Rozdział dedykuję Ślicznej ♥, Pau Nielusi i Cherry
Kilka dni później
~Liz~
Chodzimy po parku jak co dzień po pracy. Śmiejemy się i rozmawiamy. Jesteśmy tak blisko siebie, a jednak to jeszcze nie to. Znowu jemy lody tym razem malinowe. Świetnie mi się z nim gada tak jak w młodości. Na prawdę spędzanie z nim czasu to sama przyjemność. Sprawia to, że jeszcze bardziej się w nim zakochuję. Jest taki cudowny i te jego słodkie dołeczki. Pokręciłam głową aby wrócić na ziemię bo szatyn coś do mnie mówi.
-Przepraszam, co mówiłeś?-spytałam.
-Może usiądziemy?-powtórzył z uśmiechem. Zgodziłam się i usiedliśmy na jednej z ławek. Czułam na sobie jego wzrok. Odwróciłam głowę w jego stronę i natknęłam się na te jego zielone oczy. Są takie piękne, zawsze się w nich zatapiam. Tym razem było tak samo. Chłopak przysunął się do mnie niepewnie. Posłałam mu zachęcający uśmiech i też się zbliżyłam. Zrobił ponownie to samo i złączył nasze usta. Całuję się z Leonem Verdasem! Krzyczała moja podświadomość.
Nagle otworzyłam oczy i znowu znalazłam się w swoim pokoju. Usiadłam i rozejrzałam się. Po chwili znowu opadłam na poduszki i zakryłam twarz rękoma. To był tylko sen. Nie całowałam się z nim - przeszło mi przez myśl. Dotknęłam palcami swoich warg. Przygryzłam dolną wyobrażając sobie jak jego usta dotykają moich. Od razu uśmiechnęłam się. Powoli wstałam łóżka i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności. Ubrałam granatową sukienkę i zrobiłam makijaż. Poszłam do kuchni zjadłam płatki, umyłam zęby i wyszłam z domu. Wzięłam swój samochód i pojechałam do pracy. Zdjęłam sweterek i powiesiłam go na wieszaku. Usiadłam za moim biurkiem i zaczęłam pracować.
~Leon~
Spałem kiedy drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Nie odwracałem się bo mi się nie chciało. Po chwili poczułem na sobie dwa małe ciężarki. Spojrzałem na swój brzuch gdzie siedziały dzieci Fran i Diego. Zaśmiałem się. Usłyszałem dźwięk aparatu. Spojrzałem w tamtym kierunku i ujrzałem moją siostrę uśmiechniętą od ucha do ucha. Zdjąłem z siebie dzieci i pobawiłem się z nimi chwilę po czym oddałem je Fran i poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności. Ubrałem się ułożyłem włosy i zszedłem na dół. Wypiłem kawę. Pożegnałem się z czarnowłosą i dzieciakami. Razem z Diego wsiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy do firmy. Weszliśmy do środka. Pracownicy powitali nas uśmiechami i wrócili do pracy. Spojrzałem w stronę pewnego biurka i spojrzałem na blondynkę. Tak Liz przefarbowała się na blond i nawet przyznam szczerze lepiej jej w takim kolorze.
-Diego za chwilę przyjdę.-powiedziałem. Brunet spojrzał w tym samym kierunku co ja i uśmiechnął się.
-Jasne, idź się przywitaj.-powiedział. Zaśmiał się i pojechał windą na górę, a ja podszedłem do miejsca pracy dziewczyny. Nie zauważyła mnie. Stanąłem cicho i przyglądałem jej się. Po chwili podniosła głowę.
-O Boże!-pisnęła, a ja się zaśmiałem.
-Leon mam na imię.-powiedziałem.
-Czy ty chcesz abym ja zeszła na zawał? Później miałbyś mnie na sumieniu.-powiedziała poważnie, ale po chwili na jej twarzy pojawił się piękny uśmiech, który oczywiście odwzajemniłem.
-Tak w ogóle cześć.-przywitałem się z nią i pocałowałem jej policzek.
