~Violetta~
~3 miesiące później~
Otworzyłam oczy i spojrzałam spod okularów przeciwsłonecznych na Leona, który pływał w basenie. Uśmiechnęła się pod nosem. Jestem w siódmym miesiącu ciąży i jeszcze normalnie funkcjonuję, chociaż nie pozwala mi na to mój wspaniały mąż. Tak własnie, mój mąż jak to cudownie brzmi, prawda? Wzięliśmy ślub gdy byłam w piątym miesiącu. Mój brzuch był już dość duży, ale wolałam bawić się z takim niż teraz. Może bym się nawet nie zmieściła w suknię. Wracając do ślubu odbył on się tutaj w Norwegii. W jednym z miast tego państwa. Ślub był w dużym i pięknym kościele, a wesele w cudownej sali weselnej niedaleko. Leon miał na sobie czarny dobrze dopasowany garnitur i wyglądał wspaniale, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Ja miałam białą i rozłożystą suknię, w której mój brzuch mi nie przeszkadzał. Na naszej uroczystości byli nasi przyjaciele i rodzina. Było cudownie. Zapamiętam ten dzień do końca życia. Niedawno też wprowadziliśmy się do naszego nowego domu. Jest naprawdę cudowny . Bardzo mi się podoba i nic bym w nim nie zmieniła. Wstałam z leżaka i ruszyłam do tylnego wejścia.
-Kochanie gdzie idziesz?-usłyszałam głos Leona i odwróciłam się.
-Nalać sobie soku, też chcesz?-spytałam.
-Nie kochanie, ale ja Ci przyniosę.-powiedział i podpłynął do wyjścia z basenu.
-Leon nawet nie wychodź, nic mi się nie stanie gdy sama sobie naleję do szklanki picia.-powiedziałam trochę zła i poszłam do kuchni. Rozumiem, że się martwi i troszczy o mnie, ale to już lekka przesada. Zresztą Diego zachowuje się tak samo jak do nas przyjeżdżają. Muszę spytać Fran jak z nim wytrzymała te dziewięć miesięcy. Wyjęłam sok z lodówki i nalałam sobie do szklanki. Napiłam się. Po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu i kładzie ręce na moim brzuchu. Dobrze wiedziałam, że to Leon. Lekko uśmiechnęłam się pod nosem.
-Kochanie przepraszam, ale muszę o Ciebie dbać.-szepnął mi na ucho i musnął moją szyję. Poczułam przyjemne mrowienie w miejscu w którym spoczęły jego usta.
-Leon, ale nie musisz mnie pilnować na każdym kroku. Jak czegoś nie będę mogła to ci powiem i ty to zrobisz.-powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Obiecujesz?-spytał, a ja pokiwałam głową.-Na mały paluszek?-powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Obiecuję na wszystko co chcesz. Nic mi się nie stanie kochanie.-powiedziałam i musnęłam jego usta, a on odwzajemnił pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie po chwili. Szatyn wziął mnie za rękę i splótł nasze palce razem po czym wzięłam szklankę i poszliśmy znowu do ogrodu. Usiedliśmy na leżakach.
-A co u naszej córeczki?-spytał, a ja od razu uśmiechnęłam się.
-Nasza córeczka wierci się trochę, ale nie jest źle.-powiedziałam, a on pochylił głowę nad moim brzuchem i musnął go swoimi ustami.
-Córeczko daj trochę odpocząć mamusi.-szepnął i położył rękę tam gdzie czuć było jak się rusza. Oboje uśmiechnęliśmy się. Pocałowałam go i powróciłam do leżenia.
~2 miesiące później~
Wyszłam z sypialni i powoli zeszłam na dół. Dziewiąty miesiąc to już nie takie hop siup. Gdy pokonałam schody poszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizję i spojrzałam na mojego męża, który krzątał się po kuchni połączonej z salonem. Oddzielał ją tylko dłuży ciemny kuchenny blat. Leon coś gotował, a to coś bardzo ładnie pachniało. Uśmiechnęłam się obserwując go. Spojrzał na mnie i również się uśmiechnął.
-Jak się czujesz kochanie?-spytał i postawił patelnię na kuchenkę po czym włączył gaz.
