Miał być to One Shot z okazji 20 tys. wyświetleń, ale zanim go napisałam 20 zmieniło się na 30 z czego bardzo się cieszę ! Tak więc obiecany Shot na 30 tyś wyświetleń :D
Kocham was <333
Kocham was <333
I nagle wszystko na co pracowaliśmy całe życie tracimy w jednej chwili.
Niesprawiedliwe? Takie jest życie.
Przystojny szatyn siedział właśnie na ławce i czekał na swoją dziewczynę. Oglądał małe dzieci biegające po parku w blasku słońca. Zawsze lubił małe dzieci i kiedyś chce mieć takie ze swoją ukochaną. Byli ze sobą dopiero 2 miesiące, ale już się kochali. Nagle ktoś zakrył mu oczy. Poczuł ten słodki zapach jej perfum.
-Zgadnij kto.-szepnęła mu na ucho.
-Dziewczyna którą kocham, dziewczyna z którą chcę spędzić resztę życia?-droczył się z nią. Zabrała swoje ręce z jego oczu. Usiadła obok niego. Objął ją ramieniem, a ona spojrzała w jego piękne zielone oczy. Powoli zaczęli się do siebie zbliżać. W końcu zamknęli swoje usta w ich pierwszym pocałunku.
Violetta szykowała się na spotkanie z Leonem. Umówili się dziś u Niego. Mieli spędzić wieczór tylko we dwoje. Ubrała piękną sukienkę, zrobiła makijaż i usiadła gotowa na kanapie w małym salonie. Po chwili usłyszała dzwonek. Ostatni raz poprawiła swój ubiór i poszła otworzyć. Za drzwiami stał przystojny szatyn. Uśmiechnęli się do siebie i pocałowali na powitanie.
-Ślicznie wyglądasz.-powiedział, a ona się zarumieniła.
-Dziękuję.-uśmiechnęła się ponownie i pojechali do niego. Po romantycznej kolacji oglądali film. W pewnym momencie zaczęli się całować aż w końcu doszło do ich pierwszego razu.
Ona i On. Osobno byli nikim, ale razem tworzyli jedność. Byli już ze sobą od 2 lat. Szatyn zebrał się w końcu na odwagę i postanowił zrobić następny krok. Siedzieli na kocu w tym samym parku w którym pierwszy raz się pocałowali. Szatyn grał na gitarze piosenkę którą napisał właśnie i Violetcie. Ona wpatruje się w jego zielone tęczówki. Piosenka się skończyła, chłopak wstaje i klęka przed nią. Wyjmuje małe czerwone pudełeczko i zaczyna mówić.
-Violetto Castillo czy uczynisz mnie najszczęśliwszym człowiekiem na świecie i zostaniesz moją żoną?-zapytał, a ona miała w oczach łzy, ale były to łzy szczęścia. Szybko uklękła przed nim i pocałowała go namiętnie.
-Tak.-odpowiedziała.
Pięknie przyozdobiony kościół, tłum gości i szczęśliwa dwójka ludzi. Ona w białej długiej sukni ślubnej, a on w czarnym eleganckim garniturze. Stoją przed ołtarzem posyłając sobie uśmiechy. Po kilkunastu minutach ksiądz ogłasza ich mężem i żoną. Teraz już nic ich nie rozdzieli.
Tak myśleli do dnia. Dnia w którym zdarzył się wypadek. Leon prowadził, a Violetta siedziała na miejscu pasażera. Jechali do centrum na zakupy. Wszystko byłoby dobrze gdyby nie pijany mężczyzna za kierownica samochodu jadącego z naprzeciwka. Wjechał na pas którym właśnie jechali. Szatyn zaczął panicznie hamować, ale było już za późno. Zderzenie było silne. Złapali się za ręce, a później była już tylko ciemność...
Szatyn zerwał się z łóżka. Znowu śniło mu się to samo co od czterech dni. Najlepsze dni jego i Violetty i ten nieszczęsny wypadek. On wyszedł z tego tylko ze złamaną lewą ręką, ale ona nie miała już tyle szczęścia. Leży teraz w szpitalu i walczy o życie. W sumie to już wygrała, ale teraz musi się wybudzić ze śpiączki w którą wprowadzili ją lekarze. Zegar pokazywał godzinę 6 rano. Wstał z łóżka wiedząc, że i tak nie uda mu się usnąć. Poszedł do łazienki i wykonał wszystkie poranne czynności. Zszedł na dół i zrobił sobie śniadanie, czyli kanapka i kawa. Wyszedł z domu, a że było jeszcze wcześnie do szpitala ruszył na pieszo. Pod wielkim budynkiem był po 20 minutach. Wszedł do środka. Przywitał się z recepcjonistką którą znał już od dnia ich wypadku. Ruszył szybko do windy. Wjechał na 8 piętro i ruszył do sali 498. Wszedł do pomieszczenia, ale zastał tam tylko puste łóżko. Przerażony pobiegł do pokoju lekarskiego.