-Hej.-odpowiedziała i zarumieniła się lekko. Porozmawialiśmy chwilę i niestety musiałem iść do siebie i pracować bo Diego na pewno już zrobił dużo, a ja nic. Pojechałem windą na odpowiednie piętro i wszedłem do naszego biura. Usiadłem za swoim biurkiem i zacząłem pracować czasami rozmawiając z Diego. Przerwa na lunch czyli obiad z Liz w pobliskiej restauracji. Jak zawsze spędzamy miło to pół godziny i wracamy do swoich obowiązków. Ponownie zająłem się czytaniem umów i kontraktów, oraz ich podpisywaniem.
-Mam pytanie.-zaczął Diego nie odrywając wzroku od jakiejś kartki.
-No wal.-powiedziałem. Podniósł głowę i spojrzał na mnie.
-Ty i Liz to coś więcej?-spytał.-Wybacz, ale ciekawość.-dodał po chwili.
-Nie to tylko przyjaciółka, bardzo dobra przyjaciółka.-powiedziałem i pomyślałem o dziewczynie, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.-Pomogła mi wtedy gdy...-nie dokończyłem. Po chwili wziąłem się w garść.-Gdy Violetty już nie było. Wspierała mnie i dzięki niej pozbierałem się. No i oczywiście też dzięki Tobie, Fran i dzieciakom.-powiedziałem znowu z uśmiechem. Pokiwał głową.
-Wydaje się być na prawdę fajna i ładna.-powiedział.-Oczywiście mam Fran tylko tak mówię.
-Bo to prawda. Jest ładna, zabawna i mądra. Ma fajny charakter i umie skutecznie pocieszyć i wysłuchać. -wymieniałem, a on się na mnie patrzył.-No co?
-Nie no nic, ale stary wydaje mi się, że chyba znowu się zakochałeś.-powiedział. Podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu.-Chcesz kawę?-spytał. Pokręciłem przecząco głową i poszedł. Czy ja na prawdę się zakochałem w Liz? Jest to bardzo prawdopodobne, ale nie jestem pewien. Potrząsnąłem głową i wróciłem do pracy co nie było łatwe bo cały czas rozmyślałem o słowach mojego szwagra. Po pracy jak zawsze od kilkunastu już dni poszedłem do stanowiska pracy Liz. Niestety nie było jej tam. Stanąłem przy biurku i czekałem. Po chwili poczułem jak ktoś wskakuje mi na plecy.
-A pan na kogo czeka?-spytała.
-Na piękną wariatkę, która siedzi na moich plecach.-zaśmiałem się.
-Po pierwsze nie piękna, po drugie nie wariatka, po trzecie wygodnie jej tu.-wymieniała.
-Powiedz jej, że jest piękną wariatką i może tam siedzieć.-uśmiechnąłem się.
-I tak nie zgadzam się co do pięknej wariatki, ale posiedzieć tu jeszcze może.-odpowiedziała i położyła głowę na moim ramieniu. Pocałowałem ją w policzek na co ona zarumieniła się znowu. Uśmiechnąłem się, wziąłem jej sweterek i ruszyłem w stronę wyjścia ze ślicznotką na moich plecach.
-Leon puść mnie bo wszyscy się na nas patrzą.-powiedziała cicho. Rozejrzałem się i rzeczywiście tak było. Wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej.
-Nie przejmuj się.-powiedziałem z uśmiechem i wyszliśmy z firmy. Złapałem ją wygodniej i ruszyłem do parku. Postawiłem ją dopiero przy budce z lodami. Dziś wybraliśmy jabłkowe i poszliśmy usiąść na ławkę. Rozmawialiśmy i patrzyliśmy w niebo.
-Ta wygląda jak wazon z kwiatami.-powiedziała wskazując na jedną z chmur.
-Mi to prędzej przypomina ośmiornicę zamkniętą w słoiku tylko, że jej macki się nie zmieściły.-powiedziałem, a ona spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać. Po chwili dołączyłem do niej. Gdy się opanowaliśmy popatrzyłem na nią, a ona na mnie. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy.