-Nawet dobrze.-powiedziałam.-Co tak ładnie pachnie?-spytałam zaciągając się zapachem.
-Kochanie robię rybę po grecku mam nadzieję, że lubisz.-powiedział.
-Lubię wszystko co gotujesz, a co to za okazja na tak pyszne danie?-spytałam.
-Kotek przecież przyjeżdża Diego z Fran i dzieci.-zaśmiał się i spojrzał na mnie. Otwarłam szerzej oczy.
-Zapomniałam. To ty gotuj, a ja posprzątam dom.-powiedziałam i wstałam.
-Viola już posprzątałem, a poza tym i tak bym Ci nie pozwolił więc teraz siadaj i siedź albo leż.-powiedział, a ja wykonałam jego polecenie.
-A o której będą?-spytałam po kilku minutach.
-Za jakąś godzinę.-powiedział, a ja pokiwałam głową i zaczęłam oglądać.
Po niecałej minucie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Leon wstał z kanapy i poszedł otworzyć, a ja poprawiłam swój wygląd. Ubrana byłam w to (bez tego motylka). Wstałam powoli z kanapy, a do pomieszczenia wbiegli chłopcy. Przytuliłam ich.
-Jak się leciało samolotem?-spytałam z uśmiechem.
-Supel!-odpowiedzieli razem. Spojrzałam na drzwi, a do salonu weszła reszta. Spojrzałam na Fran i podeszłam do niej. Przytuliła mnie na tyle na ile pozwolił jej mój brzuch. Zaśmiałam się i pocałowałam ją i Diego w policzek.
-Jak się czujesz?-spytał Diego. Przekręciłam oczami i zaśmiałam się.
-Słysze to pytanie po raz kolejny dzisiaj, ale dziękuję czuję się nawet dobrze.-powiedziałam i usiadłam na kanapie. Pokiwali głowami i również usiedli. Leon przyniósł obiad i postawił talerze na stole, a dla chłopców przyniósł małe porcje. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać. Bardzo za nimi tęsknię, ale jesteśmy w stałym kontakcie.
-Mamusiu pójciemy na plac zabaw?-Facu podbiegł do Fran.
-Kochanie poproście tatusia i wujka Leona, a mamusia porozmawia z ciocią.-powiedziała z uśmiechem. Nasi mężowie po kilku minutach namawiania zgodzili się. Wzięli dzieci i wyszli z domu. Udali się na plac zabaw jakieś 10 minut drogi stąd.
~Francesca~
Zamknęłam za nimi drzwi i wróciłam do Violetty. Posprzątałam ze stołu i usiadłam obok niej.
-To opowiadaj, jak się spisuje mój braciszek w roli męża?-uśmiechnęłam się.
-Jest wspaniały chociaż zbyt opiekuńczy. Czasami już nie mogę się powstrzymać aby na niego nie krzyknąć.-powiedziała i zaśmiała się. Pokiwałam głową.
-Coś o tym wiem. Diego też taki był, a Leon to już w ogóle.-powiedziałam przypominając sobie to kiedy ja byłam w ciąży. Uśmiechnęłam się pod nosem. Rozmawiałyśmy na różne tematy. Po chwili Viola lekko się skrzywiła.
-Mała się wierci?-spytałam, a ona pokiwała głową i uśmiechnęła się. Po kolejnych kilku minutach znowu się skrzywiła i cicho syknęła. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Fran.-powiedziała po chwili.
-Violu co jest?-spytałam szybko.
-Chyba rodzę.-powiedziała, a ja szybko wstałam.
-Zawiozę Cię do szpitala.Gdzie macie kluczyki?-spytałam. Wskazała mi na komodę i powoli wstała w czym jej pomogłam. Poszliśmy do samochodu i wsiadłyśmy do środka. Gdy jechaliśmy Viola wyciągnęłam telefon i zadzwoniła do Leona.
