niedziela, 30 listopada 2014

Rozdział 34

Będę tak dobra i pozwolę wam wysyłać prace na konkurs jeszcze do jutra do 17:30 ponieważ widziałam komy w których pisaliście o jeszcze trochę czasu ;)

Rozdział dedykuję wszystkim moim anonimkom ;*

Wróciłam do domu. Rozebrałam się i poszłam do salonu. Jak się okazało maluchy usnęły z Fran na kanapie. Wyglądali tak słodko ona trzymała je lekko ręką. Pobiegłam po chichu po aparat. Wróciłam i zrobiłam im zdjęcie. Muszę założyć nowy album. Pomyślałam i wzięłam ostrożnie bobaski, akurat do domu wszedł Leon, a za nim Diego. Popatrzyli na mnie i na dzieci, a ja pokazałam na Fran. Leon podszedł do mnie i wziął jedno dziecko ostrożnie i pomału. Diego podszedł do Fran i wziął ją na ręce. Poszliśmy na górę. Ja i mój narzeczony położyliśmy maluchy, a  mój brat brunetkę u nich na łóżku. Wróciliśmy na dół.
-Nie powiedziałeś mi, że ona tam pracuje.-powiedziałam do szatyna gdy Diego się ulotnił.
-Kochanie może jaśniej.
-Chodził mi o Elizabeth.-powiedziałam, a on na mnie spojrzał zdziwiony.
-To wy się znacie?
-Ze szkoły. Nadal Cię podrywa?
-Co? Ona mnie nigdy nie podrywała.
-A nie? A co było po naszym zerwaniu? Idąc parkiem widziałam Cię z nią w kawiarni. Widać było, że wpadłeś jej w oko.-zmyśliłam szybko to ze spacerem bo wyszło by na jaw, że go śledziłam.
-Może jej się spodobałem, ale powiedziałem jej, że moje serce skradłaś ty.-powiedział i przysunął się do mnie.-Tylko Ciebie kocham.-spojrzałam w jego oczy i wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia.

~Liz~
Dziś znowu widziałam Leosia. On jest taki boski, seksowny, pociągający, słodki (…). Czasami potrzeba bycia blisko niego jest tak silna, że muszę wyjść na zewnątrz i się uspokoić. Tak to prawda nadal jestem w nim zakochana. Teraz nieszczęśliwie, ale kiedyś i tak będzie mój. Gdy zobaczyłam Violettę w biurze moich pracodawców coś się we mnie zagotowało. To przez nią nie mogłam z nim być, to ona go uwiodła. Gdy wychodziła ja siedziałam akurat na dole w kawiarence. Zmierzyłam ją wzrokiem i na mojej twarzy momentalnie pojawił się grymas. Ona mnie nie widziała więc lepiej dla mnie.
-Kiedyś będziesz jeszcze cierpiała tak jak ja teraz.-szepnęłam do siebie. Ona wyszła z firmy, a ja poszłam do swojego małego biura. Tam czekałam na kolejne polecenia. Po pracy poszłam do domu. Tam zrobiłam sobie herbatkę i poszłam do mojego pokoju. Otworzyłam szafeczkę. W środku z pozoru zwykła półka, ale gdy otworzyłam drugie ukryte drzwi pojawił się mały ołtarzyk. Były tam zdjęcia mojego przyszłego chłopaka. Jego cudowne zielone oczka patrzyły na mnie z kolorowych zdjęć.
-Oj Leoś, Leoś, Leoś już niedługo wcielę w życie mój genialny plan i w końcu będziesz mój.-powiedziałam. Cmoknęłam lekko zdjęcie i zamknęłam moją skrytkę. Wykonałam wieczorne czynności i poszłam spać.

~Leon~
Siedziałem z Diego i Vilu która była wtulona we mnie. Oglądaliśmy jakiś film, a ona czytała jakąś książkę.
-Violu chcesz nam coś powiedzieć?-zapytał nagle Diego, a my spojrzeliśmy na niego. On wskazał na książkę, którą trzymała moja narzeczona. Była ona o noworodkach i takich różnych.
-To już nie można sobie poczytać?-zapytała, a brunet zmierzył ją wzrokiem.-Ne jestem w ciąży. Nudzi mi się.-powiedziała i powróciła do czytania. Pocałowałem ją w czoło i powróciłem do oglądania filmu. Usłyszeliśmy kroki na schodach, a po chwili w salonie pojawiła się zaspana Fran.
-Moja żona już się obudziła?-zaśmiał się. Ona usiadła obok niego i położyła głowę na jego ramieniu. Spojrzała na Vilu.
-Violu czy ja o czymś nie wiem?-zadała pytanie. Widziałem, że szatynka się już zdenerwowała więc szepnąłem jej coś do ucha, a ona lekko się uśmiechnęła.
-Skoro Leon się zgodził aby wam to powiedzieć więc mówię. Jestem w trzecim tygodniu ciąży!-powiedziała, a ja się uśmiechnąłem na myśl jak świetną aktorką jest moja przyszła żona. Ich wyraz twarzy był bezcenny. Viola cyknęła im zdjęcie aparatem.-Żartowałam.-powiedziała i przyliliśmy sobie żółwika, a później pocałowaliśmy się.

~2 miesiące później~
Już od dwóch miesięcy Vilu pracuje w naszej firmie i muszę przyznać, że jest genialna w tym co robi, a  nie mówię tak tylko dlatego, że to moja narzeczona tylko taka prawda. Właśnie siedzę za biurkiem i z Diego omawiamy ważną umowę do podpisania. Do gabinetu wchodzi Viola i podchodzi do nas. Kładzie jakąś teczkę na blacie i podchodzi do mnie.
-To dokumenty i informacje na temat firmy z którą macie podpisać umowę. Przejrzyjcie to, a może się dowiecie czegoś ważnego. Ja na dziś skończyłam więc wracam do domu. Pa kochanie.-pocałowała mnie namiętnie.-Pa brat.-powiedziała i wyszła, a my powróciliśmy do pracy.

