wtorek, 30 września 2014

Rozdział 24

Rozdział dedykuję Katarinie Verdas <3

Ona wpiła się w moje usta, ja co prawda byłem zdziwiony, ale pogłębiłem ten cudowny pocałunek. Gdy zabrakło nam powietrza oderwaliśmy się od siebie.
-Przepraszam, nie powinnam.-powiedziała, łza spłynęła po jej policzku, a ona szybko wyszła z mojego pokoju. Chciałem ją zatrzymać, ale ona szybko pobiegła na dół i wyszła z domu. Bezradny wróciłem do pokoju i rzuciłem się na łóżko. Co teraz będzie? Zapytałem w myślach sam siebie.

~Violetta~
Leon napisał tak piękną piosenkę i zaśpiewał mi ją. Patrzyliśmy sobie w oczy ja na końcu nie wytrzymałam i pocałowałam go. On zdziwiony oddał pocałunek. Czułam się wspaniale, ale nie mogłam tego zrobić przecież już nie jesteśmy razem. Wybiegłam z domu. Musiałam teraz pobyć sama, chciałam sobie wszystko przemyśleć. Jesteśmy przyjaciółmi, a ja go pocałowałam. Co on teraz sobie o mnie myśli? Chodziłam tak bez celu po pięknym parku. Była godzina 11, a już było tu tyle dzieci i szczęśliwych rodziców przyglądających się swoim pociechą. Zrobiło mnie się smutno. Dlaczego ja nie mogę mieć takich rodziców? Co w życiu zrobiłam nie tak? Pochodziłam po parku jeszcze trochę i poszłam do domu. Szybko udałam się do swojego pokoju. Na dole byli tylko rodzice których szybko minęłam. Weszłam do siebie i położyłam się na łóżku. Dlaczego moje życie musi być takie popieprzone?! Moi rodzice mnie nie kochają. Straciłam chłopaka którego naprawdę kochałam. Łzy mimowolnie zaczęły spływać po moich policzkach. Starłam je szybko i podniosłam się do pozycji siedzącej. Zaczęłam sobie nucić piosenkę Leona. Bardzo mi się podobała. Zapamiętałam słowa więc cichutko sobie je śpiewałam. Postanowiłam, że pójdę do Leona i powiem mu co czuję tak naprawdę. Zapukałam do jego pokoju, zaprosił mnie do środka więc weszłam. Siedział na łóżku i patrzył w jeden punkt na ścianie. Usiadłam obok niego i spojrzałam na niego, a on na mnie.
-Violetta, nie może tak być, że będziemy się teraz unikać. Ten pocałunek...-zaczął.
-Nie, stój. Przeprosiłam Cię za ten pocałunek i najlepiej będzie jeżeli o nim zapomnimy.-przerwałam mu i wstałam z łóżka. Byłam już przy drzwiach chciał mnie zatrzymać, ale szybko wyszłam i znowu zamknęłam się u siebie. Znowu zaczęłam płakać. Miałam mu wyznać, że go kocham. Tak cholernie kocham, a tu jak zawsze stchórzyłam! Ogarnęłam się trochę i ruszyłam na dół tam zrobiłam sobie jedzenie i poszłam do Fran do salonu.

~29 dni później~
Dziś ostatni dzień wakacji. To dziś rodzeństwo Verdas wraca do siebie. Przed te kilkanaście dni znowu z Leonem zostaliśmy przyjaciółmi. Ja czuję do niego coś więcej i on do mnie też bo raz mi to wyznał. Teraz stoję z nimi na lotnisku i ścieram łzy lecące po moich policzkach. Podeszłam do Fran i uściskałam się z nią.
-Tak bardzo będzie mi Cię brakować. -powiedziałam lekko szlochając.
-Mi Ciebie też.-przytulałyśmy się tak chyba długo bo chłopaki się już pożegnali i rozmawiali  czymś. Oderwałyśmy się od siebie. Teraz to Diego podszedł do Fran. Przytulili się mocno i pocałowali. Byli tak piękną parą jak kiedyś ja i Leon, ale niestety to już minęło. Leon podszedł do mnie. Popatrzyłam na niego i ostatni raz się w niego wtuliłam.
-Mam nadzieję, że życie Ci się dobrze ułoży i będziesz szczęśliwa.-wyznał, a mi łza spłynęła po policzku.
-Życzę Ci tego samego. Może jeszcze kiedyś się zobaczymy.-powiedziałam i wytarłam łzy.
-Pamiętaj, że masz być szczęśliwa.-uśmiechnął się do mnie.
-Ty też.-odpowiedziałam.
-Kocham Cię.-powiedział i odszedł z Fran, a ja wtuliłam się w Diego. Tak bardzo obawiałam się tego dnia. Bałam się, że będzie gorzej, ale na mnie to i tak dobrze. Ich samolot wzbił się w powietrze, a po moich policzkach spłynęły ostatnie łzy, które starł Diego. Popatrzyłam na niego on też miał policzki mokre od łez. Postaliśmy jeszcze trochę i pojechaliśmy do domu.

~Leon~
Tak trudno było mi się rozstać z Vilu pomimo tego, że byliśmy tylko przyjaciółmi. Mam nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. Tak bardzo ją kocham. Weszliśmy na pokład samolotu i zajęliśmy miejsca. Patrzyliśmy przez okno na naszych przyjaciół. Oni też płakali. Spojrzałem na Vilu, a po moim policzku spłynęła samotna łza której nawet nie starłem. Fran to zauważyła i wtuliła się we mnie, a ja objąłem ją ramieniem. Wiedziałem co ona teraz czuję. Po kilku minutach nasz samolot wystartował. Ja słuchałem muzyki, a Fran sobie spała. Po dość długim locie w końcu wylądowaliśmy. Zabraliśmy swoje bagaże i wsiedliśmy do taxi. Podałem kierowcy adres i już po 20 minutach byliśmy na miejscu. Weszliśmy do domu i rozpakowaliśmy rzeczy. Naszych rodziców oczywiście nie było. Ja już skończyłem szkołę i idę do pracy. Mam przejąć rodzinną sieć firm. Może nie jest to jakaś moja wymarzona praca, ale lepsza taka niż żadna. Fran już jutro musi znowu powrócić do szkoły więc będziemy się widywać rzadziej, ale takie jest życie i trzeba się z tym pogodzić. Wyszedłem z mojego pokoju i udałem się do kuchni zrobiłem sobie i Fran herbaty. Wziąłem kubki i ruszyłem do salonu gdzie obecnie siedziała moja siostra. Podałem jej gorący napój, a ona lekko się do mnie uśmiechnęła. Wiedziałam, że jest bardzo smutna.
-Franuś, nie smuć się tak. Będziecie się odwiedzać i utrzymywać stały kontakt.-pocieszyłem ją, a ona przytuliła się do mnie.
-Wiem, ale myśl, że on jest tak daleko mnie dobija.-wyznała. Później oglądaliśmy jakiś film i postanowiliśmy się wcześniej położyć.

~Violetta~
Teraz w domu było tak pusto bez tej dwójki. Czas zdecydowanie za szybko leci. Teraz muszę, żyć ze świadomością, że mogę już nigdy nie zobaczyć Leona. Nie zatopić się w jego pięknych oczach, nie ulec jego uwodzicielskiemu uśmieszkowi i melodyjnemu głosowi. Tak bardzo go kochałam, ale musiałam to wszystko zepsuć. Nie powiedziałam mu tego bo bałam się ponownego zranienia. Teraz tego żałuję, ale on niedługo znajdzie sobie ładniejsza i lepszą dziewczynę, a ja zostanę sama. Rozmyślając tak doszłam do wniosku, że kiedyś muszę znaleźć sobie chłopaka, ale jeszcze nie teraz. Siedziałam sobie w salonie i znowu oglądałam zdjęcia moje, Leona, Fran i Diego. Niektóre przywoływały tak wspaniałe wspomnienia, że łzy same spływały po moich policzkach. Poczułam, że ktoś obok mnie siada i obejmuje swoim ramieniem. Wiedziałam, że to mój brat więc nawet się nie odwróciłam. Oglądaliśmy tak zdjęcia do wieczora. Gdy robiło się powoli ciemno poszliśmy do kuchni zrobić kolację. Zdecydowaliśmy się na tosty. Więc wzięliśmy się za przygotowanie jedzenia. Po chwili posiłek był gotowy. Zjedliśmy go i posprzątaliśmy. Poszłam do łazienki i umyłam się, wyszłam wytarłam, rozczesałam włosy i umyłam zęby. Ubrałam moją piżamkę i położyłam się na łóżku. Przytuliłam jego dawną poduszkę, ale już nie czułam tego boskiego zapachu. Wierciłam się na łóżku na wszystkie możliwe strony, ale i tak nie usnęłam. Położyłam się na plecach i zaczęłam myśleć. Jutro już szkoła. Zazdroszczę Diego bo on już skończył szkołę. Teraz będzie pracował w pewnej firmie tutaj niedaleko. Ma być tam prezesem bo akurat się kwalifikuje. Miałam nadzieję, że po takim myśleniu usnę, ale się myliłam. Wstałam i poszłam do kuchni nalałam sobie mleka do szklanki i zaczęłam je pić. Do pomieszczenia wszedł Diego i zrobił to samo co ja.
-Nie możesz spać?-zapytał.
-Nie, a ty?
-Spanie bez Fran to nie to samo, ale widzę, że wiesz o czym mówię. Pozostała tylko poduszka pachnąca jej perfumami.-powiedział i poszedł jak się nie mylę do swojego pokoju, a mnie nagle oświeciło. Umyłam naczynie i poszłam na górę. Tym razem nie weszłam do mojego pokoju, ale do pokoju gościnnego w którym spał Leoś. Położyłam się na łóżku i przykryłam szczelnie kołdrą. Tak jak myślałam cała pościel i poduszki przesiąknięte były jogo perfumami. Przytuliłam mocno jedną z poduszek znajdujących się na łóżku i po chwili rozmyślania o jego oczach usnęłam.

~~*~~
No i mamy rozdział 24 :)
Było 14 komów więc dodaję, no i oczywiście męczyła mnie Victoria Verdas- Lauretta :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba i skomentujecie bo bardzo zależy mi na waszych opiniach choćby na jednym słowie.
Rodzeństwo Verdas wyjechał i co teraz?
Viola poszła spać na miejsce Leona tak słodko prawda ;3 Haha :D
13 komów --> Rozdział 25
Rozdział dodam tylko wtedy gdy będzie wymagana liczba komentarzy ;*
Wierzę w was <333

niedziela, 28 września 2014

Rozdział 23

Rozdział dedykuję Małej i Adzie Verdas ! Kocham was <333

Obudziłem się z wtuloną we mnie Vilu. Wyglądała tak słodko. Dotknąłem jej czółka, gorączka trochę ustąpiła, ale nadal była. Zobaczyłem, że szatynka się budzi. Otworzyła lekko oczka i popatrzyła na mnie. Uśmiechnęła się co odwzajemniłem. Usiadła i przeciągnęła się. Wstała z łóżka i poszła do łazienki, a ja przyglądałem jej się aż zniknęła za drzwiami. Sam wstałem i poszedłem do siebie. Umyłem się, ubrałem i zszedłem na dół, a tam zrobiłem śniadanko dla nas. Usłyszałem kroki na schodach.
-Kochan...y Violu śniadanie!-zawołałem speszony tym co przed chwilą chciałem powiedzieć.