-Kochanie przyjedź do szpitala bo chyba się zaczęło...Leon spokojnie, jadę z Fran.-usłyszałam. Spojrzałam na nią, a ona po chwili się rozłączyła i znowu złapała za brzuch. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Wzięli ją do jednej z sal i pani ginekolog zaczęła ją badać. Ja niestety musiałam zostać na korytarzu. Czekałam aż w końcu kobieta wyszła i pozwoliła mi wejść do jej sali. Spojrzałam na Vilu, która leżała na łóżku.
-Coś nie tak?-spytałam.
-Fałszywy alarm, to tylko skurcze i jeszcze nie rodzę.-powiedziała.-Chociaż już niedługo na pewno to się stanie.-dodała. Pokiwałam głową i usiadłam na krześle obok. Po chwili do sali wszedł spanikowany Leon. Viola uspokoiła go i powiedziała to co mi. Leon został z Violu, a ja pojechałam do nich do domu gdzie był Diego i dzieci.
~Leon~
Siedziałem z moją żoną do samego wieczora. Postanowiłem zostać jeszcze trochę i chyba dobrze zrobiłem bo po 21 Viola zaczęła rodzić. Lekarka wzięła ją na salę, a ja szedłem za nimi. No i się zaczęło. Trzymałem ją za rękę, a po kilku ciężkich dla niej godzinach usłyszeliśmy płacz. Pielęgniarka po kilku minutach podała Violi dziecko.
-Gratuluję zdrowej córeczki.-uśmiechnęła się. Pocałowałem moją ukochaną w czoło i starłem jej łzy.
-Nie płacz kochanie.-powiedziałem i pogładziłem ją po policzku.
-To łzy szczęścia.-powiedziała i uśmiechnęła się patrząc na małą. Teraz nasza mała rodzinka jest w komplecie.
~~*~~
Mamy ten chyba długo wyczekiwany rozdział 49 :)
Wiem, że czekaliście długo, ale ja jednak miałam nadzieję, że będzie tyle komów ile w szantażyku, a tu anonimki musiały nadrobić aby było xD
Szkoda trochę bo zawsze szło wam to bardzo szybko i było dużo komów ponad moje oczekiwania, ale rozumiem to ostatnie rozdziały nie są takie jak poprzednie, które były chyba trochę lepsze.
No, ale cóż mam nadzieję, że nowa historia będzie wam się podobała i będziecie komentować ;)
Wiem, wiem nie opisałam wesela, ale naprawdę nie miałam już pomysłu na to, a epilog nie jest taki jakbym chciała, ale nic innego nie wymyślę :(
Czekam na wasze opinie :D
38 komów --> Rozdział 50 (epilog)
~3 miesiące później~
Otworzyłam oczy i spojrzałam spod okularów przeciwsłonecznych na Leona, który pływał w basenie. Uśmiechnęła się pod nosem. Jestem w siódmym miesiącu ciąży i jeszcze normalnie funkcjonuję, chociaż nie pozwala mi na to mój wspaniały mąż. Tak własnie, mój mąż jak to cudownie brzmi, prawda? Wzięliśmy ślub gdy byłam w piątym miesiącu. Mój brzuch był już dość duży, ale wolałam bawić się z takim niż teraz. Może bym się nawet nie zmieściła w suknię. Wracając do ślubu odbył on się tutaj w Norwegii. W jednym z miast tego państwa. Ślub był w dużym i pięknym kościele, a wesele w cudownej sali weselnej niedaleko. Leon miał na sobie czarny dobrze dopasowany garnitur i wyglądał wspaniale, nie mogłam oderwać od niego wzroku. Ja miałam białą i rozłożystą suknię, w której mój brzuch mi nie przeszkadzał. Na naszej uroczystości byli nasi przyjaciele i rodzina. Było cudownie. Zapamiętam ten dzień do końca życia. Niedawno też wprowadziliśmy się do naszego nowego domu. Jest naprawdę cudowny . Bardzo mi się podoba i nic bym w nim nie zmieniła. Wstałam z leżaka i ruszyłam do tylnego wejścia.
-Kochanie gdzie idziesz?-usłyszałam głos Leona i odwróciłam się.
-Nalać sobie soku, też chcesz?-spytałam.
-Nie kochanie, ale ja Ci przyniosę.-powiedział i podpłynął do wyjścia z basenu.
