W tej części znajduje się fragment +18 ! Czytasz z własnego wyboru. Jest on zaznaczony na czerwono ! Za urazy psychiczne nie odpowiadam ;) Miłego czytania :D
Dopiero późną nocą, przy szczelnie zasłoniętych oknach gryziemy z bólu ręce,
umieramy z miłości.
~Małgorzata Hillar~
Szatynka jak co dzień od 17 dni przyszła do szpitala. Weszła do windy i nacisnęła odpowiedni guzik. Winda po chwili zatrzymała się, a dziewczyna z niej wyszła. Idąc korytarzem mijała wielu chorych ludzi i ich rodziny. Uśmiechali się do niej, a ona do nich. Każdy z tego pietra znał Violettę, może dlatego, że jej mąż leży w jednej z sal? Otworzyła białe drzwi i weszła do pomieszczenia. Podeszła do łóżka na którym leżał szatyn. Pochyliła się i musnęła jego zimne usta. Usiadła na krześle obok łóżka i zaczęła do niego mówić. Pewnie zastanawiacie się czemu jeszcze tu jest skoro miało być wszystko dobrze. Właśnie miało być, ale nie jest. Po jego próbie samobójczej i płukaniu żołądka wystąpiły komplikacje i chłopak ma trudności z wybudzeniem się ze stanu śpiączki. Lekarze są dobrej myśli, tak samo jak drobna szatynka. Wstała i podeszła do okna. W parku naprzeciwko biegały małe dzieci, na ławkach siedzieli ich rodzice lub młode zakochane pary, a ona musiała teraz być tutaj ze swoim ukochanym. Nadal uważała i sądziła się, że to jej wina. Gdyby nie to, że Leon może się jeszcze obudzić zakończyłaby swój żywot. Lecz nie może, musi walczyć dla niego, tak samo jak on teraz walczy dla niej. Przymknęła oczy i wsłuchiwała się w miarowe pikanie maszyny podtrzymującej jej kochanka przy życiu. Nagle dźwięk z pikania zmienił się w stałe piszczenie. Szybko odwróciła się i podeszła do jego łóżka ze łzami w oczach. Po chwili w pomieszczeniu zjawili się lekarze i pielęgniarki. Wyprosili ją przed salę, a sami wrócili do środka. Po dość długim oczekiwaniu wszyscy wyszli. Lekarz prowadzący spojrzał na nią.
-Jego serce zatrzymało się na minutę, ale udało nam się przywrócić jego pracę. Wszystko będzie dobrze.-uśmiechnął się blado i odszedł, a ona szybko wparowała do sali. Bez najmniejszego zastanowienia podeszła do łóżka i położyła się obok szatyna ostrożnie aby nic nie uszkodzić. Zaczęła płakać.
-Prze..przepraszam Cię. Nie chciałam żeby to..to wszystko się tak skończyło. Kocham Cię rozumiesz ? Masz walczyć, nie zostawiaj mnie. -powiedział.-Proszę.-dalej szeptała. Nie była pewna czy szatyn ją słyszy, ale nie miała nic do stracenia. Siedziała w szpitalu do późnego wieczoru aż w końcu pielęgniarka wygoniła ją do domu. Niechętnie wykonała jej polecenie. Będąc na miejscu poszła się umyć, zjeść i spać. Chociaż sen nie przyszedł tak szybko jakby chciała. Co chwila budziła się z płaczem i krzykiem. Śniły jej się najczarniejsze scenariusze. W końcu nad ranem udało jej się zamknąć oczy na kilka godzin. Usłyszała dźwięk swojego telefonu. Niechętnie wzięła go do ręki nie sprawdzając kto dzwoni.
-Halo?
-Dzień dobry panno Verdas. Chciałem panią poinformować, że pacjent wybudził się ze śpiączki.
-Boże, dziękuję. Za kilka minut będę.
Powiedział szybko zrywając się z łóżka. Poleciała do łazienki. Wzięła szybki prysznic. Zjadła płatki i wybiegła z domu. Do szpitala dotarła w zaledwie 20 minut. Szybko pomknęła do windy, wybiegając z niej wpadła na kogoś.
-Przepraszam, przepraszam, ale mój mąż wybudził się ze śpiączki i śpieszę się do niego.-mówiła zbierając zawartość jej torebki, która rozsypała się w wyniku zderzenia.