~Violetta~
Pocałowałam dość namiętnie mojego Leosia. Po oderwaniu zauważyłam przez szklane drzwi, że Elizabeth to widziała i aż kipi ze złości. Nie wiem czemu, ale byłam z siebie zadowolona. Wsiadłam do mojego auta i pojechałam do domu. Weszłam do środka i przywitałam się z Fran i maluszkami. Zjadłam pyszny obiad i poszłam na górę. Przebrałam się w zwykłe ubrania i usiałam na dywanie. Nie miałam co robić więc grałam w jakąś durną grę na telefonie. Przyszła mi wiadomość więc ją otworzyłam.
Od: 552642912
Ciesz się szczęściem puki możesz, bo to długo nie potrwa.

Przeczytałam i byłam trochę zdziwiona treścią tej wiadomości, ale później pomyślałam, że to na pewno pomyłka. Skasowałam wiadomości i poszłam do łazienki. Umyłam się i ubrałam w piżamkę. Wyszłam z zaparowanego pomieszczenia. Zeszłam na dół i zastałam Fran karmiącą dzieci. Wzięłam jedno z nich i pomogłam jej, a ona posłała mi serdeczny uśmiech. Odniosłyśmy szkraby do łóżeczek i brunetka poszła się wykąpać, a ja postanowiłam zrobić nam wszystkim kolację. W końcu Leon i Diego niedługo powinni być w domu. Przyrządziłam pyszne zapiekanki. Wyłożyłam je na talerze i położyłam na stole akurat w momencie kiedy do domu weszli nasi mężczyźni. Leoś pocałował mnie i zasiadł do stołu. Diego usiadł naprzeciwko, a ja obok mojego szatyna. Po chwili w kuchni zjawiła się Francesca i również się do nas dosiadła. Podczas jedzenia dużo się śmialiśmy i rozmawialiśmy. Po posiłku Leon i Diego poszli się  umyć. Po wykonanej czynności wszyscy poszliśmy spać.

~~*~~
Dobry wieczór moi mili :)
W końcu dodałam rozdział 34 na, który czekaliście.
Mam nadzieję, że się podoba!
Wiecie już co nie co o Liz i jak wam się podoba haha :D
Czekam na wasze opinie ;*
22 komy --> Rozdział 35
Kocham was <333

wtorek, 25 listopada 2014

Kolejna notka :)

UWAGA ! UWAGA ! 

Ten post poświęcam przypomnieniu wam o konkursie, który trwa prawie miesiąc. Mam już kilka prac. Jest ich więcej niż poprzednim razem :) Z czego cieszę się bardzo, a to jeszcze nie wszystkie prace. Proszę abyście Ci którzy jeszcze nie wysłali, a chcą wysłać macie czas do 30.11.2014r.
Czkam do godziny 15:00 ! 

JESZCZE JEDNO ! 


W końcu doczekaliśmy się ! Violetta Live en Polonia 29 de marzo 2015 ! 
Jak to zobaczyłam dostałam palpitacji serca, zawału i wszystkiego na raz O.O Już nie mogę się doczekać jak będę trzymała ten bilet w ręce. Zobaczę ich wszystkich i mojego JORGE ♥ Szkoda, że nie będzie Lodo :( Jestem zła z jednego powodu. Chodzi mi tu o to, że niepełnoletni muszą sobie znaleźć osobę, która będzie miała ukończone 18 lat ! To jest beznadziejne. Nie wszyscy rodzice chcą wydawać tyle kasy aby tylko tam pójść i posiedzieć :( Ja prawdopodobnie pojadę z koleżanką i jak tata się zgodzi to on z nami pojedzie więc będzie mega :D 
Kto z was jedzie i już nie może się doczekać ? Może się spotkamy ;) Paulina czekam na twój autograf haha ;* Mam nadzieję, że się zobaczymy jakoś. 

sobota, 22 listopada 2014

Rozdział 33

JESZCZE RAZ PRZYPOMINAM O KONKURSIE ! 

Rozdział dedykuje Cherry i nowym obserwatorom. Mam nadzieję, że i wy zaczniecie komentować.

~Następny dzień~
~Violetta~
Obudziłam się i przetarłam oczy. Przekręciłam się w stronę mojego Leosia, ale jego już nie było. Zdziwiona wstałam do pozycji siedzącej. Poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności. Ubrałam się i zeszłam na dół. W kuchni zastałam Fran, a w salonie zauważyłam niebieski kojec dla dzieci, a w nim dwa małe skarby. Uśmiechnęłam się na ten widok. Nalałam sobie kawy którą zrobiła Fran i usiadłam obok niej przy stole.
-Gdzie Leon i Diego?-zapytałam w końcu.
-Musieli jechać do pracy.-odpowiedziała. Całkowicie zapomniałam, że oni chodzą do firmy nie wiem jak to się stało.-Violu idę do sklepu bo powoli kończą mi się pampersy i takie różne.
-Jasne.-powiedziałam.-Ja idę po wózki, a ty ubieraj dzieci.-powiedziałam i poszłam do naszego schowka który był obok drzwi do garażu. Wyciągnęłam dwa wózki. Wyciągnęłam je i zaprowadziłam na korytarz. Na zewnątrz było ciepło więc Fran nie ubierała ich tak grubo. Ubrałam się i wyprowadziłam wózeczki na podwórze. Wróciłam do środka i wzięłam maluchy, a Fran poleciała się przebrać. Gdy wyszła zamknęłyśmy drzwi i ruszyłyśmy. Ja prowadziłam wózek z moim chrześniakiem Facu, a ona z Alexem. Do sklepu doszłyśmy wolnym spacerkiem. Postawiłyśmy na TESCO bo tam zazwyczaj jest wszystko. Wzięłam koszyk i poszłyśmy dalej. Zapakowałyśmy już, nawilżające chusteczki higieniczne, puder i kram. Zadzwonił mój telefon więc odebrałam.