-Leon nawet nie wychodź, nic mi się nie stanie gdy sama sobie naleję do szklanki picia.-powiedziałam trochę zła i poszłam do kuchni. Rozumiem, że się martwi i troszczy o mnie, ale to już lekka przesada. Zresztą Diego zachowuje się tak samo jak do nas przyjeżdżają. Muszę spytać Fran jak z nim wytrzymała te dziewięć miesięcy. Wyjęłam sok z lodówki i nalałam sobie do szklanki. Napiłam się. Po chwili poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu i kładzie ręce na moim brzuchu. Dobrze wiedziałam, że to Leon. Lekko uśmiechnęłam się pod nosem.
-Kochanie przepraszam, ale muszę o Ciebie dbać.-szepnął mi na ucho i musnął moją szyję. Poczułam przyjemne mrowienie w miejscu w którym spoczęły jego usta.
-Leon, ale nie musisz mnie pilnować na każdym kroku. Jak czegoś nie będę mogła to ci powiem i ty to zrobisz.-powiedziałam i odwróciłam się do niego przodem tak, że patrzyliśmy sobie w oczy.
-Obiecujesz?-spytał, a ja pokiwałam głową.-Na mały paluszek?-powiedział, a ja się zaśmiałam.
-Obiecuję na wszystko co chcesz. Nic mi się nie stanie kochanie.-powiedziałam i musnęłam jego usta, a on odwzajemnił pocałunek. Oderwaliśmy się od siebie po chwili. Szatyn wziął mnie za rękę i splótł nasze palce razem po czym wzięłam szklankę i poszliśmy znowu do ogrodu. Usiedliśmy na leżakach.
-A co u naszej córeczki?-spytał, a ja od razu uśmiechnęłam się.
-Nasza córeczka wierci się trochę, ale nie jest źle.-powiedziałam, a on pochylił głowę nad moim brzuchem i musnął go swoimi ustami.
-Córeczko daj trochę odpocząć mamusi.-szepnął i położył rękę tam gdzie czuć było jak się rusza. Oboje uśmiechnęliśmy się. Pocałowałam go i powróciłam do leżenia.
~2 miesiące później~
Wyszłam z sypialni i powoli zeszłam na dół. Dziewiąty miesiąc to już nie takie hop siup. Gdy pokonałam schody poszłam do salonu i położyłam się na kanapie. Włączyłam telewizję i spojrzałam na mojego męża, który krzątał się po kuchni połączonej z salonem. Oddzielał ją tylko dłuży ciemny kuchenny blat. Leon coś gotował, a to coś bardzo ładnie pachniało. Uśmiechnęłam się obserwując go. Spojrzał na mnie i również się uśmiechnął.
-Jak się czujesz kochanie?-spytał i postawił patelnię na kuchenkę po czym włączył gaz.
-Nawet dobrze.-powiedziałam.-Co tak ładnie pachnie?-spytałam zaciągając się zapachem.
-Kochanie robię rybę po grecku mam nadzieję, że lubisz.-powiedział.
-Lubię wszystko co gotujesz, a co to za okazja na tak pyszne danie?-spytałam.
-Kotek przecież przyjeżdża Diego z Fran i dzieci.-zaśmiał się i spojrzał na mnie. Otwarłam szerzej oczy.
-Zapomniałam. To ty gotuj, a ja posprzątam dom.-powiedziałam i wstałam.
-Viola już posprzątałem, a poza tym i tak bym Ci nie pozwolił więc teraz siadaj i siedź albo leż.-powiedział, a ja wykonałam jego polecenie.
-A o której będą?-spytałam po kilku minutach.
-Za jakąś godzinę.-powiedział, a ja pokiwałam głową i zaczęłam oglądać.
Po niecałej minucie usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Leon wstał z kanapy i poszedł otworzyć, a ja poprawiłam swój wygląd. Ubrana byłam w to (bez tego motylka). Wstałam powoli z kanapy, a do pomieszczenia wbiegli chłopcy. Przytuliłam ich.
-Jak się leciało samolotem?-spytałam z uśmiechem.