~Violetta~
Wyszykowałam się i zeszłam na dół. Z kuchni usłyszałam wołanie.
-Kochan...y Violu śniadanie!- On chciał powiedzieć do mnie kochanie aww. Nie, stop! Przecież on mnie zdradził i jesteśmy tylko przyjaciółmi. Weszłam do kuchni udając, że nic się nie stało. Usiadłam naprzeciwko szatyna i zaczęłam jeść tosty. Niby zwykłe, ale robione przez niego były jeszcze lepsze, wszystko co związane z nim jest lepsze. Violetta, o czym ty myślisz!? Skarciłam się po rak kolejny w myślach.
-Jak się czujesz?-przerwał panującą ciszę.
-Dobrze, chociaż bywało lepiej.-uśmiechnęłam się. Posprzątaliśmy i poszliśmy do salonu. Usiedliśmy na kanapie i włączyliśmy TV. Moja gorączka nie minęła jeszcze do końca więc było mi trochę zimno. Leon wstał z łóżka i poszedł bez słowa na górę, a ja nie wiedziałam o co chodzi. On po chwili pojawił się obok mnie z kocem. Nie wiem jak on to robi, że zawsze wie co mi jest lub czego mi potrzeba. Otulił mnie nim i poszedł do kuchni. Wrócił z czerwonym kubkiem z parującą cieczą w środku. Podał mi go ja w zamian pocałowałam go w policzek.
-Dziękuję.-powiedziałam, a on się uśmiechnął. Wypiłam herbatkę z cytryną i poczułam się trochę lepiej. Chciałam się położyć, ale nie chciałam zganiać szatyna z kanapy więc położyłam się na jego kolanach. On tylko posunął się tak abym mogła rozprostować nogi. Leżałam tak i oglądałam jakąś komedię. Poczułam, że Leon bawi się moimi włosami, lubiłam kiedy to robił.
-Co robisz?-zaśmiałam się.
-Bawię się twoimi włosami, zawsze to lubiłem.-odpowiedział z uśmiechem, a ja go odwzajemniłam. Powróciłam do filmu. W takiej pozycji spędziliśmy jakieś 3 godziny. Teraz leżałam na placach nadal z głową na kolanach Leona. Patrzyłam się w sufit, ale czułam jak on mi się przygląda więc co chwilę zerkałam na niego, a wtedy obydwoje się uśmiechaliśmy. Nagle do salonu ktoś wszedł. Spojrzeliśmy się tam, a mnie aż zamurowało.
-Co tu się dzieję?-zapytał mój ojciec. Tak to właśnie rodzice postanowili sobie wrócić do domu. Podniosłam się do pozycji siedzącej i patrzyłam to na nich to na zszokowanego Leona.
-Nic się nie dzieje.-odpowiedziałam obojętnie.-Leon to moi rodzice German i Esmeralda.-powiedziałam do szatyna. On podniósł się i podał rękę rodzicom.
-Więc co on tu robi?-zapytał tata widać było, że mu się nie spodobało, że Leon tu jest.
-Tak się składa, że tu mieszka z siostrą na czas wakacji.-powiedziałam i wstałam.
-Nawet nie zapytałaś nas o zdanie.-powiedziała z pretensjami mama.
-Co nagle sobie przypomnieliście o mnie i Diego?!-byłam już bardzo zła.
-Cały czas o was pamiętamy! -odpowiedział mój ojciec.
-Ta jasne. Może mi powiecie, że nie zajmowaliście się mną i Diego bo nas tak kochacie? Wiecie co jesteście żałośni.-powiedziałam, wzięłam koc, złapałam Leona za rękę i pociągnęłam do mojego pokoju. Usiadłam na łóżku i jedna łza spłynęła po moim policzku.
-Violu nie płacz.-powiedział Leon i starł ją. Przytulił mnie, a ja się w niego mocniej wtuliłam. Do pokoju wparował tata i mama. Spojrzeli na nas, a my odsunęliśmy się od siebie.
-Violetta! To twój chłopak?-zapytał, a ja nie miałam pojęcia co odpowiedzieć.
-Już nie.-powiedziałam niepewnie.
-Już? To znaczy, że byłaś z nim?
-Tak, a co was to teraz interesuje?
-Dużo.-usłyszeliśmy kroki na schodach. Drzwi znowu się otworzyły, a w nich stali Fran i Diego.
-Leon jak z Vil..-nie dokończył bo zobaczył naszych rodziców.-A wy co tu robicie?-zapytał.
-Mieszkamy, a to znowu kto?-zapytał tata i spojrzał na Fran.
-Siostra Leona.-wyjaśniłam.-To kiedy znowu wyjeżdżacie?
-Nie wiemy na razie będziemy w domu.-odpowiedziała mama. W moim pokoju odbyło się tysiąc rozmów w końcu ustaliliśmy, że Leon i Fran mogą zostać do końca wakacji. Z rodzicami nadal mieliśmy takie same kontakty jak przed ich przyjazdem. Oni wyszli z mojego pokoju, a my we czwórkę usiedliśmy na moim łóżku. Rozmawialiśmy, a później Diego i Leon wyszli i poszli do siebie. Zostałam tylko z Fran. Leżałyśmy na łóżku i patrzyłyśmy się w sufit.
-To jak tam z Leonem?-zaczęła niepewnie.
-Dobrze, zostaliśmy przyjaciółmi.-popatrzyła się na mnie i oparła na łokciu.
-Tylko tyle? Myślałam, że nadal się kochacie.-powiedziała zawiedziona.
-Bo tak jest, znaczy ja go chyba nadal kocham.-poprawiłam się.
-Chyba?
-Tak. Po tej zdradzie nie umiem mu zaufać tak bardzo jak przedtem.-powiedziałam i lekko się zasmuciłam.
-Violu mój brat taki nie jest. On Cię kocha.-powiedziała i przytuliła mnie.
-Zostawmy mnie w spokoju i przejdźmy do Ciebie. Jak tam z Diego?-zapytałam.
-Układa nam się wspaniale. On jest taki kochany, ale gdy pomyślę, że już za kilkanaście dni będziemy musieli się rozstać to chce mi się płakać.-powiedziała smutna i teraz to ja ją przytuliłam.
-Nie martw się wasza miłość przetrwa.-powiedziałam pewnie.-A teraz chodź chłopaków.

~Leon~
Wyszliśmy z pokoju szatynki i poszliśmy do Diego. Ja usiadłem na fotelu, a on na łóżku.
-Jak tam z Vilu?-zapytał nagle Diego. Trochę mnie to pytanie zdziwiło, ale odpowiedziałem.
-Jesteś przyjaciółmi.-posmutniałem trochę, ale nie dałem tego po sobie poznać.
-Już jej nie kochasz?-zapytał, a ja się na niego spojrzałem.
-Pewnie, że ją kocham, ale ona mi już mi nie ufa tak jak przed tym jak Lara mnie pocałowała.
-Kiedyś w końcu znowu będziecie razem, uwierz mi ona na pewno Cię kocha.-podszedł do mnie i poklepał po ramieniu.
-A jak tam u Ciebie i Fran?-zmieniłem temat.
-Bardzo dobrze. Ona jest najlepsza na całym świecie, ale niedługo wyjedziecie.-zasmucił się.
-Stary nie przejmuj się wasza miłość na pewno przetrwa.-teraz ja poklepałem go po ramieniu. Usłyszeliśmy pukanie. Razem powiedzieliśmy 'proszę', a do pokoju weszły dziewczyny. Uśmiechnęliśmy się do nich, a one do nas.
-Co robicie?-zapytała Fran siadając obok Diego, a  Vilu usiadła w drugim fotelu.
-Rozmawiamy.-odpowiedziałem. Później też zaczęliśmy rozmawiać na wszystkie tematy. Zrobiło się późno więc rozeszliśmy się do swoich pokoi.

~Następnego dnia~
Wstałem i poszedłem do łazienki. Wykonałem poranne czynności i zszedłem na dół w celu zrobienia śniadania dla mnie i Vilu. Wszedłem do pomieszczenia i ujrzałem tam Państwo Castillo. Całkowicie o nich zapomniałem. Przyjrzeli się mi i moim poczynaniom. Uszykowałem składniki do zrobienia naleśników.
-Czy państwo też będą jeść naleśniki?-zapytałem z grzeczności.
-Nie, już jedliśmy.-odpowiedziała kobieta. Powróciłem do poprzedniej czynności i już po chwili jedzenie było gotowe, a akurat wtedy do pomieszczenia weszła piękna szatynka. Posłała mi uśmiech który odwzajemniłem. Spojrzała na swoich rodziców i jej uśmiech zniknął. Podałem jej talerz z naleśnikami i bitą śmietaną. Wzięła go i zaczęliśmy jeść. W kuchni panowała nieprzyjemna cisza w końcu zjedliśmy, posprzątaliśmy i poszliśmy do góry.
-Idziemy do mnie?-zapytałem.
-Możemy.-odpowiedziała i ruszyliśmy do 'mojego' pokoju.-Co będziemy robić?
-A na co masz ochotę?-spojrzałem na dziewczynę siedzącą na łóżku.
-Możesz mi coś zaśpiewać?-poprosiła. Ja wziąłem gitarę, usiadłem naprzeciwko niej i zacząłem śpiewać piosenkę którą napisałem z myślą o niej, a nazwałem ją Nuestro Camino. Grałem na gitarze, śpiewałem i patrzyłem prosto w jej cudowne oczy. Ona patrzyła na mnie i wsłuchiwała się dokładnie w tekst piosenki. Gdy skończyłem nasze twarze były bardzo blisko, a usta dzieliły tylko milimetry. Nie wiedziałem co zrobić. Bardzo chciałem ją pocałować, ale wtedy by mnie znienawidziła moje rozterki przerwała Violetta. Ona....

~~*~~
No i mamy rozdział 23 :)
Mam nadzieję, że wam się spodobał :D
Jeżeli chodzi o komy powtórzę jeszcze raz proszę aby anonimy się podpisywały !
Proszę też ponownie aby komentowały osoby które czytają i nie liczę komów typu : zajmuje. i tyle.
14 komów --> Rozdział 24 ;)
Kocham was <3

czwartek, 25 września 2014

Przeczytaj :)

To nie rozdział, ale równie ważna sprawa jak dla mnie :) A więc mój blog odwiedziło ponad 20 tys. osób w ciągu  prawie 2 miesięcy ! Jesteście niesamowici :D Zakładając tego bloga nie liczyłam na aż taki sukces ;*
Jeszcze raz wam bardzo dziękuję, a już niedługo 2 miesiące bloga może napiszę OS'a ;)
Kocham was <333

Jorge hehe <3


poniedziałek, 22 września 2014

Rozdział 22

Rozdział dedykuję mojej Cнєяяу która w końcu była pierwsza <333

~Leon~
Czułem się taki szczęśliwy gdy Viola się do mnie przytulała. Położyła swoją głowę na moim ramieniu. Siedzieliśmy tak w ciszy chciałem coś powiedzieć, ale zobaczyłem, że usnęła. Wziąłem ją na ręce i podszedłem do drzewa na polance na której właśnie byliśmy. Usiadłem i oparłem się o wielkiego dęba, a moją księżniczkę położyłem sobie na kolanach i otuliłem ramionami. Wygląda tak słodko gdy śpi. W końcu i ja zasnąłem.

~Następny dzień~
Obudziły mnie promienie słoneczne. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że leżę na trawie, a we mnie wtulona jest Vilu. Uśmiechnąłem się do siebie, ale przypomniałem sobie, że się zgubiliśmy i mój uśmiech zniknął. Przyglądałem się Violi która właśnie zaczęła się budzić. Spojrzała na mnie i lekko się uśmiechnęła, a później rozejrzała dookoła.
-Czyli to jednak nie był sen.-posmutniała.
-Nie smuć się w końcu ktoś nas znajdzie.-pocieszyłem ją i przytuliłem. Wstaliśmy z ziemi i poszliśmy na przód. Przedzieraliśmy się przez krzaki i drzewa. Viola cały czas kurczowo trzymała moją rękę, mi się to podobało. Zobaczyłem w oddali jakąś postać. Pokazałem ją Vilu.
-DIEGO!-krzyknęliśmy razem. Osoba odwróciła się i zaczęła biec w naszą stronę. To rzeczywiście był jej brat. Przytulił nas.
-Ludzie gdzie wy byliście szukamy was od wczoraj!-zadawał pytania.
-Szliśmy z wami, a później was już nie było. Tak się cieszę, że nas znalazłeś.-powiedziała Viola i jeszcze raz przytuliła go.
-Dobra chodźmy do Fran, bo siedzi sama na polanie.-jak się okazało nasz 'obóz' był niedaleko więc jest szansa, że sami byśmy trafili. Gdy moja siostra nas zobaczyła. Zaczęła biec w naszą stronę, a następnie się na mnie rzuciła.
-Tak się o was martwiłam.-powiedziała i poszła uściskać Vilu. Opowiedzieliśmy jej historię i poszliśmy coś zjeść. Później spędziliśmy dzień podobnie jak wczoraj. Rozpaliliśmy ognisko i tym razem  ja i Diego opowiadaliśmy straszne historie.
-Ja mam straszną historię taką w stylu Lary.-powiedziała i zaczęła opowiadać.-(...) i wtedy złamał jej się paznokieć! Straszne prawda?-zaśmiała się, a my z nią. Później jeszcze my z Diego opowiadaliśmy, a dziewczyny się trzęsły ze strachu. Było już ciemno, a polanę oświetlał tylko bystry księżyc. Ugasiliśmy ognisko i poszliśmy do namiotów. Położyłem się i poszedłem spać. Mój sen nie trwał długo bo po jakiś 30 minutach poczułem lekkie szturchnięcie.
-Leon.-powiedział głos, a ja już wiedziałem, że to moja szatynka.
-Tak?-otworzyłem oczy.
-Mogę z tobą spać? Przez te wasze historie nie mogę usnąć.-powiedziała, a ja się uśmiechnąłem.
-Pewnie, wskakuj.-powiedziałem i poklepałem miejsce obok siebie. Ona położyła się. Okryłem nas kołdrą. Poczułem, że jej drobne ciałko się trzęsie. Noc nie należała do tych najcieplejszych więc przyciągnąłem ją do siebie i otuliłem ramionami. Na mojej twarzy znowu zawitał uśmiech, ponieważ cieszyłem się, że mnie nie odepchnęła. Po chwili obydwoje usnęliśmy w swoich objęciach.