-A jak ma na imię ten szczęściarz?-zapytał.
-Czy szczęściarz nie wiem, ale na imię ma Leon.-odparła uśmiechając się na jego wspomnienie.-A pan jak ma na imię?-zapytała podnosząc się powoli.
-Myślę, że dobrze wiesz kim jestem.-odpowiedział, a ona w tym momencie wyprostowała się. Patrzyła w zielone oczy, mogące należeć tylko do jednej osoby.
-Llleon?-wydukała, a on przytaknął. Violetta przytuliła się do niego, a on mocno objął ją ramionami.-Przepraszam. to moja wina. Musisz wiedzieć, że nic się nie stało pomiędzy mną, a Alexem. Tak strasznie Cię przep...-nie zdążyła dokończyć bo przerwały jej usta szatyna. Z radością oddała pocałunek. Tak dawno nie czuli się tacy szczęśliwi. Po oderwaniu usłyszeli oklaski. Spojrzeli na korytarz, okazało się, że wszyscy 'znajomi' szatynki przyglądali się tej scenie. Uśmiechnęli się do siebie i wrócili do jego sali. Po kilku minutach przyszedł lekarz i oznajmił, że mężczyzna zostanie wypisany już jutro. Leon nie pozwolił zostać swojej żonie w szpitalu na noc, a ona niechętnie poszła do domu. Tak jak każdego wieczoru umyła się, zjadła i poszła spać. Dziś sen 'dopadł' ją szybko bo wiedziała, że On już wygrał walkę.
Obudziła się dość późno bo o 11. Nie była tym zdziwiona ponieważ dawno nie spała tak dobrze. Usłyszała trzask dochodzący z dołu. Wzdrygnęła się. Po cichu wstała z łóżka i wzięła do ręki miotłę, która swoją drogą nie wiadomo skąd wzięła się w tym pokoju. Zeszła na dół. Ruszyła za hałasem. Wskoczyła do kuchni. Zamarła, zobaczyła tam Leona robiącego śniadanie. Odwrócił się w jej stronę i zaśmiał się widząc jej pozycję i miotłę w rękach.
-Co ty tu robisz?-zapytała.
-Wypisali mnie o 9 więc wróciłem do domu. Przestraszyłem Cię?-zapytał z troską.
-Nie, ale teraz to ja powinnam troszczyć się o Ciebie.-wskazała głową na patelnię z naleśnikami. Podszedł do niej i mocno uścisnął, a ona wtuliła się w jego ramiona. Teraz czuła się bezpiecznie, była szczęśliwa. Zjedli śniadanie i poszli do sypialni. Violetta nadal w piżamie poszła do łazienki odświeżyć się. Gdy wyszła z kabiny prysznicowej ubrała bieliznę, a po chwili szukania stwierdziła, że wszystko zostało w sypialni. Otworzyła drzwi i wyszła z zaparowanego pomieszczenia. Podeszła do szafy. Kontem oka widziała jak chłopak siedzi na łóżku i bacznie ją obserwuje. Poczuła się trochę niezręcznie pomimo tego, że byli małżeństwem. Sięgnęła po jakąś bluzkę i spodnie. Już chciała ubrać górną część garderoby, ale poczuła ciepłe dłonie na jej biodrach. Szatyn odwrócił ją do siebie i namiętnie pocałował ta mimo zdziwienia oddała pocałunek. Co chwilę całowali się bardziej brutalnie, ale też namiętnie. Wszystko co miała w rękach upadło na podłogę, a oni sami przenieśli się na łóżko. Szatyn zszedł z pocałunkami na jej szyję. Jej oddech stał się niemiarowy, zaczęła dyszeć. Za każdym razem gdy jego usta dotykały jej ciała czuła przyjemny dreszcz. Leon całował każdy zakamarek jej kruchutkiego ciałka. Powoli odpiął jej stanik i rzucił gdzieś za siebie. Zaczął bawić się jej piersiami. Jej sutki stały się twarde. Pocałował ją ponownie w usta i wrócił do całowania jej brzucha. Dziewczyna nagle wydostał się spod niego i teraz to ona była górą. Całowała jego usta z zachłannością, a on pogłębiał jej pieszczotę. Zdjęła jego