~Rozmowa telefoniczna~

-Cześć kochanie.
-Cześć misiu.
-Co robisz?
-Chodzę z Fran i bliźniakami po TESCO i robimy zakupy, a ty co robisz?
-Siedzę z Diego i pracujemy.
-Dobrze, ja już muszę kończyć. Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.

~Koniec rozmowy~

Wróciłam do zakupów. Z wózkami i z taką lista zakupów zejdzie nam tu jeszcze sporo czasu. Po 10 minutach poczułam, że ktoś mnie obejmuje od tyłu.
-Hej śliczna.-mówi dziwnym głosem.
-Może i śliczna, ale zaręczona. Bierz te łapy.-powiedziałam i odwróciłam się do tego kogoś. Zobaczyłam tam Leona.-Przepraszam myślałam, że to jakiś debil.-wytłumaczyłam.
-Nic się nie stało. Teraz wiem, że nie reagujesz na jakieś podrywy.-zaśmiał się i pocałował mnie. Podeszła do mnie Fran o Diego.
-Co wy tu w ogóle robicie?-zapytałam.
-Nudziliśmy się w pracy więc przyszliśmy wam pomóc.-wytłumaczył Diego.
-Dobrze się składa. To wy prowadzicie wózki i pilnujecie się nas, a my robimy zakupy.-powiedziała Fran. Oddałyśmy im wózki i poszłyśmy przodem, a oni za nami. Każdy patrzył się na nich. Wyglądali tak słodko z dziećmi i wózkami.
-Violu weźmiesz mi tampony, a ja wezmę pampersy, ok?-zapytała, a ja przytaknęłam. Kucnęłam przy odpowiedniej półce.
-Jaki rozmiar?-zapytałam.
-To są jakieś rozmiary?-zapytali na równi Diego i Leon, a ja przytaknęłam.
-Średnie.-powiedziała brunetka. Wzięłam odpowiednią paczkę i wrzuciłam do koszyka. Szliśmy regałami, ale usłyszałam zdziwiony głos.
-Violu, to ty?-zadał pytanie głos, a my wszyscy się obróciliśmy i zobaczyliśmy starszą kobietę.
-Pani Santigo. Tak to ja.-potwierdziłam i przytuliłam moją dawną sąsiadkę.
-Dziecko jak ja Cię dawno nie widziałam. Jak ty wyrosłaś i wyładniałaś.-zaśmiałam się.
-Dziękuję. Może pani przedstawię resztę. To jest mój narzeczony Leon, to brat Diego w sumie to go już pani zna, a to jego żona Francesca. No i jeszcze Alex i Facu.-wymieniłam.
-Miło mi was poznać. Ładnego znalazłaś sobie tego narzeczonego. I już dziecko. To wasz synek?-powiedziała i podeszła do wózka pchanego przez Leona.
-Nie to dzieci Fran i Diego.-powiedziałam, a ona popatrzyła na nie.
-No to muszę powiedzieć, że udały wam się dzieci.-zaśmiała się.-Musze już iść. Miło było Cię znowu zobaczyć.-powiedziała i powoli odeszła.
-Do widzenia!-powiedziałam za nią i poszliśmy dalej. Gdy mieliśmy już wszystko stanęliśmy przy kasie. Zapłaciliśmy odpowiednią sumę i spacerkiem ruszyliśmy do domu. Tym razem ja i Fran pchaliśmy czterokołowce, a oni nieśli torby z zakupami. W domu rozebrałyśmy maluchy i położyłyśmy je w kojcu i poszliśmy pomóc naszym mężczyzną z zakupami.
-Dziś robimy sobie wspólną, romantyczną kolację. Co wy na to?-zapytał Diego, a my się zgodziłyśmy. Resztę dnia spędziliśmy jak poprzednie. Gdy dzieci już spały zaczął się nasz wieczór. Leon przygotował pyszne dania, a Diego pięknie przystroił salon. Zajęliśmy swoje miejsca i zaczęliśmy się zajadać.
-I jak wam smakowało?-zapytał Leoś.
-Było wyśmienite.-pocałowałam go w policzek. Później rozmawialiśmy i włączyliśmy cicho muzykę.
-Mogę prosić do tańca?-zapytał Leon i podał mi dłoń. Ja chwyciłam ją i poszłam z nim na środek salonu. Leciał wolny kawałek. Zarzuciłam swoje ręce na jego szyję i wtuliłam się w jego tors, a on położył swoje ręce na mojej talii i oparł głowę na moim ramieniu. Po chwili Diego i Fran wirowali obok nas. Rozkoszowaliśmy się tą chwilą. Teraz nie mieliśmy dla siebie tak dużo czasu. Leon musiał jeździć do firmy, a ja też zaczęłam się rozglądać za jakąś pracą co powodowało mniej czasu dla nas. Diego tak samo chodził do Firmy, a jak wracał zajmował się dziećmi razem z Fran. Cóż życie nie jest kolorowe, ale nie wolno się poddać i trzeba się cieszyć tym co się ma. Ponieważ kiedyś może nam tego zabraknąć. Po tańcu posprzątaliśmy i udaliśmy się do siebie. Umyłam się i położyłam na łóżku. Leon także się się odświeżył i ułożył wygodnie obok mnie. Wtuliłam się w niego i rysowałam na jego nagim torsie różne znaczki.
-Wiedzę, że nudzisz się w domu.-powiedział nagle.
-Czasami. Muszę znaleźć sobie w końcu jakąś pracę.-powiedziałam.
-U nas w firmie potrzebujemy asystentki.
-Ale ja nic nie umiem.-powiedziałam i spojrzałam na niego.
-Przecież nauczę Cię wszystkiego.-zaśmiał się i cmoknął w nos.
-Skoro tak mówisz, to się zgadzam.-przytulił mnie jeszcze mocniej.
-Możesz zacząć od jutra.
-Dobrze, a teraz chodźmy spać.-powiedziałam on przytaknął. Objął mnie w tali i przysunął mocno do siebie. Zgasiłam lampkę i szybko usnęłam.