~~*~~
Rozdział 40 za wami :)
Boże jak to szybko zleciało O.O
Dopiero niedawno wahałam się czy mam zakładać bloga czy nie xD
Dziś perspektywa Liz i Leosia <3 Elizeon jak kto woli Bałniasta (Pau Nielusia <3)
Podoba wam się ta dwójka? Co się zdarzy w następnym? Czy coś w ogóle się zdarzy?
Zostawię was z tymi pytaniami do następnego rozdziału :D
Przyznać się kto myślał, że na początku oni na prawdę się pocałowali?
Może ktoś jednak się domyślał, że to nie prawda?
28 komów (nie liczę 'zajmuję') --> Rozdział 41
Będę czekała tak długo, aż będzie tych 28 komów bo kiedyś było ich 40, a wiem, że was stać.
Kilka dni później
~Liz~
Chodzimy po parku jak co dzień po pracy. Śmiejemy się i rozmawiamy. Jesteśmy tak blisko siebie, a jednak to jeszcze nie to. Znowu jemy lody tym razem malinowe. Świetnie mi się z nim gada tak jak w młodości. Na prawdę spędzanie z nim czasu to sama przyjemność. Sprawia to, że jeszcze bardziej się w nim zakochuję. Jest taki cudowny i te jego słodkie dołeczki. Pokręciłam głową aby wrócić na ziemię bo szatyn coś do mnie mówi.
-Przepraszam, co mówiłeś?-spytałam.
-Może usiądziemy?-powtórzył z uśmiechem. Zgodziłam się i usiedliśmy na jednej z ławek. Czułam na sobie jego wzrok. Odwróciłam głowę w jego stronę i natknęłam się na te jego zielone oczy. Są takie piękne, zawsze się w nich zatapiam. Tym razem było tak samo. Chłopak przysunął się do mnie niepewnie. Posłałam mu zachęcający uśmiech i też się zbliżyłam. Zrobił ponownie to samo i złączył nasze usta. Całuję się z Leonem Verdasem! Krzyczała moja podświadomość.
Nagle otworzyłam oczy i znowu znalazłam się w swoim pokoju. Usiadłam i rozejrzałam się. Po chwili znowu opadłam na poduszki i zakryłam twarz rękoma. To był tylko sen. Nie całowałam się z nim - przeszło mi przez myśl. Dotknęłam palcami swoich warg. Przygryzłam dolną wyobrażając sobie jak jego usta dotykają moich. Od razu uśmiechnęłam się. Powoli wstałam łóżka i poszłam do łazienki. Wykonałam poranne czynności. Ubrałam granatową sukienkę i zrobiłam makijaż. Poszłam do kuchni zjadłam płatki, umyłam zęby i wyszłam z domu. Wzięłam swój samochód i pojechałam do pracy. Zdjęłam sweterek i powiesiłam go na wieszaku. Usiadłam za moim biurkiem i zaczęłam pracować.
~Leon~
Spałem kiedy drzwi do mojego pokoju otworzyły się. Nie odwracałem się bo mi się nie chciało. Po chwili poczułem na sobie dwa małe ciężarki. Spojrzałem na swój brzuch gdzie siedziały dzieci Fran i Diego. Zaśmiałem się. Usłyszałem dźwięk aparatu. Spojrzałem w tamtym kierunku i ujrzałem moją siostrę uśmiechniętą od ucha do ucha. Zdjąłem z siebie dzieci i pobawiłem się z nimi chwilę po czym oddałem je Fran i poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności. Ubrałem się ułożyłem włosy i zszedłem na dół. Wypiłem kawę. Pożegnałem się z czarnowłosą i dzieciakami. Razem z Diego wsiedliśmy do samochodów i pojechaliśmy do firmy. Weszliśmy do środka. Pracownicy powitali nas uśmiechami i wrócili do pracy. Spojrzałem w stronę pewnego biurka i spojrzałem na blondynkę. Tak Liz przefarbowała się na blond i nawet przyznam szczerze lepiej jej w takim kolorze.
-Diego za chwilę przyjdę.-powiedziałem. Brunet spojrzał w tym samym kierunku co ja i uśmiechnął się.