~Następny dzień~
Usłyszałem kroki i otworzyłem lekko oczy. Ktoś rozsunął suwak od wejścia. Zobaczyłem Fran i Diego. Viola chyba usłyszała hałas bo też się obudziła, przeciągnęła słodko i spojrzała na Diecescę. Oni stali i nada się na nas patrzyli.
-Po co tu przyszliście?-zapytałem zaspany.
-Violi nie było w namiocie i się przestraszyliśmy. Przyszliśmy Ci o tym powiedzieć, ale widzę, że zguba się znalazła.-zaśmiała się Fran, a Vilu zarumieniła.
-Przez ich głupie historyjki nie mogłam spać więc przyszłam do Leona.-powiedział szatynka siadając.
-Mi tam spało się dobrze.-oznajmiła moja siostra.
-Ty spałaś z Diego! Ale już nie ważne, idę się przebrać. Kiedy wyjeżdżamy?-zapytała wstając.
-Za jakąś godzinkę.-odpowiedział Diego. Szatynka poszła do swojego namiotu, a oni do swojego. Spokojnie się ubrałem i wyszedłem na zewnątrz. Zjedliśmy śniadanie, poszliśmy trochę popływać i wróciliśmy do auta. Pozbieraliśmy rzeczy i pojechaliśmy do domu. Tym razem Fran siedziała z przodu obok Diego, a ja z tyłu obok mojej Violi. W pewnym momencie zobaczyłem, że Viola się trzęsie.
-Zimno Ci?-zapytałem, a ona lekko przytaknęła. Było to trochę dziwne bo dzień był słoneczny. Wyjąłem z bagażnika moją bluzę i zarzuciłem na jej ramiona. Przysunąłem bliżej siebie i przytuliłem grzejąc ją swoim ciałem. Ona wtuliła się we mnie bardziej. Dotknąłem jej czoła było rozpalone.
-Violu ty masz gorączkę.-powiedziałem i jeszcze bardziej ją przytuliłem. Diego spojrzał się na nią w lusterku i dodał gazu. Do domu dojechaliśmy w niecałe 20 minut. Szatynka była dość słaba więc wziąłem ją na ręce i poszedłem przodem, a oni wzięli bagaż. Zaniosłem moją kruszynkę do jej pokoju i położyłem na wielkim łóżku. Otuliłem kołdrą i przysiadłem na brzegu łóżka. Patrzyłem się na nią i głaskałem po włosach. Ona leżała i patrzyła się na mnie. Do pokoju weszła Fran z lekami i woda do popicia. Viola łyknęła tabletki i znowu się położyła.
-Leon możesz już iść, a ja się prześpię.-powiedziała cicho.
-Dobrze, ale tu wrócę.-powiedziałem, ucałowałem ją w gorące czoło i wyszedłem z jej pokoju. Poszedłem do siebie. Umyłem się i ubrałem świeże ubrania. Poszedłem na dół zacząłem robić obiad. Zdecydowałem się na rosół, słyszałem, że dobrze robi jak jest się chorym. Starałem się jak mogłem i wyszła pyszna zupa. Nalałem sobie na talerz zjadłem i zawołałem Fran i Diego. Zaczęli jeść, a ja wziąłem talerz z jedzeniem i powoli poszedłem na górę. Otworzyłem drzwi i wszedłem po cichu do środka. Jak się okazało szatynka spała, ale gdy stawiałem tace na półce obudziła się. Spojrzała się na mnie.
-Przyniosłem Ci rosołek na rozgrzanie.-powiedziałem i usiadłem na brzegu łóżka.
-Dziękuję.-powiedziała lewo słyszalnie.
-To nic takiego.
-Nie, dziękuję Ci za to, że się mną opiekujesz, że jesteś.-powiedziała i blado uśmiechnęła.
-Violu zawsze będę się tobą opiekował bo Cię kocham.
-Leon...
-Wiem, że nie chcesz teraz próbować, ale taka jest prawda.-powiedziałem.-A tera jedź.-podałem jej jedzenie, a ona zrobiła jak kazałem. Widać było, że się rozgrzała i wypieki powoli znikają.
-Dziękuję,to było pyszne.-uśmiechnęła się już bardziej.-Zostaniesz ze mną? Nudzi mi się trochę.-wyznała, a ja się zaśmiałem. Ona przesunęłam się trochę i poklepała miejsce obok siebie. Ułożyłem się wygodnie i objąłem, a ona się we mnie wtuliła. Leżeliśmy tak i rozmawialiśmy i śmieliśmy się z różnych historii. Oddech sztynki się unormował, a ona sama zasnęła. Leżałem i patrzyłem się na nią, ale przerwało mi to ciche pukanie. Równie cicho odpowiedziałem, a do pokoju wszedł Diego.
-Leon wiem, że to trochę głupio, ale poradziłbyś sobie tu sam jak byśmy z Fran poszli na noc do mojego przyjaciela. Przyjechał właśnie z Franc...-mówił, ale mu przerwałem.
-Idźcie, poradzę sobie.-odparłem z uśmiechem.
-Dziękuję jak coś to dzwoń.-powiedział, a ja przytaknąłem. Słyszałem cichy trzask drzwi frontowych i zostałem w domu sam z chora Vilu. Wyglądała tak bezbronnie, a za razem tak słodko. Szatynka przekręciła się na drugi bok i wzięła poduszkę do której się przytuliła. Po chwili zrozumiałem, że to poduszka na której spałem. Wstałem po cichu i poszedłem do salonu. Włączyłem sobie telewizor i oglądałem jakiś dokument. Nagle usłyszałem krzyk Viol. Zerwałem się z kanapy i pobiegłem do niej. Wpadłem do pokoju i zastałem zapłakaną szatynkę. Szybko do niej podszedłem i przytuliłem.
-Cii. Już wszystko dobrze, to był tylko sen.-gładziłem jej włosy, a ona wtulona we mnie trochę się uspokoiła. Położyła się ponownie.
-Proszę, zostań ze mną.-powiedziała.
-Dobrze tylko wyłączę telewizor w salonie.-jak powiedziałem tak zrobiłem. Zaparzyłem jeszcze gorącej herbatki i zaniosłem ją do pokoju mojej kruszynki. Leżała wpatrzona w sufit, ale gdy wszedłem spojrzała na mnie i się uśmiechnęła. Podałam jej gorący napój, a ona powoli i ostrożnie go wypiła. Pomogłem jej dojść do łazienki, a tam sama sobie poradziła. Powiedziałem jej, że Diego i Fran wyszli. Później ja poszedłem wykonać wieczorne czynności i gotowy do spania położyłem się z szatynką. Po rozmowach, śmiechach i chichach usnęliśmy wtuleni w siebie.

~~*~~
Tam, tam, tam oto rozdział 22 :)
Zaskoczeni, że już dziś? Mam nadzieję, że jesteście zaskoczeni, ale pozytywnie :D
Poprzedni rozdział skomentowało 16 osób!
Dziękuję wam za to bardzo, teraz wiem, że mam dla kogo pisać i mam nadzieję, że osoby które czytają tego bloga ponownie skomentują ten rozdział ;*
Diego znalazł Leona i Vilu ;)
Violetta po strasznych historyjkach nie może spać i do kogo poszła? No do Leosia ;3
Teraz się rozchorowała, a do Leonetty droga coraz krótsza :D
14 komów --> Rozdział 23
Chcę widzieć tu grubo ponad 14 komów!
Kocham was <333

niedziela, 21 września 2014

Rozdział 21

Rozdział dedykuję Werci Blanco za to, że jest i mojej Pau Nielusi która zna już niektóre szczegóły tej historii <333

~Następnego dnia~
Wstałam i poszłam do łazienki wykonałam poranne czynności i poszłam na dół. Byli tam już wszyscy. Dosiadłam się do nich i zrobiłam sobie tosty. Zjadłam je i posprzątałam. Odeszłam od stołu i poszłam do siebie z szafy wyciągnęłam plecak. Włożyłam do niego Jakieś ubrania i piżamkę tym razem była to bokserka i spodenki. Na biwaku będziemy przez 2 dni więc spakowałam potrzebne rzeczy i wyszłam z pokoju. Zaniosłam je no dół i czekałam na resztę. Drugi zszedł Diego, później Leon i Fran. Rzeczy zanieśliśmy do samochodu, a następnie sami do niego wsiedliśmy. Chłopaki siedzieli z przodu, a ja z Fran z tyłu. Na miejsce dojechaliśmy po godzinie. Wysiedliśmy z auta. Rozejrzałam się wokoło.
-Tu jest pięknie.-powiedziałam. Zewsząd widać było zielone drzewa, polanę całą w kwiatach, motylki i wiele innych detali. Fran także się tu podobało. Po chwili zachwytu wyjęliśmy namioty były tylko trzy.
-To co my z Fran śpimy w jednym, a wy osobno?-zadał pytanie Diego.
-Może być, tylko pod jednym warunkiem.-zastrzegł Leon,  a oni się na niego spojrzeli.-Nie zmajstrujcie nic bo nasi rodzice nie chcą jeszcze zostać dziadkami.-pogroził im palcem. Zaśmialiśmy się i rozłożyliśmy swoje 'domy'. Gdy wszystko było gotowe chłopcy poszli po drewno, a my z Fran układaliśmy palenisko. Gdy wrócili położyli gałęzie i usiedli obok nas. Ognisko miało być wieczorem więc teraz jest czas wolny.
-Tu niedaleko jest woda, idziemy się pochlapać?-zaproponował mój brat. Przytaknęliśmy i ruszyliśmy za nim. Po chwili byliśmy w malowniczym miejscu.
-Tu jest cudownie kochanie.-powiedziała Fran i pocałowała Diego. Czułam się trochę niezręcznie i Leon chyba też, bo lekko pociągnął mnie na mały mostek. Usiedliśmy i zapanowała niezręczna cisza, którą przerwał on.
-Violu wiem, że nie chcesz na razie znowu być ze mną, ale zostańmy chociaż przyjaciółmi proszę.-powiedział, a ja go przytuliłam.
-Dobrze.-zgodziłam się. Do nas dołączyła się zakochana para. Diego i Leon zaczęli się rozbierać, zostali tylko w bokserkach. Popatrzyliśmy na nich z Fran.
-Idziecie z nami do wody?-zapytał Leon. Postanowiłyśmy, że jednak zostaniemy na suchym lądzie. Więc tak też zrobiliśmy. Rozmawiałam z Fran, ale kątem oka przyglądałam się im, a bardziej Leonowi. Jego mięśnie i mokre włosy sprawiały, że miękły mi kolana chociaż siedziałam. W końcu opamiętałam się trochę i całą swoją uwagę skupiłam na Fran chociaż ona bez ukrywania przyglądała się Diego. Widziałam te iskierki w jej oczach. Zaczęłam machać jej ręką przed oczami.
-Fran! Ziemia do Fran!-w końcu zaszczyciła mnie swoim spojrzeniem.
-Przepraszam, ale twój brat jest taki przystojny.-zaśmiałam się, a ona zgromiła mnie wzrokiem. Rozmawiałyśmy sobie o wszystkim.
-Fran muszę Cię o to zapytać bo ciekawość bierze górę. Robiliście już TO?-zapytałam mocno akcentując ostatnie słowo. Ona spojrzała na mnie.
-Nie jeszcze nie. Powiedziałabym Ci, zresztą ty też byś mi powiedziała.-spuściłam głowę.-Robiłaś już TO? Z kim? -dopytywała, a ja się lekko zarumieniłam.-Chcę znać szczegóły!
-Więc to było jak jeszcze byliśmy z Leonem. Wtedy gdy wy się opiliście na ognisku. On był taki czuły i delikatny.-rozmarzyłam się, ale zaraz wróciłam na Ziemię.
-Aaa! Nie wierzę.-cieszyła się tak bardzo i głośno, że aż chłopaki się na nas popatrzyli. Zatkałam jej usta i uśmiechnęłam się do Leona i Diego. On po chwili wrócili do pływania, a my do rozmowy. Tak się zagadałyśmy, że nie zauważyłyśmy, że oni biegną w naszą stronę. Podbiegli do nas. Diego podniósł Fran, a Leon mnie. Ruszyli w stronę wody. Piszczałyśmy aby nas puścili jednak ich to nie ruszało. Wrzucili nas do wody.