~Następny dzień~
Obudził mnie Leoś. Powiedział, że jeżeli chcę iść do firmy to muszę się już szykować. Wykonałam jego polecenie. Poszłam do łazienki, wykonałam poranne czynności i zeszłam na dół. Oznajmiłam Fran, że od dziś będę pracowałam w firmie. Ona ucieszyła się i pogratulowała mi. Wsiadłam do samochodu Leona i razem z nim i Diego pojechaliśmy pod wieli budynek. Szczerze mówiąc jeszcze tu nie byłam i trochę się zdziwiłam widząc tak wielki budynek. Szatyn wziął mnie za rękę i weszliśmy do środka. Zobaczyłam przytulne wnętrze. Weszliśmy do windy i pojechaliśmy na 9 piętro. Wyszliśmy z małego ruchomego pomieszczenia i skierowaliśmy się do wielkiego gabinetu.
-Twoje stanowisko będzie tuż za drzwiami.-powiedział Diego i pokazał mi mój mały gabinet.
-Kochanie chcesz coś do picia?-zapytał Leon, a ja się na niego spojrzałam.
-Herbaty.-odpowiedziałam po chwili.
-A ty Diego?
-Kawy.-mój narzeczony nacisnął na jeden z przycisków na telefonie.
-Liz, zrób nam proszę dwie kawy i herbatę. Dziękuję.-powiedział. Usiadłam na kanapie obok drzwi. Po chwili one się otworzyły, a do środka weszła jakaś dziewczyna. Na oko w moim wielu. Podeszła z taca do biurka Leona.
-Oto kawy i herbata. Przynieść coś jeszcze?-zapytała i zalotnie zatrzepotała rzęsami. Siedząc z boku miałam na to niezły widok. A więc Liz to ta Liz z którą Leon widział się po naszym zerwaniu. W środku mnie zaczęło się gotować. Ona stała tam i szczerzyła się do niego.
-Dziękuję to wszystko.-powiedział i równie się do niej uśmiechnął. Ona wychodząc odwróciła się w stronę kanapy. Widząc mnie jej mina przybrała wyraz goryczy. Prychnęła i szybko wyszła z pomieszczenia. Nie wiedziałam, że ona tu pracuje. Później trochę zła poszłam do domu.

~~*~~
No i proszę Państwa mamy rozdział 33 :)
Wiem, że czekaliście bardzo długo, ale nie mam czasu w ogóle :(
Mam nadzieję, że się podobał i czekam na wasze opinie !
Dziękuję za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem :D
Mam tylu obserwatorów, a tylko nieliczni komentują, a jest to dla mnie bardzo ważne.
Dziękuję anonimkom za to, że podpisują się ;*
Zapraszam na moje pozostałe dwa blogi ;)
17 komów --> Rozdział 34 

niedziela, 16 listopada 2014

Uwaga !

Tytuł może wydawać się straszny, ale tak na serio to nic strasznego ;) Dla was to nawet dobre wieści :D Tak jak prosiły mnie osoby przesuwam termin wysyłania prac na konkurs. Swoje OS'y możecie przysyłać mi do 30 listopada do godziny 15:00 ! Mam nadzieję, że taki termin wam pasuje. Chcę aby Ci którzy się nie wyrobią mieli dużo czasu i zachęcam jeszcze tych, którzy zastanawiają się nad wzięciem udziału ;* Czekam na wasze prace i mam nadzieję, że jeszcze jakieś osoby się zdecydują ! Zasady TU.

Przypomnienie !

Przypominam o konkursie, który trwa do 18 listopada ! Mam nadzieję, że jeszcze przyślecie swoje prace :) Teraz mam do was pytanie. Czy wszyscy się wyrobią? I czy ktoś jeszcze chciałby wziąć udział? Ja na prawdę mogę przesunąć datę końcową. Piszcie w komach lub na moje gg które macie w zakładce kontakt :D Piszcie śmiało na pewno odpiszę. 

czwartek, 13 listopada 2014

Rozdział 32 +18

PRZYPOMINAM O KONKURSIE ! 

Rozdział dedykuję Kika723 :)

Fragment +18 na czerwono. 