-Jasne, idź się przywitaj.-powiedział. Zaśmiał się i pojechał windą na górę, a ja podszedłem do miejsca pracy dziewczyny. Nie zauważyła mnie. Stanąłem cicho i przyglądałem jej się. Po chwili podniosła głowę.
-O Boże!-pisnęła, a ja się zaśmiałem.
-Leon mam na imię.-powiedziałem.
-Czy ty chcesz abym ja zeszła na zawał? Później miałbyś mnie na sumieniu.-powiedziała poważnie, ale po chwili na jej twarzy pojawił się piękny uśmiech, który oczywiście odwzajemniłem.
-Tak w ogóle cześć.-przywitałem się z nią i pocałowałem jej policzek.
-Hej.-odpowiedziała i zarumieniła się lekko. Porozmawialiśmy chwilę i niestety musiałem iść do siebie i pracować bo Diego na pewno już zrobił dużo, a ja nic. Pojechałem windą na odpowiednie piętro i wszedłem do naszego biura. Usiadłem za swoim biurkiem i zacząłem pracować czasami rozmawiając z Diego. Przerwa na lunch czyli obiad z Liz w pobliskiej restauracji. Jak zawsze spędzamy miło to pół godziny i wracamy do swoich obowiązków. Ponownie zająłem się czytaniem umów i kontraktów, oraz ich podpisywaniem.
-Mam pytanie.-zaczął Diego nie odrywając wzroku od jakiejś kartki.
-No wal.-powiedziałem. Podniósł głowę i spojrzał na mnie.
-Ty i Liz to coś więcej?-spytał.-Wybacz, ale ciekawość.-dodał po chwili.
-Nie to tylko przyjaciółka, bardzo dobra przyjaciółka.-powiedziałem i pomyślałem o dziewczynie, a na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.-Pomogła mi wtedy gdy...-nie dokończyłem. Po chwili wziąłem się w garść.-Gdy Violetty już nie było. Wspierała mnie i dzięki niej pozbierałem się. No i oczywiście też dzięki Tobie, Fran i dzieciakom.-powiedziałem znowu z uśmiechem. Pokiwał głową.
-Wydaje się być na prawdę fajna i ładna.-powiedział.-Oczywiście mam Fran tylko tak mówię.
-Bo to prawda. Jest ładna, zabawna i mądra. Ma fajny charakter i umie skutecznie pocieszyć i wysłuchać. -wymieniałem, a on się na mnie patrzył.-No co?
-Nie no nic, ale stary wydaje mi się, że chyba znowu się zakochałeś.-powiedział. Podszedł do mnie i poklepał mnie po ramieniu.-Chcesz kawę?-spytał. Pokręciłem przecząco głową i poszedł. Czy ja na prawdę się zakochałem w Liz? Jest to bardzo prawdopodobne, ale nie jestem pewien. Potrząsnąłem głową i wróciłem do pracy co nie było łatwe bo cały czas rozmyślałem o słowach mojego szwagra. Po pracy jak zawsze od kilkunastu już dni poszedłem do stanowiska pracy Liz. Niestety nie było jej tam. Stanąłem przy biurku i czekałem. Po chwili poczułem jak ktoś wskakuje mi na plecy.
-A pan na kogo czeka?-spytała.
-Na piękną wariatkę, która siedzi na moich plecach.-zaśmiałem się.
-Po pierwsze nie piękna, po drugie nie wariatka, po trzecie wygodnie jej tu.-wymieniała.
-Powiedz jej, że jest piękną wariatką i może tam siedzieć.-uśmiechnąłem się.
-I tak nie zgadzam się co do pięknej wariatki, ale posiedzieć tu jeszcze może.-odpowiedziała i położyła głowę na moim ramieniu. Pocałowałem ją w policzek na co ona zarumieniła się znowu. Uśmiechnąłem się, wziąłem jej sweterek i ruszyłem w stronę wyjścia ze ślicznotką na moich plecach.
