sobota, 30 sierpnia 2014

One Shot ''Na zawsze razem'' + 10 tys. wyświetleń !

Jak widzicie mój blog był odwiedzony już ponad 10.000 osób ! Bardzo wam za to dziękuję ;) Jesteście niesamowici i w nagrodę mam dla was One Shota :D 

Ta historia to historia prawdziwej miłości. Opowiada ona o tym, że prawdziwa miłość trwa wiecznie.

Buenos Aires piękne miasto, podzielone na tych bogatych tych lepszych i gorszych czyli biedniejszych. Ta piękna historia dotyczy dwóch osób z zupełnie innych światów.

Ona 19-letnia Violetta Castillo zwykła dziewczyna z dzielnicy dla biedniejszych, jej najlepsza przyjaciółka to Fran mieszkają niedaleko więc spotykają się prawie codziennie. Szatynka mieszka razem ze swoją mamą Marią razem są bardzo szczęśliwe.
On 19-letni Leon Verdas bogaty chłopak z zamożnego domu. Ma najlepszego przyjaciela którym jest Federico. Wszyscy bogaci gardzą tymi biednymi, ale nie on. Ten chłopak jest inny, jest dobry, ale nie może tego pokazać bo zhańbiłby imię rodziny.

~17 sierpnia 2009 rok~
Szatynka wraz ze swoją przyjaciółką właśnie wybierają strój na dzisiejszą imprezę. Do clubu wymykają się dwa razy w miesiącu to taki ich rytuał, a dziś jeden z tych dni. Violetta wybrała niebieską sukienkę do kolan, a Fran sukienkę w jasnym odcieniu pomarańczowego. Może i nie były bogate, ale nie były też tak bardzo biedne, żeby nie mieć jakiś normalnych ubrań. Umówiły się na rogu ulicy tam gdzie zawsze o 21, miały do przyjścia 15 minut. Pożegnały się i Włoszka poszła do swojego domu za to szatynka poszła się umyć, uczesać i zrobić makijaż. Po dość długich przygotowaniach dziewczyna wyszła ze swojego pokoju i upewniła się, że jej rodzicielka już śpi, gdy już to sprawdziła wyszła po cichu z domu i poszła na wyznaczone miejsce. Poczekała tam 5 minut i razem z Fran udały się w stronę clubu. Weszły do środka i udały się do baru. Zamówiły po drinku, zawsze tak robiły bo chciały mieć świadomość tego co się wokół nich dzieje. Nagle do Fran podszedł jakiś brunet i poprosił ją do tańca. Patrzyła jak jej koleżanka świetnie się bawi, ona też by tak chciała. Nagle jakby jej marzenia się spełniły, do dziewczyny podszedł wysoki szatyn z pięknym uśmiechem i głębokimi zielonymi oczami.
-Cześć jestem Leon.-przedstawił się.
-Cześć, Violetta.-postąpiła podobnie.
-Przyszłaś z chłopakiem?-zapytał.
-Z przyjaciółką nie mam chłopaka, a ty z dziewczyną?-uśmiechnęła się.
-Ja też jestem wolny, a przyszedłem z moim przyjacielem. Jest tam tańczy z tą Włoszką.-wskazał.
-Ta Włoszka to właśnie moja przyjaciółka.-zaśmiała się.
-Fajnie. Może też zatańczysz? -wyciągnął do niej rękę i uśmiechnął się zniewalająco w geście zgody złapała jego rękę i pociągnęła na parkiet. Dobrze się razem dogadywali, cały czas tańczyli tylko ze sobą. Gdy dziewczyny musiały już wracać chłopaki postanowili je odwieźć.
-Yyy...nie my naprawdę się przejdziemy.-mówiła Vilu.
-Tak mamy blisko.-zawtórowała jej Fran bo jeżeli oni dowiedzieli by się gdzie mieszkają nie chcieliby je znać.
-Czy wy chcecie nam coś powiedzieć?-zapytał Fede.
-My nie.-powiedziała Viola, ale gdy napotkała wzrok szatyna postanowiła nie kłamać.-No dobra Fran koniec już. Wiemy, że wy to Ci lepsi, bogatsi my jednak jesteśmy te biedniejsze i wiemy, że było fajnie, ale jak już wszystko wiecie to wszystko pryśnie jak bań...-nie dokończyła bo Leon wpił się w jej usta bez zastanowienia oddała pocałunek. Gdy oderwali się od siebie spojrzeli głęboko w oczy i uśmiechnęli się, spojrzeli na swoich przyjaciół oni stali z otworzonymi buziami i nadal patrzyli się na nich.
-Halo! Fran! Fede!-pstryknęła palcami Violetta.
-Lleon co to było?-zapytał chłopak.
-Po prostu chyba się w niej zakochałem.-wyznał, a szatynka spojrzała na niego.
-Ja w tobie też. - odpowiedziała.