Dzieci usnęły nam na rękach. Zadzwonił dzwonek, a ja przymknęłam oczy bo nie chciałam aby się obudziły. Na szczęście nic takiego się nie stało. Wstałam z miejsca i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Lu i Fede.
-Cześć, co wy tu robicie?-zapytałam szeptem.
-Dowiedzieliśmy się, że Fran urodziła i dostaliśmy wasz adres. Jaki słodki maluszek.-powiedziała równie cicho Lu. Weszliśmy do salonu. Fedemiła była zachwycona naszym nowym domem. Usiedli na kanapie i przyglądali mi się.
-Fajnie wyglądasz.-powiedział Fede.-A gdzie twój chłopak?
-Już narzeczony, za chwilę pewnie przyjdzie.-powiedziałam, a Lu zaczęła się cieszyć z naszych zaręczyn. Po chwili do pokoju wszedł Leon z Alexem na rękach karmiąc go. Przystanął w miejscu widząc naszą Fedemiłę tutaj. Oni byli tak samo zdziwieni na jego widok, ale nie wiem czemu.
-Violu nie wiedziałam, że macie dziecko.-powiedziała blondynka, a my z szatynem zaśmialiśmy się. On puścił mi oczko, nie wiedziałam co chce zrobić, ale już się bałam.
-Tak wyszło, ale nikt nie wiedział. To jest Alex.-powiedział i pokazał malucha, a ja się zaśmiałam.-Potrzymasz?-zapytał Lu i podał jej dziecko, a ona niepewnie je ujęła. Leon poszedł do kuchni i po chwili pojawił się z drugą butelką z mlekiem. Podał mi ją, a ja nakarmiłam małego który właśnie się obudził.
-Stary na razie podobieństwa nie widać.-powiedział Fede przyglądając się chłopczykowi w rękach jego ukochanej.
-Bo jest jeszcze za mały palancie.-powiedział Leoś.
-Idę przewinąć Facusia idziesz ze mną?-zwróciłam się do Lu, a ona przytaknęła obie poszłyśmy na górę. Najpierw weszliśmy do pokoiku pierworodnego, czyli Alexa bo on pierwszy przyszedł na świat. Położyłam go na specjalnym stoliczku i zdjęłam body. Odpięłam malutkiego pampersa i wzięłam nowego.

~Leon~
Fede i Lu uwierzyli, że Alex to nasz synek. W sumie fajnie by było.
-Nawet mi nie powiedziałeś, że zostaniesz ojcem.-udał obrażonego Włoch.
-Tak wyszło, a teraz chodź zobaczymy jak sobie radzą dziewczyny.-po cichutku weszliśmy na górę. Patrzyliśmy jak Vilu ostrożnie kładzie i przewija Facu. Była taka ostrożna.
-Teraz ty Lu.-powiedziała do blondynki. Obie nie miały pojęcia, że je obserwujemy.
-Ja, ale ja nie umiem.-powiedziała blondynka, a my z Fede uśmiechnęliśmy się.
-Połóż małego tutaj.-powiedziała moja Viola i dalej dawała instrukcje jak ma to robić.-Brawo udało Ci się. Teraz chodź na dół.-powiedziała i odwróciły się. Gdy nas zobaczyły, chciały krzyknąć ze strachu, ale zatkaliśmy im usta aby nie przestraszyły bliźniaków.-Przestraszyliście nas!-krzyknęła szeptem Vilu.
-Przepraszamy, a wy kiedy drugie dziecko planujecie?-powiedział Fede i zwrócił się do mnie i Violetty. Widziałem, że nie wie co powiedzieć więc ja odpowiedziałem.
-Na chwilę obecną jedno nam wystarczy. Mogę naszego synka?-spytałem szatynki.
-Oczywiście.-powiedziała i podała mi Alexa. Zeszliśmy na dół. Zdążyliśmy usiąść, a do domu weszli Diego i Fran. No to zabawa się kończy. Fran podeszła do mnie, a ja dałem jej dziecko.
-Jak ma się mój skarbek? -zapytała chłopczyka, a Fede się zaśmiał.
-To już swojego dziecka nie rozpoznajesz?-zapytał, a my z Vilu stanęliśmy z boku i śmialiśmy się po cichu.
-O co chodzi?-zapytał Diego biorąc na ręce Facu.
-No chociaż ty rozpoznałeś swoje dziecko.-powiedziała Lu, a Diecesca spojrzała na nas. Viola mnie szturchnęła i się panowałem.
-Co wyście im naopowiadali?-zapytał podejrzliwie Diego.
-Myy? Nic.-powiedziałem przeciągając.
-Powiedzieli nam, że Alex to ich syn.-wytłumaczył Fede.
-Leon tak powiedział.-dodała Vilu.
-Braciszku jak tak bardzo chcesz mieć dzieci to zrób je Violi.-powiedziała moja siostra. Widziałem, że Viola się lekko zarumieniła.
-O co chodzi?-zapytała w końcu Ludmiła.
-Urodziłam bliźniaki. To są dzieci moje i Diego.-wyjaśniła.
-No tego się nie spodziewałem. Nieźli z was aktorzy.-pochwalił nas Włoch, a my się ukłoniliśmy. Później Lu zgodziła się zostać chrzestną. Jak się okazało muszą już wracać bo przyjechali tylko na szybkie odwiedziny. Poszli, a my wszystko posprzątaliśmy. Fran poszła nakarmić dzieci, Diego został w kuchni, a my poszliśmy do naszej nowej łazienki i wzięliśmy wspólną kąpiel. Położyliśmy się na łóżku i leżeliśmy.
-Violu, a może byśmy coś porobili?-zapytałem i uśmiechnąłem się do niej zadziornie.
-A na co mój Leoś ma ochotę?-zapytała i spojrzała na mnie.
-Na moją narzeczoną.-odpowiedziałem i pocałowałem ją w szyję, a ona przymknęła oczy. Całowałem ją dalej, a jej oddech stawał się płytszy. Uznałem to za pozwolenie na dalsze działanie.
-Leooś szybciej, kochanie!-mówiła zdyszana. Przyśpieszyłem naszą grę wstępną, a później działy się różne rzeczy.