-Leon puść mnie bo wszyscy się na nas patrzą.-powiedziała cicho. Rozejrzałem się i rzeczywiście tak było. Wzruszyłem ramionami i poszedłem dalej.
-Nie przejmuj się.-powiedziałem z uśmiechem i wyszliśmy z firmy. Złapałem ją wygodniej i ruszyłem do parku. Postawiłem ją dopiero przy budce z lodami. Dziś wybraliśmy jabłkowe i poszliśmy usiąść na ławkę. Rozmawialiśmy i patrzyliśmy w niebo.
-Ta wygląda jak wazon z kwiatami.-powiedziała wskazując na jedną z chmur.
-Mi to prędzej przypomina ośmiornicę zamkniętą w słoiku tylko, że jej macki się nie zmieściły.-powiedziałem, a ona spojrzała na mnie i zaczęła się śmiać. Po chwili dołączyłem do niej. Gdy się opanowaliśmy popatrzyłem na nią, a ona na mnie. Wpatrywaliśmy się w swoje oczy.
~~*~~
Rozdział 40 za wami :)
Boże jak to szybko zleciało O.O
Dopiero niedawno wahałam się czy mam zakładać bloga czy nie xD
Dziś perspektywa Liz i Leosia <3 Elizeon jak kto woli Bałniasta (Pau Nielusia <3)
Podoba wam się ta dwójka? Co się zdarzy w następnym? Czy coś w ogóle się zdarzy?
Zostawię was z tymi pytaniami do następnego rozdziału :D
Przyznać się kto myślał, że na początku oni na prawdę się pocałowali?
Może ktoś jednak się domyślał, że to nie prawda?
28 komów (nie liczę 'zajmuję') --> Rozdział 41
Będę czekała tak długo, aż będzie tych 28 komów bo kiedyś było ich 40, a wiem, że was stać.
Miejsce dla Werkaa Blanco <3
OdpowiedzUsuńMiejsce dla mojego kochanie <3
OdpowiedzUsuńWitam :D
UsuńW końcu dotarłam :D Przeczytałam rozdział do końca i jestem gotowa go skomentować :P
Na początek. Kochanie przepraszam że dopiero teraz :*
A teraz przejdźmy do rozdziału :)
Rozdział jak zwykle cudowny w twoim wykonaniu :D
Dobrze że ten pocałunek to tylko sen Liz.
Tak niech ona zejdzie na zawał :D Odtańczę wtedy taniec szczęścia :D Obiecuję :) No bo po co ona tutaj? Zawał byłby w tym momencie najodpowiedniejszy :P
Nie, nie, nie i jeszcze raz nie. Czy ten Diego na głowę upadł? Coś więcej między Liz a Leonem. Ja mu dam :P Niech zostanie między nimi ta nieszczęsna przyjaźń :/ Już mu pozwalam :)
A gdyby Leosiek wiedział czemu nie ma teraz z nim Vilu to by o niej tak szybko nie zapomniał :(
Serio stwierdzam że Diego na głowę upadł. Leon nie może się w niej zakochać :P
Kochanie jeśli oni się besną to ja cię osobiście uduszę :P I ty dobrze o tym wiesz :D Więc tak tylko ostrzegam :D
Dobrze kończę :P
ŻADNEGO BESO ELIZEON !!
No i koniec :D Teraz już serio :P
Kocham cię <333
Buziaczki :** Twoje kochanie :**
Miejsce dla Sky V. <3
OdpowiedzUsuńI ♥ you :***
UsuńDziękuję za zajęcie miejsca jesteś kochana ♥♥
Pomimo tego, że u mnie nasypało pełno śniegu i oczywiście musiałam odśnieżać to wszystko to jestem happy. Nawet sama nie wiem dlaczego , taki dobry humor wynikający z niczego :>>
Rozdział 40 jest kolejnym rozdziałem twojego autorstwa, który jest BOSKI ^-^
Przyznaję się, że ten fragment na samym początku wydawał mi się prawdziwy nie snem, kiedy przeczytałam 'złączył nasze usta' to od razu mój wielki uśmiech na chwilę znikł... OMG!!! What!?! NOOOOOŁ
Ale kiedy przeczytałam, że to był tylko sen, pozwól, że zacytuję wtedy swoje myśli "hahaha głupia idiotko Leon Cię nigdy nie pocałuje. Jaka ulga, że to tylko sen" :DD
Verdas miał miłą pobudkę. To musiało wyglądać przezabawnie. Fran strzeliła im focie ^-^ ♥♥ Wiesz kogo mi tam brakuje? Brakuje mi tam Vilu :**
Szczera rozmowa mężczyzn xpp
Noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł noł..... Dlaczego ty mi to robisz ? Elizeon !?!?!