~Leon~
Teraz z Vilu jesteśmy przyjaciółmi, ale dobre i to. Razem z Diego podbiegliśmy do nich. Ja wziąłem Vilu, a Diego Fran. Wrzuciliśmy je do wody. Fran szybko wypłynęła, ale Violi nie było widać.
-Diego ona umie pływać?!-krzyknąłem.
-Nie wiem.-powiedział, a ja wskoczyłem do wody szukałem jej aż w końcu zobaczyłem. Podpłynąłem szybko do niej i pociągnąłem na powierzchnię. Wziąłem na ręce i położyłem ją na pisku. Nie dawała żadnego znaku życia. Sprawdzałem puls, a ona nagle usiadła.
-BUU! Haha szkoda, że nie widzicie swoich min.-śmiała się, a my staliśmy bez ruchu. W końcu Fran się do niej dołączyła.
-Masz tak więcej nie robić! Myślałem, że nie umiesz pływać, że się utopiłaś i to przeze mnie!-mówiłem.
-Spokojnie, żyję,  a wy macie nauczkę.-powiedziała. Postanowiliśmy już wracać bo robiło się ciemno. Poszliśmy na miejsce naszego obozu. Tam powoli rozpaliliśmy ognisko, wyjęliśmy pianki i piekliśmy je na patykach. Później robiliśmy sobie kiełbaski.

~Violetta~
-Ja nie chcę.-powiedziałam.
-Masz zjeść bo jesteś za chuda.-powiedział Leon i dał mi patyk z kiełbaską, nie zostało mi nic innego jak posłuchać go. Zjedliśmy posiłek i Leon poszedł po coś do samochodu. Przyszedł z gitarą. Zaczął grać piosenki i wszyscy śpiewaliśmy. Później ugasiliśmy ognisko i poszliśmy do swoich namiotów. Ułożyłam się wygodnie. Nie mogłam długo zasnąć, ale po godzinie wiercenia udało mi się to.

~Następny dzień~
Obudziły mnie promienie słoneczne lekko muskające moją twarz przez cienki materiał namiotu. Przetarłam oczy i ziewnęłam. Sięgnęłam po ubrania na dzisiaj i ubrałam je. Wyszłam na polankę i uczesałam włosy. Ruszyłam w stronę wczorajszego ogniska. Był już tam Leon. Siedział i dłubał sobie patykiem w ziemi.
-Hej.-przywitałam się.
-Hej, jak się spało?
-Niezbyt wygodnie.-skrzywiłam się lekko.-A tobie?
-To nie to samo co spanie w łóżku i jeszcze z tobą, ale dałem radę.-zaśmiał się. Później siedzieliśmy w ciszy. Po chwili dołączyła do nas Fran, a zaraz po niej Diego. Zrobiliśmy sobie śniadanie. Zjedliśmy je i zaczęliśmy rozmawiać. Jutro rano mamy już wracać, a szkoda bo jest tu pięknie.
-To co dziś robimy?-zapytałam.
-Nie wiem, macie jakieś pomysły?-powiedział Diego.
-Chodźmy na spacer.-powiedziała Fran. Wszyscy się zgodzili więc ruszyłyśmy na spacerek. Diego i Fran chodzili trzymając się na ręce, a mi zrobiło się smutno. Spojrzałam w bok i poczułam, że ktoś łapie mnie za rękę. Spojrzałam na nasze splecione dłonie, a później na Leona. Uśmiechnął się do mnie lekko.
-Przecież jesteśmy przyjaciółmi.-powiedział i pociągnął mnie do przodu. Mimowolnie się uśmiechnęłam się. Chodziliśmy po lesie. Czułam się wspaniale. Chodzę sonie za rękę z chłopakiem którego nadal kocham. Szliśmy w ciszy, rozkoszowaliśmy się nią. Obejrzałam się za siebie i zobaczyłam, że jesteśmy sami.
-Leon, gdzie Diego i Fran?-zapytałam trochę przestraszona.
-Jak to są za nami.-powiedział i się obejrzał.-Gdzie ich wcięło?
-Zgubiliśmy się. Leon proszę powiedz, że wiesz jak stąd wrócić.-powiedziałam.
-Przepraszam, nie wiem gdzie jesteśmy.-powiedział, a ja mocniej ścisnęłam jego dłoń. Tak cholernie się bałam. Byliśmy sami w nieznanym nam lesie, nie wiadomo gdzie jesteśmy i czy są tu jakieś groźne zwierzęta. Co my teraz zrobimy?
Leon przytulił mnie do siebie, a ja się w niego wtuliłam.
-Violu nie bój się nie dam Cię skrzywdzić.-powiedział, a ja się trochę uspokoiłam. Przez następną godzinę szukaliśmy wyjścia z lasu. Byłam już bardzo zmęczona tym chodzeniem.
-Violu widzę, że jesteś zmęczona usiądźmy.-powiedział, a ja nagle ożyłam.
-Nie, musimy znaleźć wyjście.-powiedziałam i pociągnęłam chłopaka za rękę. Znowu chodziliśmy i szukaliśmy znanych nam miejsc. Teraz już sama usiadłam na trawie. Nie miałam siły nawet się podrapać. Słońce powoli się chowało, a ja miałam wrażenie jakbyśmy chodzili w kółko co jest bardzo możliwe. Szatyn usiadł obok mnie i bez słowa przytulił. Nie odepchnęłam go wręcz przeciwnie wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia. Tego tez mi brakowało. Po chwili oderwaliśmy się od siebie. Oparłam głowę na jego ramieniu i sama nie wiem kiedy usnęłam.

~~*~~
No i mamy rozdział 21 :)
Specjalnie na prośbę Pau Nielusi ;)
Mam nadzieję, że wam się spodoba !
Trochę mi smutno z powodu komów bo kiedyś było ich dużo więcej niż był szantażyk, a teraz na te 11 muszę czekać i czekać, ale z drugiej strony rozumiem szkoła :(
W ankiecie jest dużo głosów, że czytacie, ale nie komentujecie i bardzo mi z tego powodu przykro bo ja się dla was staram i pisze w każdej wolnej chwili, a komentuje nawet niecała połowa tych osób ;(
Dziś szantażyk będzie większy, a rozdział wstawię dopiero gdy pojawi się wymagana liczba komów. Anonimy maja się podpisać i nie dodawać kilu komentarzy :)
13 komów --> Rozdział 22

BARDZO PROSZĘ WSZYSTKIE OSOBY KTÓRE CZYTAJĄ TEGO BLOGA O CHOCIAŻ JAKĄŚ BUŹKĘ LUB JEDNO SŁOWO :D WTEDY WIEM, ŻE MAM DLA KOGO PISAĆ ;*

wtorek, 16 września 2014

Rozdział 20

Rozdział dedykuję Ludmi Ferro <3

~5 dni później~
Siedzę na łóżku już ubrany rozmyślam nad naszym zerwaniem. Ja po prostu nie mogę o niej zapomnieć, o tym co nas łączyło, co przeżyliśmy. Bardzo ją kocham, ale on się nawet do mnie nie odzywa. David i Sara już pojechali, a szkoda bo było fajnie. Bezradnie opadłem na łóżko i przymknąłem oczy. Powoli wstałem i wyszedłem z domu. Usiadłem na ławce w parku i patrzyłem jak dzieci bawią się na placu zabaw obok domu. Poczułem, że ktoś się do mnie dosiada. Odwróciłem głowę i zobaczyłem brunetkę może nie była tak piękna jak Vilu, ale jednak była ładna. Uśmiechnęła się lekko do mnie po chwili odwzajemniłem jej gest.
-Jestem Liz.-podała mi rękę.
-Leon, miło mi. Mieszkasz tu?
-Tak 10 minut drogi stąd, a ty?
-Ja mieszkam przez wakacje w tym domu.-pokazałem na dom na drugiej stronie ulicy. Rozmawialiśmy i śmialiśmy się cały czas. Bardzo ją polubiłem.
-Może umówimy się na jutro w kawiarni tu za rogiem?-zapytałem.
-Dobrze. Może o 13?
-Ok, to do jutra.-pocałowałem jej policzek i patrzyłem jak odchodzi. Gdy zniknęła mi z oczu wróciłem do domu. Rzuciłem się na kanapę w salonie. Do pokoju weszła Fran i popatrzyła na mnie.
-Coś ty taki wesoły?-zapytała podejrzliwie.
-Poznałem fajną dziewczynę.
-A co z Vilu?-zapytała ponownie.
-On mi nie wierzy, zerwała ze mną i teraz przebywa w towarzystwie tego Tylera.-wytłumaczyłem i usiadłem. Ona przytuliła mnie. -Jutro mam się spotkać z Liz.-rozmawialiśmy jeszcze trochę i Fran poszła na spacer z Diego. Leżałem tak i patrzyłem się na sufit. Jest taki biały i gładki. Poczułem nagle ciężar na swoim ciele. Spojrzałem w dół i zobaczyłem szatynkę leżącą na mojej klacie. Spojrzeliśmy sobie w oczy i trwaliśmy tak parę minut. W końcu szatynka się otrząsnęła i wstała ze mnie.
-Cholerny dywan!-mówiła. Wzięła pilot i usiadłam w fotelu.