~28 wrzesień 2009 rok~

Violetta i Leon są parą dopiero od niecałych dwóch miesięcy, a już są w stanie zrobić dla siebie wszystko. Rodzice Leona jakoś przeżyli, że jest on z biedniejszą, a mama Vilu cieszy się, że ta znalazła szczęście u boku tak dobrego chłopaka.

Violetta właśnie wyszła ze szpitala i jest całkowicie załamana. Bardzo bolała ją głowa więc poszła do lekarza, a tam po wielu badaniach dowiedział się, że ma raka mózgu. Nie wie dlaczego musiało to spotkać akurat ją i to jeszcze teraz gdy się zakochała. Weszła do domu i poszła do salonu gdzie była jej mama.
-Co się stało córeczko? - zapytała widząc łzy na twarzy szatynki.
-Mamo ja...-łkała – ja mam raka mózgu.
-Nie to nie możliwe. Dlaczego akurat ty? -zaczęła płakać jej rodzicielka.
-Nie ma już ratunku jest za późno. Został mi może miesiąc życia. - przytuliła mamę. -Teraz muszę powiedzieć to reszcie. -wzięła telefon i zadzwoniła do Federica i Fran. Zjawili się kilka minut później.
-Muszę wam coś powiedzieć, ale nie mówcie Leonowi sama mu to powiem.- pokiwali głowami. - Mam raka mózgu został mi jakiś miesiąc życia. -wyznała. Byli w szoku Włoszka zaczęła płakać nawet Fede uronił łzę. Siedzieli tak razem do wieczora.- Jutro muszę być w szpitalu i tam już zostanę do...-przełknęła wielką gulę. -Do końca. Dziękuję za to, że byliście ze mną. -przytulili się i już musieli iść. Szatynka załamana udała się do swojego pokoju i poszła spać.

~29 wrzesień 2009 rok~

Spakowała potrzebne rzeczy, zeszła na dół pożegnała się z mamą która obiecała przychodzić codziennie w odwiedziny. Po 20 minutach była pod szpitalem, weszła do środka, powiedziała recepcjonistce o co chodzi ta zaprowadziła ją do wcześniej przygotowanej już sali. Wyjęła telefon i zadzwoniła do Leona.
(Rozmowa telefoniczna)
V: Halo? Leon?
L: Cześć Violu. Coś się stało, że dzwonisz?
V: Nie nic poważnego tylko mógłbyś przyjechać do szpitala?
L: Tak już jadę.
(Koniec rozmowy)

Po 15 minutach szatyn był już w szpitalu zapytał się o Violettę Castillo i udał się do odpowiedniej sali. Gdy wszedł ujrzał ją na łóżku.
-Violu co się stało, że tu jesteś? I czemu płaczesz?- dopytywał.
-Leon muszę Ci coś powiedzieć. Mam guza mózgu i został mi jakiś miesiąc życia.- wyznała.-Teraz możesz iść i znaleźć sobie inną zdrową dziewczynę. - znowu zaczęła płakać. Spojrzała na niego po jego policzkach leciały łzy.
-Jak to masz guza? Nie ty nie możesz odejść ja Cię tak strasznie kocham. - przytulił ją.
-Ja też Cię kocham, ale już nic nie da się zrobić.-przytuliła go jeszcze mocniej.
-Zawsze będziemy razem obiecuję Ci to. Będę odwiedzał Cię codziennie. -powiedział i pocałował ją, a ona oddała pocałunek.

~21 październik 2009 rok~

Dzień jak co dzień. Dla Violetty kolejny który może być tym ostatnim. Siedziała właśnie na swoim szpitalnym łóżku i patrzyła za okno. Była już bardzo słaba i czuła, że zbliża się do końca. Nie chciała tego, tak bardzo bała się śmierci. Nie chciała odchodzić z tego świata, tak bardzo kochała Leona, którego miała teraz zostawić. O wilku mowa właśnie wszedł do sali. Pocałowali się na powitanie i zaczęli rozmawiać. Szatyn widział, że jego dziewczyna jest coraz słabsza, ale nie chciał dopuszczać do siebie myśli, że niedługo jej już tu nie będzie.
-Kocham Cię.-pocałował ją.
-Ja też Cię kocham.- znowu go pocałowała. Położyła się, a on usiadł obok na krzesełku. Nagle zaczęła się robić słabsza, a jej powieki zaczęły opadać same.
-Zawsze będę Cię kochała.-zdążyła wyszeptać.
-Ja Ciebie też. - i wtedy zrozumiał, że ona odeszła. Zawołał lekarza, ten potwierdził jego obawy. Zaczął płakać jak małe dziecko. Jego miłość odeszła i już nie wróci. Jego świat się zawalił. Podszedł do niej i pocałował ostatni raz. Wybiegł ze szpitala i pobiegł do domu nikogo nie było. Łzy lały mu się strumieniami. Wziął pudełeczko z tabletkami kartkę i długopis. Napisał wiadomość i łyknął wszystkie tabletki jakie były w pudełku. Później była już tylko ciemność. Rodzice znaleźli go na podłodze nie dającego żadnego znaku życia. Wezwali pogotowie, ale było już za późno nic nie dało się zrobić.
-Przykro nam.-powiedział lekarz,a oni zaczęli płakać. Znaleźli tylko jeszcze karteczkę.