Leon nie może zakochać się w Liz przecież mam co do tego konkretne argumenty. Po pierwsze ona jest normalna, jak już kiedyś pisałam ma kuku z blond główką. Po drugie to przez tą idiotkę Vilu wyjechała i rozważa samotne wychowanie dziecka, które jest Leona. Po trzecie Leon tak naprawdę kocha V i koniec! ☆♡♥★
Ten ostatni fragment :ccccc do pocałunku ma nie dojść. Kapiszi? Ja myślę że tak.
Oczywiście czekam na następny rewelacyjny rozdział :** Pamiętaj V ma wrócić lub jakoś skontaktować się z Leonem, a Liz ma spadać :** Loffki ♥
Zgadzam się!! W dodatku szkoda że już nie ma Violi co nie?.
UsuńZajmuję !
OdpowiedzUsuńsuper rozdział i niech powróci już Viola
OdpowiedzUsuńCudeńko!
OdpowiedzUsuńNiech ta sprawa się rozwiąże, Vils wróci, i będzie Leonetta <3
Moje ♥
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńZajmuje ;*
OdpowiedzUsuńupps... zapomniałam że sobie zajęłam :P Mój komentarz jest niżej ;)
UsuńWspaniały :*
OdpowiedzUsuńPrzyznaję się..
Już se myślałam "Boże! Leon ne całuj tego pustaka" XD
Bałwaniasta zdecydowanie pasuje :*
Zrób już Leonettę :D
Mam nadzieję, że Leon się nie zakocha, albo potem odkocha, jak pozna prawdę :<
Ale lepiej, żeby w ogóle się nie zakochał :<
Czekam na next'a :)
boski :*
OdpowiedzUsuńŚwietny ;D juz nie moge sie doczekac akcji z leonem i vilu XD szkoda tylko, ze nie bylo dzis perspektywy vilu :(
OdpowiedzUsuń-Zośka
Boski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Świetny ;* Ale niech Viola już wróci albo przynajmniej napisze list do Leona i wyjaśni mu wszystko, napisze że go kocha i jest w ciąży ♥ A niech ta Liz czy jak jej tam nie zawraca w głowie Leonowi! Plosee niech kolejny rozdział bd z perspektywy Violi :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie ;*
ale fajny blog to opowiadanie jest bardzo ciekawe, ale szkoda że nie ma nic od strony violi. chciałabym jakiejś akcji ze strony leona i violettty, żeby coś się ruszyło :) ale i tak jest bardzo dobre opowiadanie, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział zaczynam lubić to całą Liz ale mysle że ona wysłała wiadomość do Violi.
OdpowiedzUsuńJa sie pszyznaje myślałam że sie pocałowali nie chce Leon + Liz = :D ja chce Leon + Liz = :( bo ja chce Leonette kiedy Vilu wróci ?
Mysle ale mysle że mi zajmiesz miejsce albo dedyk ale ja tylko mysle xD
Papatki ! ! ŻELKI ŻADZĄ xD
Cudo!!
OdpowiedzUsuńGenialny <3
OdpowiedzUsuńCzekam na coś od strony Leonetty ;*
Sorry ,że taki krótki ,ale jestem chora :(
Ahh jak zwykle boski :* tylko błagam jakbyś mogła dodawać te rozdziały troszkę szybciej :* czekam na next
OdpowiedzUsuńEwelina Stoessel
Super ale chce już leonette!!hehe
OdpowiedzUsuńBoski
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńEkstra
OdpowiedzUsuńFajnie piszesz, ale co u Violi ?