-Supel!-odpowiedzieli razem. Spojrzałam na drzwi, a do salonu weszła reszta. Spojrzałam na Fran i podeszłam do niej. Przytuliła mnie na tyle na ile pozwolił jej mój brzuch. Zaśmiałam się i pocałowałam ją i Diego w policzek.
-Jak się czujesz?-spytał Diego. Przekręciłam oczami i zaśmiałam się.
-Słysze to pytanie po raz kolejny dzisiaj, ale dziękuję czuję się nawet dobrze.-powiedziałam i usiadłam na kanapie. Pokiwali głowami i również usiedli. Leon przyniósł obiad i postawił talerze na stole, a dla chłopców przyniósł małe porcje. Zaczęliśmy jeść i rozmawiać. Bardzo za nimi tęsknię, ale jesteśmy w stałym kontakcie.
-Mamusiu pójciemy na plac zabaw?-Facu podbiegł do Fran.
-Kochanie poproście tatusia i wujka Leona, a mamusia porozmawia z ciocią.-powiedziała z uśmiechem. Nasi mężowie po kilku minutach namawiania zgodzili się. Wzięli dzieci i wyszli z domu. Udali się na plac zabaw jakieś 10 minut drogi stąd.
~Francesca~
Zamknęłam za nimi drzwi i wróciłam do Violetty. Posprzątałam ze stołu i usiadłam obok niej.
-To opowiadaj, jak się spisuje mój braciszek w roli męża?-uśmiechnęłam się.
-Jest wspaniały chociaż zbyt opiekuńczy. Czasami już nie mogę się powstrzymać aby na niego nie krzyknąć.-powiedziała i zaśmiała się. Pokiwałam głową.
-Coś o tym wiem. Diego też taki był, a Leon to już w ogóle.-powiedziałam przypominając sobie to kiedy ja byłam w ciąży. Uśmiechnęłam się pod nosem. Rozmawiałyśmy na różne tematy. Po chwili Viola lekko się skrzywiła.
-Mała się wierci?-spytałam, a ona pokiwała głową i uśmiechnęła się. Po kolejnych kilku minutach znowu się skrzywiła i cicho syknęła. Spojrzałam na nią podejrzliwie.
-Fran.-powiedziała po chwili.
-Violu co jest?-spytałam szybko.
-Chyba rodzę.-powiedziała, a ja szybko wstałam.
-Zawiozę Cię do szpitala.Gdzie macie kluczyki?-spytałam. Wskazała mi na komodę i powoli wstała w czym jej pomogłam. Poszliśmy do samochodu i wsiadłyśmy do środka. Gdy jechaliśmy Viola wyciągnęłam telefon i zadzwoniła do Leona.
-Kochanie przyjedź do szpitala bo chyba się zaczęło...Leon spokojnie, jadę z Fran.-usłyszałam. Spojrzałam na nią, a ona po chwili się rozłączyła i znowu złapała za brzuch. Po kilkunastu minutach byliśmy na miejscu. Wzięli ją do jednej z sal i pani ginekolog zaczęła ją badać. Ja niestety musiałam zostać na korytarzu. Czekałam aż w końcu kobieta wyszła i pozwoliła mi wejść do jej sali. Spojrzałam na Vilu, która leżała na łóżku.
-Coś nie tak?-spytałam.
-Fałszywy alarm, to tylko skurcze i jeszcze nie rodzę.-powiedziała.-Chociaż już niedługo na pewno to się stanie.-dodała. Pokiwałam głową i usiadłam na krześle obok. Po chwili do sali wszedł spanikowany Leon. Viola uspokoiła go i powiedziała to co mi. Leon został z Violu, a ja pojechałam do nich do domu gdzie był Diego i dzieci.
~Leon~
Siedziałem z moją żoną do samego wieczora. Postanowiłem zostać jeszcze trochę i chyba dobrze zrobiłem bo po 21 Viola zaczęła rodzić. Lekarka wzięła ją na salę, a ja szedłem za nimi. No i się zaczęło. Trzymałem ją za rękę, a po kilku ciężkich dla niej godzinach usłyszeliśmy płacz. Pielęgniarka po kilku minutach podała Violi dziecko.