~Violetta~
Spokojnie szłam sobie po pilota, ale potknęłam się o dywan i upadłam prosto na Leona. Patrzyliśmy się w swoje oczy dobrych kilka minut. Stop! Violka on Cię zdradził. Otrząsnęłam się i podniosłam z niego.
-Cholerny dywan!-syknęłam i zabrałam pilot. Usiadłam w fotelu i oglądałam jakąś komedię. Czułam czasami na sobie wzrok Leona. Zerknęłam na niego kątem oka, tęsknię za nim, za jego ramionami i ustami. Chciałabym znowu móc się normalnie wyspać w jego ramionach, ale on mnie zdradził i już nie kocha. Usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. Zobaczyłam tam ładną brunetkę.
-Cześć jest może Leon?-zapytała, a do nas podszedł szatyn.-Nie miałam co robić i postanowiłam, że Cię odwiedzę.-zaśmiała się, a ja znowu posmutniałam.
-To ja was zostawię.-powiedziałam i wróciłam do salonu. Leon i ta dziewczyna także tu przyszli. Chłopak przedstawił nas sobie. Rozmawiali i śmiali się cały czas. Chciałam ich ignorować, ale gdy widziałam jak bardzo są szczęśliwi siedziałam smutna. Wstałam i poszłam do kuchni. Po moim policzku zleciała samotna łza. Szybko ją starłam. Nalałam sobie soku i usiadłam na krzesełku. Piłam ciecz powoli aby jak najpóźniej wrócić do mojego byłego i tej dziewczyny. Gdy ona poszła była 18. Diego i Fran jeszcze nie było więc byliśmy w domu tylko we dwójkę. On poszedł do siebie, a ja wzięłam ze swojego pokoju albumy ze zdjęciami i zaczęłam je oglądać w salonie. Przykryłam się kocem i piłam gorącą herbatkę. Skończyłam właśnie album ze zdjęciami moich przyjaciółek, wzięłam kolejny i otworzyłam na pierwszej stronie. Na widok zdjęcia uśmiechnęłam się. Po chwili dosiadł się do mnie szatyn. Przeglądaliśmy zdjęcia na których byliśmy szczęśliwi. Zobaczyłam jedno z którym wiązało się wspaniałe wspomnienie. Było to zdjęcie z balu na którym Leoś mnie pocałował. Na to wspomnienie łzy spłynęły po moim policzku. Starłam ją szybko aby szatyn tego nie zauważył, ale niestety nie udało się. Podniósł mój podbródek i spojrzał w moje oczy. Nie wytrzymałam i pobiegłam do pokoju. Po drodze zaczęłam płakać. Czemu to tak bardzo boli?! Rzuciłam się na łóżko i zaczęłam płakać w poduszkę. Usłyszałam kroki i po chwili poczułam jak ktoś kładzie się obok mnie. Poczułam woń wspaniałych perfum które tak bardzo kochałam. Nie podniosłam się bo nie chciałam aby widział jak wyglądam i, że płaczę.
-Violu, nie płacz proszę.-powiedział.
-Nie umiem przestać to tak cholernie boli!-powiedziałam w poduszkę.
-Ale ja Cię nie zdradziłem, to ona mnie pocałowała, a ja nie mogłem się od niej odsunąć bo mnie trzymała.-tłumaczył, a ja dalej płakałam.
-Leon ja nie wiem co o tym myśleć. Mówiłeś, że mnie kochasz, a późnej wiedzę jak całujesz się z Larą.-rozpłakałam się jeszcze bardziej.
-Ale ja mówię prawdę i nadal cię kocham bo nigdy nie przestałem.
-Najpierw ja, Lara ta Sara, a teraz jakaś Liz. Leon ja nie chcę cierpieć.
-Violu proszę. Tęsknię za tobą i nie chcę Cię stracić.-powiedział łamiącym się głosem.
-Leon ja też proszę o czas. Teraz proszę wyjdź.-poprosiłam.
-Kocham Cię nie zapominaj o tym.-powiedział jeszcze i wyszedł. Zostałam sama. Myślałam nad tym co mówił, a może on nie kłamał. Lara jest zdolna do wszystkiego. Poszłam do łazienki i wykonałam wieczorne czynności. Położyłam się do łóżka i z poduszką przesiąkniętą jego zapachem usnęłam.

~Leon~
Wyszedłem z jej pokoju i poszedłem do siebie. Jak widziałem ją płaczącą moje serce się krajało, ona nadal mnie kocha, a ja ją. Jest dla mnie ważna i zawsze będzie w moim sercu. Jutro mam spotkanie z Liz. Pójdę na nie i wytłumaczę, że możemy być tylko przyjaciółmi. W łazience wykonałem wieczorne czynności i poszedłem spać.

~Następny dzień~
Obudziłem się dość późno bo o 11. Szybko poszedłem do łazienki i wykonałem poranne czynności. Wyszedłem z niej i ruszyłem na dół. Wszedłem do kuchni i zjadłem płatki z mlekiem. Posiedziałem z nimi i poszedłem do kawiarni. Czekałem tak 5 minut i przyszła Liz. Przywitaliśmy się i zaczęliśmy rozmawiać.
-Leon, bo ty mi się podobasz i muszę wiedzieć czy czujesz do mnie to samo.-powiedziała, a mnie zatkało. W sumie mogłem się tego spodziewać.
-Liz jesteś śliczną i miłą dziewczyną, ale moje serce skradła już Violetta.-powiedziałem spokojnie.
-Castillo?- przytaknąłem-Rozumiem, ja muszę już iść.-powiedziała i wstała. Chciałem ją zatrzymać, ale już wyszła.

~Liz~
Bawiliśmy się tak dobrze. Śmieliśmy się, żartowaliśmy i było tak cudownie. Doszłam do wniosku, że się w nim zakochałam. Postanowiłam mu to powiedzieć na naszym spotkaniu. Wbiegłam do kawiarni i usiadłam na wolnym miejscu obok przystojnego szatyna. Zaczęliśmy rozmawiać
-Leon, bo ty mi się podobasz i muszę wiedzieć czy czujesz do mnie to samo.-powiedziałam w końcu.
-Liz jesteś śliczną i miłą dziewczyną, ale moje serce skradła już Violetta.-powiedział, a ja poczułam ukłucie w sercu.
-Castillo?-dopytałam, a on przytaknął.-Rozumiem, ja muszę już iść.-powiedziałam szybko i wyszłam z lokalu. Jego serce skradła Violetta i to Castillo. Zawsze w szkole miała przesrane przez swojego brata. Leon w końcu zobaczy, że jestem od niej lepsza, ładniejsza i w ogóle idealna dla niego. Szłam wściekła w kierunku swojego domu. JESZCZE BĘDZIESZ MÓJ!

~Violetta~
Wbiegłam właśnie do domu. Byłam na niego zła, że znowu spotkał się z tą Liz, ale z drugiej strony  ona wyszła z tej kawiarni trochę zła. Poszłam do salonu i jak gdyby nigdy nic usiadłam obok Fran. Później przyszedł Diego.
-Violu mamy z Fran taki pomysł.-zaczął. Do salonu wszedł Leon i usiadł obok nas.-To jeszcze raz mamy z Fran taki pomysł. Chcemy zrobić biwak na polanie za miastem. Chcemy abyście wy też pojechali to co?-zapytał.
-Ja się zgadzam.-powiedział Leon. Wszyscy spojrzeli na mnie.
-No dobra. To kiedy jedziemy?-zapytałam.
-Jutro popołudniu.-odpowiedział Fran.
Siedzieliśmy tak do wieczora i rozmawialiśmy o biwaku. Wieczorem poszliśmy spać.

~~*~~
Oto i rozdział 20 :)
Dzięki za komy pod poprzednim i za to, że anonimki zaczęły się podpisywać ;*
Viola i Leon nie są razem i jeszcze sobie na to poczekacie :D
Mam nadzieję, że się spodoba i czekam na wasze opinie ;)
10 komów --> Rozdział 21
Buziaki ;***

P.S. Znowu pojawiła się ankieta ponieważ chcę sprawdzić ile was tu jest xD Oddajcie swoje głosy <3

piątek, 12 września 2014

Rozdział 19

Rozdział dedykuję anonimkowi który był pierwszy pod poprzednim rozdziałem ;* Komunikat do anonimów proszę o podpisywanie się. Jakieś przezwisko, ksywka <3

Później wrócił do pomieszczenia z Taylorem.
-To trochę nie odpowiedni moment na odwiedziny. Viola nie chce teraz z nikim rozmawiać.-powiedział Diego, a mi znowu zrobiło się smutno.
-Przyszedłem bo mnie o to poprosiła.-wytłumaczył. Diego poszedł do schodów.
-Vils przyszedł Ty.-krzyknął, usłyszeliśmy po chwili.
-Niech do mnie przyjdzie.-powiedziała i zauważyłem ją zapłakaną na samej górze schodów. Chłopak do niej poszedł, a ona się w niego wtuliła. Jak bardzo chciałem być na jego miejscu. Nie mogłem na to patrzeć więc wyszedłem z domu. Chodziłem tak bez celu. Nagle podeszła do mnie Lara i przytuliła mnie. Odepchnąłem ją tym razem.
-Zostaw mnie!-powiedziałem i ruszyłem do domu. Wszedłem do środka, a ona zwyczajnie poszła za mną. Wszyscy siedzieli w salonie i spojrzeli na mnie.
-Lara zostaw mnie w spokoju! Wyjdź!-krzyknąłem i poszedłem na górę.
-Lara wyjdź stąd.-słyszałem jeszcze jak Diego ją wygania, a później trzask drzwi. Położyłem się na łóżku i rozmyślałem o Violi. Nie wiem co mam myśleć o Tylerze. W końcu podniosłem się i poszedłem do łazienki. Umyłem się. Wytarłam, wyszorowałem zęby i położyłem się spać nie schodząc na kolację.

~Violetta~
Zadzwoniłam po Tylera. Jest moim przyjacielem i zawsze mnie wysłucha. Po 10 minutach usłyszałam z dołu wołanie Diego.
-Vils przyszedł Ty!
-Niech do mnie przyjdzie!-powiedziałam i stanęłam na szczucie schodów. On podszedł do mnie, a ja wtuliłam się w niego. Tak bardzo tego potrzebowałam. Chociaż to nie były ramiona Leona i tak ich potrzebowałam. Spojrzałam za chłopaka i zauważyłam, że Leon posmutniał i wyszedł z domu. Poszłam z blondynem do mnie i opowiedziałam mu całą historię znowu płacząc.
-Nie płacz przez niego. Może po prostu na Ciebie nie zasługiwał.-powiedział, a ja wtuliłam się w jego tors. Trochę się ogarnęłam i poszliśmy na dół do Diego i Fran. Siedzieliśmy w pokoju i rozmawialiśmy. Do domu wszedł Leon, a za nim Lara. W moich oczach znowu zebrały się łzy. On odwrócił się.
-Lara zostaw mnie w spokoju! Wyjdź!-krzyknął i poszedł do góry.  Ona patrzyła się na miejsce w którym przed chwilą stał on. Diego wstał z kanapy.
-Lara wyjdź stąd.-powiedział, ona przeklęła i wychodząc trzasnęła drzwiami. Powstrzymałam łzy i sztucznie się uśmiechnęłam. Siedzieliśmy jeszcze trochę i Ty poszedł do domu, a my do swoich pokoi. Umyłam się, wytarłam, wyszorowałam zęby i poszłam spać. Wierciłam się w łóżku i nie mogłam zasnąć bez Leona. Wzięłam poduszkę przesiąkniętą Jego perfumami i usnęłam.

~Następny dzień~
Obudziłam się i przetarłam oczy. Nie miałam ochoty wstawać z łóżka. Leżałam tak i usłyszałam pukanie. Do pokoju weszła Fran.
-Viola śniadanie.-oznajmiła i nie czekając na moja odpowiedź wyszła z pokoju. Poszłam do łazienki wykonałam poranne czynności i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni i usiadłam przy stole. Fran i Diego jedli naleśniki, więc ja zrobiłam tak samo. W kuchni zjawił się Leon. Kątem oka zauważyłam, że wziął jabłko i poszedł do salonu. Usłyszeliśmy, że komuś dzwoni telefon. Po chwili Leon odebrał. Wszedł z telefonem do kuchni i napił się wody.
-Tak...Nie, u...u chłopaka Fran...Na ile?...Powiem jej....W końcu się zobaczymy. Pa.-zakończył rozmowę. Zabolało mnie jak powiedział, że jest u chłopaka Fran, ale taka prawda.-Fran zgadnij kto tu dzisiaj przyjedzie na dwa dni!-powiedział bardzo ucieszony.
-Leon do rzeczy!-krzyknęła Fran.
-On to wysoki szatyn w moim wieku, a ona to jego siostra ładna blondynka jego bliźniaczka.-zaczął się z nią droczyć.
-Bliźniaki...-zastanawiała się na głos.-No jasne! David i Sara. W końcu go zobaczę!-zaczęła się cieszyć.