-Gdzie jest Violetta?!-krzykną do lekarza który prowadził jego żonę.
-Spokojnie. Została przeniesiona do sali 221 na pietrze 5.-odpowiedział spokojnie siwy mężczyzna.
-Co się stało?-dopytywał dalej.
-Pani Violetta wybudziła się, ale nie pamięta 4 lat wstecz ze swojego życia.-oznajmił. Szatyn z jednej strony skakał z radości bo szatynka się obudziła, ale z drugiej rozpaczał bo nie pamięta akurat najlepszego okresu z ich życia. Szybko wybiegł z pomieszczenia i zjechał na inne piętro. Pędem wparował do wymienionego wcześniej pokoju. Zobaczył ją leżącą na łóżku i wpatrującą się w sufit. Gdy usłyszała dźwięk otwieranych drzwi odwróciła głowę w jego kierunku i zaczęła go bacznie obserwować. Podszedł powoli do łóżka i usiadł na białym krzesełku.
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?-zapytała szybko.
-Jestem twoim mężem.-powiedział powoli i spojrzał na nią.
-Nie, nie pamiętam Cię! Pamiętała bym o własnym mężu!-krzyknęła.
-Spokojnie. Wiem, że mnie nie pamiętasz bo straciłaś pamięć w naszym wypadku.-próbował jej wszystko wytłumaczyć lecz nie było to tak łatwe.
-Jeżeli nie powiesz mi kim na prawdę jesteś zabronię lekarzowi wpuszczania Cię tutaj!-zdenerwowała się jeszcze bardziej. On siedział i myślał uporczywie nad jaką dobrą odpowiedzią. Jeżeli ona nie wierzy, że jest jej mężem to musi coś z tym zrobić.
-Wyjdź!-pokazała palcem na drzwi.
-Jestem chłopakiem, który mieszka niedaleko Ciebie.-powiedział szybko co mu ślina na język przyniosła.
-To czemu kłamałeś?
-Bo...bo się w Tobie zakochałem i chciałem spędzić z Tobą więcej czasu.-ciąg dalszy tego kłamstwa sam się ciągnął. Ona spojrzała na Leona trochę zdziwiona.
-Zaskoczyłeś mnie. Jak masz na imię?-zapytała nadal się mu przyglądając.
-Leon, Leon Verdas.-odpowiedział. Był smutny przez to, że nie pamięta jego imienia.
-Kim jesteś i czego ode mnie chcesz?-zapytała szybko.
-Jestem twoim mężem.-powiedział powoli i spojrzał na nią.
-Nie, nie pamiętam Cię! Pamiętała bym o własnym mężu!-krzyknęła.
-Spokojnie. Wiem, że mnie nie pamiętasz bo straciłaś pamięć w naszym wypadku.-próbował jej wszystko wytłumaczyć lecz nie było to tak łatwe.
-Jeżeli nie powiesz mi kim na prawdę jesteś zabronię lekarzowi wpuszczania Cię tutaj!-zdenerwowała się jeszcze bardziej. On siedział i myślał uporczywie nad jaką dobrą odpowiedzią. Jeżeli ona nie wierzy, że jest jej mężem to musi coś z tym zrobić.
-Wyjdź!-pokazała palcem na drzwi.
-Jestem chłopakiem, który mieszka niedaleko Ciebie.-powiedział szybko co mu ślina na język przyniosła.
-To czemu kłamałeś?
-Bo...bo się w Tobie zakochałem i chciałem spędzić z Tobą więcej czasu.-ciąg dalszy tego kłamstwa sam się ciągnął. Ona spojrzała na Leona trochę zdziwiona.
-Zaskoczyłeś mnie. Jak masz na imię?-zapytała nadal się mu przyglądając.
-Leon, Leon Verdas.-odpowiedział. Był smutny przez to, że nie pamięta jego imienia.
-Leon.-powtórzyła. Coś jej to imię mówiło, ale nie wiedziała o co chodzi.-Mnie już pewnie znasz.