~Fran~
Nakarmiłam dzieci. Diego pomógł mi je ululać i poszliśmy do naszego nowego pokoju. Chciałam iść do łazienki, a Diego po chwili dołączył się do mnie. Wzięliśmy relaksującą kąpiel. Ubraliśmy się w piżamy.  Położyłam się obok niego na łóżku, a on przyciągnął mnie do siebie. Pocałował namiętnie, a ja oddałam jego pieszczotę. Gładziłam jego nagi tors rękoma, a on odpiął mój stanik. Czy wspomniałam, że moje piersi znacznie się powiększyły będąc w ciąży? Jak nie to już wiecie. Gdy mój mąż zobaczył je w całej okazałości uśmiechnął się do mnie. Zaczął je pieścić. Całował całe moje ciało. Nie kochaliśmy się odkąd byłam w ciąży. Brakowało mi jego zmysłowych ruchów które tak bardzo mnie podniecały. On bez gry wstępnej wbił się we mnie.
-Ooo.-jęknęłam z podniecenia. Jego ruchy były takie zmysłowe. Czułam narastającą rozkosz. Teraz ja postanowiłam przejąć inicjatywę. On był pode mną. Pocałowałam go zmysłowo i bardzo namiętnie. Jedną ręką masowałam jego przyjaciela który i tak był już kolosalnych rozmiarów. Pobawiłam się nim jeszcze trochę i nabiłam się na niego.
-Aaaa ooo!-dyszałam. Ruszałam się w górę i w dół coraz to bardziej nabijając się na jego nad przyrodzenie. On położył swoje ręce na moich pośladkach. Nadał moim ruchom rytm, tym samym ściskając je od czasu do czasu. Tak długo na to czekałam. Zdyszana opadłam na miejsce obok niego. On szybko to wykorzystał i zaczął całować moją przyjaciółkę, a moja rozkosz powoli sięgała zenitu. Czułam w sobie jego zmysłowy języczek. Moje wnętrze było już rozpalone i powoli zbliżałam się do końca.
-Dieguś pośpie...pośpiesz się.-wysapałam, a on znowu we mnie wszedł. Zrobił to bardzo powoli, a ja już nie mogłam jego ruchy stawały się  szybsze. W końcu poczułam jak jego ciepłe nasienie rozpływa się w moim wnętrzu, a moja przyjaciółka tryskała sokami. Spełnieni, zmęczeni, ale zadowoleni zasnęliśmy w swoich ramionach. Obudził mnie płacz. Zaspana usiadłam na łóżku. Wstałam z niego i poszłam za płaczem.
-Alex, nie płacz. Jesteś głodny?-zapytałam chociaż wiedziałam, że nie uzyskam odpowiedzi. Diego nawet się nie obudził, a teraz Facu zaczął płakać. Zapukałam do sypialni Leonetty i po cichu weszłam.
-Fran coś się stało?-zapytała Vilu.
-Potrzebuję pomocy z dziećmi, a Diego nawet tego nie słyszy. On chyba też nie.-popatrzyłam na mojego brata.
-Taa, to chodźmy.-powiedziała. Zeszłam do kuchni i zaczęłam grzać mleko, a po chwili w pomieszczeniu była Violetta razem z Facusiem. Gdy jedzenie dla niemowląt było gotowe podałam jedną buteleczkę Violi, a sama wzięłam drugą. Nakarmiłyśmy moich synów i ułożyłyśmy je w swoich łóżeczkach.
-Dziękuję za pomoc.-uśmiechnęłam się do niej będąc już na korytarzu.
-Nie ma za co, ale jutro oni pełnią ''wartę''.-zaśmiała się, a ja przytaknęłam. Poszłyśmy do swoich pokoi. Wtuliłam się w Diego i ponownie zasnęłam tym razem spałam do rana.

~~*~~
Taki oto rozdział 32 :)
Wiem, że na niego długo czekaliście, ale nie miałam nawet kiedy go wstawić bo szkoła mnie już dobija całkowicie. Sprawdzian, kartkówka i tak na zmianę.
Dziękuję za wszystkie komy ! Jesteście cudowni ;)
Taki żarcik Leonetty :D No i to +18 takie nie bardzo planowane, ale jest. Wiem, że stać mnie na więcej, ale to wyszło tak samo z siebie. Czekam na wasze opinie :D
17 komów --> Rozdział 33

P.S. Proszę anonimki o podpisywanie się pod komami. Jakieś przezwisko, inicjały lub cokolwiek.

niedziela, 9 listopada 2014

Akcja !

UWAGA !

Od 19:00 do 21:00 spamujemy aktorom na Twitterze hastagiem  #Violetta3enPolonia ! I obrazkiem:


Dodajcie aktorów do opisów bo inaczej nie dotrze to do nich ! 
Pokażmy, że Polska też czeka na 3 sezon naszego ulubionego serialu :) 

sobota, 8 listopada 2014

Przypomnienie !


To nie rozdział, ale jak w tytule przypomnienie.
A mianowicie przypominam o konkursie !
Tutaj możecie dowiedzieć się wszystkiego.
W ankiecie jest 12 głosów na tak, a jak na razie dostałam 5 prac. Dziękuję tym osobom :) Mam nadzieję, że do 18 listopada będzie ich dużo więcej ! Jeżeli nie wyrobicie się w określonym terminie piszcie w komach, a ja przesunę zakończenie konkursu o kilka dni :D Ja nie gryzę więc piszcie śmiało. Anonimki też mogą wysłać swoje prace jak najbardziej :D Tylko proszę o jakiś podpis. Czekam na wasze dzieła ;*
Rozdział chyba jutro. Kocham was <333