koszulkę i tak samo jak szatyn wyrzuciła ją do tyłu. Rękami smyrała i kreśliła różne znaczki na jego torsie. Po chwili powędrowały one na pasek od spodni chłopaka. Po krótkim majstrowaniu przy nim także wylądował na podłodze, a tuż obok niego spodnie mężczyzny. Teraz byli w samej dolnej bieliźnie. Chłopak zrzucił ją z siebie i ponownie położył na niej lecz nie całym ciężarem aby nie było jej ciężko. Musnął jej usta, szyję, brzuch i dotarł do jej czułego punktu. Włożył swoją rękę pod cienki materiał i zaczął ją lekko masować. Po krótkim masażu zdjął całkowicie jej majteczki i wsadził w jej dziurkę dwa paluszki. Na początku powoli, a później coraz szybciej. W końcu 'zanurkował' pomiędzy jej nogami głową i zaczął lizać jej już mokry skarb. Szatynka jęczała i dyszała coraz głośniej i szybciej. Czuła jak jego język wykonuje zmysłowe ruchy w jej wnętrzu. Była już tak podniecona, że wygięła się w tak zwany łuk, a jej soki trysnęły. On dokładnie je zlizał, a gdy skończył, usiadła na nim. Zdjęła jego bokserki i ujrzała już nabrzmiałego przyjaciela jej męża. Zaczęła bawić się nim w rękach, całując szatyna. Oderwała się od niego i wzięła jego nad przyrodzenie do buzi. Był tak wielki, że z trudem zmieścił się cały. Wykonywała ruchy w górę i w dół. Teraz chłopak zaczął cicho pojękiwać. Gdy skończyła robić mu dobrze z powrotem wylądowała na dole. Chłopak spojrzał w jej oczy i rozszerzył jej nogi. Po chwili wbił się w nią. Kobieta krzyknęła z podniecenia, a on zaczął się w niej poruszać. Jego ruchy były szybkie, ale też delikatne. Nie chciał zadać swojej partnerce bólu. Całowali się namiętnie.
-Mmm, Leoś!-jęczała, a on już wiedział o co chodzi. Po chwili szatynka doszła. Położył się, a ona usiadła na nim i nabiła się na jego pałę. Jęknęła z rozkoszy i podniecenia. Zaczęła wykonywać odpowiednie ruch, a szatyn złapał ją za pośladki i nadał im rytmu. Po kilku minutach i on doszedł. Opadli na łóżko obok siebie. Po odpoczynku znowu zaczęli się kochać, tym razem do momentu w którym zadzwonił dzwonek. Byli tak zmęczeni trzy godzinnym seksem, że nie chciało im się wstawać, ale ten ktoś nie odpuszczał i nadal uporczywie dzwonił dzwonkiem. Szybko ubrali się. Leon poszedł otworzyć drzwi zaś ona wrzuciła brudną pościel do kosza na pranie i ogarnęła trochę bałagan w pokoju. Gdy już wszystko było na swoim miejscu zeszła na dół. Zobaczyła swojego ukochanego w salonie, a razem z nim Lu i Fede. Uśmiechnięta weszła do salonu i powitała gości. Zaproponowała coś do picia, ale odmówili. Usiadła obok Leona i zaczęli rozmawiać.
_ 4 tygodnie później _
Violetta i Leon siedzieli na tarasie pod parasolką wraz z Fede i Ludmi. Rozmawiali na wiele tematów. Jednym z nich było wesele państwa Pasquarelli, które odbyło się 3 tygodnie temu. Szatyn wstał i poszedł po mrożoną herbatę dla każdego. Wrócił i podał im szklanki.
-Kochanie?-odezwała się szatynka.
-Tak?
-Kochasz mnie?-popatrzyła na niego.
-Oczywiście.
-Kochanie?-powtórzyła.
-Tak?
-Jestem w ciąży.-spojrzała na niego.
-Ja Ciebie...Co?- wszyscy oprócz Violetty zakrztusili się napojem.
-Jestem w 4 tygodniu ciąży.-powtórzyła, a szatyn się otrząsnął. Podszedł do niej, podniósł ją i zakręcił w okół własnej osi. Przyjaciele składali im gratulacje i cieszyli się ich szczęściem.