-Gratuluję zdrowej córeczki.-uśmiechnęła się. Pocałowałem moją ukochaną w czoło i starłem jej łzy.
-Nie płacz kochanie.-powiedziałem i pogładziłem ją po policzku.
-To łzy szczęścia.-powiedziała i uśmiechnęła się patrząc na małą. Teraz nasza mała rodzinka jest w komplecie.
~~*~~
Mamy ten chyba długo wyczekiwany rozdział 49 :)
Wiem, że czekaliście długo, ale ja jednak miałam nadzieję, że będzie tyle komów ile w szantażyku, a tu anonimki musiały nadrobić aby było xD
Szkoda trochę bo zawsze szło wam to bardzo szybko i było dużo komów ponad moje oczekiwania, ale rozumiem to ostatnie rozdziały nie są takie jak poprzednie, które były chyba trochę lepsze.
No, ale cóż mam nadzieję, że nowa historia będzie wam się podobała i będziecie komentować ;)
Wiem, wiem nie opisałam wesela, ale naprawdę nie miałam już pomysłu na to, a epilog nie jest taki jakbym chciała, ale nic innego nie wymyślę :(
Czekam na wasze opinie :D
38 komów --> Rozdział 50 (epilog)
Miejsce dla mojego żółwika :)
OdpowiedzUsuńŻółw ma pierwsze miejsce ^^ fuck yeah! :33 nareszcie:p pisze z tel więc za długość nje odpowiadam.
UsuńRozdział Niesamowity tulipanku <33
Szczęśliwa leonetta jest najlepszyym co mogłoby być:)) jeju podziel się talentem co? ;) Weselisko no i wszystko.
Dobrze, że happy end ^^
Nowa historia mam nadzieję,że nie będą się w niej nienawidzić. I że szybko będa razem;p bo tak powinno być:D
A co do tego epilogu to bardzo mi się podobał. I nową historie bede czesciej komentowac, obiecuje. Jak na razie mam problemy z netem: /
Ale jakos daję radę:))
Cóż mogę rzec??? To chyba wszystko.
Czekam na prolog nowej opowieści, tulipanku.
Kocham Cię:-*
Żółwik;))
Moja Sky V.
OdpowiedzUsuńWitaj Kochana :3
UsuńNie wiem jak Ty, ale ja jestem już po Kościele i sobie śniadanko wielkanocne zjadłam, tak właśnie teraz będę się chwalić :>> Nie no żartuję :D Życzę Ci wszystkiego co najlepsze i dużoooo weny :pp
Przechodząc do tego cudeńka wyżej, to stwierdzam wszem i wobec, że jest wspaniałe <33
Leonetta już jako małżeństwo :33
W nowym domku ^-^ tylko szkoda, że tak daleko od Diecesci i dzieciaków :D
Leoniasty jaki opiekuńczy, a może bardziej nadopiekuńczy mężulek. Ale no co troszczy się o swoją żonkę w stanie błogosławionym :DD
Ostatnio zauważyłam, że bardzo często przebywałam w Kościele :D Najgorsze było to, że musiałam przez ten czas, około dwie godziny jak nie więcej stać :c bo jestem bardzo kulturalna i ustępuje miejsce starszym, którzy przychodzą 5 minut przed mszą :> Takie osobiste rozważania :33
Odwiedziny Diecesci i dzieciaków <33 No i sobie dwoje mężczyzn z dziećmi poszło na zabaw, a dwie kobiety pozostały w domu xoxo
Fałszywy alarm Violki, ale jednak kilka godzin później... BUM !!! Jest i córeczka :**
A niech to, nie mogę uwierzyć, że to już koniec tego opowiadania ://
Ugh. Nie lubię słowa epilog :< ale cóż zostaje mi czekać na epilog, który zapewne będzie idealnym zakończeniem tej magicznej historii Leonetty :>>
Loffki :***
Kochanie ^^
OdpowiedzUsuńCherry <3
OdpowiedzUsuńSynth Anuncación ;)
OdpowiedzUsuńUWIELBIAM CIĘ <3
UsuńNiedługo wrócę <3
Synth w nowej nazwie ^-^
+ Sorry, że nie ma mnie na gg, nie chce się włączyć >.<
Wróciłam, z kolejną nazwą, na dłużej :3
UsuńRozdział przecudowny ♥ Perła! ♥
Vilu i Lajon mają córeczkę! ♥ Oby Pauline :DDD Umiem karate, jak coś xdd
Fran jak wytrzymywała z Diego, chcę tą historie przeczytać! :D
Ślub w Norwegii. ♥ Oslo oby ♥
Pozdrawiam cudownie mocno,
Leeryn Verdas.