-Tak, jak nikt inny.-dodał ciszej. Rozmawiali tak długo. Można powiedzieć, że poznawali się, chociaż znali się już na 'wylot'. Po niedługim czasie przyszedł lekarz i oznajmił, że dziewczyna może wrócić do domu już jutro. Pod wieczór szatyn wyszedł ze szpitala i ruszył do ich wspólnego domu. Szatynka myśli teraz, że jest jej sąsiadem więc musiał się przeprowadzić. Na szczęście nie sprzedał swojego starego domu. Zebrał wszystkie swoje rzeczy i spojrzał jeszcze raz na dom. Oczy zaszkliły mu się, ale szybko się otrząsnął i przygnębiony ruszył do domu. Po rozpakowaniu się, wykonał wieczorne czynności i poszedł spać.
Szatynka siedziała na łóżku i czekała na chłopaka który obiecał jej pomóc z powrotem do domu. Była już ubrana i spakowana. Usłyszała ciche pukanie, zaprosiła tą osobę do środka. Ujrzała szatyna, który się do niej uśmiechnął.
-Gotowa?-zapytała, a ona szybko wstała i poszła w kierunku drzwi ze swoją torbą.
-Oczywiście.-podszedł do niej i wziął jej torbę. Przypadkiem dotykając jej ręki. Violetta poczuła dreszcz w tamtym miejscu, ale nie dała po sobie tego poznać. Razem ruszyli na zewnątrz i doich domu. Gdy doszli dziewczyna zaprosiła go do środka. Zrobiła kawę i zasiedli w kuchni. Rozmawiali i śmiali się. Szatyn tak bardzo chciał odzyskać dawną Violettę. Był załamany, ale nie pokazywał jej tego. Dość późną porą pożegnali się i poszedł do domu. Tam zdjął maskę silnego i wesołego mężczyzny zamieniając się w przybitego i pozbawionego chęci do życia. Jednak była nadzieja, że ona odzyska kiedyś utracone wspomnienia. Była ona mała, ale liczyło się to, że w ogóle była. Szatyn postanowił za wszelką cenę ją odzyskać. Usiadł na kanapie i obmyślał plan. Po dość długich rozmyślaniach poszedł spać.
Minął już prawie miesiąc od wyjścia szatynki ze szpitala. Violetta co dzień poznawała coraz lepiej Leona. Zostali bardzo dobrymi przyjaciółmi i coraz bardziej się do siebie zbliżają. Dziś idzie do centrum kupić jakieś nowe rzeczy. Chodząc po sklepach wpadła na przystojnego blondyna.
-Przepraszam nie zauważyłam Cię.-powiedziała otrzepując swoją spódniczkę.
-Ja też przepraszam, zapatrzyłem się.-powiedział i spojrzał na nią. Oboje patrzyli w swoje oczy.-Jestem Alex, a ty ślicznotko?
-Violetta, miło mi.-powiedział spuszczając lekko głowę aby nie zauważył jej rumieńców.
-Dasz zaprosić się na kawę tu do kawiarenki?-powiedział, a ona przytaknęła. Razem udali się do wcześniej umówionego miejsca. Tam rozmawiali i dużo się śmiali. Wymienili się numerami i szatynka wróciła do siebie. Nie ukrywając chłopak bardzo jej się spodobał. Był przystojny chociaż nie aż tak jak Leon. Violetta skarciła się za tę myśl. Zadzwonił jej telefon.
*Halo?
*Cześć tu Alex. Wiesz pomyślałem sobie, że może spotkamy się.
*Tak, oczywiście. Kiedy?
*Może dziś o 18?
*Dobrze.
*W parku. Do zobaczenia.
Rozłączyła się i zaczęła skakać po całym mieszkaniu z radości. Piszczała i śmiała się. Usłyszała pukanie. Otworzyła drzwi, a za nimi zobaczyła Leona. Wpuściła go i powróciła do swoich wariacji.
-Violu co się stało?-zapytał chłopak patrząc na nią zdziwiony.
-Byłam na zakupach i spotkała fajnego chłopaka i...umówiliśmy się dzisiaj! Aaaa!-cieszyła się dalej, a szatyn stał z otwartą buzią.
-Nie, nie możesz iść.-zaprzeczył, a ona spojrzała na niego jak na idiotę.
-Leon, przepraszam, ale ja nie darzę Cię tak mocnym uczuciem jak ty mnie kiedy powiedziałeś mi to w szpitalu. To nie moja wina, przepraszam.-powiedziała.
-Ale ty nie możesz!-powtórzył.
-Leon to moje życie, a teraz wyjdź.-powiedziała i pokazała na drzwi. Nie umiała zrozumieć dlaczego jej najlepszy przyjaciel nie akceptuje czegoś co daje jej szczęście. On spuścił wzrok i wyszedł, a ona zaś przygnębiona poszła do swojego pokoju przygotować kreację na dzisiejszy wieczór. Gdy wszystko miała już gotowe umyła się i ubrała. Zamknęła dom i poszła do parku gdzie czekał na nią już Alex. Przywitali się i poszli alejkami. Gdy byli już zmęczeni usiedli na małej ławeczce i patrzyli się na horyzont. Nagle blondyn złapał jej podbródek i zaczął się powoli zbliżać...