~Leon~
Zadzwoniła do mnie moja koleżanka z dzieciństwa. Bardzo się cieszę, że David i Sara tu przyjadą. Ostatni raz widzieliśmy się dwa lata temu. David bardziej zaprzyjaźnił się z Fran, a ja z Sarą. Jest bardzo fajną dziewczyną, zawsze mogłem jej się zwierzyć, a ona dotrzymała tajemnicy.
-O której będą?-dopytywała się Fran.
-Byli u ciotki Mary, więc będą za jakąś-spojrzałem na zegarek na ścianie.-Godzinę?
-Aaa! Boże tak za nimi tęskniłam! Idę się przebrać.-powiedziała i wyleciała z kuchni. Diego spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.
-David i Sara to bliźniacy. Znamy się od dzieciństwa. Gdy byliśmy młodsi polubiliśmy się jakby na krzyż to znaczy David bardziej przyjaźni się z Fran, a Sara ze mną.-wytłumaczyłem. On trochę się zdenerwował. -Nie martw się stary Fran kocha tylko Ciebie, a David to tylko przyjaciel.-zapewniłem i wyszedłem. Poszedłem do 'siebie'. Przebrałem się w jasne rurki i niebieską koszulę w kratę. Postawiłem włosy na żel i wyszedłem z pokoju. Udałem się do salonu i zacząłem rozmawiać z Diego, a Viola oglądała Tv. Dzwonek zadzwonił.
-Ja otworzę.-powiedział Diego i poszedł. Po chwili wrócił z naszymi przyjaciółmi. Wstałem i przytuliłem się po męsku z Davidem. Spojrzałem na blondynkę za nim i rozłożyłem ręce, a ona się na mnie rzuciła. Tuliliśmy się tak, a do salony wleciała moja siostra.
-Sara!-krzyknęła i przytuliła się do dziewczyny.-No i jeszcze ktoś.-zaśmiała się.
-Francesca! Wyładniałaś.-zaśmiał się.
-Dziękuję ty też wyglądasz niczego sobie. Pozwól, że przedstawię Ci resztę.-powiedziała i zaczęła ich przedstawiać.-Sara, David to mój chłopak Diego, a to dziew... znaczy siostra Diego.
-Miło nam was poznać.
-Nam również.-odpowiedzieli.
-Sara lecimy na plac zabaw jest tu naprzeciwko.-powiedziałem uradowany, a ona się zaśmiała.
-Oj wiesz Leoś wcale nie wydoroślałeś. Ale ja zajmuję huśtawkę!-krzyknęła i pobiegła na korytarz, a ja za nią. Jak mówiliśmy poszliśmy na plac zabaw na drugiej stronie ulicy.

~Violetta~
Leon i ta dziewczyna pobiegli na plac zabaw. Najpierw ja, Lara,  a teraz ta Sara! Nie Violetta stop przecież nie jesteście razem, a ty nie możesz być zazdrosna. Spojrzałam przez okno kątem oka. Widziałam jak się śmieją i huśtają jak najwyżej.
-David na ile zostajecie?-zapytałam chłopaka.
-Jak jechaliśmy postanowiliśmy, że zostaniemy tu cztery dni.
-A gdzie śpicie?
-W jakimś hotelu.-odpowiedział po namyśle.
-Możecie nocować tutaj.-powiedziałam.-Jest jeszcze jeden pokój gościnny i salon.-później porozmawialiśmy trochę i reszta powiedziała tej blondi i Leonowi gdzie kto śpi. Nie mogąc na nich patrzeć powiedziałam, że idę się przejść. Po dość długim spacerze spotkałam Tylera. Zaprosiłam go do siebie. Gdy byliśmy blisko domu Ty przerzucił mnie przez ramie i wszedł do domu. Ja waliłam rękoma o jego plecy, ale nic to nie dawało.
-Tylerze, Michaelu, Cormag postaw mnie na nogi!-krzyknęłam śmiejąc się gdy zamykał drzwi.
-Violetto, Martino, Castillo nie postawie Cię!-odpowiedział również się śmiejąc. Weszliśmy chyba do salonu, a on przystanął.-Nie mówiłaś, że masz gości.
-Bo mnie nie słuchałeś. Postawisz mnie?-zapytałam z nadzieją w głosie.
-Nie.-odpowiedział.
-Sara, David to nasz przyjaciel Ty. Ty to nasi przyjaciele Sara i David.-Fran przedstawiła ich sobie.
-Miło mi. Przepraszam, ale musimy już iść.-powiedział i nareszcie postawił mnie na nogi.
-Tyler! Raz, dwa...-zaczęłam odliczać, a on schował się za Fran. Gdy policzyłam do trzech zaczęliśmy się ganiać. W końcu przestaliśmy, a wszyscy się nam przyglądali.
-Dobra, już wam nie przeszkadzamy.-zaśmiał się mój przyjaciel.
-Chcecie coś do picia?-zapytałam. Nikt nic nie chciał więc ruszyliśmy do schodów, ale wszyscy nadal się na nas patrzyli nie wiem czemu. Chłopak przystanął w progu salonu.
-Gdzie idziemy?
-A jak myślisz?
-A co będziemy tam robić?
-Różne rzeczy.-zaśmiałam się, a on poruszał zabawnie brwiami.
-Nie takie rzeczy idioto!-dostał ode mnie w ramię i poszedł posłusznie do wyznaczonego pomieszczenia. Siedzieliśmy, rozmawialiśmy i śmieliśmy się. W końcu powiedziałam mu, że trochę jestem zazdrosna o tę blondynkę, a on mnie pocieszał.

~Leon~
Ten chłopak wniósł Vilu do domu na ramieniu. Ganiali się i świetnie bawili nie mogłem na to patrzeć, ale nic nie mogłem zrobić. Na placu zabaw zwierzałam się Sarze, jak zawsze pocieszyła mnie. Posiedzieliśmy jeszcze trochę, później przyszła Vilu bo Ty już poszedł, a następnie poszliśmy spać.

~~*~~
Oto rozdział 19 :)
Dzięki za komy pod poprzednim i mam nadzieję, że ten także wam się spodoba ;*
Koniec szczęśliwej Leonetty ;(
Mogę wam obiecać, że będzie szczęśliwe zakończenie, ale do tego jeszcze dalekooo...
Czekam na wasze opinie :D
11 komów --> Rozdział 20

poniedziałek, 8 września 2014

Rozdział 18 ~ +18!

Dedykacja dla Patrycji 2001 <3

Uwaga poniższy rozdział zawiera treści +18! Czytasz na własną odpowiedzialność :)


Spojrzałam mu w oczy. On zbliżył się do mojej twarzy i pocałował namiętnie. Oddawałam jego każdy pocałunek. Stawały się one coraz brutalniejsze. Leon powoli zszedł na moją szyję idąc coraz niżej. Czułam motylki w brzuchu, to uczucie było nie do opisania. Bardzo chciałam przeżyć swój pierwszy raz właśnie z Leonem. Mój chłopak dotarł do mojego brzuszka całując jego całą powierzchnię. Czułam się jak w niebie. Szatyn powrócił do moich ust, a rękoma błądził po plecach w poszukiwaniu zapięcia od stanika. Gdy je znalazł pozbył się go. Popatrzył na moje piersi z błyskiem w oku. Zaczął się nimi bawić. Po chwili to ja przejęłam inicjatywę. Usiadłam na nim i zdjęłam mu koszulkę. Całowałam jego umięśniony tors. Zrobiłam mu kilka malinek na szyi i znowu on był na górze. Schodził coraz niżej. Byłam taka rozgrzana. Każdy jego pocałunek jeszcze bardziej mnie podniecał. W moich majteczkach robiło się mokro. Chłopak szybkim ruchem zdjął moją dolną część garderoby. Wsunął swój język w moją przyjaciółkę co spowodowało jeszcze większe podniecenie. Zmysłowe ruchy jego języka przyprawiały mnie o przyjemne dreszcze. Zlizał soki które wypływały z mojej cytrynki. Teraz ja usiadłam na nim. Miał tylko bokserki więc powinno pójść szybko. Całowaliśmy się, a ręką masowałam jego przyjaciela, który rósł z każdym moim dotykiem. W końcu był tak wielki, że postanowiłam zacząć działać. Niepewnie zdjęłam jego bokserki, a moim oczom ukazał się wielkich rozmiarów przyjaciel Leona. Matka Natura hojnie obdarowała mojego chłopaka. Spojrzałam na Leona. Widziałam jego rozbawianie. Nie chcąc dłużej zwlekać wsadziłam go sobie do buzi. Był tak duży, że nie mieścił się w mojej jamie ustnej więc pomagałam sobie ręką. Ruszałam głową w górę i w dół, w górę i w dół, coraz szybciej. Słyszałam ciche jęki Leona. Dodawały mi one motywacji do dalszego działania. Chłopak momentalnie zrzucił mnie z siebie. Po chwili poczułam w sobie jego dwa paluszki. Ruszał nimi, a ja cicho pojękiwałam. Wyjął je i pocałował mnie namiętnie. Spojrzał w moje oczy.
-Skarbie jesteś gotowa?-zapytał, a ja lekko przytaknęłam i musnęłam jego usta. Leon powoli zaczął we mnie wchodzić. Poczułam ból, przez co w moich oczach pojawiły się łzy. Pisnęłam cicho, a on przestał.-Mam przestać?-zapytał troskliwie. 
-Nie.-posłałam mu blady uśmiech. Leon powrócił do wcześniejszej czynności. Ponownie poczułam ból.-Aaa!-krzyknęłam. Leon wykonywał powolne i delikatne ruchy. Po chwili ból minął, a jego miejsce zastąpiła rozkosz. Z każdą chwilą chłopak przyśpieszał, a moja rozkosz rosła. Co chwilę pojękiwałam. Widziałam, że Leon czasami się uśmiecha. Postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Usiadłam na nim i powoli nabiłam się na jego kolegę. Zaczęłam lekko na nim podskakiwać. Leoś złapał mnie za pośladki i nadał moim ruchom rytmu. Czułam, że jestem już bliska finiszu.
-Leeeoś.-jęknęłam. On rozumiejąc o co chodzi zepchnął mnie z siebie. Teraz jego ruchy były energiczne i szybkie. Już nie mogłam wytrzymać. Z mojej cytrynki trysnęły soki, a po chwili poczułam jak Leon spuszcza się we mnie. Wyszedł ze mnie i położył obok nakrywając nas kołdrą. Odwróciłam głowę w jego stronę i musnęłam jego ciepłe usta. Poczułam, że się uśmiechnął.  Po chwili oddaliśmy się w objęcia Morfeusza.

~Leon~
Obudziłem się po 8 spałem tylko niecałe 6 godzin. Jestem zmęczony, ale na wspomnienie wczorajszej nocy uśmiechnąłem się do siebie. Odwróciłem się na lewy bok. Moja szatynka jeszcze spała więc zacząłem jej się przyglądać. Cieszyłem się, że mam tak wspaniałą dziewczynę. O wilku mowa właśnie zaczęła się budzić. Otworzyła swoje piękne oczka i spojrzała na mnie. Uśmiechnęła się lekko i przetarła zaspane oczka. Podniosła się do pozycji siedzącej, dzięki czemu miałem widok na jej plecki.
-Kochanie, zrobiłem Ci coś? No wiesz w nocy?-zapytałem.
-Nie, było idealnie.-odpowiedziała i spojrzała w moje oczy. Ucieszyłem się, że jej się podobało.

