ostatni rozpakowuje swój
prezent. Czemu?
To wszystko za sprawą pani Verdas, która akurat dziś chce
powiedzieć swojemu mężowi o tym, że jest w 2 miesiącu ciąży.
Bardzo trudno było jej ukryć ten fakt przed mężem, ale się
udało.
-Kochanie teraz twoja kolej.-Powiedziała Violetta i podała
paczuszkę swojemu mężowi.
Nikt nie domyśla się co jest w pudełku, ponieważ nikt nie wie, że
szatynka jest w ciąży. Leon otworzył zielone pudełko i szczęka
opadła mu do samej ziemi.
-Co stary? ostałeś prezerwatywy?-Zaśmiał się przyjaciel
Leona-Maxi.
Uśmiechnięty Leon wyjął z pudełka 2 malutkie buciki. Jeden
różowy, drugi niebieski.
-Niespodzianka.-Powiedziała uśmiechnięta Violetta.
Wszyscy zaczęli im gratulować. Jednak nie Leon. On jako jedyny stał
z boku gdy wszyscy tulili Vilu.
-Nie chcesz tego dziecka?-Zapytała bliska płaczu?
On nic nie powiedział tylko podniósł ciężarną i pocałował
namiętnie.
-Bardzo się cieszę. Nawet nie wiesz jak..
I
tak oto kończy się historia z początku nie szczęśliwej miłości.
Nie...Poprawka.
Tak
zaczyna się,
Zupełnie
nowa historia,
rodziny
Verdas..
~~*~~
Kolejna cudowna praca konkursowa :D
Autorką jest Viki Verdas ;)
Czytajcie i wyrażajcie swoją ocenę :)
Świetna !
OdpowiedzUsuńNaprawdę, super <3
S.V
ekstra
OdpowiedzUsuńRewelacyjna praca !! ZapRaszam do siebie dopiero zaczynam !!
OdpowiedzUsuńhttp://ineedloveleonetta.blogspot.com/?m=1
Genialny <3 Leon i Francesca :) A potem Leon i Violetta <3
OdpowiedzUsuńCzekam na rozdział :*
Och to moje! Heheszki, :*
OdpowiedzUsuńBoski ;*
OdpowiedzUsuńRzepiekne:(<3
OdpowiedzUsuń