~~*~~
Mam nadzieję, że wam się spodoba !
Następna część pojawi się gdy będzie odpowiednia ilość komów :)
14 komów --> 2 część ;*
-Tak, jak nikt inny.-dodał ciszej. Rozmawiali tak długo. Można powiedzieć, że poznawali się, chociaż znali się już na 'wylot'. Po niedługim czasie przyszedł lekarz i oznajmił, że dziewczyna może wrócić do domu już jutro. Pod wieczór szatyn wyszedł ze szpitala i ruszył do ich wspólnego domu. Szatynka myśli teraz, że jest jej sąsiadem więc musiał się przeprowadzić. Na szczęście nie sprzedał swojego starego domu. Zebrał wszystkie swoje rzeczy i spojrzał jeszcze raz na dom. Oczy zaszkliły mu się, ale szybko się otrząsnął i przygnębiony ruszył do domu. Po rozpakowaniu się, wykonał wieczorne czynności i poszedł spać.
Szatynka siedziała na łóżku i czekała na chłopaka który obiecał jej pomóc z powrotem do domu. Była już ubrana i spakowana. Usłyszała ciche pukanie, zaprosiła tą osobę do środka. Ujrzała szatyna, który się do niej uśmiechnął.
-Gotowa?-zapytała, a ona szybko wstała i poszła w kierunku drzwi ze swoją torbą.
-Oczywiście.-podszedł do niej i wziął jej torbę. Przypadkiem dotykając jej ręki. Violetta poczuła dreszcz w tamtym miejscu, ale nie dała po sobie tego poznać. Razem ruszyli na zewnątrz i do
Minął już prawie miesiąc od wyjścia szatynki ze szpitala. Violetta co dzień poznawała coraz lepiej Leona. Zostali bardzo dobrymi przyjaciółmi i coraz bardziej się do siebie zbliżają. Dziś idzie do centrum kupić jakieś nowe rzeczy. Chodząc po sklepach wpadła na przystojnego blondyna.
-Przepraszam nie zauważyłam Cię.-powiedziała otrzepując swoją spódniczkę.
-Ja też przepraszam, zapatrzyłem się.-powiedział i spojrzał na nią. Oboje patrzyli w swoje oczy.-Jestem Alex, a ty ślicznotko?
-Violetta, miło mi.-powiedział spuszczając lekko głowę aby nie zauważył jej rumieńców.
-Dasz zaprosić się na kawę tu do kawiarenki?-powiedział, a ona przytaknęła. Razem udali się do wcześniej umówionego miejsca. Tam rozmawiali i dużo się śmiali. Wymienili się numerami i szatynka wróciła do siebie. Nie ukrywając chłopak bardzo jej się spodobał. Był przystojny chociaż nie aż tak jak Leon. Violetta skarciła się za tę myśl. Zadzwonił jej telefon.
*Halo?
*Cześć tu Alex. Wiesz pomyślałem sobie, że może spotkamy się.
*Tak, oczywiście. Kiedy?
*Może dziś o 18?
*Dobrze.
*W parku. Do zobaczenia.
Rozłączyła się i zaczęła skakać po całym mieszkaniu z radości. Piszczała i śmiała się. Usłyszała pukanie. Otworzyła drzwi, a za nimi zobaczyła Leona. Wpuściła go i powróciła do swoich wariacji.
-Violu co się stało?-zapytał chłopak patrząc na nią zdziwiony.
-Byłam na zakupach i spotkała fajnego chłopaka i...umówiliśmy się dzisiaj! Aaaa!-cieszyła się dalej, a szatyn stał z otwartą buzią.
-Nie, nie możesz iść.-zaprzeczył, a ona spojrzała na niego jak na idiotę.
-Leon, przepraszam, ale ja nie darzę Cię tak mocnym uczuciem jak ty mnie kiedy powiedziałeś mi to w szpitalu. To nie moja wina, przepraszam.-powiedziała.
-Ale ty nie możesz!-powtórzył.