~Tydzień później~
~Violetta~
Od tej wspaniałej nocy minął już tydzień. Wszyscy już wrócili do siebie. Niestety Taylerowi i Carmen nie wyszło i zostali przyjaciółmi. Siedzę właśnie w salonie i oglądam TV. Leon poszedł się przejść, bo zna już okolicę. Postanowiłam, że zrobię tak samo. Chodząc po parku zobaczyłam Larę i jakiegoś chłopaka. Kolejny naiwny nabrał się na słodką Larunię. Chciałam pójść dalej, ale zobaczyłam twarz chłopaka. To był...nie nie możliwe przecież to nie może być Leon. Schowałam się za drzewem i patrzyłam na całą tą scenkę. Rozmawiali o czymś, ale nie słyszałam o czym. On ją przytulił, nagle ona się do niego zbliżyła i pocałowała namiętnie. On stał i nic nie robił, nawet jej nie odepchnął. Do moich oczu napłynęły łzy, szybko odeszłam z tego miejsca. Jak on mógł mi to zrobić, a jeszcze niedawno mówił mi, że jestem najlepszym co go w życiu spotkało, a teraz?! Teraz całuje się z tą zdzirą, pudrowanym plastikiem, tą suką ! Najpierw odebrała mi brata, a teraz chłopaka którego kochałam i nadal kocham. Łzy moczyły moje policzki, ale nie próbowałam ich zetrzeć bo wiem, że i tak to by nic nie dało. Doszłam do domu i weszłam do środka. W salonie słyszałam rozmowy na pewno to Diego i Fran. Weszłam po cichu, ale Fran mnie zauważyła.
-Violu co się stało?-zapytała.
-Nic. Nie mam teraz sił rozmawiać.-powiedziałam szybko i pobiegłam do pokoju. Słyszałam jeszcze ich krzyki, ale nie zwracałam na nie uwagi. Zamknęłam drzwi na klucz i rzuciłam się na łóżko zanosząc płaczem. Mój świat właśnie się zawalił. Po jakimś czasie usłyszałam pukanie.
-Nie chcę z nikim rozmawiać!-krzyknęłam.
-Kochanie, co się stało?-zapytał jak gdyby nigdy nic. Wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi. On chciał mnie przytulic, ale się odsunęłam. Walnęłam mu z otwartej dłoni w policzek.
-Ty się jeszcze pytasz co się stało?! Jam mogłeś mi to zrobić?-teraz wpadłam już w furię.
-O co chodzi?-zapytał. Albo naprawdę nie wiedział o co chodzi albo jest świetnym aktorem.
-O co chodzi? O co chodzi, ja Ci zaraz powiem o co mi chodzi!-wydarłam się, a w drzwiach pojawiła się Fran, a zaraz po niej Diego.-Zdradziłeś mnie! I to jeszcze z tą suką! Jak mogłeś?!-rzucałam jego rzeczami.
-Viola...
-Nie mów do mnie Viola!
-To ona mnie pocałowała jak szedłem parkiem! Nigdy bym Cię nie zdradził. Skarbie.-położył swoją dłoń na moim policzku, ale szybko ją zrzuciłam.
-Widziałam jak się całujecie, a ty nawet jej nie odepchnąłeś! Z nami koniec!-powiedziałam i łzy poleciały po moich policzkach.-Diego przygotuj mu pokój gościnny.-powiedziałam i wyrzuciłam rzeczy Leona na korytarz.
-Vilu, ja mówię prawdę.
-Leon koniec, nie chcę tego słuchać. Teraz możesz iść do niej.-powiedziałam cicho.
-Ale...-zaczął.
-Nie. Wyjdź!-krzyknęłam i jeszcze bardziej się rozpłakałam. On wykonał moje polecenie. Wzięłam telefon i zadzwoniłam po...

~Leon~
Violetta zerwała ze mną. Przez tą idiotkę!
-Leon czemu całowałeś się z Larą?!-naskoczyła na mnie pozostał dwójka.
-Opowiem wam, ale nie przerywajcie mi.-powiedziałem. Zeszliśmy na dół i usiedliśmy na kanapie.-No więc poszedłem się przejść, chodziłem po parku i zauważyłem, że jakaś dziewczyna siada na ławce i zaczyna płakać. Podszedłem do niej, bo chciałem jej pomóc. Zobaczyłem, że to Lara, ale była tak inna niż kiedyś tutaj. Opowiedziała mi co jej się stało. Stanęła naprzeciwko mnie i przytuliła się, nie chciałem robić jakiś scen więc lekko ją przytuliłem, ale ona oderwała się ode mnie i pocałowała w usta. Trzymała mnie tak mocno, że nie mogłem jej odepchnąć. Później uśmiechnęła się i odeszła. Ja wróciłem do domu i to koniec.-zakończyłem swój monolog i popatrzyłem na nich.
-Leon ona zrobiła to specjalnie. Może nie wiesz, ale Lara nigdy nie płacze i to był jej cel.-powiedział Diego i przytulił moją siostrę. Zrezygnowany poszedłem na górę. Pozbierałem swoje rzeczy z podłogi i zaniosłem do pokoju w którym teraz będę mieszkał. Nigdy więcej nie odezwę się do Lary. Dlaczego tak bardzo nie lubi Vilu, czemu musiała nas poróżnić jakaś lalunia. Zszedłem do kuchni zrobiłem sobie herbaty. Usłyszałem dzwonek. Do drzwi poszedł Diego. Później wrócił do pomieszczenia z...

~~*~~
Rozdział 18 :)
Dziś dodaję rozdział bo mam czas i dużo komów pod ostatnim rozdziałem za co wam bardzo dziękuję !
Zrobiłam mniejszy szantaż dałam tylko 9 komów, a tu wchodzę i ponad 11 :D Jesteście wspaniali ;*
No i mamy +18 nie wiem czy wam się spodoba czy nie, ale czekam na wasze opinie.
Lara rozdzieliła Leonettę :(
Po kogo zadzwoniła Vilu?
No to dzisiaj tak standardowo mój szantażyk ;*
11 komów --> Rozdział 19 !
Kocham was <333

sobota, 6 września 2014

Rozdział 17

Rozdział dedykuję Mary ♥ Dziękuję, że jesteś ;*

Zobaczyłam tam Diego i Carmen. Jak miło. Czujecie ten sarkazm? Stanęłam pomiędzy nimi i spojrzałam na obojga.
-Jak miło, że znowu się spotykamy, prawda?-zaśmiałam się.
-Dla kogo miło, dla tego miło.-powiedział Diego.
-Oj, Dieguś! Dalej jesteś na mnie zły za tamte dziewczyny?-zaśmiała się, a Fran posmutniała.
-Nie mów tak do mnie!-krzyknął.
-CISZA!!!-wydarłam się i każdy się przestraszył.-Jeżeli w czasie pobytu tutaj będziecie się kłócić to  osobiście zamknę was razem w piwnicy! Teraz proszę podajcie sobie ręce na zgodę.-powiedziałam, a oni spojrzeli po sobie z odrazą.-Już!-rozkazałam, a oni wykonali polecenie. Podeszłam do Leona. Od objął mnie od tyłu.
-Kochanie nie wiedziałem, że jesteś taka ostra.-wyszeptał mi do ucha. Ja musnęłam lekko jego usta. Spojrzałam na resztę, a oni się na nas patrzyli.
-Rzygamy tęczą.-powiedziała Fran. Specjalnie odwróciłam się do Leona i pocałowałam namiętnie, a on oddał pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie i stykaliśmy się czołami.
-A właśnie Carmen to jest mój chłopak Leon. Leon to Carmen.-podali sobie ręce i uśmiechnęli się do siebie. Poszliśmy na kolację i udaliśmy się do naszych sypialni. Carmen spała na materacu u Fran. Długo nie mogłam zasnąć. Kręciłam się po łóżku i kręciłam. Poczułam ręce na mojej tali. To były ręce Leona. Przyciągnął mnie do siebie i pocałował w czoło. Odwróciłam się do niego i wtuliłam w jego nagi tors. Zaczęłam kreślić na nim jakieś znaczki. Leoś zaczął całować mnie po szyi. Czułam się jak w niebie. Odchyliłam lekko głowę do tyłu. Po chwili jednak pocałował mnie w usta.
-Kocham Cię.-wyszeptał.
-Ja też Cię kocham.-cmoknęłam go i zamknęłam oczy.

~Następny dzień~
Obudziłam się, bo poczułam lekkie ciągnięcie za włosy. Odwróciłam lekko głowę i zobaczyłam, że Leon bawi się moimi włosami. Uśmiechnęłam się do niego, a on mnie pocałował. Poszłam do łazienki wykonałam poranne czynności. Po mnie to samo zrobił Leon. Na dol spotkaliśmy już Diego i Fran, a co zdziwiło mnie bardziej byli już Naty i Maxi. Gdy mój kuzyn mnie zobaczył podbiegł i przytulił mocno.
-Kochanie, ona się dusi.-zaśmiała się Naty. Maxi mnie puścił i uśmiechnął się.
-Przepraszam, ale co poradzę, że cholernie tęskniłem za moją kuzynką?
-Ja też za tobą tęskniłam.-powiedziałam.-Maxi, Naty to jest mój chłopak Leon.-przedstawiłam ich sobie, a oni podali sobie dłoń na przywitanie.
-Violu, Leon bo my wam czegoś nie powiedzieliśmy.-zaczęła niepewnie Fran.
-Więc mówcie.-powiedział Leon i pociągnął mnie za rękę, że wylądowałam na jego kolanach i wtuliłam w niego.
-Ja i Diego jesteśmy razem.-powiedziała Fran.
-Wiedziałem! Vila wisisz mi 4 peso.-zaśmiał się Leon. Spojrzałam się na niego.-No chyba, że dasz mi buziaka o tu.-powiedział i wskazał na swoje usta. Pocałowałam go lekko, ale namiętnie.
-To wy się założyliście o to czy będziemy razem?-zapytał Diego. Oderwałam się od Leona i przytaknęłam. Rozmawialiśmy jeszcze długo. Później oglądaliśmy filmy i śmialiśmy się dużo. Usłyszeliśmy dzwonek. Diego wstał i poszedł otworzyć po chwili dobiegły nas odgłosy kłótni.
-Lara.-wysyczałam. Po chwili w salonie zjawiła się Lara i Diego. Widać było, że nie jest zadowolony z jej odwiedzin.
-Debilko co zrobiłaś z moim Diego?!-wydarła się na mnie, a mi aż ciśnienie podskoczyło.
-Po pierwsze to nie twój Diego, po drugie nie nazywaj mnie tak, a po trzecie spieprzaj z mojego domu!-powiedziałam stojąc z nią twarzą w twarz. Czułam, że wszyscy się na nas patrzą.
-O naszej Violci zaostrzył się charakterek.-zaśmiała się.
-Wyjdź z tego domu.-powtórzyłam.
-Jeszcze czego przyszłam tu do Diego, a nie do Ciebie.
-Nie rozumiesz, że on Cię tu nie chce?!-krzyknęłam.
-Zamknij się. O widzę, że w BA pojawił się nowy przystojniak.-powiedziała uwodzicielsko i spojrzała na Leona. Nie wytrzymałam i chciałam się na nią rzucić, ale Diego mnie złapał.
-Kochanie chodź wyjdziemy na taras.-powiedział Leon, a mina Lary była bezcenna.
-Haha jesteś jej chłopakiem? Wiesz co stać Cię na coś więcej niż ona.-zakpiła. Leon nic nie odpowiedział tylko złapał mnie za rękę i pociągnął na dwór. Tak jedna samotna łza spłynęła po moim policzku. On zauważając to starł ją szybko.
-Kochanie nie płacz. Nie przez kogoś takiego.-powiedziała i uśmiechnął się.
-Właśnie coś sobie uświadomiłam. Ona ma rację. Zasługujesz na kogoś lepszego ode mnie. Nie wiem nawet co we mnie widzisz.-powiedziałam już płacząc. On usiadł obok mnie na ławeczce i przytulił mocno. Zaczął mówić w moje włosy.
-Skarbie nie mów tak. Ty jesteś najlepszym co mnie w życiu spotkało. Kocham Cię najbardziej na świecie, słyszysz?-zapytał i podniósł mój podbródek, a ja pokiwałam głową. Starł moje łzy i pocałował mnie. Postanowiliśmy wrócić do środka. Weszliśmy do pomieszczenia za rękę. Tej lali już tu nie było. Usiedliśmy na naszych wcześniejszych miejscach.
-Już tu nie przyjdzie.-powiedział nagle Diego. Spojrzeliśmy z Leonem na niego zdziwionym wzrokiem.
-Dostała niezłą zjebkę od mojego chłopaka.-zaśmiała się Fran. Po filmie poszliśmy zrobić obiad. Zjedliśmy i posprzątaliśmy w tym czasie usłyszeliśmy dzwonek. Poszłam otworzyć. Za drzwiami zobaczyłam Fedemiłę. Uściskałam ich i zaprowadziłam do kuchni gdzie była reszta. Najpierw przywitali się Leonem i Fran, a następnie przedstawiłam im resztę. Była 15 więc powoli zaczęliśmy wszystko przygotowywać. Diego pokazał im ich pokoje i właśnie się rozpakowują. Ja kraję właśnie ostatniego pomidora który będzie na przekąskę na ognisko. Poczułam ciepłe ręce na mojej tali i perfumy nie kogo innego jak Leona.
-Co tam kotek?-zapytałam nie odwracając się.
-Nudziło mi się więc przyszedłem do mojej kici.-wymruczał mi do ucha, a po moim ciele przeszedł przyjemny dreszcz. Pocałował moją szyję, ale wtedy do kuchni wszedł Maxi.
-Oj, chyba wam przeszkadzam.-powiedział i zaczął się cofać.
-Nie, zostań.-zatrzymał go Leon.