OdpowiedzUsuń~/~
Kurwa tak dług czekam tu brak Vilu. Zajmuję....
OdpowiedzUsuńPrzepraszam Cię, perełko, ale już chyba nie wrócę skomentować Twojego rozdziału :3
UsuńJestem za granicą, i kompletnie o tym zapomniałam.
Wybaczysz? ;*
Rozdział fenomenalny.
P. V. z anonima pozdrawia z Anglii xxx
Żądam Leonetty! Super Blog ;)
OdpowiedzUsuńJestem i ja!
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały!
Tylko nie ma Violetty :(((
Wydaję mi się, że się pocałują, bo Leon sam zaczyna sobie uświadamiać, że czuje coś do Liz. I ten sen Liz się spełni. Tylko w rzeczywistości mają inny smak lodów niż we śnie, ale to chyba akurat mało ważne XDDDD
W sumie to zaczynam lubić Leona i Liz jako przyjaciół i jako parę też może bym ich polubiła. Są tacy słodcy *-* Co nie zmienia faktu, że V i tak jest dużo lepsza!
I nosi w sobie małego Verdaska <3333333
Jejku! Chce, żeby V już wróciła! Ale jakoś to wytrzymam :D
Czekam na 41 :*
Superowy rozdział
OdpowiedzUsuńAna V.
ssssssssssssssssssssuper
OdpowiedzUsuńCześć ♥
OdpowiedzUsuńW końcu rozdział, uouo! :D
Ugh... Ta Liz mnie wkurza -.- Bardzo wkurza -.-
Uffff! A już myślałam, że ten pocałunek był na serio :O Boże, jak się przestraszyłam xDD
Mam nadzieję, że to nigdy się nie wydarzy xdd "Nadzieja matką głupich" XD
GŁUPI LEON, JAK ONA MOŻE MU SIĘ PODOBAĆ? :C
Diego nie ma racji! Leon się w niej nie zakochał!
Głupi Leon, jak on mógł ją wziąć na barana? :C Pff.... Nie podoba mi się to xd
NIEE! ONI NIE MOGĄ SIĘ POCAŁOWAĆ! NIE! PROSZĘ? XD
Ej, a co z Vilu? :C
Matko, czekam na next ♥ Dodawaj go czym prędzej :D
Julson
Genialny rozdział!!! Ale niech Viol wróci :)
OdpowiedzUsuńto jest genialne, ale niech będzie już leonetta! nie cierpie liz. XOOOOOO
OdpowiedzUsuńSuper rozdział, ale ja chce Leonette :(... błagam nie rób Elizaeon... nie zniosę tego ;). Szczerze, to ja myślałam że ten sen to nie sen ^^ haha. Ale odetchnęłam z ulga jak się okazało że to wszystko to nie prawda xD. Leoś rób wszystko, tylko nie zakochuj się w Li, mam nadzieję że masz jeszcze choć trochę oleju w głowie ;). Jeszcze raz rozdział cudo :*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Natkaaa ♥
Ps. Zapraszam do siebie ---> http://przyjazn-to-poczatek.blogspot.com/
extra
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńSuper no a co z Vilu?? Ona musi się pojawić w życiu Leona jak najszybciej! (przeczytałam tego bloga teraz, tak skończyłam po godzinie 3 w nocy) i stwierdzam że nie tylko ja jestem chora psychicznie ^^
OdpowiedzUsuńJej, to jest piękne ♥
OdpowiedzUsuńNie mam słów, żeby wyrazić moją opinię. Jestem tu po raz pierwszy, ale tak coś czuję, że będę częściej tu zaglądać. Genialny blog. Masz wielki talent, pozazdrościć...
Życzę dużo weny do pisania kolejnych perełek =]
Przy okazji zapraszam do mnie na bloga. Pojawił się kolejny rozdział.
Mam nadzieję, że przeczytasz i wyrazisz swoją opinię. Pozdrawiam =)
http://violetta-amor-musica.blogspot.com