-Leon to moje życie, a teraz wyjdź.-powiedziała i pokazała na drzwi. Nie umiała zrozumieć dlaczego jej najlepszy przyjaciel nie akceptuje czegoś co daje jej szczęście. On spuścił wzrok i wyszedł, a ona zaś przygnębiona poszła do swojego pokoju przygotować kreację na dzisiejszy wieczór. Gdy wszystko miała już gotowe umyła się i ubrała. Zamknęła dom i poszła do parku gdzie czekał na nią już Alex. Przywitali się i poszli alejkami. Gdy byli już zmęczeni usiedli na małej ławeczce i patrzyli się na horyzont. Nagle blondyn złapał jej podbródek i zaczął się powoli zbliżać...
~~*~~
Mam nadzieję, że wam się spodoba !
Następna część pojawi się gdy będzie odpowiednia ilość komów :)
14 komów --> 2 część ;*
Boski, boski boski!
OdpowiedzUsuńViolka jak zwykle nawaliłą -_-
Chociaż to nie była jej wina (nie do końca) to i tak to jej wina -,-
Głupia, zapomniała o Leonie o.O
Już jej nie lubię :D
mam nadzieję, że szybko dodasz następną część :P
Always :****
PS.
A tak wgl śliczny Part/Shot
PPS.
masz nową, wierną czytelniczkę ^^
Wspaniały pomysł na OS ;)
OdpowiedzUsuńViola biedna nic nie pamięta :(
Alex :/, niech odczepi się od Violi
Leon musisz coś zrobić ;)
Czekam na 2 część <3
Buziaczki :*
Cudo cudo cudo !!! Piszcie szybko te 14 komòw ! ( zostalo 12 ).
OdpowiedzUsuńGabiS<3
Cudowny :D
OdpowiedzUsuńBiedny Leoś ;(
Głupi Alex :( grrr
Czekam na cz.2 :*
Weronika <3
extra niech już sobie przy pomnie wszystko proszę
OdpowiedzUsuńSuperowy rozdział
OdpowiedzUsuńSuper <3
OdpowiedzUsuńBiedny Leoś <3
Głupia Violka umówiła się z Alexem :/
Czekam na nexta <3
Super ;)
OdpowiedzUsuńSuper :*
OdpowiedzUsuńLeoś :c
Alex -,- grrr głupek
Viola TY GŁUPIA BABO JEDNA! xD
Wrócę jutro :)
OdpowiedzUsuńCudoooo *-*
UsuńZakochałam się w twoim shocie!
Viola nic nie pamięta :(((((
Leon pokaż jej akt małżeństwa czy walnj ją patelnią (w przepisie na życie zadzialalo XDDDD)!!!!!!! Alex jak pocałujesz Violettę to masz ode mnie i Verdasa wpierdol! O!! Czekam na drugą czesc i rozdział :** Kocham <33333333
Jejku cudowny ten os <33
OdpowiedzUsuńMa w sobie tyle emocji, że aż mi się smutno zrobiło gdy przeczytałam ten fragment o tym jak Violetta mówi Leonowi, że nie czuje tego samego...
Mam nadzieję, że do tego pocałunku nie dojdzie, że Viola w ostatniej chwili przypomni sobie o tym co się wydarzyło w parku kilka lat temu xpp
Gratuluję tylu wyświetleń :**
Czekam na następną część tego wspaniałego os xd
Booooski ♥.♥
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl, konstrukcja i wgl!
Do glowy nie przyszloby mi ze cos takiegobedzie takie ciekawe. ;*
Licze na no ze jednak miedzy Vilu a Alexem do niczego nie dojdzie i przypomni sobie swojego so handsome męża.
Biedny Leos :'c
skoro on to ja tez smutam :cc
Jeszcze raz: BOSKI, CUDOWNY ITD ♥
Czekam z niecierpliwoscia na next part <3
Kocham i caluje Veronico ♥
Super One Shot Głupia Vilu zapomniała o Leonie I teraz sie zakochała w Alexie.
OdpowiedzUsuńPs . Masz nową czytelniczke.
Tini ♡
Wspaniale
OdpowiedzUsuńTen One Shot jest po prostu cudny
Prawie się poryczałam jak Violetta mówiła że nie czuje tego samego. Oby przypomniała sobie o Leonie i nie była z Alexem. Niesamowita i oryginalna historia, nie mogę się doczekać dalszej części
Pozdrawiam <3
HAHHAHAHHAHA 16 KOM !
OdpowiedzUsuńDAWAJ NEXT HUEHUEHUEHUEHUE :D
Super! Czekam na kolejną część :)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie: martina-te-amo.blogspot.com
Jest konkurs na OS
Super rozdział :D
OdpowiedzUsuńT&J
Cudnny masz ten blog <3!. A tu masz mojego dopiero zaczynam;)
OdpowiedzUsuńhttp://jorgista13.blogspot.com/
Nie pisz tak ma być leonetta
OdpowiedzUsuń