_ 8 miesięcy później _
Leon, Violetta, Lu i Federico siedzieli w domu u Fedemiły. Przeprowadzili się tutaj po swoim ślubie i mieszają kilka domów dalej od Leonetty. Mężczyźni, wiekowo może tak, ale umysłowo na pewno nie. Tak więc siedzą oni w salonie i oglądają mecz, a dziewczyny rozmawiają w sypialni. Violetta jest już w 9 miesiącu ciąży i z niecierpliwością czeka na narodziny jej i Leona dziecka. Ludmiła także zaszła w ciążę. Jest już w 6 miesiącu ciąży i także wyczekuje dnia porodu. Szatynka zaczęła szybko i głęboko oddychać. Blondynka spojrzała na nią zdezorientowana, ale gdy zobaczyła, że pościel jest mokra już wiedziała co się dzieje. Szybkością na jaką pozwalał jej już duży brzuszek popędziła na dół.
-Leon, Fede!-krzyknęła.
-Już przyciszamy.-powiedzieli równo i przyciszyli telewizor.
-Nie o to chodzi.
-Wszystkie produkty na jakie masz ochotę są w półce.-powiedział Federico. Ludmiła w końcu zasłoniła im telewizor. -Lusia co robisz?
-Violetta...-nie dokończyła.
-Aaaa!-usłyszeli krzyk, który jej przerwał.
-Rodzi.-dokończyła, a szatyn zerwał się z łóżka jak poparzony.
-Fede odpal samochód!-krzyknął i pobiegł na górę. Wziął Violettę na ręce i jak najszybciej zniósł ją do samochodu. Lu zamknęła drzwi i wsiadł do pojazdu, a Fede ruszył z pikiem opon. Po 10 minutach byli na miejscu. Szatynka cały czas mocno ściskała rękę swojego męża. Podjechały do nich pielęgniarki z wózkiem na którym posadziły Violę i pojechały na porodówkę. Dziewczyna leżała już na specjalnym łóżku.
-Boję się.-powiedział i spojrzała w oczy Leona.
-Jestem przy Tobie.-powiedział i złapał jej rękę, a do sali wszedł ginekolog.
-No to rodzimy pani Violetto...
_ 5 godzin później _
Niby zwykły poród, ale one do najkrótszych nie należą. Violetta w końcu urodziła, ale nie było słychać płaczu noworodka.
-Co się dzieje?!-zapytała przestraszona.
-Spokojnie.-powiedział Leon, ale był tak samo zestresowany. Po chwili usłyszeli płacz małej istotki. Oboje odetchnęli z ulgą. Kobieta podała im dziecko oznajmiając, że mają zdrową córeczkę. Jedna łza spłynęła po policzku Violetty. Leon szybko ją starł.
-To łzy szczęścia.-powiedziała i pocałowała go.
-Kocham was.-powiedział i także ją pocałował.
_ Rok później _
Dziś malutka córeczka Leonetty- Anabel obchodzi swoje pierwsze urodziny czyli ma równo 12 miesięcy. W ich rodzinie powodzi się bardzo dobrze. Zdarzają się kłótnie, małe po których szybko się godzą, są też większe spory, ale często wynikają one z powodu hormonów Violetty. Tak szatynka ponownie jest w ciąży. Może powiecie, że to szaleństwo, ale oni się kochają i była to ich wspólna decyzja. Także Anebel będzie już niedługo miała rodzeństwo i zostanie starszą siostrą. Co niektórych może również ciekawić co słychać u Fedemiły. Otóż wszystko układa się im dobrze mają piękną córeczkę Rose, która ma już 6 miesięcy, są szczęśliwi i często spotykają się z rodziną Verdas'ów.
...KONIEC...
~~*~~
No i jest 3 i ostatnia część :)Mam nadzieję, że wam się podoba !
Napisałam +18 ponieważ nie będzie tego w najbliższych rozdziałach, a już parę osób o to prosiło.
Nie wyszło tak wspaniale, ale jest.
Linki do waszych blogów zostawiajcie w zakładce do tego stworzonej, a nie pod rozdziałami ponieważ nie będę później och szukała !