Mamo, tato przepraszam, że to zrobiłem, ale nie umiałbym żyć bez niej. Violetta była moim tlenem, a człowiek bez tlenu nie może żyć. Musicie wiedzieć tylko tyle, że to nie była wasza, a tym bardziej jej wina. Moją ostatnią wolą jest abyście pochowali mnie z moją ukochaną.
Kocham was Leon.

Tak jak sobie zażyczył pochowali ich razem. Ich rodziny zbliżyły się do siebie po tej tragedii, ale najważniejsze, że Leon i Violetta byli już w lepszym świecie. W świecie w którym byli już razem na zawsze.  

~~*~~
I jak? 
Czekam na wasze opinie co do tego shota :) 
Mam nadzieję, że wam się podobał ;* 

13 komentarzy:

  1. o matko! ryczę! :''( czekaj muszę się ogarnąć. ok już. cudowny shot!!!!!! o nie znowu zaczynam płakać. dobra mała ogar!!!! cudowna i strasznie wzruszająca historia. Przepraszam, ale nie jestem w stanie napisać więcej. Może później wrócę. Gratuluję 10 000 wyświetleń :D

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko jaki piękny :'( :'( Chce mi się ryczeć ze szczęścia ;)
    Chciałabym mieć taki talent jak ty :**
    Os genialny <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  3. :'(( Cudowny one shot ♥
    Ostatnie zdanie ♥♥♥
    Gratuluje 10.000 wyświetleń i życzę następnych sukcesów :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Rycze... wrócę jak się ogarne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uspokajam się powoli...
      Nie wierze...
      Myślałam że będzie happy end i lekarze się pomylili i będą żyli długo i szczęśliwie... :(. A tu O!
      Kurde no.. mam wrażenie że kiedyś już to czytałam :/ ale to pewnie moje wyobrażenia.
      Czekam na więcej takich Shotów!

      Usuń
  5. Okej. Okej. Okej. Już wycieram łzy jest już lepiej *-*
    Genialny OS <333
    Zawsze płaczę na tego typach historiach kiedy to jest tak pięknie, ale okazuje się, że jest gorzej niż się wydaje xDD
    Historia prawdziwej miłości <333
    Ostatnio przeczytałam wiele takich shotów gdzie umiera któryś z głównych bohaterów xpp i jakoś tak nigdy nie mogę powstrzymać łez.
    WSPANIAŁY ;***
    Końcówka mi trochę przypominała historię Romeo i Julii, takie pierwsze skojarzenie xD
    Czekam na następne OS i gratuluję 10 tys. wyświetleń <33

    OdpowiedzUsuń
  6. Genialny OS :)
    Super piszesz i bardzo polubiłam twój blog <3

    OdpowiedzUsuń
  7. O matko :( Chwilka muszę się ogarnąć :(
    Ajjj ...Dobra chyba już :(
    OS Genialny :D
    Tylko czemu taki smutny :( ??
    Teraz wszyscy piszą smutne OS :(
    Ja nie wiem :(
    Epidemia jakaś czy co??
    Gratuluję 10.000 wyświetleń :D
    Kocham cię <333
    Buziaki :***

    OdpowiedzUsuń
  8. gdzieś widziałam prawie identyczny, albo mi się wydaje

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochana ten shot doprowadził mnie do łez tak jak śmierć Violetty Leona piszesz niesamowite powieści

    OdpowiedzUsuń
  10. To było naprawdę wzruszające. masz talent do pisania i gratuluje 10.000 wyświetleń. shot był cudowny chciało mi się płakać. PS: zrób więcej shotów
    Roxi

    OdpowiedzUsuń
  11. O nie ;/ zabiłaś ich xd żartowałam .. Gratuluje 10.00 wyswietleń

    OdpowiedzUsuń
  12. Płacze :,( masz wielki talent gratuluję . a ten one shot jest piękny

    OdpowiedzUsuń