PS. Dostałaś u mnie dedykację pod rozdziałem 2, za tą moją długą nieobecność xd
Rozdział jest fenomenalny !!! i nie wątp w to , masz wielki talent a każdy rozdział jest świetny i jedyny w swoim rodzaju :)
OdpowiedzUsuńnadopiekuńczy Leon <3 Viola urodziła córcię *_*
Nie mogę doczekać się następnego !
*Paula*
Moje <3
OdpowiedzUsuńSupper rozdział jest piękny oddaj mi chociaż troszkę twojego talentu czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńRoxi
Cudowny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńNie mogę uwierzyć, że za chwilę epilog...
Pamiętam, jak tu trafiłam, rozdziałów było już ok. 40-45. Ale zaczęłam nadrabiać!
Przeczytałam wszystko w 2 dni, STRAASZNIE mnie zaciekawiłaś, ciągle chciałam więcej. ;)
Czekam cierpliwie na next, twoja niecierpliwa V.V ✌ ✌
PS. Zapraszam na moje blogi:
jortini-novel.blogspot.com
todo-el-resto-no-cuenta.blogspot.com
Wspaniały
OdpowiedzUsuńBoski<3
OdpowiedzUsuńAmcia:)
Cudowny<333
OdpowiedzUsuńJusti
O jeju jaki Leoś opiekuńczy awww...
OdpowiedzUsuńBoski rozdział
boski i troszkę słodki
OdpowiedzUsuńextra
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział nic tylko czytać i czytać
OdpowiedzUsuńSuper rozdział ;)
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się nexta
Nawet nie wiem jak go opisać po prostu CUDOWNY masz wielki talent oby tak dalej już nie mogę się doczekać next ♥ :)
OdpowiedzUsuńChuderlak
Alone
OdpowiedzUsuńSuper❤️
OdpowiedzUsuńSuper Czekam z niecierpliwością na next
OdpowiedzUsuńCudny
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam new next ;*
OdpowiedzUsuńRozdział cudny!
OdpowiedzUsuńTrochę mi poprawił humor... ;)
Ommm...! Ślub <33
I poród... ♡
Szkoda, że zakańczasz to opowiadanie... miło było by poczytać jak Leoś zajmuje się swoją córeczką...
Nie ważne :*
Buziaki!
Suzz.
Genialne jak każdy twój rozdział, jest to mój ulubiony blog <333 Bedzie kolejna historia Leonetty.? Jak tak to może w niej być zły Leoś ;))) Wiesz o co chodzi.? Gdzie jest +18 z Leosiem i gdzie każdego bije itd.(hahahahaha jakie myśli xd)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <33 ;***
Zajmuje <3333
OdpowiedzUsuńKocham Twojego bloga. Pisz częściej
OdpowiedzUsuńSuper rozdział !!!
OdpowiedzUsuńJaki świetny :)
OdpowiedzUsuńSiemanko ! Rodział zajebisty !
OdpowiedzUsuńBadzo mi się podoba. Leon taki opiekuñczy.
Franuś przyjechała ;) rodzinka w komplecie
SSSSSSSSSSSuper
OdpowiedzUsuńT&J
Jestem ciekawa 50 rozdziału
OdpowiedzUsuńCześć
OdpowiedzUsuńRozdział zajebisty i szkoda żnastępniey to epilog :-(
Pozdrawiam Julia Blanco Ps. Zapraszam na mydreaminthestory.blogspot.com
Super ale szkoda że to już koniec opowieści .Czekam na nową historię i na 50 rozdział
OdpowiedzUsuńNatka
Boski, Boski , Boski
OdpowiedzUsuńAww <3 Cudownie ;) Violetta ma córkę! Jej! Nie mogę uwieżyć, że już niedługo epilog...