P.S Niebawem powinna pojawić się zakładka "Bohaterowie". Mam nadzieję, że wam się spodoba i ktoś skomentuje ;) 

wtorek, 4 listopada 2014

Rozdział 31

Rozdział dedykuję Kitełkowi ! Tak bardzo Cię kocham <333

Rozmawialiśmy sobie normalnie, ale Fran krzyknęła.
-Aaa!
-Co jest?-wstałem na równe nogi.
-Dziecko chce przyjść na świat teraz!-krzyknęła i zaczęła oddychać jak na kursie rodzenia.
-Lecę po Vilu!-powiedziałem i już biegłem do naszego domu. Wbiegłem tam jak oszalały, a ona nadal rozmawiała przez telefon.
-Fran rodzi!-krzyknąłem.
-Mamo kończę bo Fran zaczęła rodzić.-powiedziała szybko i pociągnęła mnie do domu mojej siostry. W międzyczasie zadzwoniła po pogotowie.
-Violu odeszły mi wody! Ja rodzę!-mówiła szybko brunetka. Nie wiedziałem co ja mam ze sobą zrobić, więc stałem w miejscu.
-Spokojnie Fran karetka już jedzie, a teraz wdech i wydech.-mówił próbując ją uspokoić.
-Aaaa! Za chwilę nie wytrzymam!-krzyczała. W tym momencie do salonu weszli ratownicy. Przełożyli ją na nosze i poszli do karetki. Po chwili w domu pojawił się Diego.
-Widziałem karetkę. Coś się stało?-zapytał niczego nie świadomy.
-Fran zaczęła rodzić.-powiedziała Viola. Szybko pobiegliśmy do samochodu. Viola prowadziła, bo ja po tym co zobaczyłem nie doszedłem jeszcze do siebie, a Diego był tak zdenerwowany, że mógł spowodować wypadek. Jedynie moja ukochana zachowała zimną krew. Pod szpitalem znaleźliśmy się dość szybko. Wysiedliśmy i podbiegliśmy do recepcji.
-Gdzie została przewieziona Francesca Verdas?-zapytał szybko Diego. Kobieta popatrzyła na nas.
-A kim państwo dla niej są?
-Jestem jej mężem!
-Ja bratem!
-A ona jest dla mnie bratową!
-Jest na sali porodowej numer 5 na 4 piętrze.-powiedziała czytając z monitora. Szybko pobiegliśmy do windy. Wcisnąłem przycisk z numerem piętra i już po chwili szukaliśmy odpowiedniej sali. Gdy ją znaleźliśmy usiedliśmy na krzesełkach.

~Fran~
Karetka dowiozła mnie do szpitala. Zawieźli na salę porodową. Tam przyszła pani ginekolog.
-Może ktoś zawołać mojego męża? Nazywa się Diego Castillo.-powiedziałam szybko. Jedna z pielęgniarek wyszła aby po kilku minutach wrócić z moim mężem. Podszedł do mnie i złapał moją rękę którą mocno ścisnęłam.
-No to rodzimy. Francesco przyj jak najmocniej.-powiedziała pani doktor, a ja wykonałam jej prośbę. Czułam niemiłosierny ból który przeszywał całe moje ciało. Byłam cała spocona i nie miałam już siły.
-Jeszcze raz mocno!-powiedziała jedna z pielęgniarek.
-Aaaaa!-krzyknęłam i opadłam bezsilna.
-Kochana ostatni raz! Jak najmocniej!
-Aaaaaaaa!-krzyknęłam jeszcze głośniej niż poprzednio, a po chwili usłyszałam płacz. Byłam szczęśliwa,a zarazem ciekawa czy mamy córeczkę czy synka ponieważ do teraz nikt o tym nie wiedziała.
-Gratuluję macie państwo pięknego synka.-powiedziała doktorka, a mi poleciała łza szczęści. Nadal czułam ten straszny ból.-Chwilę, coś jest nie tak.-powiedziała. Zaniepokoiłam się.
-Coś nie tak z dzieckiem?-zapytał szybko Diego.
-Z dzieckiem wszystko w porządku. Francesco musisz jeszcze raz przeć musisz to zrobić!-jak kazała tak zrobiłam, powtórzyłam tę czynność jeszcze dwa razy i znowu usłyszałam płacz. Nie widziałam nic co dzieję się za moimi nogami.
-To wszystko wyjaśnia. Gratuluję macie dwóch synów.-powiedziała, a ja spojrzałam się na Diego. Był tak samo zdziwiony jak ja, ale po chwili się uśmiechnął i złożył na moich utach pocałunek.
-Za chwilę przewieziemy Cię na salę, a dzieci przyniesiemy po badaniach.-wytłumaczyła i skończyła swoją pracę. Diego wyszedł na korytarz.

~Violetta~
Siedzimy na korytarzu już dobre 4 godziny. Co chwilę słyszymy krzyki Fran. W międzyczasie do szpitala przybyli już moi rodzice prywatnym samolotem, państwo Verdas także zawrócili gdy powiadomiliśmy ich o porodzie. Siedzę wtulona w Leosia i bawię się jego kołnierzykiem od koszuli, a on moimi włosami. Nagle z sali wyszedł Diego wszyscy wstali z miejsc i podeszli do niego.
-I jak masz syna czy córkę?-zapytał Leon.
-Mam... ja mam syna.-wszyscy zaczęli mu gratulować.-Znaczy mam dwóch synów.-dodała, a wszyscy znieruchomieli.
-Bliźniaki?-zapytałam, a on przytaknął. Po chwili wszyscy znowu zaczęli mu gratulować. Drzwi sali otworzyły się, a na nim leżała osłabiona Fran, ale była uśmiechnięta.
-Gratulujemy!-krzyknęli wszyscy. Pielęgniarki zabrały ją na salę numer 18. Gdy chcieliśmy już do niej iść z sali wyszły dwie pielęgniarki pchające małe jakby łóżeczka z dwoma noworodkami. Popatrzyliśmy na nie. Każdy się uśmiechnął. Widziałam jak Diego się cieszy. Podeszłam do niego i przytuliłam on wykonał to samo. Zebraliśmy swoje rzeczy i poszliśmy pod salę Fran. Pielęgniarki wyjątkowo pozwoliły wejść 3 osobom naraz. Więc wszedł Diego, ja i Leon. Akurat przywieziono też dzieci. Diego i Fran wzięli je, a później dali je nam.
-Do twarzy wam z dziećmi.-zaśmiała się Fran, a szatyn spojrzał na mnie i uśmiechnął się co odwzajemniłam. Dzieci były takie słodziutkie.-Razem z Diego ustaliliśmy, że możecie być chrzestnymi Facundo.-powiedziała Fran, a my spojrzeliśmy po dzieciach.
-To ten co trzyma Leon.-wyjaśnił Diego. Od razu się zgodziliśmy.
-A chrzestnymi Alexa będą Lu i Maxi.-powiedziała brunetka.