~Kilka godzin później~
Ognisko już się zaczęło są już wszyscy Naxi, ja i Leoś, Fedemiła, Diecesca, Tayler i Carmen. Mój przyjaciel dobrze bawi się z moją kuzynką. Ja jak mówiłam nie piję, ale reszta się skusiła. Leoś zrezygnował po jednym piwie aby dotrzymać mi towarzystwa. Gdy piwa kupione przeze mnie i Fran się skończyły Fede wyjął pół litra. Dopiero wtedy zaczęła się zabawa razem z Leonem pilnowaliśmy aby nasi przyjaciele nie zrobili nic głupiego. O 1 nad ranem wszyscy już spali w salonie w różnych pozach. Zamknęłam dom i poszłam do pokoju gdzie był już Leon. Zakluczyłam drzwi w razie jakby naszym pijanym kolegom zachciało się pozwiedzać dom. Poszłam do łazienki. Zdjęłam ubrania, weszłam pod prysznic i zaczęłam się myć. Prysznic pobudził mnie. Orzeźwiłam się. Założyłam czystą koronkową bieliznę. Umyłam zęby i dopiero teraz zauważyłam, że nie ma tu moich piżamek. Wyszłam z łazienki. Gdy Leoś zobaczył mnie w samej bieliźnie zaświeciły mu się te jogo cudowne oczka. Uśmiechnął się do mnie cwaniacko. Podeszłam do szafy i zaczęłam szukać moich piżam. Niestety za cholerę nie mogłam ich znaleźć. Dopiero teraz przypomniałam sobie, że wrzuciłam je do prania.
-Cholera.-powiedziałam.
-Co się stało kochanie?-zapytał Leon.
-Moje pidżamki są w praniu.
-Nie szkodzi, może położyć się bez nich.-zaśmiał się. Pomyślałam chwilę i doszłam do wniosku, że nie mam nic do stracenia. Podeszłam do naszego łóżka i położyłam się obok mojego chłopaka, który bacznie mi się przyglądał.
-Masz piękne ciało.-powiedział, a ja się zarumieniłam.
-Nie mów tak, bo to nie prawda.-powiedziałam.
-Prawda masz idealne ciało.-wymruczał do mojego ucha, a po moim ciele ponownie przeszły przyjemne ciarki. Spojrzałam mu w oczy....

~~*~~
Rozdział 17 w waszych łapkach :)
Jak wam się podoba?
Musieliście długo czekać, a to dlatego, że dopiero dzisiaj było 11 komów ;)
Wiem, że szkoła robi swoje, ale i tak się cieszę, że mam tyle wyświetleń, obserwatorów i moich kochanych komentatorów :D
Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał ;*
Dziś będę wyrozumiała i będzie mniejszy szantażyk ^^
9 komów --> Rozdział 18
Kocham was <333

poniedziałek, 1 września 2014

Rozdział 16

Rozdział dedykuję Julson Verdas Horan <333

~Violetta~
Mam świetny plan jak możemy spędzić te wakacje. Fran właśnie rozmawia z Fede.
-Powiedział, że się zgadzają i będą jutro po południu.-powiedziała.
-Diego ty dzwonisz do Naxi.
-Dziwne imię.-zaśmiała się Fran.
-Bo to dwa imiona. Dzwonisz do niej czy do niego?-zapytałam brata.
-Wolę porozmawiać z Maxim.-tak też zrobił mi zostało zadzwonić do Naty. Naxi będzie jutro rano. Teraz wymyślić kogoś dla Taylora. Przeleciałam (bez skojarzeń) całą naszą rodzinę, aż w końcu przypomniałam sobie o naszej kuzynce.
-Carmen!-krzyknęłam, a wszyscy się dziwnie na mnie spojrzeli.
-Nie, Vilu, tylko nie ona! Przecież musi być ktoś inny, a Nina, Pati i te inne?-zaczął. Wiedziałam, że nie przepada za Carmen, ale nie mam innego wyjścia.
-Wszystkie zajęte, a teraz siedź cicho.-powiedziałam i zadzwoniłam do kuzynki. Jednym uchem słyszałam rozmowę Fran, Diego i Leona.
-Kim jest Carmen?-zapytał Leon.
-To nasz kuzynka, której nie lubię. Wyprzedzę wasze pytanie. Nie lubię jej bo dwa lata temu chodziła ciągle za mną i straszyła dziewczyny z którymi wtedy przebywałem, ale Vilu ją lubi.-wytłumaczyła im, a ja skończyłam rozmowę.
-Przyjedzie jeszcze dziś wieczorem.-oznajmiłam Diego nie był zadowolony, ale jakoś musiał to wytrzymać. Teraz zostało tylko czekać.-To kiedy robimy ognisko?
-Może jutro?
-No dobra. Teraz tak. Fran i ja lecimy do TESCO, a wy naszykujcie już drewno, i te inne rzeczy.-rozkazałam i razem z przyjaciółką wsiadłyśmy do mojego samochodu. W sklepie byliśmy po 10 minutach. Wzięłyśmy wózek, bo wątpię abyśmy zmieściły wszystko w koszyku. Chodziłyśmy po całym sklepie. W wózku były już napoje, chipsy, żelki, ciasteczka, jakieś warzywa, ketchup, majonez, musztarda, chleb, kiełbasa, kaszanka, słodkie pianki, papierowe tacki, kubeczki i sztućce. Przecież nie damy im szklanych rzeczy. Wzięłyśmy jeszcze dwa czteropaki piwa. Ja i Fran na pewno nie będziemy pić, a nie chcemy też aby nasi goście bardzo się upili. Zgarnęłyśmy jeszcze jakieś przyprawy i ruszyłyśmy do kasy. Fran stała na przodzie z wózkiem, podeszła do kasy przy której siedziała dobrze mi znana starsza pani.
-Dowód proszę.-powiedziała do Fran. Ta zaczęła szukać w torebce rzeczy.
-Nina ona ma już 18 lat, a jak mi nie wierzysz to ja to kupuję, a dobrze wiesz, że mam już 18 lat.-uśmiechnęłam się do kobiety.
-Dobrze wierzę wam.-zaśmiała się i skasowała wszystkie przedmioty. Podałam jej odpowiednią sumę, a ona wydała mi resztę. Zapakowałyśmy zakupy i pojechaliśmy do domu. Wyszłyśmy za dom, a tam zobaczyliśmy kamienie ułożone na kształt koła, a w środku leżały gałęzie i drewienka. Poczułam jak ktoś mnie obejmuje od tyłu. Wiedziałam, że to Leoś jego perfumy rozpoznałabym je wszędzie. Uśmiechnęłam się czując jak całuje moją szyję. Odchyliłam głowę i rozkoszowałam się tym, ale po chwili odwróciłam się i pocałowałam go w usta. Niestety musieliśmy przerwać, bo usłyszeliśmy jakiś hałas. Szybko pobiegliśmy do kuchni, a tam Diego leżał na podłodze, a Fran na nim, a co najbardziej mnie zdziwiło całowali się!
-Yyy...przeszkadzamy wam?-zapytał Leon, a oni szybko od siebie odskoczyli. Fran zrobiła się czerwona, a Diego patrzył na mnie. -Violu może chodźmy do Ciebie.-zaproponował Leon, a ja przytaknęłam.

~Fran~
Usiadłam na jednym z krzesełek i oglądałam swoje paznokcie. Swoją drogą muszę zadbać o nie. Poczułam jak Diego łapie mój podbródek i unosi do góry.
-Fran, muszę Ci coś wyznać.-powiedział, a ja spojrzałam mu w oczy. -Wiesz jak zobaczyłem Cię pierwszy raz to... to się w tobie zakochałem.-wyznał po chwili. Ja nic nie odpowiedziałam, ale nadal się na niego patrzyłam.-Dobra, zapomnij o tym co powiedziałem.-powiedział i szybko wyszedł z pomieszczenia. Nie wiedziałam co mam zrobić. Wstałam i pobiegłam za nim. Znalazłam go dopiero na tarasie. Siedział na trawie i przyglądał się kwiatom stojącym naprzeciwko niego. Po cichu podeszłam do niego i usiadłam obok. Odwrócił lekko głowę w moją stronę, ale szybko powrócił do poprzedniej pozycji.
-Diego, ja... ja Cię przepraszam, że nic nie powiedziałam, ale byłam w szoku. -zaczęłam, ale mi przerwał.
-Fran, zapomnij o tym..
-Nie! Diego, nie zapomnę o tym bo ja też się w tobie zakochałam.-powiedziałam już ciszej, ale on to usłyszał. Popatrzył na mnie i przysunął się. Patrzyliśmy sobie w oczy, a on zamknął dzielącą nas przestrzeń. Całował tak delikatnie, a za razem namiętnie. Po oderwaniu się od siebie, objął mnie ramieniem, a ja wtuliłam się w niego. Siedzieliśmy tak jakieś 40 minut. W końcu brunet odezwał się.
-Ej, a oni co tak długo robią w tym pokoju?-zapytał podejrzliwie. W sumie zapomniałam o nich, ale miał rację. Siedzieli tak jakąś godzinę i było nawet cicho.
-Nie wiem, ale może nie powinniśmy im przeszkadzać.-powiedziałam nieśmiało, a on zrozumiał co mam na myśli.
-Ja nie chcę tak wcześnie zostać wujkiem.-powiedział i wstał z trawy. Podał mi rękę i udaliśmy się do pokoju pozostałem dwójki. Po cichu staliśmy pod drzwiami i podsłuchiwaliśmy co dzieje się w środku. Słyszeliśmy ciche chichy, a może oni jednak nic tam nie robią? Po chwili usłyszeliśmy pisk Viol. A może jednak to robią? Diego zapukał i szybko wszedł do pokoju. Ja wbiegłam zaraz za nim. Rozejrzeliśmy się po pokoju i zauważyliśmy ich na łóżku. Szatynka leżała obok Leona, a głowę trzymała na jego torsie. Spojrzeli na nas podejrzliwie.
-Mówiłam aby nie wchodzić.-powiedziałam do Diego.
-Jak się puka to się czeka na zaproszenie.-powiedziała Viola.
-Wiem, ale usłyszeliśmy twój piska i weszliśmy.-wytłumaczył.-Więc co się stało?
-Nic. Leon zaczął mnie łaskotać.-powiedziała i spojrzała w oczy swojego chłopaka.
-A myśleliście, że co?-zapytał Leon, a ja spuściłam głowę aby nie zauważyli moich rumieńców.-Na prawdę Fran?
-To wymyślił Diego.-broniłam się.
-Chyba czegoś nie rozumiem.-powiedziała Viola.
-Myśleliśmy, że wy...no-jąkał się Diego.
-Myślał, że uprawialiśmy sex.-powiedział prosto z mostu Leon.

~Violetta~
Powoli tracę nadzieję, że mój brat jest mądry. Gdy Leon to powiedział poczułam, że się rumienię.
-Diego naprawdę?-zapytałam się.
-No, a co może powiesz mi, że kiedyś tego nie zrobicie.-założył ręce na klatkę piersiową.
-Kiedyś, może, ale na pewno wtedy zakluczyłabym drzwi idioto.-zaśmiałam się i położyłam się obok Leon, a on objął mnie i przytulił. Później oni wyszli, a my dalej leżeliśmy.
-Chcesz to kiedyś ze mną zrobić?-zapytał nagle Leon. Spojrzałam na niego i lekko kiwnęłam głową on pocałował mnie. Usłyszeliśmy dzwonek, więc udaliśmy się na dół. Już na schodach słychać było kłótnie. Szybko skierowaliśmy się do salonu. Zobaczyłam tam...

~~*~~
Taki tam rozdział 16 :)
Mam nadzieję, że wam się spodoba ;*
No i co? Wakacje się skończyły i trzeba znowu wrócić do szkoły ;(
Ja osobiście chciałabym jeszcze wakacje :D
Zapraszam do nowych zakładek i na mojego ask'a (:
Koniec o mnie ^^
11 komów --> Rozdział 17
Udanego roku szkolnego !
Kocham was <3