OdpowiedzUsuńCześć <3
OdpowiedzUsuńNa początek strasznie chciałam Cię przeprosić, że nie skomentowałam ostatnich dwóch rozdziałów. Miałam straszne zadupie w szkole, z powodu sprawdzianu szóstoklasisty i nie miałam za dużo czasu xd
Teraz jednak jestem i nie odchodzę <3
Rozdział jak zwykle boski <33
Leon i Viola szczęśliwi <3
I JESZCZE JAKO MAŁŻEŃSTWO ♥ I jeny, no to zrobiłaś :D <33 Kto by pomyślał, że ich związek aż tak daleko dojdzie? ♥
Już sobie wyobrażam ten ich ślub *O*
I jeszcze nowy dom <3 O matko <3 Wszyscy szczęśliwi <3
Awww i Leon tak sie troszczy o VIlu *O*
Normalnie tyle słodkości <33
CÓRECZKA <33 ONI SĄ TACY SŁODCY <33
PADŁAM XD "Dziewiąty miesiąc to już nie takie hop siup" XD NIe wiem dlaczego, ale mnie to tak rozśmieszyło XDD
O rany, moja wyobraźna szaleeje... Wyobrażam sobie ciężarną Violkę co jak sięga po coś z podłogi to się tak dziwnie przechyla do tyłu i tak stęka... JEZU, ALE MOJA WYOBRAŹNIA JEST GŁUPIA.
Leon kucharz :3
A te dzieci są takie słodkie <3 Ale Leonetta bardziej :3
Oj Violka, nieładnie się tak skarżyć na męża do jego siostry XD
VIOLETTA RODZI, AAAA.
Ejj... A to żart zrobiła, foch!
A jednak rodzi B| Dobra, nołfoch.
I JESZCZE TEN KONIEC....
Czy ty chcesz żebym się wzruszyła? :") Jeżeli tak, to dobrze Ci to wychodzi.
Kurde to juz będzie koniec opowiadania? ;o O matko, a jeszcze niedawno zaczęłam cię czytać... w sierpniu. Jak ten czas szybko mija, matko kochana!
Czekam na epilog <3
Pozdrawiam ;***
Julson
Hej juzz jes 40 kom. Pisz
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńZapraszam do sb ;* http://jeslikochasztomow.blogspot.com/
Świetny Kochana !! <33
OdpowiedzUsuńNo nie będę się rozpisywać bo jedno słowo opisze ten rozdział ; ZACZEPISTY XD
Pelasia101 <33
Kiedy kolejny.? ;cc <33 ;**
OdpowiedzUsuńKiedy 50.? To już jest smutne i meeega denerwujące..... ;cc ;*
OdpowiedzUsuńBoski <3
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie <3
Czekam na next <3
Zapraszam do siebie - milvidasatras-leonetta.blogspot.com ♥
KOCHAM,
Rosalie
Przepiękny, piszesz cudownie ! <3
OdpowiedzUsuńZazroszczę talentu, ja tak dobrze nie piszę ;<
czekam na next xd
a tak wg
jezeli masz ochote i lubisz czytac blogi innych, to zapraszam
http://life-ludmi-ferro.blogspot.com/
Plisss wstaw next!!!!
OdpowiedzUsuńKiedy nastepny? Nudzę się
OdpowiedzUsuńKiedy next?
OdpowiedzUsuńO MATKO .
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że tu trafiłam. ZOSTAAJE <3
Rozdział boski, talent to ty dziewczyno ogromny.
Pozdrawiam, kocham ^^
AllYouNeedIsLove <3 ;**
O luju... Loffciam cie. wiesz ? Rozdzial cudoo... ah ta violcia i leonek. <3 Z kazdym rozdzialem coraz bardzieh zaskakujesz.. Ciekawe co jeszcze wymyslisz :) Czekam na kolejnego swietnego nexta.. dawaj szybko :) Papa
OdpowiedzUsuńKiedy kolejny rozdział ?! Minęło już tyle czasuu.... Odpowiedz mi!!
OdpowiedzUsuń