Dziękuję za tyle komów pod poprzednią częścią ;) Mam nadzieję, że będzie ich tak samo dużo pod rozdziałami ponieważ czasami stać was na tyle ile w szantażu po kilku godzinach, a czasami muszę czekać kilka długich dni no, ale nic. Nie biorę pod uwagę komów typu 'Zajmuję'. Przepraszam za wszystkie błędy jakie znajdziecie :)
Zapraszam na moje pozostałe dwa blogi. Bardzo mi zależy na waszej obecności tam ;)
Spełnione Marzenia
Miłość, której nikt nie rozumie
Mam nadzieję, że wpadniecie ;*
Zapraszam także do zakładek :D
Miesjce Kitusia <3
OdpowiedzUsuńŻelusiu♥ Genialne to jest :3 <3 <3
UsuńPiękny one shot !
Tylko troszkę się naczekałam na ostatnią część, ale jest ona +18!!! <3
Me gusta ;333! Cudowny! :* :*
Czekam na rozdział i pozdrawiam:****
Kocham Cie;**
#Kiteeełeq!
Zajmuję
OdpowiedzUsuńSuper one shot
UsuńFedemiłcia
Genialne zakończenie *,*
OdpowiedzUsuńOs wspaniały od początku a zakończenie najlepsze ;)
Leonetta <3 <3
Czekam na rozdział :***
Zajmuje
OdpowiedzUsuńJsvwsbsjsbsinssiw ekwskq iswjsja CUDO!!!!!! I nie tylko ze względu na 18+ XDD Piękny shot! No no nie mam słów, żeby go opisać. Leon się wzbudził, ale to było raczej oczywiste. Mogłaś go jeszcze uśmiercić, ale bardzo dobrze, że tak nie zrobiłaś :) 18+ <3 Ciąża &@,@^@&@;#*#&'#&@; <333333 poród *-* i dalej żyją długo i szczęśliwie :D Jeszcze raz CUDO! Czekam na rozdział :*
Usuńekstra część one shota
OdpowiedzUsuńCudny <3 Boski <3 Genialny <3
OdpowiedzUsuńLeosiek się obudził ^^
I zjedli sobie pyszne śniadanko ;3
I był seksik *O*
Hahhahaah ;3 Nie chciało im się wstawać, ale goście przyszli ;p
Ale ta akcja w szpitalu cudna <3
Czekam na rozdział niecierpliwie ^^
Buziaki ;*
Katarina
Ta akcja ze zderzeniem, cudo! Czytałam ją trzy razy i chyba jeszcze przed zamknięciem zakładki z twoim blogiem przelecę wzrokiem po tekście jeszcze raz;) Za +18 nigdy nie przepadałam, więc mam nadzieję, że nie masz mi za złe, iż pominęłam ten czerwony tekst. Dalej jest jeszcze lepiej. Córeczka Leonetty, w fajny sposób poinformowany tatulek, ogólnie wspaniałe! ♥
OdpowiedzUsuńLivetti;**
Kochana 3 i ostatnia część tego os jest wspaniała, zresztą jak każda poprzednia <333
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie skomentowałam rozdziału, ale kufa no głupia szkoła :((
Fragment +18 to nic, że nie mam 18 lat, huehue nikt nie musi o tym wiedzieć :33
Jejku jak podoba mi się ten fragmencik kiedy to Violka mówi Verdasowi o ciąży <33
Wątek z Fedmiła także się znalazł, i ich córeczką xpp
Bardzo podoba mi się ten os i mam nadzieję, że jeszcze nas zaskoczysz jakimś genialnym os :D
Oczywiście czzekam na rozdział <33
Super One Shot. Nie mogę się doczekać rozdziału! :) <3
OdpowiedzUsuńsuper
OdpowiedzUsuń31 year old Community Outreach Specialist Garwood Blasi, hailing from Sioux Lookout enjoys watching movies like Melancholia and Flying. Took a trip to Gondwana Rainforests of Australia and drives a Ferrari 250 GT Berlinetta Competizione. Dowiedz sie wiecej
OdpowiedzUsuń47 yrs old Engineer I Douglas Girdwood, hailing from McBride enjoys watching movies like Blood River and Hiking. Took a trip to Monarch Butterfly Biosphere Reserve and drives a LeMans. przejdz tutaj
OdpowiedzUsuń