~5 dni później~
Dziś Fran wychodzi ze szpitala z maluchami. Ja, Leon i Diego mamy wielką niespodziankę dla młodej mamy. Właśnie zapinamy dzieci w nosidełkach. Diego kieruje, ja siedzę obok jako pasażer a Fran z tyłu. Jechaliśmy tak 15 minut i zaparkowaliśmy pod wielkim domem.
-Gdzie jesteśmy?-zadała pytanie Fran wysiadając, a w drzwiach willi pojawił się Leon.

-W naszym nowym domu. Będziemy mieszkać tu wszyscy.-odpowiedział Diego, a Fran aż otwarła buzię ze zdziwienia. To nasz  nowy dom. Leon wziął jedno nosidełko z Alexem, a Diego drugie z Facundem. Weszliśmy do środka. Zaczęłam oprowadzać Fran po domu, a mężczyźni zajęli się dziećmi. Na dole znajduje się salonkuchnia, jadalniałazienkapokój gościnny
-No i jeszcze po wielkich prośbach chłopaków salon gier.-pokazałam jej pomieszczenie. Zaprowadziłam do drzwi na końcu korytarza. Znajdował się tam wielki garaż.-Tera pokażę Ci górę. Chodź.-pociągnęłam ją za rękę w stronę schodów. Znajdowaliśmy się w długim i przestrzennym korytarzu. Otworzyłam pierwsze drzwi.
-To sypialnia moja i Leona. Do tego jest dołączona łazienka.
-Jak tu pięknie.-powiedziała i się rozejrzała. Poszliśmy do drugich drzwi. Otworzyłam je, a naszym oczom ukazała się garderoba
-Jeszcze trzeba się wypakować.-zaśmiałam się. Teraz pociągnęłam ją do pierwszych drzwi po drugiem stronie.-A oto wasza sypialnia i łazienka.
-Wow, jak ślicznie.-zachwyciła się.- otworzyłam następne drzwi. 
-To pokoik Alexa, a tu-powiedziałam i otworzyłam następne drzwi.- Pokoik Facusia. Podoba się?
-Tak, ten dom jest wspaniały.-łza szczęścia zleciała jej po policzku.-A co jest za pozostałymi drzwiami?-zapytała i wskazała za mnie. 
-Jeszcze dwa pokoje gościnne i jeden pusty. Jakby co.-zaśmiałam się. Po zwiedzaniu poszliśmy na dół. Zobaczyłyśmy jak Leon kołysze lekko dwa nosidełka z maluchami. Dzieci prawie już usnęły. 
-Jak to słodko wygląda.-rozmarzyłam się. 
-Prawda?-zaśmiała się Fran i po cichutku weszliśmy do salonu.-Widzę, że Diego już Cię wrobił w niańczenie.-zaśmiała się i usiadła obok niego. Ja wykonałam ten sam ruch. 
-Poszedł do samochodu po twoje rzeczy.-odpowiedział mój narzeczony. Diego wrócił po chwili. Ja i Fran zanieśliśmy niemowlaki do ich pokoi i zostawiliśmy otwarte drzwi. 
-Violu.-szepnęła.-Ja nie mam dla nich żadnych ubranek.
-My też o tym nie pomyśleliśmy. To może pojedziesz z Diego i kupicie wszystkie przybory. Nie zapomnijcie o wózku.-powiedziałam, a ona przytaknęła. 
-Diego jedziemy na zakupy dla dzieci.-powiedział gdy weszliśmy do kuchni. 
-A dzieci?-zapytał. 
-Przecież jesteśmy jeszcze my.-powiedziałam i przytuliłam się do Leona. 
-Kochani, dzieci jedzą z butelki bo mam problemy z karmieniem. Tak więc trzeba...
-Fran wiemy jak to się robi. Przynajmniej ja.-powiedziałam. Fran jeszcze coś mówiła, ale Diego wyciągnął ją z domu. Usiadłam z szatynem w salonie i włączyliśmy telewizor. Przyciszyłam dźwięk aby nie obudzić maluchów. Oglądaliśmy wiadomości, ale usłyszeliśmy płacz. Wstałam z łóżka, ale szatyn mnie zatrzymał i powiedział, że on pójdzie. Po chwili zjawił się w salonie z małym na rękach. Usiadł obok mnie i zaczął się lekko z nim bujać. Dzidziuś popatrzył na niego przez chwilę, ale później zamknął swoje malutkie oczka. Uśmiechnęłam się do szatyna i przytuliłam się do jego ramienia. Cisza nie trwała długo ponieważ drugi bobasek zaczął płakać. Tym razem ja poszłam po niego. Jak się okazało był to Facu. Wzięłam go na ręce i cicho śpiewając wróciłam do Leona.

~~*~~
W końcu dodałam rozdział 31 :)
Mam nadzieję, że się cieszycie bo już kilka osób nękało mnie o ten rozdział haha :D
No i Fran urodziła ! Diecesca ma dwójkę dzieci, czy ktoś się tego spodziewał ?
No i dlatego nie chciałam zdradzić nikomu płci bo zdradziłabym za wiele ;)
Teraz wszyscy będą mieszkać razem.
Leonetta opiekuje się dziećmi, słodko ?
Czekam na wasze opinie i przypominam o konkursie !
Dziękuje za tyle komentarzy pod poprzednim rozdziałem ;*
17 komów --> Rozdział 32